Pakt milczenia

Ocena: 5 (2 głosów)

Miasteczko Ely, Minnesota.
Zamarznięty kraniec Stanów Zjednoczonych i tajemnicza legenda upiornego jeziora...
Steven Foster w towarzystwie swojej narzeczonej udaje się do odległej Minnesoty w celu dopełnienia spraw majątkowych. Na miejscu podejrzewają, że wuj Earl Harris nie jest w rzeczywistości tym, za kogo się podaje. Po pewnym czasie miasteczkiem wstrząsa fala brutalnych zbrodni, a cała społeczność wydaje się żyć w otchłaniach zupełnie innej, bluźnierczej rzeczywistości.
W miejscu, gdzie niegdyś ludzie zawarli pewien mroczny pakt, a głębiny jeziora okalają prastare nagrobki, każdej zimy wychodzą tajemniczy goście, na których czekają stęsknieni mieszkańcy Ely. W miarę upływu czasu ogarnięci chaosem bohaterowie dowiadują się coraz więcej o sobie samych, a także o przepełnionym nienazwaną grozą jeziorze i... człowieku, który od niepamiętnych czasów uważany był w Stanach Zjednoczonych za wcielone zło, którego nie sposób jest wypędzić z tego świata...

Informacje dodatkowe o Pakt milczenia:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-04-18
Kategoria: Horror
ISBN: 9788396230799
Liczba stron: 272
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Pakt milczenia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Pakt milczenia - opinie o książce

Avatar użytkownika - Ewelina-czyta
Ewelina-czyta
Przeczytane:2024-11-08, Przeczytałam, Mam,

Dziś chciałabym napisać kilka słów, o której książce o mało nie poznałam...bo o niej najzupełniej w świecie zapomniałam i do dziś się zastanawiam, jak to się mogło stać. Doszłam do wniosku, że widocznie wtedy nie był czas horroru, a teraz w okresie jesiennym gdy za oknem snują się mgły i zimna mżawka osiada na wszystkim, zamieniając to w lodową rzeźbę, gdzie wiatr zawodzi w ciszy mrocznego popołudnia, idealnie ten gatunek się sprawdzi. Klimat wprost wymarzony, by poznawać kolejne mroczne historie...
Miałam rację, trafiłam na genialną historię, która momentami nawet mi, miłośniczce krwawych, wulgarnych i strasznych historii przewracała przysłowiowe flaki na drugą stronę, do tego porządnie mnie nastraszyła i sprawiła, że jednocześnie przypomniały mi się wszystkie najstraszniejsze horrory, które w życiu widziałam. Dlatego już w tym miejscu zaznaczam, że jeśli macie wrażliwe żołądki, obawiacie się, że nad wasze miasto może spaść klątwa, boicie się zjawisk nadprzyrodzonych, obawiacie się, że zmarli wstaną z grobów... zdecydowanie ta opowieść nie jest dla Was, dodatkowo jest pełna obrzydlistwa, i ohydy, która nie bierze jeńców i wyciąga z czytelnika wszystko, co może, wywołując skrajne emocje i niejednokrotnie obrzydzenie, brutalne morderstwa są tu wszechobecne, krew leje się strumieniami, pojawiają się tu obrzydliwi mordercy, bez grama empatii dla swej ofiary, zombiaki i inne potwory z piekła rodem.

Wraz z bohaterami trafiamy do prowincjonalnego miasteczka Ely w Minnesocie, gdzie główny bohater Steven Foster w towarzystwie swojej narzeczonej Evelyn ma uczestniczyć w otwarciu testamentu jego zmarłej matki. Kiedy mężczyzna zatrzymuje się u swojego wuja Earla, czuje się nieswojo i zaczyna podejrzewać, że wuj to zupełnie ktoś inny, ktoś, kto podszywa się pod jego krewnego, a rozwiązanie sprawy okaże się tak zaskakujące, że mężczyzna zacznie się głęboko zastanawiać nad swoim stanem psychicznym. Dodatkowo para mająca kłopoty finansowe dostaje propozycję nie do odrzucenia, ale ciekawość Evelyn nieuchronnie prowadzi do katastrofy, a po mieście zaczynają panoszyć się postacie zwane Sińcami...
Czy to, co dzieje się wokół Stevena, jest mistyfikacją, czy naprawdę zaczyna tracić rozum? Czy wszyscy są tymi, za których się podają? Czy zmarli mogą wracać z zaświatów? Co kryje tajemnicze Wilcze Zalewisko i jakie zło zapuściło tu swoje macki? Co potrafimy zrobić w imię miłości- uczucia, które uskrzydla, ale i zabija? Co się dzieje, gdy znajdujemy się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie? Czy miłość jest w stanie tak nam wymieszać w głowie, że zaczynamy widzieć to czego nie ma?
Tego już Wam nie zdradzę, wszystkie odpowiedzi znajdziecie w tej świetnie napisanej i poprowadzonej historii, gwarantuję, że nie odłożycie tej książki z poczuciem zawodu...a groza ogarnie całe wasze ciało

Fascynujące... to pierwsza myśl, która rozbłysła mi w myślach gdy przewróciłam ostatnią stronę. Powieść Michała Fereka jest mocna, krwawa, trzyma w napięciu od początku i jest tak nieprzewidywalna i momentami zaskakująca, że gwarantuje naprawdę ostrą jazdę bez trzymanki. Zakończenie totalnie zmiażdżyło mi mózg, genialnie łącząc wszystkie wątki w spójną i klarowną całość, przypominając, że walka nie kończy się nigdy.
Mroczny, ciężki i duszący klimat powieści podsyca tylko atmosferę niepewności i obawy co do dalszych losów bohaterów. Genialnie oddany klimat małego miasteczka nad którym "coś wisi", nieufność jego mieszkańców, ale i nadzieja w oczekiwaniu na ten "jeden dzień".
Autor, budując w szybkim tempie napięcie, rozbudza ciekawość i nie pozwala, by odłożyć książkę na bok bez poznania zakończenia.
"Pakt milczenia" to totalnie rozpędzony rollercoaster, nie brakuje tu grozy i wszędobylskiego otulającego czytelnika niczym całun mroku.
Akcja dzieje się dość szybko. Mnóstwo tu zła, nie brakuje krwi, nieboszczyków a ci, co do mnie zaglądają wiedzą, że uwielbiam takie mroczne i psychodeliczne klimaty. Ja jestem po prostu zachwycona!

Książkę przeczytałam dosłownie w jedno popołudnie. Napisana przystępnym językiem z drobiazgowymi opisami realnie oddaje bieg wydarzeń, pozwala puścić wodze wyobraźni, postawić się w miejscu bohaterów, niemal poczuć na samym sobie ich emocje, uczucia, zrozumieć (i nie zawsze zganić) motywy, które nimi kierują.
Ciekawa pozycja, stawia przed czytelnikiem odwieczne pytanie, czy jest coś "potem"?
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Michała Fereka, ale jeśli inne jego powieści są równie mroczne, z wielką ciekawością po nie sięgnę.

Czy polecam?
Zdecydowanie! Jeden z najlepszych i najmroczniejszych horrorów, jakie ostatnio czytałam. Dla mnie bomba! Ale przypominam to książka nie dla każdego.

Link do opinii

Każdy gatunek literacki rządzi się własnymi prawami, więc wrzucanie do jednego worka wszystkich kryminałów czy powieści fantastycznych może być bardzo mylące. Nie inaczej jest z horrorami, które również mają swoje podgatunki. Czym innym jest lżejsza opowieść o duchach, a zupełnie czym innym krwawa historia, w której liczbę trupów można liczyć w dziesiątkach. Bez wątpienia najbardziej odważnym z tych rodzajów okazuje się horror ekstremalny, do którego właśnie można zaliczyć "Pakt milczenia". Już sama nazwa tego podtypu horrorów wskazuje, że nie są to publikacje dla ludzi o wrażliwych żołądkach bądź słabych nerwach, ponieważ treść bywa do przesady obrzydliwa, brutalna lub po prostu makabryczna. Pełna okrucieństwa oraz ohydy nie bierze jeńców, a jej celem jest wywołanie w czytelniku najskrajniejszych emocji. Takie publikacje to bez wątpienia literatura niszowa, w której język często można nazwać rynsztokowym, a sama fabuła schodzi na drugi plan, ustępując miejsca barbarzyńskim, odrażającym scenom. Te pozycje są przeznaczone dla odbiorców, których nie przerażają hektolitry krwi lub morze wnętrzności, "zdobiące" kartki takich powieści. Wszechobecne są też brutalne morderstwa, obrzydliwi zbrodnialcy albo potwory z piekła rodem, a czasem można znaleźć też seks w niezbyt smacznym wydaniu. Właśnie te kwestie w większości znajdziecie w książce Michała Ferka, więc musicie przygotować się na ostrą jazdę bez trzymanki.

 

Autor zabiera nas do prowincjonalnego miasteczka Ely w Minnesocie, gdzie główny bohater Steven Foster w towarzystwie swojej narzeczonej Evelyn ma uczestniczyć w otwarciu kapsuły czasu jego zmarłej matki, a także dopełnić formalności spadkowych. Kiedy mężczyzna zatrzymuje się u swojego wuja Earla, zaczyna podejrzewać, że ktoś podszywa się pod jego krewnego, a rozwiązania całej sprawy szuka u wcześniej poznanego sąsiada - Ryana. Prawda jednak okazuje się tak potworna i nieprawdopodobna, że przeczy wszystkim prawom rządzącym naszym światem...

 

Od pierwszych stron czytelnik wprost zapada się w mroczny klimat tego prowincjonalnego miasteczka. Dodatkowego smaczku mogącego wzbudzić niepokój dodaje nietypowa pogoda, którą można zaobserwować tylko w obrębie Ely. Dość szybko odbiorca zauważa, iż nie tylko wspomniany wcześniej przeze mnie wuj Earl ma swoje tajemnice, ale też mieszkańcy dźwigają na swoich barkach jakieś bolesne sprawy z przeszłości. Aczkolwiek pisarz nie pozwala zbyt szybko odkryć wszystkich faktów – dawkując wiedzę o tym miejscu i jego społeczności, bawiąc się z nami w kotka i myszkę oraz powoli odkrywając rolę, jaką mają do odegrania poszczególni bohaterowie w tej makabrycznej rozgrywce. Po przekroczeniu pewnej granicy zostajemy wrzuceni w spiralę szaleństwa, przemocy czy wręcz ohydy, w której nie ma żadnych świętości i nie istnieją tematy tabu. W zamian otrzymujemy wodospady ludzkich wydzielin albo wiadra pełne flaków. By jeszcze urozmaicić treść twórca pokusił się o wprowadzenie żywych trupów - tu nazywanych Sińcami - które jednak różnią się od standardowych wersji popularnych zombiaków. Żeby jeszcze mocniej uwiarygodnić całą historię w książce zamieszczono mapkę oraz różne fotografie wzmacniające odbiór tej lektury.

 

Co ciekawe, mimo iż to horror w najbardziej drastycznym wydaniu, można w nim znaleźć wiele kwestii, które zmuszają do refleksji lub głębszego przemyślenia jakiegoś zagadnienia. Odkryjecie tu tęsknotę za zmarłymi, ból rozstania, miłość, która chciałaby pokonać śmierć czy stary, dobry motyw zemsty. Aczkolwiek to odwieczna żądza pieniądza i bogactwa stanowi tutaj kwintesencję fabuły. Pisarz pokazuje nam do czego zdolny może być człowiek, do jakich czynów się posunąć byle tylko "wyrwać trochę kaski" bądź zarobić, nie bacząc na wszelkie możliwe przeciwności lub konsekwencje.

 

Ta lektura, jak i cały podgatunek, dedykowana jest do pełnoletniego grona dość specyficznych odbiorców... Uwielbiającego dynamiczną, makabryczną rozrywkę oraz świadomego tego, co właśnie oferuje horror ekstremalny, a także rozsmakowanego w przesadzie mocno odbiegającej od realizmu.

 

Link do opinii

Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc (+18)

 

Tarantino miałby tu używanie. Jeśli ktoś kiedykolwiek miałby zekranizować ,,Pakt Milczenia", to właśnie on - mistrz przesady, szyderczej, absurdalnej i wypełnionej po brzegi przemocą. Wyobraźcie sobie tylko, jaki kształt w jego rękach przybrałaby historia, w której na przeklętej ziemi spotykają się: seryjny morderca, istota ucieleśniająca zło, zmarli regularnie powracający z miejsca wiecznego spoczynku i autodestrukcyjna natura człowieka. Po prostu jazda bez trzymanki w stylu bękarta kina!

 

Myślę, że panowie - mam oczywiście na myśli Michała i Quentina - dogadali by się nie tylko pod względem rozmiarów demolki, jaka miałaby się rozegrać na naszych oczach, wyważenia klimatu grozy i slashera oraz miejscowego ich ukarykaturalnienia, ale również, co do odbrązowionej wersji mitu ,,wspaniałej Ameryki". Musicie bowiem wiedzieć, że znakiem rozpoznawczym Ferka jest jego uwielbienie folkloru zza wielkiej wody. Nie jest to jednak fascynacja pozbawiona głębszej refleksji. Bez jawnych i ukrytych aluzji więc za pewne by się nie obeszło.

 

W ,,Pakcie Milczenia", podobnie jak w ,,Wyspie rozkładu" (,,Świntuch"), czerpiąc pełnymi garściami z podań i legend kraju Wielkiego Brata, autor bezceremonialnie wrzuca czytelnika w paszczę wygłodniałego lwa. Tym razem jednak robi to stopniowo. Zaczyna snuć swoją opowieść w momencie, gdy wolna od złych przeczuć para przybywa do Ely. Są młodzi, zakochani i chcieliby szybko pozbyć się kłopotów finansowych. Dlatego, chociaż im to nie w smak, ze względu na możliwość otrzymania pokaźnego spadku, pozostają w domu dawno niewidzianego i niezbyt sympatycznego - oględnie mówiąc - wuja. I jak, to zazwyczaj w horrorach bywa: uporczywe ignorowanie znaków ostrzegawczych (niby żywa cioteczka Wendy; zamknięty, tajemniczy pokój; podejrzane mięsne potrawki; walące po oczach ,,Figure with meat" Francisa Bacona) źle się kończy. Nie będzie więc dla nikogo zaskoczeniem, że nasza łasa na kasę para, na własne życzenie wdepnęła w niezłe szambo. Zdziwienie nadejdzie dopiero później, wraz z odkryciem jak jest ono głębokie, cuchnące i krwawe. Nie, nie liczcie na żadną taryfę ulgową, a tym bardziej znieczulenie...

 

Od pierwszych stron oplata nas mroczny klimat miasteczka, w którym nie tylko mieszkańcy, ale i pogoda jest dosyć dziwa - ponura, mglista i wysycona chłodną wilgocią. Dosyć szybko orientujemy się więc, że nie tylko ekscentryczny wuj ma swoje tajemnice, ale, że całe Ely zostało napiętnowane, na długo przed tym zanim ten się tutaj wprowadził. Autor nie pozwala nam jednak zbyt szybko połączyć faktów, nie wykłada od razu wszystkich kart na stół. Miesza tropy, gra z nami w ciuciubabkę, nie zdradzając, jaką rolę do odegrania w tym przenicowanym świecie mają poszczególni bohaterowie. Początkowo ,,Pakt Milczenia" kojarzył mi się nieco z serialem ,,Stamtąd". Wiecie: połączona tragedią zamknięta społeczność, małe miasteczko, funkcjonujące jakby poza czasem i na własnych zasadach, nękane przez brutalną nadnaturalną siłę. Jest to jednak dosyć odległe skojarzenie, więc się nim za bardzo nie sugerujcie - na pewno nie pomoże wam rozwikłać zagadki. Intryga Ferka, chociaż też narasta wokół miejsca, które mogłoby uchodzić za karmiący się niegodziwością przedsionek piekła, to ostatecznie skręca w innym kierunku.

 

Oczywiście mamy tutaj do czynienia z pełnokrwistym horrorem ekstremalnym. Niejednokrotnie spotkałam się z zarzutem, że ten podgatunek służy tylko do wywoływania mdłości i skrajnego obrzydzenia, że to zlepek grafomańskich, następujących po sobie, epatujących skrajną przemocą scenek. Ferek udowadnia, że wcale nie musi tak być. W jego powieści znajdujemy bowiem coś więcej: prastarą siłę, odwieczną tęsknotę, ból rozstania, miłość, która chciałaby pokonać śmierć, zemstę, która nie przynosi oczyszczenia i wiele ludzkich ułomności, którymi karmimy zło. Ponadto po wycięciu rozbudowanych opisów tortur i malowniczych, groteskowo przerysowanych zgonów, pozostaje nam całkiem fajna, mroczna historia, która obroniłaby się także jako ,,zwyczajna" powieść grozy. Można by nawet pomyśleć o jej podwójnym wydaniu: wersjach soft i hard - jako edycji limitowanej, dla twardzieli o żelaznych żołądkach. Ciekawi mnie jak by to mogło wyjść.

 

Czy ,,Pakt Milczenia" jest powieścią krwawszą od ,,Wyspy rozkładu"? Poplątaną bardziej - to na pewno. Co do poziomu brutalności trudno udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi. Może wynika, to z tego, że Świntuch miło całego swojego zwyrodnialstwa był postacią tragiczną, która budziła współczucie? W ,,Pakcie..." takiej postaci-wytrycha nie ma (chociaż przyznaję, ociupinkę pretenduje do tej roli cichy miasteczkowy bohater). To co na pewno obie powieści łączy, to jasny przekaz wedle którego czynnik ludzki jest złu niezbędny, bez niego nie mogłoby się ono przebudzić. Po prostu: bez człowieka nie ma bestii. 

 

To książka dla specyficznego czytelnika. Rozsmakowanego w dynamicznej i krwawej rozrywce, świadomego tego czym jest horror ekstremalny, lubującego się w przesadzie, także tej dalekiej od realizmu. Niech Michał napisze jeszcze kilka takich powieści, a już całkiem wybije mi z głowy mrzonki o podróży do Stanów. Świry to jednak mają tam za duży rozmach.

 

[współpraca reklamowa barter]

 

Link do opinii

#współpracabarterowa
Spragnieni krwawej jazdy? Fanów horroru ekstremalnego i posiadaczy mocnych żołądków zapraszam do Ely!

Pozornie ciche i spokojne miasteczko. To właśnie tam wybiera się Steven wraz ze swoją narzeczoną Evelyn celem załatwienia spraw spadkowych. Na miejscu okazuje się, że wuj Earl jest jakiś dziwny, a mieszkająca z nim Wendy wzbudza jeszcze większy niepokój. Jakby tego było mało całe miasteczko wydaje się być owiane tajemnicą, jest niczym przeklęte, zapomniane przez Boga miejsce. Zamieszkujący je ludzie zdają się skrywać mroczne sekrety...

Jaka tu jest duszna, gęsta atmosfera! Coś wisi w powietrzu, a napierająca zewsząd mgła zdaje się być zapowiedzią nienazwanego zła... Tutaj rzeczywistość wydaje się być zaklęta w innym wymiarze, utkana w bańce wymykającej się z ram racjonalnego pojmowania świata. Prastare nagrobki i upiorna otchłań jeziora tylko dopełniają klimatu.

Autor nie patyczkuje się z czytelnikiem, dosadnie i plastycznie opisuje mordy. Prawdziwa krwawa rzeźnia. Krew leje się litrami. Flaki, przewalające się tu i ówdzie różne części ludzkiego ciała. Nie brakuje tu brutalnych scen pełnych obrzydliwości. Momentami jest absurdalnie i groteskowo. Kim tak naprawdę jest Earl? Co ukrywają mieszkańcy?

Tutaj tajemnica wychodzi na jaw stopniowo. Co takiego wydarzyło się w przeszłości?

Ferek garściami czerpie z amerykańskiego folkloru. Pełno tu odniesień do rzeczy znanych nam z popkultury, które tak uwielbiam! To jest niesamowicie pokręcona historia, od której niełatwo się oderwać. Znajdziemy tu ukryte dno, to także traktuje o utracie bliskich, dojmującej samotności. Cierpienie i ból po utracie bywa przyczynkiem do rodzącego się zła. Ile jest w stanie człowiek poświęcić, aby móc odzyskać swoich bliskich?

Dajcie się porwać mrocznej historii!
Katooola patronuje tylko sztosom!

Link do opinii
Inne książki autora
Wyspa rozkładu
Michał Ferek0
Okładka ksiązki - Wyspa rozkładu

Legenda powraca! Roy Orson, znany w całym New Hampshire jako Świntuch, od początku nie miał łatwo. Wyśmiewany przez rówieśników i oskarżony przez społeczeństwo...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy