Nancy ma alzheimera, a Eugene znowu ma w życiu jakiś cel - pomóc jej umrzeć. Tak jak jej obiecał niemal pięćdziesiąt lat wcześniej, gdy oboje byli młodymi amerykańskimi studentami, a Nancy przeczuwała już, że będzie cierpieć na tę chorobę, podobnie jak jej mama i babcia.
Gdy nadchodzi czas, aby Eugene zabrał Nancy do Coffeeville w stanie Missisipi - idealnego miejsca, gdzie można zakończyć życie, kobieta nieoczekiwanie trafia na oddział zamknięty domu spokojnej starości. By wydostać stamtąd ukochaną, Eugene musi wezwać na pomoc dwóch przyjaciół, którzy mu jeszcze pozostali. Jednym z nich jest jego syn chrzestny, skompromitowany prezenter pogody przeżywający kryzys wieku średniego, a drugim - były snajper wojskowy, który oficjalnie nie żyje od czterdziestu lat.
W szaloną podróż wybierają się autokarem, niegdyś skradzionym podczas trasy koncertowej Paulowi McCartneyowi, w towarzystwie małego osieroconego chłopca, który szuka swojej kuzynki. Po drodze ta banda odmieńców wspomina czasy walki z segregacją rasową, roztrząsa problemy wojny i eutanazji, przeżywa rozterki religijne, a przy okazji odkrywa prawdziwe znaczenie miłości, rodziny i przede wszystkim przyjaźni.
Wydawnictwo: PWN
Data wydania: 2015-02-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 450
(…) Wiem tylko, że gdyby Marsha mnie o to poprosiła, powiedziałbym: „nie”. Zostałbym z nią, byłbym za każde skinienie, ale nie zabiłbym jej. Jak mógłbym to zrobić? Ona jest miłością mojego życia.
- Zrobiłbyś to, ponieważ jest miłością twojego życia – powiedział Doktorek cicho i obaj zamilkli na chwilę.
Miłość i przyjaźń raz spotkane na własnej drodze warto zaprosić do siebie i pozwolić im zamieszkać na długo, a najlepiej na stałe, bo człowiek pozbawiany tych emocji jest pusty i jakby poza życiem. To właśnie one nadają sens każdemu dniu, każdej chwili, każdemu przedsięwzięciu i motywują, by zrobić krok dalej, pomimo przeciwieństw.
Troje przyjaciół w latach 60-tych XX wieku walczyło z segregacją rasową, która zdominowała Amerykę. Sprzeciwiali się stereotypowemu myśleniu o Afroamerykanach. I pomimo dzielących ich różnic społecznych, rasowych i płci, byli dla siebie najbliżsi. Dwoje z nich, Nancy i Gene’a, zwanego Doktorkiem, połączyła pierwsza miłość oraz obietnica. Nancy, obciążona genetycznie alzheimerem, powierzyła Doktorkowi swoje życie i wypełnienie ostatniej woli, którą było godne odejście zanim choroba zupełnie nią zawładnie. Z różnych względów drogi tych trojga rozchodzą się, by zetknąć się ponownie po 50 latach. Stan zdrowia Nancy pogarsza się, więc to najwyższy czas, aby spełnić obietnicę daną przed laty. Wraz z dawnym przyjacielem Bobem, Jackiem - synem chrzestnym Doktorka oraz osieroconym chłopcem Erikiem wyruszają w szaloną podróż skradzionym autobusem do Coffeeville, miejsca, skąd pochodzi Nancy. Ta podróż przyniesie każdemu z nich bardzo wiele odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące przyjaźni, miłości, człowieczeństwa, religii i Boga.
Kiedy w jednej książce spotykają się tak poważne tematy jak eutanazja oraz jej zasadność i moralna zgoda na nią czy też wiara i Bóg, to doskonałą równoważnią zdaje się być poczucie humoru, które od początku do końca nie opuszcza bohaterów powieści. Choroba, która bierze we władanie umysł, zmieniając już na zawsze człowieka, odbiera mu jego własne życie i zastępuje innym. Nagłe osierocenie i splot niefortunnych wydarzeń potrafią małego człowieka popchnąć do czynów, o które sam by siebie nie podejrzewał. Dramatyczne wydarzenia w życiu osobistym dopingują do działań, które z pozoru mogą przypominać załamanie nerwowe, a są uwolnieniem od niechcianych i destrukcyjnych więzów. W tych trudnych i przesyconych smutkiem historiach receptą na zaczerpnięcie oddechu jest groteskowy humor, fantastycznie rozładowujący napięcie i opanowujący wzbierające częstokroć wzruszenie.
Szczegółowe opisy życiorysów każdego z piątki przyjaciół pozwoliły na dogłębne poznanie ich jako ludzi, ale i na poznanie miejsca jednostki w kraju, jakim były kiedyś i są obecnie Stany Zjednoczone. Ile wart jest obywatel, czy w państwie tak bardzo demokratycznym można znaleźć poszanowanie dla wolnej woli człowieka, religijności, dla różnic kulturowych i rasowych? J. Paul Henderson podejmuje próbę odpowiedzi na te pytania, zabierając nas w podróż z Hershey przez Górę o Trzech Szczytach, Buena Vistę, Cranford, Nashville, Memphis i dom Elvisa Presleya, aż do Coffeeville, pozostawiając czytelnika z własnymi przemyśleniami i bogatszego w doświadczenia i wyobrażenie o przepięknych miejscach, które bohaterowie oglądali przez okna kradzionego autobusu Paula McCartney'a.
Przeczytane:2015-05-02, Ocena: 5, Przeczytałam,
Są takie książki, po przeczytaniu których ma się ochotę na natychmiastową powtórną lekturę. Pragniemy pobyć dłużej z bohaterami, ponieważ się do nich przywiązaliśmy, czasem mamy nieuzasadnioną i absurdalną przecież nadzieję, że jednak podczas drugiego czytania historia skończy się inaczej czy po prostu chcemy przeżyć tę magiczną przygodę jeszcze raz. Bez wątpienia powieścią tego typu jest „Ostatni bus do Coffeeville” J. Paula Hendersona.
Gene (zwany Doktorkiem) to niezwykle doświadczony przez los starszy pan, którego życie składa się w dużej mierze z cierpienia. Poczucie straty jest mu doskonale znane – pochował żonę i córkę, którymi nie dane mu było długo się cieszyć, był świadkiem odchodzenia swoich rodziców, jako lekarz wielokrotnie stykał się z ciężkimi przypadkami. Podczas studiów jeszcze zakochał się w Nancy Travis, ale i ona go porzuciła bez wyjaśnienia, uprzednio wymuszając na nim nietypową obietnicę. Nancy przez całe życie czuła paniczny lęk przed zachorowaniem na alzheimera, gdy zdiagnozowano u niej chorobę powróciła, by wymóc na Doktorku dotrzymania danego pół wieku wcześniej słowa. Przyjaciel zobowiązał się skrócić jej cierpienie, ale warunek był jeden – muszą to zrobić w Coffeeville. Henderson więc wybrał kilkoro przyjaciół – totalne indywidualności i wsadził ich w jeden autobus, którym przemierzają Amerykę. Poza Doktorkiem i Nancy jest czarnoskóry Bob, były pogodynek Jack i sierota Eric. Każda z postaci opowiada własną historię, która dotyka jakiegoś problemu społecznego. Pisarz burzy stereotypy oraz zrzuca kotarę maskującą prawdziwe oblicze człowieka. Pojawią się także osoby znane z kart historii i odwołania do spraw polityki. „Ostatni bus…” to napisana w lekkim stylu książka o wielkim ciężarze emocjonalnym. Wszechobecny humor sprawia jednak, że czytelnik – choć bywa smutny – nie jest przygnieciony tym ładunkiem. Śmieszne dialogi, absurdalne sytuacje, żarty bohaterów, zabawne rozwiązania są tu przeciwwagą dla obsesyjnego lęku (który potrafi przekreślić szczęście i miłość), bezbrzeżnej samotności, bezradności, prześladowania, utraty tożsamości, choroby, straty czy śmierci. Siłą opowieści Hendersona jest sposób jej przedstawienia – słodko-gorzki posmak sprawia, że czytelnik jednocześnie dostaje dawkę miodu (humor) i łyżkę dziegciu (ból). Świetny narrator prowadzi nas po fabule z niezwykłą lekkością, posiada łatwość wyrażania, ma poczucie humoru, niczym poeta tworzy słowne impresje. Z tej prozy wypływa wniosek, że ludzkie życie pełne jest niespodzianek, szczęścia i boleści, marzeń i przeszkód, przyjaźni i samotności itd., ale najwięcej jest w nim zawsze człowieka (i jego siły), który – jeśli się nie podda – jest w stanie dokonać niemożliwego. Zwłaszcza, gdy ma wokół siebie przyjaciół. „Ostatni bus…” zawiera w sobie elementy powieści przygodowej, wątki historyczne, romantyczne, komediowe czy (melo)dramatyczne. Jest gawędą i wspomnieniami, śmieszy, wzrusza i poraża. a pod warstwa rozbawienia kryją się łzy wzruszenia. Wyjątkowa książka!