Ben Midler, ostatni znany żyjący ocalały z białostockiego getta, i pisarka Marta Sawicka-Danielak odnaleźli się dzięki Yad Vashem w Izraelu. Przez dwa lata mogli rozmawiać tylko za pośrednictwem internetu, aż wreszcie spotkali się w Stanach, a później w Polsce.
Mimo że dzieli ich pół wieku, są ziomkami - ich rodziny żyły obok siebie, a oni sami, choć
w różnych epokach, mieszkali na tej samej ulicy. Z ich rozmów powstała książka, która budzi do życia przedwojenny Białystok - najbardziej żydowskie miasto, jak mówi Ben. Ten niezwykły tygiel kulturowy był zamieszkały przez Żydów, katolickich Polaków, prawosławnych Rosjan, Białorusinów i Ukraińców, ewangelickich Niemców, muzułmańskich Tatarów, a nawet Macedończyków i Turków. To z Białegostoku pochodziło wiele znamienitych postaci i ich przodków, jak choćby Samuel Pisar, doradca amerykańskich prezydentów i przyjaciel Johna F. Kennedy'ego czy babcie wybitnych intelektualistek Rebeki Solnit i Susan Sontag.
Ale Ben pamięta przede wszystkim codzienność - przechadzki po ruchliwej Lipowej, drożdżowe bułki i tłuste śledzie w beczkach pod Ratuszem, obrotowe drzwi hotelu
Ritz, które były najlepszą zabawą dzieci ganianych przez portiera, furmanki na Siennym Rynku i plażowanie na Dojlidach i Jurowcach. Te wspomnienia pozwoliły mu przetrwać sześć obozów koncentracyjnych, a jego dalsze losy dają nadzieję i siłę, że nawet po Zagładzie życie może trwać dalej - w pełni i w zachwycie. Ben nie ma w sobie nic z męczennika i jest wspaniałym przykładem współczesnego bohatera - nie z brązu, ale heroicznego w codzienności.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2023-08-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 280
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, która nie dość, że jest pięknie wydana przez wydawnictwo Wielka Litera, to ma piękną treść i dużo przedwojennych, wojennych i współczesnych zdjęć oraz pięknie wykonane obrazki.
Ben Midler urodzony w 1928 r. w Białymstoku, syn żydowskiego mleczarza. W czasie wojny stracił całą najbliższą rodzinę. Cudem przeżył 6 nazistowskich obozów. Dziś jest ostatnim żyjącym Białystokerem.
Autorka książki przez dwa lata prowadziła z Benem rozmowy (w czasie trwania pandemii).
Marta Sawicka również pochodzi z Białegostoku. Ben nawet mieszkał niedaleko domu autorki.
Ciekawostka:
Felicja Raszkin - Nowak jedna z bohaterek książki, sama napisała własne wspomnienia z białostockiego getta pt. "Moja Gwiazda". Dziennikarka, pisarka, siostrzenica esperantysty Jakuba Szapiro. Wielokrotnie odwiedzała Białystok. Udało jej się uciec z białostockiego getta przed likwidacją. A tabliczka z jej nazwiskiem stoi na terenie getta, na zieleńcu pomiędzy ulicami Czystą a Bohaterów Getta.
Tygrysy od zawsze rozpalały ludzką wyobraźnię, lecz i tak doprowadziliśmy to zwierzę na skraj wyginięcia. Co sprawia, że tygrys jest obiektem kultu i...
Przeczytane:2024-06-08, Ocena: 6, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, 52 książki 2024,
Z czym kojarzy się Wam Białystok?
Mnie kojarzy się głównie z pięknym zabytkiem architektury, jakim jest pałac Branickich oraz malowniczymi parkami narodowymi z którymi sąsiaduje. Niestety trudno też nie pomyśleć o łatce, jaka do niego przylgnęła w związku z problemem ksenofobii i rasizmu, choć przed wojną było to jedno z najbardziej wielokulturowych miast w Polsce. Miasto otwarte i tolerancyjne wobec różnic kulturowych, wyznaniowych i religijnych.
Książka "Ostatni Białystoker" to niezwykła podróż przez czas do przedwojennej rzeczywistości Białegostoku, pełna historii, wspomnień i emocji. Tytuł dotyczy terminu używanego w stosunku do osób, które przeżyły Holocaust i są ostatnimi świadkami historii żydowskiej społeczności miasta.
Autorką tego wyjątkowo wartościowego reportażu jest Marta Sawicka-Danielak.
Pisarka ożywia wspomnienia Bena Midlera (ostatniego żyjącego ocalałego z białostockiego getta) z dzieciństwa, kiedy to razem z rodziną przechadzał się po ruchliwej Lipowej, delektował się drożdżowymi bułkami i tłustymi śledziami z beczek pod Ratuszem, wraz z innymi dziećmi był ganiany przez portiera, gdy bawili się obrotowymi drzwiami hotelu Ritz, na Siennym Rynku jeździły furmanki i plażowali na Dojlidach i Jurowcach. Te małe fragmenty codzienności sprawiają, że czytelnik wchodzi w świat, który został zniszczony przez zagładę, ale którego duch wciąż tkwi w pamięci każdego, kto miał szczęście go poznać.
Ben nie tylko dzieli się ze światem swoimi wspomnieniami, ale jest też symbolem siły i nadziei. To niesamowite, iż mimo przetrwania sześciu obozów koncentracyjnych, jest pogodnym człowiekiem, doceniającym i celebrującym każdy dzień, a mając 95 lat odnajduje w sobie siłę, by opowiadać innym historię swojego miasta i swojego życia. Jest nie tylko świadkiem historii, ale również bohaterem - bohaterem codzienności, który pomaga nam zrozumieć, że zło i przemoc zaczynają się właśnie od paru słów, potem gestów. Że życie może trwać dalej po tragedii, i że nawet w najtrudniejszych chwilach warto zachować nadzieję i walczyć o lepsze jutro. Ostatecznie Ben nie jest jedynym bohaterem książki, gdyż autorka oddaje głos kilku osobom - autentycznym polskim i żydowskim mieszkańcom przedwojennego Białegostoku. W książce łączą się ich losy, mieszają epoki, gatunki i style. Znajdziemy też opowieść współczesnej nastolatki, od której książka się zaczyna, a właściwie od zadania, które dostaje w szkole - przygotowanie prezentacji o wielokulturowym Białymstoku, co inspiruje do refleksji nad historią, współczesnością i przyszłością. Na kartkach książki bardzo wyraźnie czuć smaki, zapachy, odgłosy, śmiech i dziecięcą radość życia. Znajdziemy w niej też przepisy na kilka potraw kuchni żydowskiej, także lepiej nie czytać i nie słuchać audiobooka z pustym żołądkiem.
Podsumowując, "Ostatni Białystoker" to nie tylko reportaż, ale także przypomnienie o ważnych wartościach, jakimi są tolerancja, szacunek dla różnorodności i pamięć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości. Ben Midler i Marta Sawicka-Danielak stworzyli dzieło, które przywraca pamięć o tych, których już nie ma, ale których duch nadal żyje w każdej wspomnianej uliczce i zakamarku miasta. Niech ta książka będzie przykładem, że powinniśmy przyswoić wspomnienia ostatnich świadków wojny, ponieważ "Kto słucha świadka, sam staje się świadkiem", a więc pamięć o tych ludziach i wydarzeniach wciąż będzie trwać. Z książki płynie jeszcze jedna nauka - stereotypy łatwo stworzyć, gorzej je wyeliminować. Są bowiem uproszczeniami i uogólnieniami na temat pewnych grup ludzi, które nie odzwierciedlają rzeczywistości. Powstają z powodu braku znajomości i doświadczenia z daną grupą oraz z powodu wpływu mediów i społeczeństwa. Niestety, mogą prowadzić do uprzedzeń i dyskryminacji, a nawet zagłady milionów istnień. Przez to, co dzieje się wokół nas, wielu ludzi powinno ją przeczytać. Jest niezwykle wartościowa, zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy mogą uczyć się od Bena, próbując ustalić swoje własne wartości i cele życiowe, bowiem jest doskonałym wzorem do naśladowania.