Nazywam się Baśka i jestem gruba. Zakrztusiłam się wczoraj marchewką. Pączek by mi tego w życiu nie zrobił.
Baśka ma 39 lat, kochającego męża i wspaniałą rodzinę, jednak od lat w jej życiu jest rzecz, która spędza jej sen z powiek – dieta. Baśka jak większość kobiet w jej wieku walczy z kilogramami. Walka ta prowadzona od ponad dziesięciu lat, dodajmy bez większych sukcesów po stronie Baśki, jest tą częścią codziennego życia, która zajmuje jej najwięcej czasu i energii. Dzielnie wypróbowała na sobie wszystkie możliwe diety świata. Niestety, żadna z tych diet nie zadziałała na Baśkę, bo dodatkowe kilogramy po prostu ją pokochały. Bez wzajemności, rzecz jasna. Aż przyszedł dzień, ten właściwy dzień, by w końcu zmieniła się w kobietę, którą zawsze chciała być!
Od jutra dieta to książka o szalonych zmaganiach z dietą i pokusami, opowieść o codziennych dylematach żon i matek, które wbrew przeciwnościom losu decydują się pokochać siebie i… owsiankę!
Pamiętaj, wszystko zależy od pozytywnego nastawienia. Biegnij za marzeniami! Nawet jeśli ich nie złapiesz, to przynajmniej schudniesz!
Informacje dodatkowe o Od jutra dieta:
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788379766284
Liczba stron: 480
Język oryginału: Polski
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2019-04-03, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Baśka ma 39 lat i jest kobietą, która jak wiele z nas, od lat boryka się z nadprogramowymi kilogramami. W swym życiu stosowała wiele przeróżnych diet, jednak żadna upragnionego efektu nie dała. Jej życie - oprócz oczywiście tej znienawidzonej, przez nią wagi - jest szczęśliwe. Ma męża, dzieci i pracę. Jednak nie potrafi się tym wszystkim cieszyć, ponieważ przeszkodą we wszystkim jest jej tusza, której nie akceptuje i o której wciąż myśli.
W końcu nadchodzi dzień, w którym Baśka daje sobie znów szansę i postanawia raz na zawsze rozliczyć się z własnymi słabościami, chce zawalczyć o samą siebie. Czy tym razem jej się to uda?
Gdy tylko przeczytałam pierwszą książkę autorki pt. "Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki", wiedziałam że sięgnę po kolejną. Autorka ma świetne poczucie humoru, które mi idealnie pasuje i z którym się troszkę utożsamiam. Sama mam słabsze dni i niektóre z wad, które posiadają bohaterki obydwu powieści, zatem mam podwójny powód do śmiechu. Uważam, że trzeba oczywiście podejść do obydwu książek z dystansem i nie brać ich całkiem na poważnie, bo z takim podejściem można by było usiąść w kącie i płakać. Zanim sięgnęłam po książkę, wiedziałam że ona będzie idealna dla mnie. W końcu każdego dnia rozpoczynam dzień od nowych postanowień, które oczywiście dotyczą tego, że tym razem już na pewno uda mi się w nich wytrwać i schudnę. Oczywiście moja dieta, każdego dnia kończy się o godzinie 18, gdy siadam przed serialem i czuję silną potrzebę otworzenia moich ulubionych cheetosów. Każdy ma swoje słabości, jedni uwielbiają czekoladę i wszelkiego rodzaju desery, ciasta i ciasteczka, a u mnie właśnie są to chipsy i fast foody. Tyle o mnie, abyście nie pomyśleli, że pisze do Was dziewczyna o idealnej figurze, która zapodała sobie dawkę dobrego humoru zaśmiewając się w bohaterki, która ma problem z wagą. Nie, nie!!! Ja też mam fałdki i swoje kompleksy. Ale przecież nie będę płakać z tego powodu i Wy też nie powinniście. Główną bohaterkę polubiłam już od pierwszych stron powieści i bardzo byłam ciekawa, czy w końcu jej się uda schudnąć. Trzymałam za nią kciuki i w napięciu czekałam na ten przełomowy moment. Czy się doczekałam? Tego Wam nie zdradzę.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Niejednokrotnie mogłam porównywać swoje niepowodzenia, a raczej brak silnej woli z Baśką. Czułam, że to jest świetna babka, tylko tak jak i ja ma swoje słabości. Słabość do jedzenia przede wszystkim. W tym wszystkim można odnaleźć kilka mądrości, nauczyć się czegoś na błędach bohaterki i spojrzeć na siebie mniej krytycznym wzrokiem. Losy bohaterki przypominają nam kobietom, że jest nas więcej. Nie jesteśmy same na tym świecie, które nie potrafią wytrwać w swoich postanowieniach. Pokazuje również, że czasem warto się przełamać i szukać pomocy u specjalistów.
Każdy rozdział kończy się jakimś powiedzeniem lub kawałem. Z większości śmiałam się przez kilka dobrych minut, a z niektórych śmieję się do tej pory, jak tylko sobie je przypomnę.
Na końcu książki autorka podzieliła się kilkunastoma świetnymi przepisami (na takie wyglądają, sama jeszcze z nich nie korzystałam, ale kiedyś zrobię to z pewnością).
Najlepsze książki to te, które leżą na półce naszych biblioteczek, i pomimo że jeszcze się ich nie przeczytało, już się za nimi tęskni i czuje się zżytym z głównym bohaterem. I oczywiście takie, które po przeczytaniu zupełnie nie zagłuszają tej tęsknoty i kiwa się głową, że na taką lekturę się właśnie liczyło. U mnie tak było tym razem.
Z niecierpliwością czekam na nową książkę autorki i mam nadzieję, że już jakąś pisze i Małgorzata Mroczkowska nie da nam długo czekać na swoją nowość.
biblioteczkamoni.blogspot.co.uk