Książka Marcina Skrzypka O bałwanku na przystanku to pełna ciepła opowieść o świecie widzianym oczami dzieci. Autor - szczęśliwy ojciec dwóch córek, z myślą o których pisze - zaprasza nas do inspirującej krainy niczym nieskrępowanej dziecięcej wyobraźni. W trakcie tej pełnej niezwykłości podróży opowiada małym czytelnikom o tym, co najważniejsze: o odpowiedzialności, przyjaźni, bólu rozstania. Całości dopełniają piękne ilustracje autorstwa Anny Andrzejewskiej. Warto zatem wybrać się w tę niezwykłą przygodę razem z najmłodszymi i chociaż na chwilę przenieść się do świata dziecięcej wyobraźni.
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2022-03-04
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 42
Język oryginału: polski
Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Za oknami już ciepłe dni, co prawda przerywane nagłymi deszczami i wichurami, lecz też zwiastujące nadchodzące lato. A może już jest lato, gdy to czytacie? Tak się składa, że tymczasem ja uwielbiam zimę. Wiosna czy lato są dla mnie chwilowym zachwytem, ale szybko mijającym i nasączonym niechęcią. Dopiero jesienne miesiące oddają mi moją energią i pozwalają snuć marzenia o zimie. Nie jest już taka jak kiedyś, gdy codziennością były śnieżyce, a ja chodziłam wśród zasp śniegu i lepiłam bałwany. Czasami mi z tego powodu przykro. Może właśnie dlatego tak dobrze zareagowałam na zabawny tytuł "O bałwanku na przystanku".
Tej zimy przyszła prawdziwa zima! Taka ze śniegiem i magią Dziadka Mroza, który po latach powrócił na jeden sezon, by przypomnieć jak potężne są jego podmuchy i jak bardzo mogą zaczarować świat. Mroczny poranek, zaspy śniegu i spóźniony autobus... Czasami trzeba tak niewiele, by stało się coś niesamowitego, coś niemożliwego, by stał się cud. Dzieci ulepiły tylko bałwana, ponieważ im się nudziło. W pierwszej chwili nie poczuły podmuchu Dziadka Mroza. Co przyniósł? Jakie dziwy czekają na dzieci na przystanku?
Uwielbiam literaturę dziecięcą. Wielokrotnie Wam opowiadałam, dlaczego jestem jej tak wielką miłośniczką. To w końcu ona zapoznaje naszych małych ludzi ze światem, to ona ich kształtuje i sprawia, że postrzegają rzeczywistość w określony sposób. W dużej mierze odpowiada za to, kim nasze dzieci będą w przyszłości. Właśnie dlatego według mnie literaturze dziecięcej należy się tak duży szacunek. I tym razem zdecydowałam się zapoznać z krótką książeczką "O bałwanku na przystanku". Dokładnie z tych powodów, o których mówi wstęp.
Od dosłownie pierwszej strony byłam zachwycona stylem autora. Okazał się niezwykle barwny, oddziałujący na wyobraźnię, ale zarazem wystarczająco prosty w odbiorze, by dzieci mogły go bez większych problemów zrozumieć. A przynajmniej ja tak to oceniam. Pisarz stworzył atmosferę starej bajki, którą tak dobrze pamiętam z moich dziecięcych lat. Mam wrażenie, że początek XXI wieku był przełomem, gdy jeszcze istniały historie oparte na naturze, pełne zrozumienia i pasji, ale powstawały też książeczki, który zachwycały swoim pięknym wyglądem i wśród mądrych słów dokładały nowoczesności. "O bałwanku na przystanku" kojarzy mi się z tym pierwszym rodzajem dzieł dla młodych czytelników, więc czuję radość i nostalgię, że po tylu latach mogłam ponownie wczuć się w ten klimat. Tym bardziej że to nowo wydana książka, więc nie jest wyłącznie wspomnieniem, ale też przyszłością.
Fabuła wydaje się pozornie prosta i oparta na dość znanych motywach, co jest w tym przypadku dla mnie zaletą, ponieważ odbiorcami są mali czytelnicy i w niektórych aspektach potrzebują uproszczeń. Jednak pomiędzy tymi uproszczeniami pojawiają się treści unikatowe i pełne mądrości. Ma to w sobie niepowtarzalny urok, który oczarował mnie i pozwolił mojej wyobraźni pójść własną ścieżką. Zarazem dostałam możliwość własnej refleksji na temat przyjaźni, natury, wolności istot żywych, śmierci i nadziei. Czy to nie jest niesamowite, że na tych zaledwie czterdziestu stronach znalazło się tak wiele ważnych aspektów naszego życia?
Mogłoby się wydawać, że to za dużo dla dziecka. Niemniej wcale tak nie jest. W książce widzę dwie linie fabularne. Nie są one oczywiste i tak naprawdę dostrzegłam je dopiero w chwili, gdy piszę tę recenzję. Pierwsza w sposób prosty i przy tym piękny tłumaczy młodym czytelnikom te wszystkie wymienione treści. Daje im zahaczenie do własnego postrzegania świata. Natomiast druga linia jest dla dojrzalszych osób, które poddadzą te aspekty wnikliwej analizie. W końcu takie wartości jak przyjaźń i wolność są naszą codzienność, o którą powinniśmy dbać i nie pozwolić jej burzyć. Tymczasem nadzieja i śmierć mimo tak różnej natury mają wiele wspólnego. Łączą się, gdy nadchodzi czas i decydują o naszym szczęśliwym życiu.
Niesamowicie cieszę się, że ta niepozorna książeczka wpadła w moje ręce, ponieważ oczarowała mnie i sprawiała, że w sercu poczułam ciepło, ale też niezwykłe pokłady zrozumienia i wzruszenia. To wyjątkowe odczucia. Dlatego gorąco Wam polecam "O bałwanku na przystanku" – Wam i Waszym małym czytelnikom.