Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc

Ocena: 5 (2 głosów)

— Tato…
— Słucham cię, córeczko.
— Przeczytasz mi bajkę dobranocną?
— Oczywiście, tylko jakąś krótką. Którą wybierasz?
— Hmmm… Może dzisiaj tę o tych ptaszkach w swoich domkach? Albo nie! Tę o Mateuszku, co go wujek…
— Ej! Miała być krótka… Wybierz inną.
— To może o dochtorze? Nie! Namyśliłam się. Jednak chcę tę, w której jest ten pan, co on umiera cztery razy.
— No dobrze. To połóż się, przytul misia, zamknij oczka i słuchaj…

„Konwulsje ustały. Tym razem było potwornie, po prostu potwornie. Jego mózg wciąż notował piekący ból…”

 

Nocne Mary to tajemniczość i groza zamknięta w ponad 300 stronach księgi. Dwadzieścia trzy opowiadania, dwudziestu dwóch autorów – w tym również jeden z najbardziej znanych: Graham Masterton, kilkanaście różnych konwencji i silne, często antagonistyczne emocje, które sprawią, że ta literacka przestrzeń mroku, stanie się bardziej namacalna. Jest to zbiór zespalający ze sobą kilkanaście punktów widzenia w kontekście grozy. Pod tą artystyczną fotografią kryją się teksty skupione na takich motywach jak: złowrogość i furia natury jako odbicie abyssystycznego wnętrza bohatera, śmierć kilkukrotna jako kara za popełnione przestępstwa, queerowa przestrzeń indywidualnego terroru, krwawe widziadła będące ostatnim oddechem umierającego umysłu, klaustrofobiczne (nie)miejsca jako metafora traumy i obezwładniającej niemocy oraz lękowości. To tylko kilka toposów, które odnajdziecie w tym oto zbiorze wydanym przez wydawnictwo Lingua Mortis.

Informacje dodatkowe o Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-12-14
Kategoria: Horror
ISBN: 9788396280312
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc - opinie o książce

Ścigani przez cienie


Trąci to banałem, ale nie mogę się temu porównaniu oprzeć. Jak powszechnie wiadomo, zbiory opowiadań są jak bombonierki: co czekoladka to zaskoczenie i inny smak. Zawsze trafiają się takie, w których trudno nam się rozsmakować, takie które są dla nas odkryciem, bo dotąd nie wiedzieliśmy, że ich smak został stworzony z myślą o nas i takie, które chcielibyśmy sklonować i, kolokwialnie mówiąc, żreć w kółko. Dokładnie tak miałam z „Nocnymi marami” – przy czym muszę zaznaczyć, że na totalnie niezjadliwego bombona w tym zbiorku nie trafiłam. Co najwyżej znalazłam tylko kilka takich, które niekoniecznie rozpieściły moje podniebienie, ale i tak spałaszowałam je z przyjemnością. Moje spotkanie z tą antologię śmiało mogę więc uznać za udane (i, dodatkowy plus, przynajmniej nie poszło mi w boczki).

Pośród 23 utworów, które składają się na antologię, znajdziecie nie tylko horror – i grozę o różnym natężeniu -, ale również fantastykę, sci-fi, komedię (czarną, bo jakżeby inaczej?), noir, weird oraz dramat. Obok spinających wszystko tajemnic i lęków, znalazło się tu także miejsce na współczesny ból, echa przeszłości, obłąkanie w kryzysie, półprawdę, legendy i ucieczkę w makabrę. Autorzy z ogromną pomysłowością zbudowali z popkulturowych klocków nowe konstrukcje, układając je w mikroświaty pełne znaczeniowych tropów. Pozwolili przy tym koszmarom współistnieć z elementami jawy, zacierając między nimi jakiekolwiek granice – czytelnikowi na zgubę.

„Nocne mary”, jak dla mnie, to  imaginarium niesamowitości, uderzające w skrajne tony przerażenia. To pęknięcie, przez które wylewa się wszystko, co mieszka w cieniu, by z uporem maniaka nas ścigać, nękać, zamęczać…

*

Nadia Szagdaj „ Pobudka, panie Sanders”

Opowiadanie oparte na bardzo ciekawym i prowokującym do dyskusji (ja byłam zachwycona i zaintrygowana, X z którym rozmawiałam o zaproponowanym rozwiązaniu, uznał je za niepoważne – no i walka na argumenty ruszyła) koncepcie. Wyobraźcie sobie bowiem świat przyszłości, w którym karę śmierci wykonuje się WIELOKROTNIE. Po ich „odbyciu” można wyjść na wolność, nawet jeśli było się seryjnym mordercą z sadystycznymi zapędami i nie odczuwa się potrzeby zmiany przyzwyczajeń. Bułka z masłem? Tylko pozornie. To co bowiem w pewnym momencie zaczyna dziać się ze skazańcami, jest gorsze od samej śmierci. Chętnie sięgnę po twórczość autorki, ponieważ bardzo przypadł mi o gustu jej sposób snucia opowieści.

R.G. Sawicki „ Rezydent domu nr 5” i „Koszmary Doroty”

Trochę szkoda, że z obu opowiadań nie zrobiono klamry spinającej antologię. Są to bowiem dwie wersje tej samej historii, opowiedziane z różnych perspektyw: Maćka i Doroty spędzających wakacje u dziadków. Opowieść starszego brata przypominała mi nastrojem „Upiorne opowieści po zmroku”, czyli taką grozę dla starszej młodzieży. Maciek mimo, iż dorosły opowiada nam wydarzenia z punktu widzenia chłopca, który ewidentnie wyparł z pamięci, to co mu się przytrafiło. Dlatego też, chociaż wyczuwamy grozę sytuacji, nie wybrzmiewa ona w pełni. Ponadto „potwór”, z którym mamy tutaj do czynienia, jest dosyć pokraczny i może wydawać się początkowo mało przerażający. Wersja Doroty i to co robi ona ze swoją przeszłością, jako dorosła już kobieta, dodają historii nowych znaczeń. W jej wersji klimat opowieści staje się duszny i ciężki. Dowiadujemy się kim był Rezydent i jakie miał naprawdę zamiary. Przekonujemy się, po raz kolejny, o tym, że złe czyny, nawet jeśli komuś wydaje się, że ma początkowo dobre zamiary, budzą jeszcze większe zło. Autor pokazał, że świetnie czuje się w historiach, które można opowiadać jako „straszaki” przy ognisku, a także w tych o trudniejszej tematyce. Czekam na więcej.

Tomasz Duszyński „Fabryka”

Bardzo dobrze napisany horror industrialny. Rytmika opowiadania, doskonale współgra z „produkcyjną” treścią. Podczas gdy powolnie odkrywamy tajemnicę tytułowej fabryki, „nawiedzanej” przez regularne wstrząsy, jednostajny szum maszynerii wprowadza nas w stan wręcz hipnotyczny. Weirdowy klimat skłania nas do głębszych rozważań na temat istoty kultury pracy i idei konsumpcjonizmu. Motyw tworzenia i pochłaniania splecione są tutaj bowiem w morderczym uścisku. Podoba mi się to, że można opowiadaniem „pobawić się” na kilku poziomach znaczeniowych.

Jarosław Adam Pankowski „Korytarz”

Kolejny ciekawy pomysł na opowiadanie, wpisujący się rewelacyjnie w nurt poszukiwania uniwersalnego sposobu na osiągnięcie sukcesu i związanym z nim coachów wszelakich. Pankowski ugryzł ów temat z ciekawej strony. Jego bohater za namową przyjaciela wybiera się do starej rudery na tajemnicze warsztaty (?). Tam mężczyzna, o trącących myszką manierach, wskazuje mu kierunek „zwiedzania”. Totalne zagubienie, którego doświadczy bohater nie ma zbyt wiele wspólnego z myśleniem życzeniowym ani huraoptymizmem, ale świetnie wpisuje się w schemat wygrywania współczesnego wyścigu. Prosta prawda daje więcej niż jakiekolwiek szkolenie za miliony monet. Liczy się skuteczność, a cel uświęca środki, czyż nie?

Marcin Kowalczyk „Płaskowyż”

Marcin zabiera nas do świata kolejowej grozy, wspominając czasy, gdy „żelazne potwory”, jako nowinka technologiczna wciąż budziła niepokój. Podróż to tyle sentymentalna, co niebezpieczna. Po drodze trzeba będzie bowiem zmierzyć się z siłami, walka z którymi z góry skazana jest na przegraną. Opowiadanie pełne uroku i swoistej dostojności. Aż chce się kupić bilet i wyruszyć w nieznane, takim zapomnianym szlakiem.

Paweł Wiadomski „Podwójny Pech”, „Wszyscy są Zadowoleni”, „Patałachy”

Literackie żarciki dla tych, którzy lubią czarny humor. Z trzech shorcików najbardziej przypadł mi do gustu drugi, o tatuażyście.

Maciej Klimek „Wieża”

W mieście pojawiają się tajemnicze wieże. Ich obecność nie przykuwa – o dziwo – takiej uwagi mieszkańców, jaką powinna. Zdarzają się na szczęście wyjątki: nadwrażliwe, otwarte, czujące inaczej – jednym z nich jest nasz bohater. „Wieże”, chociaż są debiutem, stanowią obrazowe studium popadania w szaleństwo i niewytłumaczalne uzależnienie. Wyczuwalny tutaj weirdowy klimat i symbolika wieży pozwala na ciekawą zabawę interpretacyjną. Wiecie np., że w tarocie karta Wieża oznacza między innymi rozpad dotychczasowych struktur, oraz uwolnienie się w życiu z sytuacji, które nas zniewalają i ograniczają?

Arnold Cytrowski „Diabeł na mym ramieniu”

Bardzo przypadł mi do gustu gawędziarski, surowy styl Cytrowskiego. Sam wstęp do wydarzeń kupił mnie bez reszty, nie mogłam się wręcz oderwać od tej historii. Mogłabym czytać w nieskończoność o dwójce twardzieli-agentów, którzy muszą zamknąć sprawę zaginięcia na totalnym wygwizdowie – tam gdzie DIABEŁ mówi dobranoc i to nie tylko w przenośni. Jak dla mnie materiał idealny do nakręcenia odcinka „Z Archiwum X”, zrealizowanego w stylu „Sin City”.

Graham Masterton i Karolina Mogielska „Diaboł”

Miałam w życiu to szczęście, że jeździłam na wakacje na wieś do pradziadków. Oboje mieli do opowiedzenia mnóstwo ciekawych historii. Dlatego bardzo mocno udzielił mi się klimat opowieści, w której to właśnie babcia zdradza wnuczce szczegóły strasznej historii o dziwnym chłopcu (zafascynowanym śmiercią i rozkładem, którego nieodłącznym atrybutem był balonik. Tak, BALONIK – i to nie przypadek), który zaginął w okolicy i dioble, który gubi ludzi w pobliskim lesie.

Olek Zielonka „Obudź się”

Miało być zwykłe śledztwo, ale serii zbrodni w opustoszałych barach nie da się ni jak wytłumaczyć. Do akcji wkracza więc bohaterka z nadnaturalnymi zdolnościami. Niestety niezwykłe umiejętności nie gwarantują sukcesu  w starciu z demonem, a obciążenie jakie sprowadzają na nią obdarowanych, prowokują ich do podejmowania niezrozumiałych dla innych decyzji. Trochę zabrakło mi rozwinięcia tragedii, pogłębienia dramatu, które zrodziło zło. Rozumiem za to doskonale ostateczną decyzję głównej bohaterki. Bardzo gorzka historia.

Norbert Góra „Zostań jedną z nas”

Kto nie czułby irracjonalnego lęku, gdyby zamknięto go w jednym pomieszczeniu z manekinami, niech pierwszy rzuci kamieniem. Jest w nich coś przerażającego. Ta statyczność, opanowanie za którymi może skrywać się niepojęte. W opowiadaniu Norberta, z owym nieprzeniknionym zderza się umysł znękany samotnością, wyoutowany, nadwrażliwy, a jednak na tyle ciekawy, żywo dociekliwy, by otworzyć się na inne. I mimo, iż pomysł pozornie może wydawać się absurdalny, to po dłuższym zastanowieniu, jego wydźwięk działa na odbiorcę kusząco. Mnie stan do którego zaczyna dążyć bohaterka przypomina nirwanę.

Flora Woźnica „Bariery”

Bariery kojarzą mi się ze szklanym sufitem. Z korporacją, która przeżuwa pracownika i wykorzystuje go, póki jest potrzebny i da się z niego cokolwiek wycisnąć.  Ofiara, dając się omamiać obietnicami bez pokrycia, stopniowo zatraca tożsamość. Korpo organizm ją pochłania, pozostawiając tylko wydrążoną powłokę, pokornie wykonującą swoje zadania. Opowiadanie jest podwójnie straszne, ponieważ opisane w nim wydarzenia można wprowadzić w życie – może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale….. Opowiadanie można potraktować jako metaforę i refleksję nad tym, dokąd zmierza świat.

Marta Kucharska „Jak doktor Felicjan Żyłka przeklinał posiadanie aparatu telefonicznego”

Podczas lektury ubawiłam się przednio. To taka lepsza (bo bardziej wysublimowana) wersja serialu „Daleko od noszy” zmiksowana z kultowymi „Opowieściami z krypty”. Marta Kucharska przedstawia nam szpitalne życie dalekie od normalności, z pełną strachów piwnicą i drażniącym dźwiękiem dzwoniącego nieustannie telefonu w tle. Do tego stawia nam beczkę ogórków w zalewie czosnkowej. A ja lubię ogórki. I czosnek.

Sylwia Błach i Honza Vojtisek „Cierpienie uszlachetnia”

Jedno z najbardziej brutalnych i przejmujących opowiadań, w których dogłębnie odczuwamy ból, nie tylko fizyczny, bohaterki. Poczucie to spotęgowane jest tym, że aż za dobrze rozumiemy przyczyny tego stanu rzeczy i powód dla którego musi ukrywać swoje motywacje przed otoczeniem. To doskonały przykład na to do jak wielkiej podłości gotowe jest zło, wykorzystując niewinność i miłość jednostki. Jak wiele można znieść cierpienia by chronić innych? To zależy już tylko od nas…

Tomasz Miłowicki „Aegri Somnia”

Tym razem mamy do czynienia ze swoistą spowiedzią człowieka czekającego na śmierć. Jego opowieść to historia o przemocy, która powinna zostać nazwana. Zwłaszcza, gdy zrodziła nie tylko ból, ale i szaleństwo. W tekście Tomasza stykamy się z dojmującym smutkiem, tęsknotą i traumą.

Hubert Smolarek „Nowe Życie”

To jedno z opowiadań, które przeczytałam ze sporą przyjemnością, ze względu na gawędziarski styl autora. Smolarek wykreował wyrazistego antybohatera: drażniącego, głupiego, małostkowego i przekonanego o własnej wyjątkowości. Mając się za myśliciela i literata ostentacyjnie pogardza on innymi. Robi też wszystko by wyjechać z prowincji do stolicy. W drodze do wymarzonego celu, dzieje się jednak coś, co krzyżuje mu plany. Przewrotne, zabawne, uwierające i rozbrajająco działające na wyobraźnię.

Łukasz Dubaniowski „Domek na drzewie”

Dubaniowski zabiera nas na łono natury, do dzikiego zakątku, będącego rajem dla ornitologów. W związku z pewnym projektem ma bowiem powstać cykl artykułów o tym niesamowitym miejscu. Niestety wyprawa po informacje nie kończy się dla bohaterki, tak jak oczekiwała. Opowieść pełna zaskoczeń i mroku, mimo oczywistego piękna. Zło też można bowiem czynić z poczuciem smaku i swoistą wrażliwością.

Rafał Christ „Hopsy”

Nieoczywiste, makabryczne opowiadanie, w którym prym wiodą małe czarne stworzonka, które uwielbiają sprawiać ludziom ból i odpowiadają za większość zła i podłości, do której zdolny jest nasz gatunek. Co może zrobić człowiek, który jest boleśnie świadomy ich istnienia? Można je w ogóle powstrzymać? Szerzące się na kolejnych stronach szaleństwo znajduje swoje odzwierciedlenie w chaotycznej fabule, balansującej na granicy obłędu i rzeczywistości.

Łukasz Śmigiel „Sny Kasandry”

Ciekawa opowieść o kosmicznej Unii stworzonej przez przedstawicieli wielkich ras. Niestety, zaproszenie na obrady jednego z niezbyt poważanych dotąd gatunków, nie kończy się dla wszystkich zbyt dobrze. Nieobliczalność i wrodzona agresja, to siła z którą trudno się mierzyć, a tym bardziej dyskutować. Jak na mój gust, to fajny początek dla ciekawej serii opowiadań.

Wojciech Kulawski „Świadomy sen”

Mnóstwo tu bolesnych ran z przeszłości: oddziałujących na wyobraźnię scen z obozów śmierci, echa zagłady i nazistów oraz ich obsesji na punkcie okultyzmu. Kulawski zabiera nas wraz z czwórką pozornie obcych sobie bohaterów na warsztaty integracyjne ze świadomego śnienia. Szybko okazuje się, że to misterna pułapka. Organizujący ją geniusz zła nie przewidział jednak wszystkiego. Dosyć już bowiem cierpienia w tym zakątku świata.

[współpraca barterowa]

Link do opinii
Avatar użytkownika - Czytamtu
Czytamtu
Przeczytane:2023-12-29, Ocena: 5, Przeczytałem,

Ostatnio miałam ochotę na dobry horror, ale nie miałam pomysłu po co sięgnąć.   W końcu zdecydowałam się na "Nocne Mary"- zbiór opowiadań grozy wydany przez Linguamortis. Muszę przyznać, że to rozwiązanie doskonałe nie tylko wtedy gdy nie bardzo wiesz,  czego dokładnie chcesz - w końcu krótkie formy pozwalają liznąć różnych stylów i pomysłów autorów. To rozwiązanie bardzo dobre dla wielbicieli mroku, ponieważ większość opowiadań trzyma doskonały poziom. 

Uważam, że z literaturą grozy jest ten problem, że ciężko napisać coś co nie będzie ani przesadnie straszne aż zakrawać będzie na groteskę ani nudne. Opowiadania w zbiorze są doskonałe, ponieważ nawet gdy ocierają się o absurd, ucinany jest na tyle szybko, że pozostawia czytelnika w stanie szoku i zaskoczenia jak na przykład gadająca kanapa, która nie żywi się mięsem dzieci, ale z dorosłymi to już zupełnie inna historia...

 Wsztrząsnęło mną opowiadanie Nadii Szagdaj  o dalekiej przyszłości, w której możliwy jest wyrok na kilka kar śmierci. Po każdej z nich skazaniec jest przywracany do życia i przygotowywany na kolejną. Jednak po każdej karze jego psychika działa zupełnie inaczej...

Doskonale dał czadu duet Grahama Mastertona z Karoliną Mogielską, pisząc o małym chłopcu, który był tak zafascynowany śmiercią i rozkładem, że nawet po własnej śmierci krążył po okolicy i rozmawiał z ludźmi o śmierci. Tu nadmienię, że nakładem Linguamortis
Ukazała się niedawno powieść tej dwójki pod tytułem "Gloria" i podejrzewam, że to również będzie paterda!

"Nocne Mary" czyta się wygodnie i przyjemnie dzięki sporemu drukowi. Nie ma tu w ogóle błędów co też jest na plus. No ogólnie, o ile nie kocham zbiorów opowiadań, tak ten z czystym sercem polecę każdemu wielbicielowi grozy

Link do opinii

Ta antologia jest niczym nocna ucieczka przed nieznanym złem po mrocznym lesie, gdzie co chwila zza drzew wyłania się inny fantazmat. Koszmary codziennego życia przeplatają się z surrealistycznymi wizjami, plugawymi tworami. Czasem nie sposób jednoznacznie orzec, czy to senne mamidła, czy może psychodeliczny odlot.

Tematycznie opowiadania są różnorodne, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Cały miszmasz gatunkowy, gdzie odnajdziemy elementy makabry, absurdu, groteski, weird fiction, horroru industrialnego czy kolejowego. Antologią inauguracyjną Lingua Mortis udowadnia, że groza niejedno ma oblicze. Niektóre są mocno niepokojące, sprawiają że na chwilę zabiera nam oddech.

Opowiadania tu zawarte są bardzo klimatyczne, o niezwykle gęstej i lepkiej atmosferze. Wielokrotnie wraz z bohaterami poczujecie zagubienie w nowej, przerażającej, niezrozumiałej rzeczywistości. Nie brakuje tutaj takich z makabrycznym zakończeniem, momentami odstręczającymi i obrzydliwymi.

Bohaterom przyjdzie zmierzyć się z czymś złowrogim, pozostawiającym skazę i ślad na psychice. Ciemność już zawsze będzie im towarzyszyła poprzez spojrzenie z rogu pokoju.

Moje faworyty w kolejności chaotycznej :
-"Fabryka" Tomasz Duszyński - co za klimat! Ogromna fabryka, duszna atmosfera, drżenie budynku wywołane pracą maszyn. Jakie to niesamowite! I ta groza, czająca się u samych trzewi... Mam po tym ochotę na więcej horroru industrialnego.
-"Rezydent domu nr 5" oraz druga część tej historyjki pt. "Koszmary Doroty" R. G. Sawicki - niezwykle nostalgiczne, niczym powrót do dzieciństwa, do naszych wspomnień. Do sekretów, o których nieraz dorośli nie wiedzieli, a na stałe naznaczają życie strachem.
-"Pobudka, panie Sanders" Nadia Szagdaj - niezwykle fascynująca i niepokojąca wizja, jest klimat!
-"Płaskowyż" Marcin Kowalczyk - jak wiecie, mam słabość do horroru kolejowego, nic dziwnego, że i ta historyjka skradła me serducho. Owiany tajemnicą tor kolejowy i echa makabrycznych zdarzeń z przeszłości. Styk rzeczywistości ze światem nadprzyrodzonym.
-"Domek na drzewie" Łukasz Dubaniowski - groza może skrywać się nawet wśród niewinnie brzmiących ptasich treli. Plus za nietuzinkowy pomysł.
-"Zostań jedną z nas" Norbert Góra - mający gorzki wydźwięk samotności człowieka wśród ludzkiej masy w wielkim mieście. Przedziwne. Jestem na tak!
-"Świadomy sen" Wojciech Kulawski - makabryczne sny, echa dawnych zbrodni I owiane tajemnicą ruiny. Bardzo dobra rzecz i niezwykle zaskakująca.
-"Wieża" Maciej Klimek - tu od razu zaznaczam, że jako betareaderka i bliska osoba z otoczenia autora, mogę być nieobiektywna. Niezwykle klimatyczne studium popadania w szaleństwo.

Niektóre koszmary wdarły mi się w pamięć i nieprędko z niej wylezą. W sam raz na długie, zimowe wieczory.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy