Nikt, tylko my

Ocena: 3.82 (17 głosów)

To miał być uroczy weekend. Romantyczny i wyjątkowy, pierwszy spędzony tylko we dwoje.Szanowany profesor literatury Steven Harding i jego dziewczyna, dwudziestotrzyletnia studentka Ellie Masterson. Z dala od miasta, z dala od ciekawskich spojrzeń, w domu na odludziu będą się mogli sobą nasycić. I świętować, bo ten związek - jedyny taki na świecie! - trwa już pół roku.

Ellie wszystko starannie zaplanowała.

Zaczyna się od wspaniałej kolacji... Luksusowa willa, las, zima, w oddali wody zatoki, wokoło ani żywej duszy, telefony tracą zasięg - nic nie mąci tej sielanki. Ale to sceneria wymarzona nie tylko dla miłości. To także idealne tło dla zemsty. Bo Ellie planowała ten wieczór od lat.

Informacje dodatkowe o Nikt, tylko my:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-06-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788328722668
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Nobody But Us

Tagi: Thrillery i suspens

więcej

Kup książkę Nikt, tylko my

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nikt, tylko my - opinie o książce

"Nikt, tylko my" Laure van Rensburg to thriller. Na wstępie muszę zaznaczyć, iż książka była po prostu rewelacyjna. Miałam mieszane odczucia jeszcze przed zaczęciem. Jednak podczas czytania tak się wciągnęłam, że nic do mnie nie docierało.

Podobał mi się styl pisania, fabuła, zwroty akcji, nawet bohaterowie. Niestety szkoda, że była taka krótka. Z drugiej strony przy większej objętości fabularnej mogłoby się zdarzyć jakieś potknięcie.

Żałuję, że bohaterowie nie zostali rozbudowani lepiej pod względem psychiki. Jednak mino wszystko to naprawdę rewelacyjna książka, która od początku wciąga.

Tak było przynajmniej w moim przypadku. Także z czystym sumieniem zachęcam każdego zainteresowanego. 

Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - ja-carpe_diem
ja-carpe_diem
Przeczytane:2022-08-01, Ocena: 3, Przeczytałam,

 

Zelektryzowana tak bulwersującym zagadnieniem jak przemoc seksualna, uznałam, że jest to temat, z którym się zmierzę, gdyż autorka, pisząc książkę na 100% oparła się, na przeżyciach kobiet, z którymi na ten temat rozmawiała. Jak sama napisała w notce, tak było. Jednak w trakcie pisania coś poszło nie tak, wyszła powieść na temat zemsty, koleżanki za koleżankę. Owszem dziewczyny były bardzo zżyte, nazywamy to przyjaźnią, i nie trywializuję. 

Zaczyna się trochę uroczo, namiętnie, ocieka scenami erotycznymi. Sielanka. Ona i on, studentka i profesor na samotnym, wspólnym weekendzie. Miłość i cielesność kwitnie. Ponieważ czasu nie ma zbyt wiele, dość szybko okazuje się, że nie taki był plan Ellie. Jedyne, czego chce to zemsta, za śmierć, za uwiedzenie, za porzucenie. Jest zaskoczenie czytelnika, jest dobrze.

… i przyszło rozczarowanie.

Rozmowy bohaterów, wyrzucanie prawdy, kłamstwa, udowadnianie win. Fabuła się rozmyła.

 Mogę napisać, trochę mnie zainteresowała. Brzmi fatalnie. Nie jest zła, czy mało interesująca. Odniosłam wrażenie, że temat został potraktowany zbyt płytko. Zamiar był dobry, idea opisania #MeToo – rewelacja. Szkoda tylko, że otoczka, która miała spinać całość, nie zdała egzaminu. W opisie książki czytamy „nastrojowy thriller psychologiczny – wstrząsająca, mroczna i gniewna opowieść o zemście”, troszkę zamanipulowano naszymi emocjami, aż, tak ostro nie jest.

Książka w stylu, przeczytam i zapomnę.

Premiera: 8.06.2022

Link do opinii

Steven Harding to szanowany profesor literatury, który od pół roku jest w idealnym związku z 23-letnią Ellie Masterson. Postanawiają spędzić ze sobą romantyczny weekend, by nacieszyć się sobą i świętować. Wyjeżdżają na totalne odludzie do luksusowej willi w lesie, gdzie nie mają zasięgu. Czyż to nie będzie bajkowo i romantycznie? Las, zima, piękne widoki i cisza. Niestety jedno z nich zaplanowało na ten wyjazd zupełnie coś innego niż romantyczne uniesienia. Otóż romantyczny wyjazd we dwoje zamienia się w koszmar, gdy jedno z nich odkrywa swoje sekrety.
Kto znajdzie się w pułapce i dlaczego ta druga osoba chce zrealizować swój plan zemsty?
Sięgnijcie po tę książkę to dowiecie się.
"Nikt tylko my" to bardzo mroczny i wstrząsający thriller psychologiczny. Jestem pod ogromnym wrażeniem debiutu autorki. Genialna i wciągająca fabuła, która trzyma w napięciu do samego końca. Spodobał mi się styl autorki i książkę przeczytałam szybko. Autorka świetnie wykreowała bohaterów tworząc ich sylwetki psychologiczne. Akcja powieści rozwija się powoli, a my zaintrygowani możemy śledzić losy bohaterów. Genialnie wymyślona intryga, tajemnice, kłamstwa, manipulacje i zemsta. Nie ma mowy o nudzie. Autorka porusza w tej książce trudny temat i pokazuje do czego zdolna jest skrzywdzona kobieta, gdy oprawca czuje się bezkarny.
Podczas czytania czułam dreszczyk emocji, bo nie byłam pewna jak zakończy się wyjazd tej z pozoru idealnej pary. Jeśli lubicie czytać książki z motywem zemsty to będziecie świetnie bawić się, a zakończenie wbije Was w fotel.
Jedynie do czego przyczepię się to opis fabuły na okładce. Za dużo zdradza ta treść.
Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - PannaPinko
PannaPinko
Przeczytane:2022-07-12, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2022, 26 książek 2022,

On- Steven Harding, profesor literatury, lubiany przez wszystkich. Ona- Ellie Masterson, jego studentka. Oto historia jakich wiele: między nimi szybko nawiązał się romans. Ten wyjazd (pierwszy we dwoje) ma zacieśnić ich uczucie. Po raz pierwszy nie muszą ukrywać się przed wścibskimi spojrzeniami. 


Ellie bardzo się postarała, by wszystko wyglądało idealnie.


Domek, położony gdzieś pośrodku niczego, na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia idealnej przystani dla zakochanych, lecz już po wejściu do środka zakochani wiedzą, iż przez najbliższe dni będzie to dla nich idealne gniazdko. Zero ludzi, tylko natura. Nawet z zasięgiem jest tam problem. Można spokojnie odetchnąć i nasycać się sobą, dzień w dzień. Dopóki zgiełk miasta nie pochłonie ich na nowo.


Czy jednak półroczny związek pozwala poznać drugiego człowieka w stu procentach? Jedno z nich bardzo szybko się o tym przekona... bowiem drugie zaplanowało zupełnie inne "atrakcje", niż można by się spodziewać.


Czego spodziewać się po książce, która już w opisie "postanowiła" zdradzić czytelnikowi małe co nieco? Zawsze należy pamiętać, że to tylko niewielki skrawek informacji, mający nas zaciekawić i skłonić do sięgnięcia po lekturę. W każdym razie zaintrygował mnie- wiadomo, że za tym kryje się jakaś tajemnica. A ja miałam silną potrzebę jej zgłębienia.


Relacja profesor- studentka nie jest dla nas czymś obcym. Co rusz ów temat przewija się w literaturze, będąc symbolem czegoś zakazanego, a jednocześnie -w jakiś sposób- przyciągającego. Na Ellie patrzyłam trochę jak na taką naiwną dziewczynę, początkowo zresztą w taki sposób została nam nakreślona. Steven właściwie od początku jawi nam się jako drapieżnik- jego nowa zdobycz jest tylko chwilówką, i choć mężczyzna sam przed sobą próbuje temu zaprzeczać, jakoś czujemy, że prawda jest zupełnie inna.  Ten związek z góry skazany jest na niepowodzenie- za dużo tajemnic, i to w obu przypadkach.


To, że Ellie coś ukrywa, dało się wyczuć. Nie wierzyłam, że to jej partner mógłby mieć wobec niej mordercze zamiary. Stawiałam na jakąś tajemnicę z jej przeszłości i nie myliłam się. Krok po kroku dziewczyna odkrywa przed nami kolejne karty, a my możemy być tylko zadziwieni, jak silna jest jej nienawiść. I chęć zemsty. 


Nikt, tylko my to bardzo dobrze skonstruowany thriller, gdzie poznajemy mroczną stronę ludzkiej natury. Gdzie marzenia o zemście są jak najbardziej realne, a dana postać wprowadza w życie swój plan. Dobry podkład do nauki o ludzkiej psychice. Co prawda nie było tutaj nic szokującego, bowiem mogliśmy się w pewnym momencie domyślić części prawdy, aczkolwiek nie zmienia to w niczym odbioru lektury- nadal czyta się ją bardzo dobrze. Praktycznie cały czas się coś dzieje, a ostatecznie bierzemy udział w swego rodzaju walce, gdzie stawką jest życie. Książka pani Laure van Rensburg na pewno przyciągnie uwagę większości z Was i słusznie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - pannamelancholia
pannamelancholia
Przeczytane:2022-07-03, Ocena: 4, Przeczytałam,

"Dom opowie im, co się wydarzyło. Wszystko tutaj pragnie opowiedzieć swoją historię. Mówią, że prawda nas wyzwoli. Są w błędzie." - tak rozpoczyna się thriller "Nikt, tylko my" Laure van Rensburg.

Jest to thriller bardzo kameralnym klimacie, zamknięty w czterech ścianach luksusowego domku w otoczeniu lasu i szalejącej za oknami śnieżycy. Historia skupia się na pewnej parze. On jest szanowanym profesorem literatury, ona studentką. Decydują się na krótki wypad za miasto tylko we dwoje.

"Przez całe trzy dni będziemy już tylko my. 3 dni. 72 godziny, 4320 minut, w miejscu, w którym nie można się przed sobą ukryć."

Początkowo ich czas jest pełen uniesień i namiętności, jednak później sytuacja dramatycznie się zmienia. Można mieć przeczucie do nadciągającej katastrofy. Mamy dwójkę bohaterów, o których nie wiemy do czego są zdolni. Jednak z biegiem czasu odkrywamy ich sekrety, poznajemy wydarzenia z przeszłości, które doprowadziły do tego, kim są teraz. Zarówno on, jak i ona są skomplikowanymi postaciami i ciężko jest przewidzieć ich zachowanie.

Książka ma w sobie wiele skrajnych punktów bowiem autorka nie oszczędza nam scen przemocy, z drugiej strony podaje historię napisaną nastrojowym językiem (jeśli mogę tak to określić). Język tej powieści działa na zmysły, bardzo podobały mi się wstawki dotyczące zapachów oraz dokładne opisy emocjonalności bohaterów. I nie jest to może jakaś bardzo zawiła opowieść ale podczas czytania chciałam dowiedzieć się i zrozumieć, co się za tym wszystkim kryje.

"Nikt, tylko my" to był dla mnie niepokojący ale też szalony thriller z mocnym motywem zemsty. Tak mocnym, że zdołał utrzymać mnie w napięciu do samego końca. Zaś zimowy klimat tej książki był w stanie ostudzić mnie choć trochę w upalne dni. Ta pozycja może naprawdę fajnie sprawdzić się na wakacjach :) Polecam!

Link do opinii

Urocze miejsce w lesie, z dala od cywilizacji. Blisko wzburzonego oceanu. Zimowa sceneria. Piękny dom, a w nim tylko oni, sami. Czy zaplanowany w takim miejscu romantyczny weekend może się nie udać? Czy ktokolwiek jest w stanie im przeszkodzić w upojnych chwilach? Mało prawdopodobne …

Studentka literatury, Ellie Masterson, zaprasza swojego chłopaka, profesora literatury, Stevena Hardinga na romantyczny wyjazd. Będą świętować rocznicę wspólnej znajomości. Są już razem pół roku. Znikną z oczu znajomym, będą się upajać sobą, spacerować, rozmawiać, nikt nie będzie im przeszkadzał. Żadne telefony, żadne e-maile, totalna cisza i spokój. A jednak nastrój się zmienia. Klimat spokoju zostaje zakłócony. A wszystko za sprawą dziewczyny. Okazuje się, że zaplanowała ich pobyt skrupulatnie, z dokładnością do każdej czynności. Nic nie dzieje się przypadkowo. Począwszy od kolacji przy świecach, w trakcie której mężczyzna traci przytomność. I budzi się za kilka godzin przywiązany do wózka inwalidzkiego. Co się stało? Źle się poczuł. Ale z jakiej przyczyny? Wszystko za sprawą Ellie, od teraz nic nie dzieje się bez jej zgody. Pociąga za sznurki i to w dosłownym znaczeniu tych słów. Ale nie warto zdradzać dalszej fabuły, przekonajcie się, jakie zamiary ma kobieta. Może lubi ostrą zabawę i przejmuje dominującą pozycję? A może profesor ma coś na sumieniu? Wariantów i możliwości może być wiele. Nie warto się domyślać, warto samemu się przekonać …

Nikt, tylko my to intrygujący i emanujący tajemniczością thriller psychologiczny, chociaż nie brakuje w nim krwi i drastycznych scen. Ale one są konieczne, aby wzmocnić przekaz, pokazać dosadność i ważność zasadniczej kwestii, a mianowicie zdrady i form zapłaty za nią. Chęć zemsty i wyrównania rachunków z przeszłości kierowała bohaterką, to ona pozwalała jej z pietyzmem i dokładnością planować niecny czyn. Dużo miejsca poświęciła autorka wewnętrznym rozterkom bohaterów, przeżyciom i przemyśleniom. W chwili, gdy całe życie staje przed oczami, gdy się nie ma nadziei na przeżycie, człowiek robi rachunek sumienia. Zastanawia się, gdzie popełnił błąd, czy zrobił to celowo i czy można było uniknąć złych kroków. Wtedy już jest zazwyczaj za późno, ale nadzieja umiera ostatnia.

Akcja toczy się powoli, sennie, w pełnym skupieniu i napięciu. Od chwili, gdy bohaterowie dojechali na miejsce wypoczynku, odczuwa się niepokój i strach. Ja czułam przenikliwy podmuch wiatru, mroźny i nieprzewidywalny nastrój mi się udzielił. Byłam przekonana, że w czasie tego pobytu wydarzy się coś niepokojącego, i się nie pomyliłam. Czułam to w kościach.

Fabuła jest przedstawiona z dwóch punktów widzenia, zarówno Ellie, jak i Stevena. Zabieg coraz częściej stosowany w ostatnich czasach, widzę, że się przyjął na dobre. Rozwiązanie bardzo efektowne, mamy możliwość poznać sposób spojrzenia na wydarzenia z punktu widzenia kobiety i mężczyzny. I widzimy, na co każda z płci zwraca głównie uwagę, i jak postrzega to samo wydarzenie. Możemy wczuć się w rolę każdego z bohaterów, i przyznaję, że w zależności od tego kogo w danej chwili reprezentowałam, miałam inne spojrzenie na całą sytuację.

Czyta się szybko i z zapałem. Ta powieść ma w sobie to coś, co trudno opisać słowami. Ale wydziela tak silny magnetyzm, że nie można jej odłożyć przed finałem. Uwielbiam takie historie, gdzie nic się nie liczy, tylko punkt kulminacyjny.

Polecam, ciekawa i mroczna, przepełniona bólem i strachem. Warta nieprzespania jednej weekendowej nocy!

Link do opinii

GDY SIELANKA ZAMIENIA SIĘ W KOSZMAR...

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza mogłam zapoznać się z książką francuskiej pisarki Laure Van Rensburg. Powieść "Nikt tylko my" miała swoją premierę przed tygodniem, więc czeka już w księgarniach na swoich czytelników. Bylam jej bardzo ciekawa tym bardziej, że miał być to nastrojowy thriller psychologiczny, wstrząsający, mroczny i gniewny. Opis wydawcy bardzo rozbudził moją wyobraźnię i miałam nadzieję na niepokojącą opowieść przepełnioną grozą, lękiem i odpowiednią nastrojowością. A tymczasem powieść "Nikt tylko my" zupełnie nie spełnił moich oczekiwań i okazał się sporym rozczarowaniem.


Ellie Masterson jest młodą kobietą, która pozostaje w związku ze sporo starszym od siebie mężczyzną Stevenem Hardingiem. Steven jest profesorem, wykładowcą akademickim, który ma słabość do... swoich studentek. Wchodzi z nimi w bliskie kontakty starając się jednak za wszelką cenę zachować pozory. Tymczasem Ellie planuje wspólny romantyczny weekend za miastem. Ma to być sposób na świętowanie, gdyż mija właśnie pół roku od ich spotkania. Kobieta chce spędzić ten czas razem ze swoim mężczyzną w ekskluzywnym domu z dala od ciekawskich spojrzeń innych ludzi. Sielanka jednak nie trwa długo i nim upłynie pierwszy dzień zamienia się w koszmar...

Laure Van Rensburg podjęła w tej powieści ważny temat dotyczący wykorzystywania kobiet, młodych dziewcząt, nastolatek. Przemoc seksualna to najczęściej temat tabu, z którym pokrzywdzone muszą sobie radzić same. Jest to tym smutniejsze, że powieść została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, które niestety były udziałem samej autorki. Należy także docenić jej odwagę - powrót do traumatycznych wydarzeń boli, a ich opisanie na pewno nie jest sprawą prostą. Laure Van Rensburg to się udało i w ten sposób nie pozostała bierna wobec przeszłości. Ciekawa narracja, prosty język i opisowy styl sprawiają, że książkę szybko się czyta. Obsesja granicząca z obłędem została dobrze i wiarygodnie pokazana.

Fabuła powieści bardzo mnie zainteresowała i muszę przyznać, że początek naprawdę wzbudzał we mnie dreszcz emocji. Miałam nadzieję na coraz lepszy ciąg dalszy. Jednak w miarę rozwoju wydarzeń wszystko się popsuło. Odkąd Ellie zaczęła zamieniać sielankę w koszmar do wydarzeń wkradł się chaos. Miałam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na rozwinięcie wydarzeń. Działając trochę po omacku starała się doprowadzić zdarzenia do punktu kulminacyjnego, ale prawdę mówiąc słabo to wyszło. Nawet zbliżanie się do finału wypadło jak zabawa "w kotka i myszkę" i nie przekonało mnie zupełnie. W rezultacie opowieść wydała mi się sztuczna i naciągana.

Muszę przyznać, że historia ma ogromny potencjał, ale nie został on wykorzystany. Moim zdaniem zawiodło wykonanie. Lektura pozostawia spory niedosyt i niestety nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Bardzo doceniam fakt, że opowieść oparta została na prawdziwych wydarzeniach i napisana została ku przestrodze. Mnie nie usatysfakcjonowała, ale być może komuś z Was Drodzy Czytelnicy przypadnie do gustu.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2022-06-12,

On, Ona i weekendowa samotnia. Romantyczny wyjazd czy pora na rozliczenie się z przeszłością?

Propozycja Laury van Rensburg to historia dość spokojna. Autorka w dużej mierze bazuje na emocjach i to tymi psychologicznymi manewrami próbuje czytelnika zaskoczyć i omamić. Takie podejście w przypadku thrillerów ma wielu zwolenników i ciężko jest nie docenić starań pisarki. Zwłaszcza, że faktycznie można poczuć niepewność, czy napięcie. W czasie lektury wyraźnie widać, że coś wisi w powietrzu, a atmosfera między bohaterami nie jest taka, jak powinna być. Jak cisza przed burzą. Nasila się napięcie, należy się czegoś spodziewać, a rozwinięcie akcji może być zaskakujące.

Niemałe znaczenie ma również miejsce, w którym rozgrywają się książkowe wydarzenia. Weekendowy wyjazd na odludzie. Bez zasięgu i bez towarzystwa. Piękne i romantyczne, ale również niezapewniające bezpieczeństwa, ochrony, ucieczki. Lubię takie klimaty. Dają one autorowi naprawdę duże pole do manewru, łatwo jest dzięki temu zadziałać na wyobraźnię czytelnika, pobudzić go do myślenia. Zamknijcie oczy i przywołajcie taką scenerię- chłód, pusty dom, śnieg… Myślę, że miejsce akcji nikogo nie rozczaruje.

Dobrze, czyli mamy odpowiednie miejsce, mroczny klimat, psychologiczne podejście. I co dalej? Niestety to dla mnie trochę za mało. Mam wrażenie, że rozterki, problemy i wspomnienia trochę zabiły nastrój a wypychając się na pierwszy plan przesadnie zahamowały rozwój wydarzeń i zwolniły tempo całości. Chciałabym, żeby działo się trochę więcej. I choć pod koniec akcja nabrała rumieńców, to pod względem oceny w kategoriach: mrok, napięcie, niepokój książka była już dla mnie raczej stracona. To, co na początku wydawało się tak kuszące, w ostatecznym rozrachunku okazało się ciężarem.   

Nie do końca również potrafię docenić styl autorki. Momentami język okazywał się zbyt ubarwiony, a porównania przesadzone. Warto, by jeszcze nad tym popracować, choć myślę, że Rensburg może przyjść to naturalnie wraz z nabywanym pisarskim doświadczeniem.

Warto dodać, że autorka porusza w swej historii istotne problemy. Nie chciałabym zbyt wiele zdradzać, ale należy jej się w związku z tym kilka ciepłych słów uznania. Warto sobie to przemyśleć, dobrze jest to przegadać, rozejrzeć się wokół, spojrzeć, czy może ktoś nie wysyła przypadkiem subtelnych sygnałów, że coś jest nie w porządku. Można zatem wynieść z tej książki coś dobrego i mądrego.

„Nikt, tylko my” nie jest w mojej ocenie ani książką dobrą, ani złą. Można w niej znaleźć kilka zasługujących na pochwałę elementów, ale łatwo również zauważyć niedociągnięcia. Być może jestem zbyt krytyczna ze względu na fakt, że czytam wiele mrocznych historii. Najlepiej przekonać się o wartości każdej powieści na własnej skórze.

 

Link do opinii

Moją uwagę przyciągnęła okładka. Lubię takie mroczne domy, przeważnie zapowiadają ciekawy rozwój sytuacji. Ale tym razem zupełnie nie wciągnęła mnie ta pozycja.  Wprowadzenie strasznie mi się dłużyło, powiało nudą. Motywem przewodnim fabuły jest często spotykany motyw czyli zemsta. Czy na pewno jest słodka? Podkarmiana przez lata któregoś dnia osiąga apogeum. Ale dla mnie za dużo rozważań, przemyśleń, międlenia powodu zemsty wzdłuż i wszerz a za mało akcji, jej zwrotów, nowych działań. Bez efektu "wow".

Link do opinii

Ona, on i weekendowy wyjazd do domku w lesie, po środku niczego. Czy istnieje przepis na lepiej zapowiadający się romantyczny weekend we dwoje?

Ellie, studentka na jednym z nowojorskich uniwersytetów. Steven - wykładowca literatury i sporo starszy od niej mężczyzna. Czar pryska, kiedy okazuje się, że kobieta miała mniej romantyczne plany i dokładnie opracowaną zemstę na swoim partnerze.

Patrząc na okładkę i sam wątek domu w odległym lesie już mi się spodobał, bo to takie moje małe marzonko. Jednak miał być to thriller, hmm. Jak dla mnie brakowało tutaj zdecydowanie ikry. Pomysł był bardzo dobry, ale bardzo długie opisy zmieniły książkę na nudną obyczajówkę. Końcówka troszeczkę nabrała tempa i coś się zaczęło dziać, ale bez szału. Dla mnie zbyt powolna akcja.

Sama tematyka i zamysł poruszenia #metoo oraz molestowania nastolatek dobry, jednak sposób w jaki zostały te wątki użyte do mnie nie przemówił. Zdecydowanie zabrakło mi tutaj emocji, które sprawiałyby że książka trzyma w napięciu i z zaciekawieniem przewracałabym strony.

A taki potencjał miał ten domek na odludziu... (Polecam film Hush z motywem domu na odludziu).

Wolisz urlop na odludziu, czy w wielkim mieście? :D

Link do opinii
Avatar użytkownika - RudeKadry
RudeKadry
Przeczytane:2022-06-20, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Domek na odludziu, szumiący las, bliskość oceanu oraz ich dwoje. Młoda studentka i starszy, szanowany profesor. Ten weekend miał być wypełniony spontanicznym seksem, zakrapiany winem i otulony literaturą. Co mogło pójść nie tak? Początek książki nie zwiastuje tego, co dopiero ma nadejść. Steven nie mógł się spodziewać na niespodziankę, którą przygotowała mu rozkosznie młoda i ponętna Ellie. Mamy tutaj przykład thrillera z jednym z moich ulubionych motywów - hermetycznie zamknięta przestrzeń, dom w głębi lasu oraz grono bohaterów okrojone do minimum.Autorka postawiła na bardzo głęboką analizę psychologiczną postaci, poznajemy ich od podszewki, ale na pewno? Początkowa sielanka przeradza się w koszmar, który stworzył obłąkany zemstą umysł, zraniony i szukający zadośćuczynienia. Podczas lektury nie zabrakło dreszczyku emocji i niepewności, a także rozpaczliwej potrzeby poznania zakończenia. Dodatkowych wrażeń dodawały liczne retrospekcje, przez co autorka zapewniła nam jak największy obraz motywów zachowania postaci. Zemsta najlepiej smakuje na zimno, prawda stara jak świat. Ellie czekała latami, aby złowić w swoje sidła Stevena. Co takiego zrobił mężczyzna? Koniecznie musicie przeczytać, aby się dowiedzieć! Lektura zapewniła mi zaskakujący wieczór, pełen tajemnicy i desperackiego pragnienia dokonania wendety. Autorka miała wspaniały pomysł na fabułę, która zaskakuje i szokuje. Jestem też zachwycona tym, w jaki sposób budowała napięcie, opisując wewnętrzne rozterki bohaterów. Co więcej, opisy lasu i sceneria domu na odludziu w bardzo wyrazisty spokój działały na wyobraźnię czytelnika. Klimat idealny na wstrząsający thriller! W podziękowaniach, na samym końcu książki, pojawiło się zdanie, że Ellie i Steven są najbardziej popieprzoną parą 2022 roku, z czym muszę się zgodzić. Takiego związku, poczynając od motywów, po całokształt relacji nie znajdziecie nigdzie. Bardzo zachęcam do przeczytania! Współpraca promocyjna Muza Shadows
Link do opinii

Profesor literatury Steven Harding wraz ze swoją dziewczyną studentką Ellie wyjeżdżają do domku na odludziu na romantyczny weekend we dwoje. Cudowny dom, piękna zimowa sceneria, las i telefony tracące zasięg wydają się być wymarzoną scenerią nie tylko na wyjątkowy nastrojowy weekend ale i idealne tło dla zemsty...

,,Nikt tylko my" to książka z którą mam spory problem. Całość czyta się szybko, pomysł na fabułę był niezwykle ciekawy, a zakończenie ratuje książkę ale to tyle jeśli chodzi o plusy. Z założenia historia miała być wstrząsającym, mrocznym i gniewnym thrillerem psychologicznym. Autorka chciała poruszyć niezwykle ważny temat jakim jest molestowanie seksualne ale niestety przedstawienie głównego bohatera jako zwyrodnialca zwyczajnie się nie udało i mnie nie przekonało. Sam temat został tu potraktowany również bardzo płytko i pobieżnie. W pewnym momencie odniosłam również wrażenie, że czytam cały czas o tym samym. Cóż mogę poradzić, książka po prostu do mnie nie trafiła i zdecydowanie nie zostanie w mojej pamięci. Mimo wszystko polecam samemu sprawdzić ten tytuł.

Link do opinii
Avatar użytkownika - patt1331
patt1331
Przeczytane:2022-06-17, Ocena: 4, Przeczytałam,

Zemsta potrafi być słodka. Ma też różne oblicza. Zemsta prędzej czy później dosięgnie tego, kto na nią zasłużył.

Opis z okładki bardzo mnie zaciekawił: uroczy weekend w zacisznym miejscu tylko we dwoje. Możecie się zastanawiać - co poszło nie tak? Otóż sielska atmosfera stała się bardzo gęsta. Na tyle, by zamienić się w koszmar, który ktoś bardzo by chciał, aby się skończył.

Dwudziestotrzyletnia studentka Ellie i jej chłopak profesor literatury Steven Harding świętują pół roku ich związku. Ale czy ten związek faktycznie jest tak udany na jaki wygląda? Ellie zaplanowała z tej okazji szczególny wyjazd do luksusowej willi. Podróż jednak jest tylko pretekstem do głębszych celów. Co planuje Ellie?

Wydarzenia poznajemy z perspektywy zarówno Ellie jak i Stevena. Mamy tu psychomanipulacje, upokorzenia, desperację, podstęp... Czy Laure Van Rensburg kupiła mnie swoją historią? Po części. Książka sama w sobie zapowiadała się mrocznie, podobnie jak treść. Po lekturze mogę przyznać, że czegoś mi w niej zabrakło. Akcja jest niespieszna i niestety nie doszukałam się tam elementów grozy, niemniej psychologiczne aspekty dały mi wiele do myślenia. Dlaczego? Autorka oparła historię opisaną w książce na własnych przeżyciach, ale też tych opisanych przez inny kobiety. Temat, który został podjęty (nie zdradzę o co chodzi) jest ważny w dzisiejszych czasach, ale ja uważam, że sposób jego przedstawienia wypadł niestety dość monotonnie. Osobom, które lubią sctricte thrillery psychologiczne może się spodobać, bo wiem, że są takie osoby, które odebrały ją bardzo pozytywnie.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy