Kontynuacja bestsellerowej powieści „Mroczne umysły”
Mam na imię Ruby. Niektórzy nazywają mnie Liderką, ale tylko ja wiem, kim jestem naprawdę. Potworem. Przede mną najbardziej ryzykowana misja w moim życiu – wojna, w której stawką jest ocalenie tych, których kocham. Zwycięstwo może oznaczać przegraną bitwę o samą siebie. Jestem ostatnią z Pomarańczowych i jestem gotowa na wszystko.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2014-08-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 456
Tytuł oryginału: Never Fade
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Magdalena Krzysik
Po moim bardzo udanym powrocie do cyklu Mroczne umysły nie mogłam doczekać się rereadu części drugiej, czyli Nigdy nie gasną. Przyznaję, że miałam pewne obawy, ponieważ za pierwszym razem tom drugi mnie rozczarował. Jak wyszło tym razem? Czy mogę powiedzieć o tej pozycji więcej dobrego? O tym w recenzji poniżej.
Ruby nigdy nikogo nie prosiła o umiejętności, jakie przyszło jej posiadać. Z pewnością, gdyby znała ryzyko, jakie się z tym wiąże — w życiu nie prosiłaby się o bycie pomarańczową. Umiejętności te sprawiają, że nastolatce żyje się ciężej i stale musi uciekać przed ludźmi, którzy pragną posiąść ją i jej moce. Teraz chce zebrać grupę tych, którzy jeszcze zostali i sprawić, by razem z nią przystąpili do walki ze skorumpowanym rządem. Kiedy przez przypadek poznaje niebezpieczny sekret, musi opuścić Ligę Dzieci i odnaleźć Liama Stewarta. On jeden zna prawdę o chorobie, która wywołała ten chaos i to on jeden jest tym, którego Ruby kochała.
Zaczynając tę książkę, miałam nadzieję. Po cichutku liczyłam na to, że tym razem zdołam się zaangażować w tę historię na tyle, bym mogła powiedzieć, że jest to rewelacyjna kontynuacja historii Ruby i pozostałych dzieciaków, które znajdują się w ogromnym niebezpieczeństwie. Los jednak nie chciał, by tak się stało... Część książki sprawiła, że w pewien sposób czułam się znudzona, choć muszę przyznać, że większość przeczytanej przeze mnie treści skutecznie podtrzymywała moją uwagę przy sobie.
Ruby po raz kolejny pokazała mi, że jest warta mojej sympatii i potrafi zawalczyć nie tylko o siebie samą, ale i o tych, na których jej zależy. Momentami wzbudzała moją irytację swoją nadgorliwością, która często okazywała się niepotrzebna lub wręcz utrudniająca funkcjonowanie, ale z drugiej strony rozumiem, dlaczego postać ta postępowała właśnie w ten sposób. Ostatecznie nie mogę powiedzieć o niej nic więcej negatywnego, bo jest w tej postaci po prostu coś takiego, co sprawia, że Ruby całkowicie trafia w mój gust.
Akcja powieści skupia się na Lidze Dzieci, na opracowywaniu planu postawienia się skorumpowanemu rządowi, który tylko czeka na okazję, by pochwycić w swoje szpony wszystkie niezwykłe dzieciaki (oczywiście w celu wykorzystywania ich do swoich własnych celów, bo przecież jaki inny powód mógłby tutaj istnieć?) oraz na samych dzieciakach, które próbują po prostu przetrwać w tym szalonym świecie, w którym nie mogą być sobą. Zamysł tej powieści oceniam naprawdę dobrze, ponieważ autorka naprawdę ciekawie prowadzi tutaj swoich bohaterów i stawia na ich drodze zaskakujące zwroty akcji. Jednak wciąż... czegoś mi tutaj zabrakło, tej iskry, która roznieciłaby w moim sercu prawdziwy ogień i sprawiła, że całkowicie pokochałabym tę książkę.
Nigdy nie gasną to nie jest zła książka. Ona jest naprawdę dobra i naprawdę wciągająca, tylko ja nadal jestem pod wrażeniem pierwszego tomu, który świetnie wprowadza nas w całą tę historię, przez co mam wrażenie, że kontynuacja wypada dosyć blado, po prostu. Przede mną jeszcze dwie książki z tego cyklu, więc mam nadzieję, że ich lektura sprawi, że Mroczne umysły staną się jednym z moich ulubionych cykli.
Jeżeli kochacie wszelkie dystopie, w których głównymi bohaterami są młodzi ludzie walczący o swoją niezależność i bezpieczeństwo, to obie te książki mogę Wam polecić. Bo one są po prostu dobre i warte poznania. Poza tym ci, którzy pragną powrócić choć na chwilę do młodzieżówek królujących w 2015-2016 roku, podczas poznawania tych książek Alexandry Bracken mogą poczuć przypływ nostalgii.
Fantastyka, po jaką sięgam obecnie, trochę się różni od tej, od której zaczynałam swoją przygodę z czytaniem. Jako młoda dziewczyna uwielbiałam historie o wampirach, wilkołakach i wszelakie powieści dystopijne. Oczywiście, obecnie, również znajdziecie książki o podobnej tematyce, lecz brakuje mi tego klimatu, który czułam 10 lat temu. Z pomocą przychodzą mi książki, które miały już swoje premiery lata temu, a obecnie są wydawane po raz kolejny, niejednokrotnie przez inne wydawnictwa. Taki zabieg był zastosowany w trylogii Mroczne umysły Alexandry Bracken, która została wydana nakładem wydawnictwa Jaguar. Niedawno miała premierę książka, pod tytułem “Nigdy nie gasną”, czyli drugi tom tej dystopijnej powieści, o dzieciach, które mają nadzwyczajne zdolności. Pierwszy tom tej historii mnie porwał i oddał właśnie nostalgiczny klimat książek z przeszłości, ale co się dziwić, gdy po raz pierwszy wydana została w 2014 roku. Pewnie znajdą się osoby, które znają ten tytuł w poprzedniej szacie graficznej, lecz obecna przekonuje mnie do tej historii bardziej. Już nie mogę się doczekać, aż będę miała wszystkie trzy tomy razem i dowiem się jak potoczyły się losy ostatniej “Pomarańczowej”.
Po emocjonującym zakończeniu pierwszego tomu, w którym Ruby poświęciła swoją wolność dla przyjaciela, wracamy do niej po jakimś czasie. Ruby udaje się na misję z Ligą Dzieci, misja nie idzie po myśli jej przełożonego, lecz naszej bohaterce udaje się wyjść z opresji cało, a osoba, którą odbili, przypomina jej o przeszłości i o tym, co zostawiła za sobą. Z czasem odkrywa coraz to mroczniejsze sekrety i podejmuje kolejną, niebezpieczną decyzję, która skieruje ją na nieznane wody. Osoba, dla której tak wiele poświęciła, jest teraz jej priorytetem, musi ją znaleźć, ponieważ to ona ma informacje, które wstrząsnęłaby całym światem, nie tylko obdarzonych dzieci, ale również i dorosłych.
Z twórczością autorki zapoznałam się dopiero przy tej trylogii, ale wiem, że nie jest to moja jedyna powieść, po którą sięgnę. Na półce czeka od premiery jeszcze jedna, która zbierała praktycznie same pozytywne recenzje i nie dziwię się temu, autorka ma świetnie wyćwiczone pióro. Jej książki czyta się z czystą przyjemnością. Świat, jaki nam przedstawiła w “Mrocznych umysłach” i jej kontynuacji “Nigdy nie gasną” pochłania nas w całości.
Z przyjemnością towarzyszyłam Ruby w jej kolejnej podróży i emocjonowałam się za każdym razem, jak akcja się za gęstniała. Przyznaję, że akcji i emocjonalnego rollercoastera w tej książce nie brakuje. Za samo zakończenie tego tomu, mogłabym znienawidzić autorkę, lecz powiedzmy sobie szczerze, w poprzednim na sam koniec, również nas poczęstowała niezliczoną gamą emocji.
Nie mogę się doczekać ostatniego tomu i zakończenia tej wspaniałej historii, zakończenie tego tomu daje nam nadzieję, mam nadzieję, że autorka nie popsuje tej historii i dostaniemy godne zakończenie, pełne emocjonujących chwil i akcji, która będzie pędzić.
Nie jest to książka idealna i mimo scen, które porywają, miała równie często chwile, które niekiedy wiały nudą, ciężko było mi się niekiedy wgryźć z powrotem w historię, lecz te mankamenty nie zaburzają całości, która mi się podobała. Za książkę do recenzji, dziękuję bardzo wydawnictwu Jaguar.
Ruby posiada umiejętności, przez które niemal straciła życie. Musi używać ich rozważnie, prowadząc niebezpieczną grę, mającą na celu obalenie skorumpowanego rządu i włamanie się do umysłów wrogów. W Lidze Dzieci nosi przydomek „Lidera“, ale ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kim naprawdę jest - potworem.
Kiedy Ruby odkrywa kolejne mroczne sekrety, musi rozpocząć swoją najniebezpieczniejszą misję - wydostanie się z Ligi Dzieci. Kluczowe informacje o chorobie, która zmieniła ją i innych nastolatków w przerażające i znienawidzone wyrzutki, przetrwały każdą próbę zniszczenia. Cała prawda jest teraz w rękach Liama…
Ruby musi wiele poświęcić, by odnaleźć Liama. Jest rozdarta między dawnymi przyjaciółmi a obietnicą, którą złożyła, by służyć Lidze. Dziewczyna zrobi wszystko, aby ochronić ludzi, których kocha. Ale co, jeśli wygranie tej bitwy oznacza jednocześnie zatracenie siebie?
***
„Mroczne umysły” zakończyły się w takim momencie, że sięgnięcie po drugi tom było tylko kwestią czasu. Bardzo polubiłam bohaterów pierwszej części – Ruby, Liama, Zu i Pulpeta. Stanowią oni zgraną paczkę przyjaciół, a każde z nich nadaje inny kolor tej historii (wbrew pozorom nie chodzi tutaj o posiadane przez nich moce).
W drugiej części akcja nie zwalnia tempa. Choć książka ta liczy sobie prawie pięćset stron, to każdy rozdział jest przemyślany i zdecydowanie nie ma w nich ani grama nudy.
Odnoszę wrażenie że pierwsza część jest trochę „lżejsza” w odbiorze, ponieważ mimo wszystko były w niej chwile radości i spokoju. Z kolei „Nigdy nie gasną” nieco przytłacza tymi negatywnymi emocjami – smutkiem, strachem, żalem… Ponadto widać, że autorka większy nacisk kładła na akcję, niż na emocje czy rozterki bohaterów.
W drugim tomie pojawiają się nowe postaci. O ile w pierwszej części od razu polubiłam wspomnianą wcześniej czwórkę bohaterów, tak w przypadku nowych postaci z drugiej części mam mieszane uczucia.
Alexandra Bracken po raz kolejny zakończyła historię w dość kulminacyjnym momencie, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwała ostatniej części. A Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Jeśli lubicie powieści dystopijne, to ta trylogia jest właśnie dla Was.
Moja ocena: 8/10
Po sześciu miesiącach przynależności do Ligi Dzieci, Ruby nabyła nowych umiejętności oraz nauczyła się panować nad starymi. Każdy dzień spędzony w tym miejscu oznacza utratę coraz większej cząstki siebie, ale Ruby nie próżnuje. Między ciągłymi misjami szuka sposobu wyzwolenia dzieci z obozów.
W końcu dostaje taką szansę. Na pendrivie znajdują się informacje na temat choroby, która spowodowała masową izolację. Ujawnienie jego zawartości ma znaczenie nie tylko dla nich, a również dla całego kraju. Aby wejść w jego posiadanie, Ruby musi odszukać człowieka, którego za wszelką cenę pragnie chronić.
Drugi tom zdecydowanie bardziej rozszerza obraz przedstawionego świata. Dostrzegamy sytuację gospodarczą oraz polityczną, włącznie z idącymi za tym problemami. Zdecydowanie bardziej można poczuć elementy dystopii, których trochę brakowało mi w „Mrocznych Umysłach”.
Dobrym pomysłem było również to, aby rzeczy, które przez większość czasu były oczywiste, z biegiem wydarzeń nabierały zupełnie innych kształtów. Tym sposobem dostajemy mnóstwo ciekawych zwrotów akcji.
Po raz kolejny Bracken udowadnia, że kreacja postaci jest jej mocną stroną. Czytelnik z łatwością dostrzega głębie bohaterów oraz przemiany wewnętrzne, jakie zaszły w nich w ciągu minionych miesięcy. W tej kwestii najbardziej zaskoczyła mnie Ruby, która chcąc nie chcąc musiała nałożyć bezlitosną maskę, przez co coraz trudniej było jej spojrzeć w lustro.
Nie brakuje także nowych ciekawych twarzy. Ich obecność jeszcze mocniej skłania nas do refleksji. Żyją bowiem w brutalnym świecie, stawiającym politykę na piedestale. Nie ma tu miejsca na troskę i bezpieczeństwo, a dorosłego z dobrymi intencjami trzeba szukać z przysłowiową świecą. Odzwierciedlają wszystkie wyrządzone im krzywdy I choć rzecz dzieje się w alternatywnej rzeczywistości, to wiele rzeczy w jakiś tam sposób pokrywa się z naszym społeczeństwem.
Autorka funduje nam jeszcze szybsze tempo akcji, co po pierwszym tomie uważałam za niemożliwe. Mnóstwo intryg, podróży i faktów mogą niektórych przytłoczyć, natomiast tym sposobem podkreślono, jak niewiele czasu zostało bohaterom i że chwile wytchnienia mogą przepłacić życiem. Brakowało mi beztroskich utarczek słownych pomiędzy scenami, ale coś kosztem czegoś. Wydarzenia były trochę bardziej przewidywalne, ale wciąż nuta niepewności nie dawała o sobie zapomnieć.
Próżno szukać tu bezsensownych albo niepotrzebnych scen. Co więcej, część z nich między wierszami skrywa drugie dno, które po wychwyceniu mocno daje do myślenia.
Poziom drugiego tomu jest niemal równy pierwszemu. Niezmiennie uważam, że jest to pozycja warta uwagi absolutnie pod każdym względem. Ten rollercoaster naprzemian przynosi nadzieję i ją odbiera, stale bawiąc się z nami w kotka i myszkę. Skleja nasze serca, żeby zaraz połamać je w drobny mak. I co najlepsze – robi z naszych mózgów sieczkę nawet, gdy aktualnie książki nie czytamy.
Nie oszalałam na punkcie pierwszego tomu, podobał mi się, nawet bardzo ale w starciu z książkami naprawdę genialnymi przegrywał. Było trochę drobnych potknięć, parę błędów które trzeba by było naprawić by oszlifować ten diament do końca. Zastanawiałam się jak wyjdzie autorce kolejna część.
Ruby od paru miesięcy jest innym człowiekiem. Walczy dla Ligi, wykonuje rozkazy, nazywana jest nawet Liderką, jednak sama siebie ma za potwora. Okazuje się, że Liga nie jest do końca tym za co na początku ją miała i nawet w tej organizacji znajdą się tacy których warto chronić.
Wiem, że opis fabuły jest bardzo lakoniczny, ale wierzcie mi wydawnictwo na okładce uraczyło nas jeszcze bardziej tajemniczym opisem więc nie chciałam psuć wam zabawy i zdradzać zbyt wiele. A jest co zdradzać, akcja rozkręca się ze strony na stronę, zwroty akcji są tak niespodziewane, że muszę przyznać się szczerze- niektórych rzeczy przewidzieć nie zdołałam.
Bracken zrobiła wielki postęp i widać to gołym okiem. Powieść jest jeszcze lepiej skonstruowana, bohaterowie wielowymiarowi i z własnym charakterem, opisy lokacji są tak barwne i proste, że miejsca akcji same stają nam przed oczami. Dzięki temu miałam wrażenie, że jestem tam razem z nimi; walczę, kocham, wygrywam i przegrywam ramię w ramię z bohaterami których zdążyłam już pokochać z całego serca.
No właśnie, zdążyłam pokochać. Nie była to łatwa miłość, szczególnie jeżeli chodzi o główną bohaterkę Ruby. Jej marudzenie, umartwianie się nad sobą i ciągłe powtarzanie „Ja, ja, ja” z początku było naprawdę męczące. Z czasem, z biegiem wydarzeń, zaczynałam ją coraz bardziej rozumieć. Biczowanie samej siebie, ciągłe rozpamiętywanie jakie to okropieństwa się w życiu zrobiło nie wzięło się znikąd. Każda normalna osoba robiłaby to samo, ciągle w koło odtwarzałaby wydarzenia tak bolesne, na każdym kroku strofując się by nie popełnić więcej błędów i nie skrzywdzić przy okazji kogoś nam bliskiego. Zresztą mesjanizm i wieczne umartwianie się to dość częsty schemat, szczególnie w modnej ostatnio literaturze młodzieżowej.
Ogromny wręcz plus dla autorki za wplecenie w historię bohaterów których nie spodziewałam się więcej spotkać. Oczywiście nikt nie miał wątpliwości, że wielka miłość tak łatwo się nie skończy i Liam nie zniknie od tak sobie, ale reszta? Powrót niektórych bohaterów i to w jaki sposób wkroczyli na scenę naprawdę jest godny podziwu.
Cóż mam więcej powiedzieć? Po prostu chcę jeszcze i jeszcze. W dodatku jestem okropnie ciekawa jak to się wszystko potoczy. Obym nie musiała zbyt długo czekać!
Wrażeniami z lektury dzielę się na moim blogu, na który was serdecznie zapraszam :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-nigdy-nie-gasna-alexandra-bracken/
Historia Ruby naprawdę wciąga. Śledząc jej losy od razu zauważa się sporą przemianę, jaka w niej zachodzi. To, co wcześniej zrobiła z pamięcią Liama nie było najlepszym rozwiązaniem. Ale kto nie popełnia błędów, szczególnie będąc nastolatkiem. Choć nie ukrywam, że ucieszyłam się, iż dało się ten błąd "naprawić".
Podobnie jak pierwszą część - książkę czyta się z przyjemnością po dniu pełnym zajęć.
Mam na imię Ruby. Nie mogę oglądać się za siebie. Wraz z tymi, którzy przetrwali, kieruję się na północ, aby uwolnić tysiące więzionych dzieci...
Współczesny Nowy Jork. Na świecie wciąż żyją greccy bogowie. Co siedem lat Zeus zsyła część z nich na ziemię, gdzie przez siedem dni pozbawieni są nieśmiertelności...
- Która jest godzina? - zapytałam.
Vida wzruszyła ramionami.
- Wpół do cholera wie której. Śpij dalej.
Więcej