Oni są gotowi zabić, by to dostać.
On jest gotowy zginąć, by to zatrzymać.
„Panie Hunter, nie jestem szaleńcem, proszę mnie wysłuchać. Powiedziano mi, że jest pan jedyną osobą, która może potraktować mnie poważnie. Mam niepodważalny dowód na…”
Niewiele brakowało, a reporter śledczy Ross Hunter zlekceważyłby telefon, który mógł odmienić jego życie... i cały świat. Dzwoniący mężczyzna przedstawia się jako doktor Harry F. Cook i twierdzi, że posiada dowód na istnienie Boga.
Co mogłoby być takim dowodem? A przede wszystkim, jakie byłyby konsekwencje, gdyby się okazało, że jest on niepodważalny? Ross Hunter bada sprawę, chociaż wie, że wielu – milionom! – ludziom bardzo by się nie podobało, gdyby słowa Cooka się potwierdziły. I że mogą się znaleźć tacy, którzy nie cofną się przed niczym, by pokazać światu dowód... lub go zniszczyć.
Zwykły człowiek.
Nadzwyczajne zadanie.
Mrożące krew w żyłach poszukiwania odpowiedzi na pytania ostateczne.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 608
Tytuł oryginału: Absolute proof
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska
Akcji tutaj nie brakuje, bo chociaż James daje nam momentami chwilę wytchnienia i czas na przeanalizowanie wszystkich faktów, to mimo wszystko to całe napięcie, chwile niebezpieczeństwa i cała ta zagadkowa otoczka omamiają czytelnika. Jest to ten rodzaj historii, przy którym łatwo można stracić poczucie czasu. To mocno angażująca książka, ale warta każdej godziny, którą na nią poświęcicie.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Po raz kolejny sięgnęłam po powieść Petera Jamesa i po raz kolejny odkryłam na nowo jego twórczość. Trzeba przyznać, że autor potrafi oczarować czytelnika i zabrać w bezkresną podróż, z której powrót bywa trudny … Intrygująca, przemawiająca do zmysłów okładka jest tylko małą namiastką tego, co nas czeka w środku. Aż strach się bać …
Nie będę zdradzać treści lektury, gdyż nie warto psuć czytelnikom zabawy. Ale uchylę rąbka tajemnicy, aby Was tylko zachęcić. Z dziennikarzem, Rossem Hunterem, kontaktuje się doktor Harry Cook, który twierdzi, że miał spotkania z medium oraz jest w posiadaniu dowodów na istnienie Boga. Dziennikarz z przymrużeniem oka przyjmuje te informacje, ale jednak spotyka się z Cookiem. Traktuje on Rossa jako wybrańca losu i chce mu przekazać współrzędne trzech miejsc, w których ukryte są dowody potwierdzające istnienie Pana. Okazuje się, że na drodze do ujawnienia tych informacji napotykają liczne trudności, włącznie ze śmiercią kilku osób, w tym samego Cooka. I sprawa zaczyna się komplikować i nabierać przyśpieszonego tempa. Okazuje się, że te tajemne informacje chcą również zdobyć inni, w tym wielebny pastor Wesley Wenceslas, sam Watykan oraz potężna firma farmaceutyczna. Każde z nich oczywiście w innym celu, ale wszystkimi zainteresowanymi rządzi chciwość. A gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i władza nad ludźmi, tam kończą się wszelkie zasady i skrupuły, a rozpoczyna nieczysta, pełna podstępów i niebezpiecznych zachowań gra. Ross znajdzie się w pułapce i będzie musiał wybierać między rodziną a zbawieniem świata. Co wybierze i jakiego dokona wyboru? Czy mające przyjść na świat jego dziecko i oczekująca normalnego życia żona będą mieli szanse w zderzeniu z możliwością przysłużenia się ludzkości? Trudne dylematy, w tym również natury moralnej, ukazujące hierarchię wartości bohatera. Czy jesteśmy w stanie zrozumieć zachowanie Huntera i popieramy jego wybór? Każdy będzie miał możliwość stanąć twarzą w twarz z bohaterem i ocenić jego zamiary.
Niezbity dowód to wstrząsający i momentami przerażający, trzymający w napięciu przez każdy wers thriller. Udana kompilacja wielości wątków, ich wzajemne przenikanie się i uzupełnianie świadczą o wielkim kunszcie twórcy. Każdy element tej powieści, nawet smakowite i momentami niewiarygodne kąski, są nieodzowne i potrzebne, aby właściwie zrozumieć niesione przesłanie. Ale czy to jest lektura dla wszystkich? Nie jestem co do tego przekonana. Dla ludzi o wątłej wierze i niepewnych przekonaniach może stanowić pewien balast i ciężar. Ale może warto skonfrontować swoje przekonania i odpowiedzieć na pytanie, w co naprawdę wierzę?
Niezbity dowód Petera Jamesa to przewrotna i bezkompromisowa powieść o próbie wiary, walce z własnymi przekonaniami, ale też przykład niesamowitej odwagi bohatera, którego nawet ogromne pieniądze nie są w stanie odwieść od realizacji zamierzonych zadań. Z jednej strony przykład postawy godnej do naśladowania, ale z drugiej powstaje pytanie, czy warto aż tak się poświęcać i stracić najbliższych? Kwestia do oceny, ale sam fakt nieprzekupności godny uwagi. Ta lektura to obraz, być może trochę w krzywym zwierciadle, jak zwierzchnik jednego z kościołów oszukuje ludzi, wmawia im rzeczy nieprawdziwe, a wszystko w celu pomnażania majątku. Obłuda, fałsz i zakłamanie są na porządku dziennym. A te wierne i bierne owieczki na ślepo wykonują jego polecenia i wpłacają pieniądze za każdą modlitwę czy wygłoszone przez niego kazanie. Więc takie rewelacje należy przesiać przez sito własnych przekonań i wierzeń.
Mnie ta powieść również szokowała, właśnie z racji przedstawionego obrazu kościoła zarządzanego przez wielebnego Wesleya. Ale również napawała smutkiem, jak ludzie mają małą wiarę, gdyż są w stanie uwierzyć charyzmatycznej jednostce potrafiącej tak zniewolić i oszukiwać ludzi.
Ta elektryzująca powieść wywołuje dreszcz emocji, który na długo targa naszym ciałem. Autor wprowadza nas w swój tajemniczy świat, pełen ekspresyjnych zdarzeń, czasami mało wiarygodnych, gdzie dynamiczne zwroty akcji nawet na moment nie pozwalają złapać oddechu. Chciałoby się tą powieścią delikatnie delektować, ale nie ma szans, najwyższy stopień dynamizmu akcji stoi na przeszkodzie. Pędzimy do przodu, niczym po wielopasmowej autostradzie, na której nie ma żadnego zjazdu w bok, a na jej końcu jest mroczna podświetlana tablica z napisem „….”.
Nie marnujcie czasu, te mgliste jesienne wieczory sprzyjają sięgnięciu po tę książkę. Bo nie tylko dobra książka poprawia nastrój, ale istotne jest, aby była przeżywana w odpowiedniej do tematyki atmosferze, sprzyjającej poczuciu pełnego spełnienia. Godna polecenia, czas przy niej spędzony może obfitować tylko w nadmiar różnorodnych emocji.
Jeśli lubicie "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna to "Niezbity dowód" będzie dla was równie smakowitym kąskiem czytelniczym, a jednocześnie taką alternatywą. Ja w obu tych tytułach jestem zakochana. Powieść Petera Jamesa jest baaardzo dobra. Książki czy filmy, w których możemy zaobserwować pogoń za Świętym Graalem są dla mnie bardzo interesujące i dostarczają wielu, wielu ciekawych zwrotów akcji. I to dzieje się właśnie tutaj. Autor zasypuje nas informacjami, ale w taki przyziemny, zrozumiały sposób. I choć dzieje się tutaj sporo - spokojnie nadąrzymy za akcją i nie gubimy się po drodze. Wszystko jest przejrzyste, dobrze opisane i zdecydowanie wciągające. Do tego James ma świetny styl, nie tworzy zapychaczy, skupia się na tym co i w jaki sposób chce przekazać i wychodzi mu to znakomicie. Więc jeśli lubicie zagadki w stylu Browna ta powieść będzie dla was strzałem w 10! Zdecydowanie polecam. :)
"Bóg stworzył ten świat, aby przekonać się, ile jeszcze pokładów człowieczeństwa może z siebie zedrzeć i odrzucić człowiek."
Przyznam, że na książki Petera Jamesa wyczekuję z dużym zainteresowaniem, autor potrafi przekonać do nietuzinkowych pomysłów i atrakcyjnych sposobów prezentacji. Weźmy dla przykładu "Ludzi doskonałych", thriller intensywnie oddziałujący na wyobraźnię, "W godzinie śmierci", powieść z zawiłym tropem zbrodni, "Poprosisz mnie o śmierć", kryminał zaskakujący odbiorcę zdarzeniami, czy "Twoją kolej na śmierć", z detektywistyczną zagadką wzbogaconą obyczajowymi nutami. Nie inaczej jest i w "Niezbitym dowodzie".
Fantastyczne wypełnienie sensacji kryminalnymi nutami, spiskowymi teoriami, spektakularnymi incydentami, delikatnym wątkiem romantycznym. Scenariusz bazuje na poszukiwaniu, odkrywaniu, wyścigu z czasem i walce ze złymi mocami. Umiejętnie wykreowano różnorodne charaktery, wplatając cechy godne pochwały i nagany, elementy, które sprawiają, że postaci opowiadają się po stronie bieli lub czerni. Widać też, że w niektórych aspektach kolory przenikają się wzajemnie, chociaż szkoda, że nie wyraźniej, gdyż wówczas osobowości mogłyby się ukazać w pełniejszej odsłonie. Nie jest to mocny zarzut, gdyż powieść mieści się w ramach określonych dla tego typu rozrywki, a ja opisuję osobiste odczucia odbiorcy, który już wiele podobnych książek pochłonął. Z jednej strony męczył mnie nieco główny trzon odmalowywanego tła, klimat religijności i poszukiwania odpowiedzi na fundamentalne pytania, które od wieków nurtują ludzkość, z drugiej świetnie ukazano niebezpieczne właściwości ślepego posłuszeństwa, zapatrzenia i fanatyzmu, a skoro tak, to natychmiast włączyła się chęć poddania psychologicznej analizie zdarzeń i zachowań, a to bardzo cenne czytelnicze doświadczenie.
Autor od początku mocno trzyma w szachu naszą uwagę, umiejętnie rozbudza wyobraźnię, podtrzymuje zaciekawienie, nie daje zniknąć intrydze z pierwszego i drugiego planu. Szybko wciągamy się w dynamiczną akcję, równocześnie śledzimy kilka wątków, chętnie podejmujemy grę wysuwania przypuszczeń i spekulacji, a przy tym gorąco kibicujemy głównej postaci w realizacji niebezpiecznej misji. Dziennikarz Ross Hunter zmierza się z megalitycznym wyzwaniem, w którym poruszane zagadnienia wymykają się ludzkim zmysłom. Mężczyzna szybko przekonuje się, że zbieranie materiału do nośnego medialnie tematu na artykuł przeradza się w posłanie ratowania świata. Tylko, czy faktycznie jest on osobą, która powinna angażować się w ogromne ryzyko i podejmować cywilizacyjną odpowiedzialność? Jedyny egzemplarz tajemniczego manuskryptu, namacalne dowody na istnienie Boga, zakonne oświecenie, naukowe bluźnierstwa i kościelne spekulacje. Walka o dusze trwa w każdej sferze i przybiera intrygujące formy. Sumarycznie, dobrze się w fabule odnalazłam, odpowiadał mi sposób prowadzenia narracji z kilku perspektyw, dbałość o szczegóły i bogate słownictwo.
bookendorfina.pl
Książkę, jak na swoją sporą objętość i niewielki druk, czyta się błyskawicznie. Jest podzielona na króciutkie rozdziały, a od około 150 strony zaczyna się tyle dziać, że naprawdę bardzo ciężko ją odłożyć. Patrząc na nią jako na przedstawiciela gatunku jakim jest thriller, myślę, że spełnia wszystkie warunki. Jest dobra intryga, wiele zwrotów akcji, główny bohater jest inteligentny i wytrwale dąży do celu, mimo że ma godnych przeciwników, którzy są mocno zdeterminowani, by pokrzyżować mu plany. Warto jednak też na książkę spojrzeć z nieco innej strony – w końcu porusza temat, który zaprząta głowy ludzi praktycznie od powstania cywilizacji. Narrator zadaje ciekawe pytania na temat wiary, religii i wiedzy, prowadzi zaprzątające rozważania i dochodzi do całkiem fajnych wniosków. Ogólnie jestem zadowolona i myślę, że książka jest godnym przedstawicielem gatunku jakim jest thriller religijny.
Dawno temu, zaczytywałam się w książkach Dana Browna i wszystkich dostępnych w bibliotece powieściach spiskowych. Uwielbiałam połączenie archeologii, historii, religii zebrane w porządny thriller. Moda, jak na wszystko niestety, przeminęła. Teraz po latach Peter James przedstawia nam swoją powieść w podobnym klimacie.
Obawy, że dostaniemy "odgrzewany kotlet" totalnie się nie sprawdziły. Chociaż książka porównywana do tych mistrza religijnych spisków, jest niepowtarzalna. Krótkie rozdziały dają ogromną dynamikę, chociaż początek wymaga więcej cierpliwości, to druga część nadrabia trzykrotnie. Niebezpieczeństwo, wpływowi ludzie, koncerny farmaceutyczne, szemrany pastor, tajemnica i człowiek, niczym Indiana Jones, pragnący rozwiązania zagadki. Wszystko spójne i przemyślane. Mimo, że gabaryt powieści był znaczący, a i druk zbity, strony przewracały się same. W tempie zawrotnym, niczym akcja powieści.
Kwestię rzeczywistych faktów zostawiam. Ile w powieści prawdziwości, a ile fikcji wie tylko autor. Ja się świetnie bawiłam przy czytaniu i polecam każdemu, kto lubi "pogrzebać" w przeszłości. Świetna pozycja!
Czy dowód na istnienie Boga przyniósłby światu korzyść, czy też nie? Kto by na tym zyskał, a kto by stracił? Przekonajcie się o tym sięgając po tę książkę i pozwólcie ponieść się wyobraźni.
“Niezbity dowód” to powieść zupełnie inna od tych, jakie do tej pory oferował swoim czytelnikom Peter James. Przede wszystkim wynika to z niezwykłej tematyki, którą tym razem postanowił przybliżyć nam autor. Sięgając po kwestie związane z istnieniem Boga i dowodami pozwalającymi na potwierdzenie lub też wahanie przypomina tak znaną (i lubianą?) twórczość Dana Browna. Czy takie porównanie wypada na jego korzyść?
W swoich poglądach na temat wiary i religii tkwię już od wielu lat, nie pozwalając sobie na zmianę zdania. Krótko mówiąc trzymam się od takich tematów z daleka, ewentualne wątpliwości rozstrzygając na „niekorzyść Boga”. Mimo tego jednak sympatia do Jamesa, nie pozwoliła mi przejść obok tego tytułu obojętnie, choć nie ukrywam, że nie była to łatwa przeprawa.
Kiedy byłam nastolatką, książki Browna interesowały mnie bardzo. A jak jest teraz? Taka tematyka przekonuje mnie już mniej. Wiem natomiast, że czasem warto się ugiąć, zmienić zdanie, sięgnąć po coś innego, przyjąć wyzwanie i po prostu spróbować. Spróbowałam i nawet mi się podobało. Duże nastawienie na religijne tematy zostało bowiem w mojej ocenie nieco zepchnięte na bok w zetknięciu z pojawieniem się ofiary i nadzieją, że na kolejnych stronach pojawi się ich więcej.
Bardzo mocny punkt tej historii stanowią sylwetki jej bohaterów. Choć w dużej mierze związane z Kościołem i religią, to rzeczywiście warte uwagi. Krąg charyzmatycznych przywódców mocno działa na wyobraźnię i sprawia, że dobrze się za nimi podąża, zastanawiając się przy tym, do czego są zdolni. Jak każdy dobry thriller, tak i „Niezbity dowód” to książka pełna napięcia, a że zostało ono zbudowane w sposób nietypowy- co z tego?
Szalenie spodobała mi się główna postać. Reporter Ross Hunter to człowiek z przeszłością, mocno doświadczony przez życie i bliskich. Dzięki temu podchodzi do wszystkiego z pewnym dystansem, który nie ogranicza jednak jego ciekawości i dziennikarskiego zacięcia. Jego zaangażowanie w tę historię, zdecydowanie wyszło jej na plus, chętnie spotkałabym się z nim przy innej okazji.
„Niezbity dowód” to w mojej ocenie powieść dość trudna, ale warta poświęconego jej czasu. James wynagradza nam cierpliwość i zaangażowanie. Jeśli lubicie tego autora, nie pozwólcie sobie na wahanie. A jeśli jeszcze go nie znacie, to może wypada rozpocząć swoja czytelniczą przygodę od tego miejsca, przekonując się, że to autor dojrzały i doświadczony, który ma wiele do zaoferowania.
WYŚMIENITE POŁĄCZNIE KRYMINAŁU Z GHOST STORY "Mówili, że martwi nie mogą cie skrzywdzić... Mylili się..." Przeprowadzka z centrum Brighton na prowincję...
W tym samym czasie, kiedy Brian Bishop zamordował swoją żonę, znajdował się 100 kilometrów dalej. Czyżby dokonał rzeczy niemożliwej? Takie pytanie musi...
Przeczytane:2019-12-12, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Mam,
Do sięgnięcia po powieść „Niezbity dowód” Petera Jamesa skłonił mnie opis z okładki. Siłą rzeczy od razu pomyślałam o serii powieści Dana Browna z Robertem Langdonem w roli głównej. A że nazwisko autora nic mi nie mówiło, zajrzałam do jego notki biograficznej. I okazało się, że jest on całkiem ciekawą osobą.
Peter James to Angielski twórca thrillerów i powieści kryminalnych. Jego książki zostały przetłumaczone na 29 języków. Większość z nich trafiła na listy bestsellerów.
Autor regularnie uczestniczy jako obserwator w pracy policji hrabstwa Sussex w rodzinnym Brighton. Bierze także udział w oględzinach miejsc zbrodni, sekcjach zwłok oraz przesłuchaniach przestępców. Interesuje go model psychologiczny przestępcy i uczestniczy w licznych międzynarodowych konferencjach kryminologicznych. Z tego powodu w jego książkach można się doszukać wielu dynamicznych fabuł, realistycznych bohaterów, i przede wszystkim rzetelnego podejścia do pracy policji.Ponadto jest również scenarzystą i producentem wybitnych filmów takich jak: Kupiec wenecki z Alem Pacino, czy też Most przeznaczenia z Robertem de Niro. Na swoim koncie ma liczne nagrody zarówno za produkcje filmowe jak i książkowe. (http://lubimyczytac.pl/autor/19071/peter-james )
A o czym jest powieść? Niewiele brakowało, a reporter śledczy Ross Hunter zlekceważyłby
telefon, który mógł odmienić jego życie… i cały świat. Dzwoniący
mężczyzna przedstawia się jako doktor Harry F. Cook i twierdzi, że
posiada dowód na istnienie Boga. Dziennikarz gotów jest zlekceważyć całą sprawę, gdyby nie to, że zaczynają ginąć ludzie a jemu również zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo.
Ross Hunter, dziennikarz, wolny strzelec, człowiek po przejściach. Początkowo jestem pełna współczucia jednak z czasem trochę mi to przeszło. W pewnym momencie stwierdziłam, że niezbyt go lubię. Jawił się mi raczej jako ktoś niezbyt sympatyczny. Człowiek skupiony wyłącznie na sobie. Bo ma swoją wielką sprawę i musi doprowadzić ją do końca. Nie zważając przy tym na uczucia innych. W pewnym momencie chyba nawet uważa się za Bożego Wybrańca, który ma uratować świat. Chociaż muszę przyznać, że chyba jednak nie zależy mu na pieniądzach. Chociaż zakończenie mówi co innego. Ale w sumie ważne dla mnie jest to, że bohater wzbudza jakiekolwiek uczucia, nie jest obojętny. Nie mogę powiedzieć, żebym mu nie kibicowała.
Co do samej powieści...Sięgając po nią spodziewałam się akcji w stylu Dana Browna. Zresztą tak też sugerują opinie pisarzy z okładki. Czekałam na szybkie zwroty akcji, strzelaninę, łamigłówki, pościgi, itp. Co dostałam. Niby to wszystko było, ale bardzo rozwodnione. Jakieś takie miałkie to było. Chyba za dużo oczekiwałam. Powieść zupełnie mnie nie wciągnęła. Czytałam ja na raty. Nie poczułam tego czegoś...
„Niezbity dowód” to typowa powieść sensacyjna. Narrator w trzeciej osobie jest wszechwiedzący. Wie co dzieje się zarówno u głównego bohatera jak i u jego przeciwników. Całość jest dość obszerna podzielona na krótkie rozdziały.
Całościowo ujmując powieść jak dla mnie jest jedynie niezła. Może nie był to czas zmarnowany ale nie mogę powiedzieć, żebym ją pochłonęła. Jest to coś dla sympatyków powieści w stylu „Kod Leonarda Da Vinci”. Ale czy polecam? Niekoniecznie...