Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-07-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 102
blog: zatraceni w kartkach
Jak wyglądają pogrzeby? Wszyscy ubrani na czarno, płaczą. Nikt nie wyśmieje nawet największego twardziela, jeśli uroni łzę. Czemu tak naprawdę płaczemy? Tęsknimy za osobą, czy boimy się samotności, świadomości, że tej osoby już nie będzie?
Śmierć. Zwykłe słowo a budzi tyle niechcianych emocji. Boimy się jej a tak naprawdę nie musimy, wręcz nie powinniśmy, bo prędzej czy później sama przyjdzie po każdego z nas. Trochę pesymistycznie, ale poważnie. Dzisiaj słów kilka o książce, której tematem przewodnim jest śmierć bliskiej osoby.
Chris stracił bliską mu siostrę- Emily. Jego świat się zapadł. Została wielka dziura. Nasz bohater ma wielki talent do rysowania. Wszyscy chwalą jego dzieła, ale od dnia śmierci jego rysunki są pozbawione życia- światła. Emily była stu procentową społeczniczką. Pracowała jako aktywna wolontariuszka i rehabilitantka. Poświęcała swoje życie dla innych, aż pewnego dnia umarła. Miła dwadzieścia dwa lata. Matka wpadła w pracoholizm i zapomniała o młodszym synu.
Chris codziennie przychodzi na grób siostry. Pewnego dnia, kiedy uświadomił sobie, że tylko on codziennie przychodzi na jej grób, bukiecik niezapominajek już tam czekał. Ktoś o niej pamiętał. Lecz kim jest tajemniczy nieznajomy?
Dan to około czternastoletni chłopiec na wózku, który postanowił pomóc Chrisowi pozbierać się po stracie siostry, zabiera go do swojego domu na obrzeżach miasta. W tym młodym ciele kryje się wielka mądrość. Jego oczy, takie głębokie aż nie pasują do wizerunku chłopca. Inwalida jest (według mnie) aniołem stróżem Chrisa, który chce dać mu drugą szansę na pozbycie się swojej "skorupy" tęsknoty za siostrą.
Skąd książka wzięła się u mnie?
Opowiem Wam jak to się stało, że "Niezapominajki" wpadły w moje ręce. Ostatnimi czasy staram się być dość aktywny na wydarzeniu na Facebook'u "Zaczytany rok 2017" (polecam zajrzeć). Pewnej niedzieli zobaczyłem wyniki. Widniało tam moje nazwisko. Wygrałem książkę. Nie pamiętałem w jakim konkursie brałem udział, więc szybko przewertowałem ostatnie posty szukając danego dnia. Niestety nie znalazłem żadnej książki, która by mnie zainteresowała a co za tym idzie niemożliwe, że wziąłem udział w konkursie. Stwierdziłem "Okej. Może to będzie niespodzianka." Tak też się stało. Przyszła paczka.
To była właśnie ta książka. Autorka dedykuje ją wszystkim, którzy kogoś utracili. Czyli właśnie mnie. Dwa miesiące temu straciłem bliską mi osobę. Umarła na bardzo wstrętną chorobę jaką jest rak. Ciężko było mi pozbierać się po tej tragedii, tak jak całej rodzinie. Wiedziałem, że teraz nic nie będzie takie samo, ale nie mogę pokazać ludziom, że jest ze mną coś nie tak. Nie chciałem użalania się nade mną.
Czytając Niezapominajki uroniłem kilka łez. Wiem, to takie nie męskie, ale nie mogłem inaczej. Może ból, może tęsknota, może dziura w sercu... Coś się odezwało. Otwarło. Dziękuję bardzo autorce za tę krótką historię chłopca, który cierpiał po stracie siostry.
Gdybym miał dodać Niezapominajki do worka podobnych książek, to wrzuciłbym je do "Oskara i pani Róży" i "Małego Księcia". Te trzy książki są cieniutkie, ale niosą w sobie przekaz. Coś dla każdego człowieka.
Podsumowując.
Niezapominajki to krótka historia Chrisa, który próbuje pogodzić się ze śmiercią siostry. Jeśli Ty też straciłeś kogoś bliskiego, zrozumiesz chłopaka. Jeśli nie, poczujesz współczucie. Książka ma około 100 stron. Spokojnie można ją przeczytać w jeden wieczór. Ale pamiętajmy, że nie ilość, ale jakość się liczy. W mojej skromnej skali książka uzyskuje 10/10 pkt. To dlatego, że naprawdę trafiła w moje serducho. Mogę się jeszcze pochwalić, że mam też autograf autorki ^^
Monikę Fudali możemy poznać z horrorów, fantastyki oraz powieści z elementami paranormalnymi. Jak widać po zestawieniu uwielbia mieszać gatunki i nie ogranicza się w jednym. Miłośniczka książek, muzyki i dobrej kawy byłaby dobrym kompanem wraz ze swoimi opowieściami do wspólnych wieczorów przy lekturze i gorącym napoju Bogów.
Poznajemy Chrisa, utalentowanego artystycznie chłopaka, który dotkliwie przeżył stratę swojej starszej siostry, która zawsze była dla niego oparciem i siłą napędową. Emily ginie w wypadku samochodowy spowodowanym przez pijanego kierowcę. Wraz z jej śmiercią znika ostatni promyk słońca w życiu Chrisa i jego matki. Ona popada w pracoholizm, natomiast on każdego dnia na nowo przeżywa krzywdę związaną ze śmiercią. Brak mu wsparcia, które powinna dawać mama, brakuje mu osoby, która zrozumiałaby jego ból i pomogła przejść przez ten trudny etap w życiu, zapomnieć i wypełnić pustkę w sercu. Pewnego dnia poznaje Dantego, niepełnosprawnego chłopca i przyjaciela jego siostry. Co wyniknie z tego spotkania i jaki wpływ będzie miał ten niepozorny czternastolatek?
Jak wiadomo, żałoba ma swoje etapy. Nasz główny bohater zatrzymał się tuż przed metą, na smutku i depresji. Choć już nawet smutku nie odczuwa, ponieważ jedyne co w jego duszy gra to emocjonalna pustka. Potrzebuje jakiegoś elementu, który otworzy mu oczy, jakiejś sytuacji, która sprawi, że na nowo odkryje w sobie chęci do życia, szczęścia i tego co kocha najbardziej- rysowania. Stara się pamiętać tylko to, co dobrze kojarzy mu się z siostrzyczką. Chce pamiętać jej uśmiech, zapał, zamiłowanie do nauki i pomocy innym. Nie chce natomiast mieć w wyobraźni widok trumny, jej hałas, gdy uderzała o ziemię. Aby pielęgnować o niej wspomnienia codziennie przychodzi na cmentarz.
Jest to opowieść o bólu po stracie, o żałobie, o powolnym powrocie do świata żywych. Jest to swoista podpora, będąca czymś w rodzaju literackiej terapii. Skierowana jest głównie do osób, które doświadczyły cierpienia i nie potrafią pogodzić się z nową sytuacją.
Autorka porusza niebywale trudny i rozległy temat. Każda osoba radzi sobie w inny sposób ze śmiercią, która jest nieprzewidywalna i bolesna. W "Niezapominajkach" przedstawia trzech bohaterów, którzy wypracowali swoją własną metodę, niekoniecznie dobrą i pomocną.
Nazwałabym to nowelą liczącą około stu stron, która choć nie posiada palety uczuć, to ukazuje te najważniejsze, związane z tematem. Skupiając się na tych najodpowiedniejszych Pani Monika dopracowała je w szczegółowy sposób. Poruszają one czytelnika, zmuszają do refleksji nad sensem zarówno życia jak i samej śmierci i tego, co pozostawia.
Na największy plus zasługuje zakończenie, które wprawia nas w osłupienie, ponieważ ciężko odróżnić fikcję od rzeczywistości. Autorka pozostawia nam otwarte drzwi, byśmy sami mogli dopowiedzieć sobie dalszą część historii.
Finalnie można uznać, że jest to opowieść pozytywna, ciepła i napawająca nadzieją, że zawsze może wyjść słońca, nawet w najbardziej pochmurne dni.
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Nie wiem co się dzieje, ale ostatnio często trafiają w moje ręce nie dość, że książki z niewielką ilością kartek, to jeszcze takie, w których jest śmierć. Zbieg okoliczności, czy może ciągnie mnie aktualnie do takiej tematyki? Do czego jednak zmierzam. Czytanie kilku książek z rzędu z podobnym wątkiem może okazać się zgubne. Nadmiar pewnych odczuć, zmęczenie treścią i inne tego typu podobne doznania. Chyba, że w każdej z nich znajdziemy coś innego. Coś oryginalnego z powiewem delikatnej świeżości. Czy właśnie coś takiego dały mi Niezapominajki? Z piórem Moniki Fudali zetknęłam się po raz pierwszy. Książka o niewielkich gabarytach wydawała mi się debiutancką powieścią. I tu, po raz pierwszy się zdziwiłam, bowiem autorka ma na swoim koncie już trzy książki (oprócz Niezapominajek jest jeszcze Kumulacja cierpień iKumulacja gniewu). To, co mnie również zaskoczyło, to informacja o tym, że Pani Monika pisze horrory, fantastykę oraz powieści z elementami paranormalnymi. To zdecydowanie mnie zaintrygowało, więc w dalszej kolejności postanowiłam poznać zawartość książki o ciekawej i przyciągającej uwagę okładce. Siostra Chrisa, Emily, ginie w tragicznym wypadku. Pijany kierowca zamknął jej oczy na zawsze. Światło, jakim była dla niego, niespodziewanie znika, a on pozostaje sam z bólem straty. Jednak pojawia się ktoś jeszcze - niepełnosprawny chłopiec, z którym wspólnie próbują pogodzić się z jej śmiercią. Byłam pewne, że będzie to przygnębiająca opowieść o stracie bliskiej osoby. O bólu i cierpieniu rozrywającym serce i potoku łez wylanych ze smutku i wzruszenia ze świadomością, że prędzej, czy później, czeka to każdego z nas. I tu po raz kolejny zostałam zaskoczona. Pozytywnie. Choć powieść Moniki Fudali porusza ciężki temat ze względu na uczucia i ogromne emocje towarzyszące takim sytuacjom, nie sprawiła, że po moim policzku popłynęły łzy. To raczej historia opowiadająca o tym, jak radzić sobie z pustką, która pozostaje po stracie bliskiej osoby. Po utracie światła, które rozświetla nam drogę i jest swego rodzaju drogowskazem na drodze zwanej życiem. Jest to opowieść o tym, jak wrócić do świata żywych z zawieszenia pomiędzy tym, co prawdziwe i codzienne, a wspomnieniami o tym co było. Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł być przygotowanym na śmierć. Na pewno nie osoby, które pozostają na tym świecie. Życie jest jednak kruchą egzystencją, której nigdy nie możemy być pewni, bowiem nie wiadomo, co czai się tuż za rogiem. Autorka przedstawiła swoją historię w sposób niezwykle obrazowy. Choć początkowo zdawać by się mogło, że posługuje się prostym i przyjemnym językiem, to po zagłębieniu się w treść odczuwamy pewne zawiłości, które sprawiają, że zatrzymujemy się na chwilę, by wytężyć umysł i wysnuć pewne refleksje. Dzięki temu czyta się ją naprawdę w piorunującym tempie. Książka, jak już wspomniałam jest dość cienka. Jej format również nie jest zbyt duży, co razem świetnie się komponuje i tworzy spójną całość. Bohaterowie tacy jak Chris i Dante (niepełnosprawny chłopiec) wykreowani są bardzo dobrze. Do gustu niezwykle przypadła mi postać Dantego. To młodziutki, choć niezwykle doświadczony przez życie chłopiec. Jest nadzwyczaj inteligentny i roztropny. Chciałabym mieć kogoś takiego jak on przy sobie, by móc z nim porozmawiać i wysłuchać jego mądrych porad. Taki przyjaciel jak on, to prawdziwy skarb. Dante w wypadku stracił ojca, zyskując wózek inwalidzki i chorobę na całe życie. Tu z pomocą przyszła mu matka i również tu dostrzegam pewien minus książki. Matka chłopca przeżywa wielką tragedię. Strata męża, niepełnosprawność własnego dziecka. Również brat Dantego przeżywa całą tą sytuację na swój sposób. Żałuję, że ten wątek nie został bardziej poruszony. Uważam, że można było to naprawdę w ciekawy sposób opisać, na czym zyskałaby całość, łącznie z gabarytami książki. Zakończenie było dla mnie dość wstrząsające i zdecydowanie bardzo zaskakujące! Podsumowując pragnę zauważyć, że książka choć porusza ciężki i trudny temat, to w rezultacie jest niezwykle pozytywną i optymistyczną opowieścią. Na uznanie zasługuje również szalenie zaskakujące zakończenie. Tego bym się nie spodziewała, jak również tego, że długo będę miło wspominać Niezapominajki, a widząc te niepozorne kwiatki, na moich ustach zawsze zagości delikatny uśmiech i wspomnienie Dantego - chłopca z pozoru chorego i słabego, a w gruncie rzeczy silnego psychicznie, mądrego i niezwykle inteligentnego. Polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Jasieńka, żywiołowa emerytka, ma do wykonania ważne zadanie – przenieść się przed zimą na tamten świat – i nie spocznie, dopóki go nie zrealizuje...
W murach kumuluje się cierpienie... Są jak gąbka ze zbyt duża ilością wody. Gdy osiągają swój limit i nie są w stanie pochłonąć więcej, pękają...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Czy istnieje ból większy niż ten odczuwany po stracie kogoś bliskiego? Czy można czuć się bardziej zranionym, samotnym, pustym niż w obliczu takiej straty? Dla kogoś kto nigdy nie przeżył śmierci kogoś bliskiego, znalezienie odpowiedzi na te pytania będzie czymś niezwykle trudnym, ponieważ siła tych uczuć to coś niewyobrażalnego dla niego.
„Złe wieści zatrzymują na chwilę pracę serca. Niczym niesprawna maszyna ciało zapomina żyć. Usłyszana informacje potrafią wstrzymać oddech, ściąć krew w żyłach, odebrać wzrok, mowę, ogłuszyć, zachwiać równowagę czy pomieszać w głowie. Niby tylko słowa, dźwięki wypływające z ust, a jak wielką siłę mają. Niespodziewany pocisk wystrzelony przez dobrze zakamuflowanego snajpera. Gwałtowne, pewne i precyzyjne pociągnięcie za cyngiel. Tym właśnie jest wiadomość o czyjejś śmierci.” [1]
Chris po tragicznej śmierci swojej ukochanej siostry Emily został pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia ze stronnych matki. Zdany tylko na siebie postanowił spróbować poradzić sobie z goszczącym w jego sercu cierpieniem, odwiedzając codziennie grób Emily. Na początku był on pełen kwiatów oraz płonących zniczy, ale z czasem palących lampek pojawiało się coraz mniej, a kwiaty zaczęły usychać… oprócz jednego, codziennie świeżego bukieciku niezapominajek. Zaintrygowany Chris postanowił dowiedzieć się kim jest ta tajemnicza osoba. Z każdym kolejnym dniem chłopak przychodził na cmentarz coraz wcześniej, ale ku jego niezadowoleniu niezapominajki już leżały na grobie, a tajemniczego ofiarodawcy nigdzie nie było. Zdeterminowany postanowił, że następnego dnia (w sobotę) pojawi się tuż po otwarciu bramy cmentarza. Pomysł ten okazał się być trafionym, ponieważ Chris poznaje w końcu Dantego.
„Niezapominajki” jest króciutką (bo niespełna stu stroną) książką, która mimo swoich niewielkich rozmiarów kryje w sobie naprawdę wiele. Autorka napisała w dobry stylu naprawdę wspaniałą i wzruszającą książkę. Przedstawia ona piękną historię opowiadającą jak sobie radzić po stracie kogoś bliskiego. Dzięki „Niezapominajki” możemy choć trochę zrozumieć jakie emocje kłębią się w osobie pogrążonej w żałobie. Przede wszystkim jednak jest to wspaniała książka dla osoby nie potrafiącej poradzić sobie z żałobą. Zmuszona ona czytelnika do refleksji nad życiem bohaterów, a także nad swoim. W konsekwencji może otworzyć oczy na możliwości, których do tej pory nie dostrzegano.
Jedynym minusem (maleńkim) jaki znalazłam w tej książce jest fakt, że autorka nie wyjaśniła w żaden sposób wydarzeń mających miejsce na ostatnie stronie. Okazuje się tam, że Dante wcale nie jest tym za kogo go uważaliśmy.
Choć „Niezapominajki” porusza trudny temat jakim jest śmierć to jest to bardzo ciepła i optymistyczna historia, której nie może zabraknąć w waszej biblioteczce. Koniecznie sięgnijcie po najnowszą książkę Moniki Fudali.
Aleksandra.
[1]Cytat pochodzący z książki „Niezapominajki” autorstwa Monika Fudali.