Detektyw Cormoran Strike pragnie wypocząć, dlatego udaje się do swojej rodziny mieszkającej w Kornwalii. Kiedy tam dociera, nie wie, że wkrótce będzie musiał zająć się jedną z najbardziej zagadkowych spraw w jego życiu.
Z detektwem kontaktuje się pewna kobieta, która prosi o odnalezienie swojej matki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do zaginięcia doszło przed niemal 40 laty.
Początkowo niechętny Cromoran Strike, wkrótce wraz ze swoją wspólniczką Robin Ellacott angażuje się w sprawę i odkrywają, że sprawa z przeszłości dotyczy mordercy-psychopaty.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2020-11-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 944
Tytuł oryginału: Troubled blood
Język oryginału: angielski
Do znanego detektywa Cormorana Strike'a zgłasza się młoda kobieta ze sprawą zaginięcia matki, które miało miejsce w roku 1974. Matka wracała z pracy i ślad po niej zaginął. Po upływie wielu lat nadal nie wiadomo, czy kobieta żyje. Pytanie, została zamordowana czy może uciekła od rodziny? Wszelkie możliwe tropy wydają się prawdopodobne, brak dowodów świadczących o jej śmierci tylko mnoży wątpliwości. Strike wraz ze wspólniczką Robin Ellacott podejmują się prowadzenia sprawy, nawet nie zdając sobie sprawy, z jakim trudnym i żmudnym śledztwem przyjdzie im się zmierzyć. Dlaczego się jednak jego podjęli, pomimo, że policja nie rozwiązała zagadki jej zniknięcia.
Nie można też nie wspomnieć, że fabuła tej wielkich rozmiarów powieści to nie tylko prowadzone dochodzenie, ale też istotny jest wątek osobisty, zwłaszcza relacje między przyjaciółmi – wspólnikami. Oboje borykają się z łączącą ich relacją, nie są przekonani, w którą stronę powinna ona zmierzać. Czy są sobie obojętni? Czy skrywają buzujące w nich uczucia? Ale ile można tak żyć? Czy nie warto dopomóc szczęściu?
Nie miałam wcześniej szansy na zgłębianie twórczości Roberta Galbraitha, ale przyznam, że jestem zadowolona z otrzymanej okazji. Wiele dotychczas straciłam, ale już nadrabiam zaległości.
Niespokojna krew to intrygujący thriller, diametralnie inny niż zdecydowana większość. Nie będziecie mieli okazji nasycić swojego wzroku brutalnymi morderstwami, policyjnymi pościgami za sprawcami, ciałami ociekającymi krwią … A co w zamian oferuje ta lektura? Nieśpieszne i spokojne dochodzenie, zaryzykowałabym stwierdzenie, że ślimaczące się. Ale ten marazm i spokój pozwalają czytelnikowi delektować się niuansami dochodzenia, metodami pracy śledczych, nietuzinkowymi pomysłami na rozwiązanie sprawy. Bohaterowie spokojnie, trop po tropie starają się dojść do prawdy, koncentrując się głównie na przesłuchaniach świadków, analizując to co kiedyś powiedzieli policji, a właściwie, czego nie powiedzieli. Często obnażają wiarygodność świadków i właściwie już nie można się dziwić, dlaczego efekt dochodzenia policji sprzed wielu lat był znikomy. Momentami wiało nudą i spokojem, atmosfera robiła się leniwa i uśpiona. Ale czy to wada?
A powiedzieć, że zakończenie nas zaskoczyło to tak jakby nic nie powiedzieć. Po prostu odebrało mowę. Czy można było je przewidzieć? Można próbować, ale efekt …
Świetna i elektryzująca powieść, fabuła zaskoczy nie raz i nie dwa. Ale przez 900 stron przygotujcie się na niesamowitą przygodę, usiądźcie wygodnie, gdyż jazda będzie długa i wyboista, pełna niespodziewanych zakrętów. A zatem, czas na małą rozgrzewkę, silnik zaczyna się nagrzewać ...
Uwielbiam tą serię i jej bohaterów! Kolejny tom, to kolejny majstersztyk.
Strasznie rozwleczona akcja, nabrała napędu pod koniec.
„Niespokojna krew” to tom piąty serii kryminalnej o detektywie Cormoranie Strike’u i jego wspólniczce Robin Ellacott pióra J.K. Rowling (piszącej pod pseudonimem Roberta Galbraitha). I tak jak autorka robiła to w Harry’m Potterze, tak i robi tu tutaj – każdy kolejny tom serii liczy coraz więcej stron! Ten ma już konkretne rozmiary 900 stron! Ale i tak niezmiennie wciąga :)
W każdym tomie cyklu nie można odmówić autorce pomysłowości i odwagi –cały czas testuje nowe obszary, z których nieczęsto korzysta się w kryminałach. Tym razem sprawa dotyczy zaginięcia w latach 70tych XX wieku i kręci się wokół astrologii, znaków zodiaku i tarota. Innowacją są też fragmenty książki biograficznej seryjnego mordercy, który podejrzewany jest o udział w tym zaginięciu. Dla mnie akurat te wątki przeszły bez specjalnie większych emocji, jednak przesłuchania świadków jak zawsze wynagrodziły mi wszystko – Rowling jak nikt inny potrafi kreować oryginalne postacie, z których każda posługuje się swoim własnym językiem.
Oczywiście losy Robin i Cormorana również przedstawione są świetnie – na ich życiowych drogach znowu pojawiają się kolejne wyboje – tym razem dosyć smutne i ostateczne. Muszę przyznać, że to właśnie te prywatne losy bohaterów w tym tomie najmocniej mnie fascynowały. Już teraz za nimi tęsknię, a Rowling na pewno każde nam znowu trochę czekać na kolejny tom serii… Który ja na pewno będę chciała przeczytać! Uwielbiam jej książki!
Zdecydowanie ciekawsza od poprzedniego tomu. Zagadka kryminalna bardziej intrygująca, a rozwiązanie zaskakujące. Lubie tę serie przede wszystkim z powodu relacji Robin i Cormorana. Inne postaci też nieźle opisane.
Wow,trzeba przyznać,że w tej części Rowling zaszalała..bo liczba wątków, poza głównym ,ilość bohaterów jest tu imponująca.Aż dziw ,że autorka nie pogubiła się w całości :-)
Trzeba przyznać,ze te 910 stron trzeba na spokojnie czytać ,przynajmniej ja tak miałam,bo tu nie da się zanurzyć z doskoku,bez zanurkowania na całego.
Cormorana Strike’a i Robin Ellacott tym razem zajmują się sprawą ,która swój początek ma w latach 70-tych."Niespokojna krew" to kryminalna historia zamordowanej (lub zaginionej..)Margot,która zmusza parę detektywów,do cofnięcia się w czasie. Wraz z nimi czytelnik wertuje więc wycinki prasowe, tropy zaprzepaszczone i zatarte przez niefrasobliwość prowadzącego wówczas śledztwo.Mamy tu również szalone notatki sprzed lat, niezdrowe zainteresowanie tarotem i wreszcie świadków, którzy czasem bardziej utrudniają niż pomagają rozwikłać główną zagadkę. Trzeba tu jednak mieć świadomość,że autorka nie pędzi tu na łeb ,na szyję , a wręcz przeciwnie, powolnie brnie do przodu, krok po kroczku i myślę, że pewnie niejedna osoba się znudzi. Osobiście nie przepadam za tak wolnym tempem, ale mimo to, z przyjemnością śledziłam każdy kolejny wątek.
Ogólnie polecam .Warto sięgnąć po tę pozycję by delektować się kolejną zagadką, być okręconym wokół własnej osi i na koniec otworzyć szeroko usta ze zdziwienia.
Edycja specjalna z okazji dwudziestolecia wydania książki Harry Potter i Kamień Filozoficzny - pozycja obowiązkowa dla najwierniejszych fanów Hogwartu...
„The Running Grave” będzie stanowił już 7. tom z cyklu o Cormoranie Strike’u. O tytule nadchodzącej powieści poinformowała w mediach...
Przeczytane:2021-08-15, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Odsłona piątej części opowiadającej o Cormoranie Strike’u oraz Robin pt. „Niespokojna krew” autorstwa Roberta Galbraitha trzyma poziom równie dobrze, co pozostałe cztery. Tym razem J.K. Rowling, która ukrywa się pod tym męskim pseudonimem, przedstawia czytelnikom tajemniczą zagadkę śmierci lekarki, Margaret B., na co dzień pracującej w Przychodni Świętego Jana. Osobami, które wynajęły tym razem prywatnych detektywów, by zajęli się tą sprawą jest jej córka oraz macocha, która się nią zajęła po tym, co przydarzyło się jej matce.
N ponad dziewięćset stronach poznajemy całą paletę tajemniczych postaci. Mnie najbardziej uwiodła pielęgniarka, Janice Beattie, ze względu na podwójną rolę, jaką odgrywa. Ta zazwyczaj wzorowa i przyjemna dla pacjentów pielęgniarka, skrywa również o wiele gorszą mroczniejszą stronę.
Nie wiadomo, jak to się dzieje, że ludzie, w tym czytelnicy, czy widzowie, przywiązują się nie do tych, co „trzeba” bohaterów. Nie tych prawych i sprawiedliwych, którzy zawsze starają się postępować słusznie, stoją na czele grupy i podejmują kluczowej dla niej decyzje, ale ludzi, którzy postępują po prostu po „ludzku”: raz są współczujący i „do rany przyłóż”, innym razem mają ogromną ochotę na zemstę i natychmiast ja realizują, potrafią stanąć po właściwej stronie, czy zrobić coś dobrego dla innych, innym razem wykorzystują ludzi, lub pilnują, by nie powiedzieli za dużo, ale przede wszystkim liczą się oni sami, nie kto inny. Cały czas w ich słowniku pojawia się „ja” i „ja”.
Dlatego trudno mi się dziwić, że w książce odruchowo wspierałam takich bohaterów, były policjant, Morris, który nie potrafił albo nie chciał zrozumieć mowy ciała innych ludzi, zagubiony nieco między nową pracą, byłą żoną, a opieka nad dziećmi albo wiecznie paląca sekretarka Pat, odnosząca się do innych w nieco surowy sposób, czy wreszcie biedny, nieco nieogarnięty, lecz bystry, chory Talbot, który był tak blisko rozwiązania, ale w końcu do niego nie doszedł. Bohaterowie ze skazą. Tacy jak my. Zwykli ludzie.
Bohaterowie, którym Galbraith chciał nadać bardziej szlachetne rysy wypadają słabo. Mamy Strike’a, który jako były żołnierz przeżył okropności wojny i wrócił stamtąd bez nogi. Agencja jest jego drugim domem. W stosunkach z innymi ludźmi jest chłodny, opryskliwy i niewrażliwy, czasem potrafi naskoczyć na kogoś bez powodu. Nigdy nie wzbudzał i zdaje się, że raczej nie wzbudzi już mojej sympatii. Jeszcze gorzej sprawa ma się z Robin, która najpierw była jego asystentką, a teraz została partnerką. W strefie prywatnej wyraźnie widać między nimi chemię.
Jeśli jest ktoś, kto denerwuje mnie w tej opowieści bardziej, niż Strike, to jest to właśnie Robin. Na siłę próbuje naprawiać relacje między współpracownikami, tłumaczy złe humory szefa, zażegnuje spory, stara się być dokładna i kompetentna, a przy tym nie narzucać się Cormoranowi, którego przecież kocha. Zawsze grzeczna i poukładana, umie współczuć i świetnie prowadzi podczas śledztw rozmowy z kobietami. Być może Galbraith uważał, że coś takiego sprawdzi się na papierze, pasując do tej historii, niestety, moim zdaniem, kompletnie się pomylił.
Dalej wierny i dzielny Barclay, który dodaje swoje „trzy grosze” tylko wtedy, gdy naprawdę musi. Rzadko odzywa się niepytany, ale umie mieć własne zdanie. No pracownik idealny, nie ma co.
Akcja toczy się raźno do przodu; poprzetykana działaniami poszczególnych członków agencji oraz ich momentami z prywatnego życia. Te ostatnie są zbyt rozwlekle i dokładnie opisane, co nie ma większego wpływu ani na pracę agencji, ani na Zycie prywatne obu detektywów. Momentami staje się wręcz nudne i wciśnięte na siłę, jak opis świąt, które spędziła Robin w gronie rodzinnym.
W pewnym momencie śmierć przybranej matki Strike’a męczyła już nie tylko jego rodzinę, ale również czytelników. Było tego po prostu za dużo, jak na jeden tom.
Tak gdzieś w połowie opowieści okazuje się, że pracownicy agencji rozwiązują równolegle dwie sprawy: śmierć lekarki oraz morderstwa, jakich dopuścił się znany zabójca, Creed.
Oba śledztwa się ślimaczą, zwalniając w pewnym momencie do tego stopnia, że konieczna jest przerwa w lekturze i pobudzenie organizmu dawką kofeiny, skoro autor nie ma zamiaru dostarczyć czytelnikowi tak potrzebnej mu adrenaliny.
Ogólnie mam wrażenie, że Galbraith pędzi, nie zatrzymując się na czerwonym świetle na żadnym skrzyżowaniu, w stronę powieści obyczajowej, gdzie śledztwo jest tylko miernym elementem w tle. Gdyby te wątki skrócić do minimum, to opowieść liczyła by do pięćset stron i niewiele by na tym straciła. No, ale nie od dziś wiadomo, że kryminały świetnie się sprzedają. Tego samego nie można powiedzieć o powieściach obyczajowych, choć też mają one swoich fanów.
Powoli, już prawie powłócząc butami, dowiadujemy się, kto jest winny śmierci lekarki. Trzeba przyznać: jest ogromne zakończenie. Czytelnik nie jest w stanie samemu się wszystkiego domyślić, a autor trzyma go w niepewności na kilku ostatnich stronach tak długo, jak tylko się da.
Agencja zyskuje sławę i rozgłos, rodziny odzyskują swoich dawno niewidzianych, choć martwych, ukochanych krewnych. A my czytelnicy, czekamy na wydanie kolejnego tomu. Jeśli autorka na poważnie nie zabierze się za swatanie Strike’a i Robin, z pewnością dobrze będzie się to czytać.