Wydawnictwo: powergraph
Data wydania: 2012-03-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 688
Wiecie, co mnie najbardziej zmęczyło? Opis bitki Verdanno. Przeplatany był historią Szóstek oraz Key'li i gdyby nei to, to pewnie bym sobie go odpuściła. Tja, obrazowy i szczegółowy, ale nie spodziewałam się, że przyjdzie mi Sztukę Wojny czytać. Aż żal, że już koniec tego tomu i pewno wrócę do Yatecha.
Książkę oceniłem na 5, bo była nierówna. Były w niej momenty jedynie dobre, ale czasem autorowi udawało się wciągnąć mnie bez reszty. Większość była jednak bardzo dobra. Gdyby skala byłaby do 10, dałbym 9... Świetna, kolejna świetna część znakomitego cyklu. Z jednej strony cieszę się, że mam na półce kolejne dwa tomy, które czekają w kolejce (w tym roku ułożyłem sobie harmonogram czytania i jak na razie się go trzymam), a z drugiej wiem, że po nich - nastąpi pustka, bo nie ma nic więcej. Jak na razie przynajmniej.
Pierwszy tom cyklu dostałem przypadkowo na urodziny, a moje pierwsze zetknięcie z Meekhanem nie było przyjemne. Nie byłem gotów na tak surowy, brutalny i pozbawiony sentymentów świat. Potrzebowałem kilku miesięcy, żeby podejść do książki ponownie i wtedy już z odpowiednim nastawieniem dałem się ponieść wyobraźni Wegnera. Trzeci tom był wreszcie powieścią, a nie oderwanymi (przynajmniej takie wrażenie się odnosi na początku) opowieściami. U Wegnera nie ma jednak przypadków, a każda historia ma swój ciąg dalszy, bądź konsekwencje.
W "Niebie ze stali" kontynuujemy wątki z poprzedniego tomu. Kontynuujemy niezwykle udanie. Sporo się wyjaśnia, jeszcze więcej gmatwa. Starzy bohaterowie nadal dają się lubić, a nowi frapują - są prawdziwą zagadką. Świetne, ale nie genialne, poza kilkoma fragmentami, przez które chodziłem później spać...
Honor i wierność, wytrwałość i żelazna wola. W książkach Roberta Wegnera odżywają dawne wartości, a pomiędzy barwnymi pojedynkami, intrygami, bitwami wielkich...
Topór i skała — oto skarby Północy. Wiedzą o tym nieustraszeni żołnierze Szóstej Kompanii, górskiego oddziału, strzegącego północnych granic Imperium...
Przeczytane:2023-08-13, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
Jeśli chodzi o książki Wegnera, zabieram się za nie w momencie ciężkich kryzysów czytelniczych, bo wiem, że pomogą. Nie inaczej się miało z "Niebem ze stali". Brak chęci do czytania został zastąpiony ogromną ciekawością i podziwem do kunsztu literackiego autora. Czytanie na nowo sprawiało przyjemność, a nad głową pieniły się chmury - pogoda dopisała, żeby wpisać się w tytuł książki.
Trzeci tom meekhańskiej sagi to już nie opowiadania, jakkolwiek by były dobre. To powieść - monumentalna opowieść, której głównymi bohaterami są ludzie. W książkach Wegnera to nie akcja, czy jej miejsce, nie magia, nie fantastyczne rasy stanowią trzon historii. To ludzie są kwintesencją jego powieści. Bardzo często stawiani naprzeciw sytuacji bez wyjścia, wpisani w przerastające ich pojęcie wydarzenia. Ci ludzie - czy to strażnicy górscy, czy Wozacy [ którzy naprawdę zaimponowali mi swoją wytrwałością i organizacją ] czy członkowie legendarnej kompanii osławionego generała - są całkowicie zwyczajni, ale na tle dziejącej się historii nabierają epickich cech i legendarnych barw. Bardzo podoba mi się ten zamysł - każdy może zostać bohaterem, nawet jeśli wywodzi się z pustynnych bandytów, czy jest dowódcą zbieraniny strażników, których nikt poza nim nie potrafił utrzymać w ryzach. Jest to w pewnym sensie fascynujące, ile potrafi zdziałać silna wola i poczucie obowiązku - czy po prostu braterstwa.
Relacje międzyludzkie są postawione na piedestale - te właściwe, rzecz jasna. Przeżyjesz tylko, jeśli zaufasz kompanom, a staniesz się godny zaufania tylko jeśli jesteś tego godny. Nie pooddychasz długo, jeśli nie zasłużysz na zaufanie, które nie zależy wcale od tego, czy jesteś towarzyski i od tego jak dziwnie się zachowujesz i jak często rozmawiasz z psami - wszystko zależy od tego, gdzie masz sumienie i lojalność - wszystko inne to kwestia podrzędna. I to bardzo mi się podoba. Bo możesz być dziwakiem, a i tak będziesz stawiany ponad paniczyka z sobolim futrem na grzbiecie, jeśliby taki się napatoczył.
Książka jest brutalna, w sposób dość specyficzny. Strach, który sieją mordercy panoszący się w górach, jest strachem totalnym. Nawet ja czułam dziwne mrowienie w dłoniach podczas czytania o tajemniczych, okrutnych i intrygujących atakach na straż. To było coś... intensywnego. I miało w sobie posmak pradawnego zła, nie takiego, które można spotkać pośród najeźdźców, czy nawet najbardziej okrutnych zabójców. To było zło czyste. Bo mogli. Bo nikt im nie zabroni. I to przeraża najbardziej.
Wegner to bajarz pierwszego sortu. Nikt tak nie opowiada, jak on. Potrafi przykuć uwagę czytelnika opisując bitwę krok po kroku, dosypując soli i dodając odpowiednich przypraw. Wydaje mi się, że talent literacki autora mógłby sprawić, że będę czytać na wdechu jego listę zakupów [ co prawda to jedynie metafora, ale uważam, że zasłużona ]. Do tej pory, spośród polskich pisarzy fantastyki, jedynie Grzędowicz z jego "Panem Lodowego Ogrodu" sprawił, że nie chciałam kończyć książki. Przedłużałam przyjemność. I zgrzytałam zębami, gdy powieść dobiegała końca.
"Niebo ze stali" to wspaniała, wielowątkowa i trzymająca w napięciu historia, prowadząca powoli czytelnika przez niuanse nadchodzącej apokalipsy. I myślę, że każdy powinien choć spróbować przeczytać Meekhan. W dziewięciu wypadkach na dziesięć, będzie to strzał w dziesiątkę.