Porywająca powieść psychologiczna, która nie stroniąc od czarnego humoru, odsłania najmroczniejsze zakątki ludzkiej duszy.
Johannes, gorliwy członek Hitlerjugend, dorastający w latach czterdziestych w Austrii po aneksji przez Trzecią Rzeszę, po ciężkim urazie podczas nalotu odkrywa, że jego rodzice ukrywają żydowską dziewczynę imieniem Elsa w sekretnym pomieszczeniu w ich dużym, wiedeńskim domu.
Początkowa zgroza, jaka go ogarnia, przeistacza się w zainteresowanie, a następnie w miłość i obsesję. Po zniknięciu rodziców Johannes odkrywa, że jest jedyną osobą świadomą obecności Elsy w domu, jak również jedynym człowiekiem odpowiedzialnym za jej przetrwanie. Manipulując i poddając się manipulacji, Johannes obawia się końca wojny: wraz z nią nadejdzie perspektywa utraty Elsy i koniec ich związku obejmującego pasję i obsesję, podległość i apatię, miłość i nienawiść.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-01-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 358
Tytuł oryginału: Caging Skies
Tłumaczenie: Mariusz Warda
Kiedy na początku 2020 roku pojawiły się zapowiedzi "Nieba na uwięzi" nie planowałam czytać tej książki. Jej wątek wydawał mi się odgrzewany i nie do końca wierzyłam, że znajdę w niej coś nowego. Pozytywne opinie zaprzyjaźnionych blogerów zadziałały podprogowo i pomimo sceptycznej postawy, tytuł zapisał się w mojej głowie. Kiedy nadarzyła się okazja zrecenzowania go, nie namyślałam się długo.
Fabuła
Wiedeń, nad którym Adolf Hitler rozciąga swoją władzę. Młody Johannes to gorliwy członek Hitlerjugend. Po jednym z nalotów chłopak zostaje inwalidą. Nie może dalej walczyć dla kraju. Zostaje zamknięty w czerech ścianach rodzinnego domu. Pewnego dnia odkrywa, że jego rodzice ukrywają młodą Żydówkę Elsę. Johannes jest wściekły i przerażony. On, szczerze przekonany o wyższości rasy aryjskiej i nienawidzący Żydów, nie wie, czy zgłosić tę sytuację. Obawia się, że mógłby zostać posądzony o pomoc w ukrywaniu dziewczyny. Dzień po dniu, pojawia się wzajemna fascynacja między tą dwójką. Na zgliszczach bombardowanych domów rodzi się miłość przesiąknięta strachem, zbudowana na współzależności. Miłość chora, obsesyjna, dziwna.
"Jeśli mieliśmy stać się, zdrowym potężnym narodem, musieliśmy być gotowi na poświęcenie wszystkich, którzy nam się sprzeciwiali, w tym nasze własne rodziny.'[1]
O miłości pomiędzy ofiarami i oprawcami znajdziemy wiele książek. O ukrywaniu Żydów podczas II wojny światowej jeszcze więcej. Co jest takiego wyjątkowego w powieści napisanej przez Christine Leunens?
Zacznę od tego, że dla mnie nie była to kolejna książka o II wojnie światowej. Obrazów bombardowanego miasta, żołnierzy na froncie, obozów pracy jest niewiele. Tylko tyle, żeby narysować tło dla wydarzeń, które mają miejsce w pewnym wiedeńskim domu.
Narratorem w tej historii jest Johannes. Czytając książkę musimy wyłączyć naszą wiedzę, poglądy i wczuć się w jego sytuację. Obserwujemy jak hitlerowska propaganda dopada jak najmłodsze dzieci. Jak nauczyciele sączą do ich chłonnych głów myśli zgodne z nową doktryną. Jak są zachęcani do kablowania na rodzinę. Jak otrzymują żołnierskie przeszkolenie na obozach Hitlerjugend. Tak ukształtowany młody człowiek, oddany dyktatorowi i ideologii nazistowskiej, nagle staje przed dylematem. Jego najbliżsi, jego kochani mutter i vater pomagają komuś kogo powinni się brzydzić. Starach, miłość do rodziców, szacunek do drugiego człowieka, a może poczucie władzy i dominacji – cokolwiek by to było coś sprawia, że Johannes postępuje niezgodnie z naukami i nie wydaje Elsy władzom. Przyzwyczaja się do niej, a swoje uczucie nazywa miłością. Jest to bardzo zaborcza miłość. Wspomnienie o byłym narzeczonym czy czułość okazana kotu wzbudza w nim zazdrość i złość. Manipuluje faktami, aby chronić dziewczynę, ale również jej nie stracić. Koniec wojny nie jest dla niego radosną informacją. Jak ma wypuścić swoją ukochaną ze złotej klatki na ten straszny świat.
Ofiara ideologii, ofiara wojny, ofiara swoich czasów.
Johannes to taki bohater, którego nie lubimy, który nas trochę przeraża ale któremu też współczujemy. Czy mamy prawo go oceniać? Moim zdaniem, nie.
"Niebo na uwięzi" to analiza myśli i zachowań ludzi w ekstremalnej sytuacji. Johannes nie dość, że został okaleczony, stracił bliskich, usłyszał, że jako inwalida nie jest potrzebny systemowi, w który wierzył, zakochał się w dziewczynie, którą, w swoim mniemaniu, powinien gardzić, a potem nie dość, że musiał odnaleźć się sam w powojennej rzeczywistości, to musiał walczyć, aby ta miłość mu się nie wymknęła.
"W jakiś sposób wszystko, czego w dzieciństwie uczy się nas w szkole, pozostawia po sobie trwały ślad, którego kształtu nie da się już później zmienić."[2]
Elsa, można powiedzieć, że cudownie odratowana przed widmem obozów śmierci. Czy nie zapłaciła zbyt dużej ceny? Spędziła lata w maleńkiej skrytce, obawiając się odkrycia. Nie wiedząc, czy jest noc czy dzień. Siedząc i nasłuchując, czy nikt nie nadchodzi. Skazana na łaskę i niełaskę swoich opiekunów, martwiąc się, czy ją nakarmią, czy jej nie wypędzą. Obciążona ciężarem wiecznej wdzięczności do nich.
Ta dwójka młodych ludzi, uzależniona od siebie wzajemnie, manipulująca sobą, kochająca się i nienawidząca, stworzyła sobie własny kawałek nieba – "Nieba na uwięzi".
Podsumowanie
"Niebo na uwięzi" to nie kolejna opowieść o II wojnie światowej i pogromie Żydów, a analiza psychologiczna dwójki ludzi, którzy musieli się zmagać z tym co zaserwował Europie Adolf Hitler. Czy jest to analiza wiarygodna? Nie odpowiem wam na to pytanie i nie odpowie wam na nie nikt, kto nie zmagał się z podobnymi dylematami, a i tak musimy pamiętać, że co jednostka to inne wybory.
[1] Christine Leunens, "Niebo na uwięzi", przeł. Mariusz Warda, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020 [ebook].
[2] Tamże.
Johannes to młody mieszkaniec Austrii, który po aneksji przez Trzecią Rzeszę wstępuję do Hitlerjugend. Jest bardzo oddany całej ideologii i głęboko w nią wierzy. "Staram się być szczery, więc przyznam, że w owym czasie Adolf Hitler był dla mnie równie ważny jak własny ojciec, jeśli nawet nie ważniejszy. Z pewnością stawiałem go już wyżej niż Boga, w którego straciłem wiarę." Niestety podczas nalotu chłopiec zostaje ciężko ranny i musi wrócić do domu rodzinnego.
W pewnym momencie zaczyna bacznie obserwować swoją matkę, która zachowuje się podejrzliwie i odkrywa, że rodzice ukrywają Elsę - dziewczynkę żydowskiego pochodzenia. Jest to dla niego trudne, bo dziewczynka budzi w nim ogromne zainteresowanie, a jednocześnie kłóci się to z przekonaniami chłopca. Gdy rodzice chłopca znikają, Johannes spostrzega, że jest jedyną osobą, która może zaopiekować się Elsą oraz że od niego zależy jej życie.
Co przyniesie koniec wojny?
Czy Elsa odzyska wolność?
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Elsa jest Żydówką, a książka napisana jest z perspektywy Johannsena. Jego fascynacja dziewczyną przechodzi w obłęd. Chłopak twierdzi, że ją kocha, jednocześnie manipuluje nią i jej uczuciami w każdy możliwy sposób. Toczy też własną walkę wewnętrzną. Według ideologii, którą mu wpojono powinien gardzić dziewczyną, a jest nią zauroczony, przez co ma wrażenie, że zawiódł Adolfa Hitlera. Ale nie tylko. W moim odczuciu chłopak, później młody mężczyzna, sam nie potrafi rozpoznać swoich emocji i ciężko mu się w nich odnaleźć.
W pewnym momencie ciężko czytało mi się tę lekturę, bo manipulacja Johannsena nie miała końca. Jego chęć, aby dziewczyna była mu oddana, sprawiła, że był gotów oszukać ją co do przebiegu wojny. Dla mnie ta opowieść jest niesamowicie smutna i przygnębiająca. Fascynacja, która zmienia się w miłość, obłęd i nienawiść oraz krąg kłamstw.
Książka jest interesująca i wciągająca, choć chwilami ciężko mi się ją czytało.
Mimo wszystko uważam, że warto ją przeczytać. Zostanie w mojej głowie.
Polecam. Moja ocena 7/10
"Na tym właśnie poleca miłość - na zapewnieniu sobie nawzajem przestrzeni i wolności. Miłość nie jest zaborcza, nie można w jej imię zniewalać kogoś ze względu na samego siebie. Miłość nie skuwa ludzi kajdanami."
"Kłamstwa pozwalają łatwo się wydostać z bagna. Ale tylko na chwilę. W dalszej perspektywie okazują się zdrajcami, trwającymi przy tobie tylko po to, żeby obrócić twoje życie w ruinę..."
"Niebo na uwięzi" to książka zaskakująca i mocno wstrząsająca, szokująca i głęboka. Zastanawiam się skąd autorka wzięła pomysł na książkę. Owszem, ukrywanie żydów, pomaganie im podczas wojny jest powszechnie znane i wykorzystane w literaturze, jednak to co dzieje się po wojnie, to do czego to doprowadza, naprawdę szokuje. To obraz chorego, psychopatycznego związku, a efekt wzmaga fakt, że całość przedstawiona jest oczami winowajcy. Ujawnia jego motywy, jego myśli i tłumaczenia, w końcu wszystko to, co się wydarzyło, zaczęło się od jednego małego, pozornie białego kłamstwa. To opowieść o patologicznej miłości, obsesji, pożądaniu, uzależnieniu oraz oczywiście kłamstwie i prawdzie. Historia mocna, zmuszająca do refleksji, myślę, że każdego z czytelników zmusi do innych, jednak równie głębokich i poważnych przemyśleń. Podejrzewam, że bardzo długo jej nie zapomnę.
Książka dająca wiele do myślenie o wojnie i miłości w jej trakcie. O tym co wojna zrobiła dzieciom, o mentalności ludzi, o strachu.
Nie banalna, lekka i pozostająca w głowie na długo historia, którą warto poznać. Polecam ;)
MIŁOŚĆ W CZASACH ZAGŁADY
Dzieła o drugiej wojnie światowej… nawet nie pokuszę się policzyć, ile z nich miałem okazję poznać. Książki, komiksy, filmy, gry – fikcja, dokument, twory poważne i zabawne, przyziemne i fantastyczne, wymieniać można niemal w nieskończoność. Po co sięgać po kolejne? Bo jest dobre? Oczywiście, ale jak takie znaleźć? Niełatwo, jednak „Niebo na uwięzi” to w tym wypadku strzał w dziesiątkę, a przy okazji świetna, ambitna powieść nie tylko dla fascynatów wojennej tematyki i nazistowsko-żydowskich relacji.
Poznajcie Johannesa. Johannes mieszka w zaanektowanej do Trzeciej Rzeszy Austrii, jest członkiem Hitlerjugend i jest gorliwy w tym, co robi. Jak ktoś taki mógłby zareagować na fakt, że jego bliscy ukrywają w domu młodą żydówkę? O tym przekonuje się już wkrótce, kiedy odkryje się, że jego rodzice pomagają niejakiej Elsie. To, co zaczyna się od oburzenia, przeradza się w miłość, obsesję i niekończące się manipulacje. Gdy rodzice znikają, tylko Johannes jest świadom istnienia dziewczyny. Ale co z tego wyniknie? I jak potoczą się losy obojga, skoro chłopak nie chce końca wojny, bo wtedy Elsa mu się wymknie?
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/02/niebo-na-uwiezi-christina-leunens.html
Kat ofiarą, ofiara katem
Bardzo długo nie wiedziałam, jak ugryźć powieść Christine Leunens. Z jednej strony "Niebo na uwięzi" wydawało się opowieścią o dorastaniu, które przypadło na okrutny czas, jakim była II wojna światowa. Odrzucenie wartości wyznawanych przez rodziców, potrzeba przynależności do grupy rówieśniczej, ślepe i bezmyślne zapatrzenie w swoich idoli (choć w przypadku Adolfa Hitlera, to dość przewrotne określenie) – to bardzo uniwersalne cechy wieku młodzieńczego, zarówno dawniej, jak i dziś. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem powieść obiera coraz dziwniejszy kierunek i zamiast wspomnień życia w cieniu wojny, otrzymujemy coraz większą dawkę skomplikowanej gry psychologicznej, jaką zaczynają prowadzić między sobą główni bohaterowie. Gry, w której nie ma wygranych.
Postać głównego bohatera zaskakuje, choć nie zawsze pozytywnie. Początkowo jest on dość spójny – młody chłopak, członek Hitlerjugend, ślepo zapatrzony w ideologię nazistowską, którą stawia ponad więzy rodzinne. Z czasem jego nastawienie się zmienia i choć ciągle toczy wewnętrzną walkę między tym, co czuje, a tym co podpowiada mu rozsądek, to zdarzają się różne nielogiczne odstępstwa od jego postawy. Czytelnik niejednokrotnie może być zdziwiony jak lekko i bezemocjonalnie Johannes podejdzie do niektórych wydarzeń (zarówno tych historycznych, jak i osobistych). Zupełnie jakby to, co uważał za fundamenty swojego istnienia, nagle przestawało mieć większe znaczenie.
Jeszcze bardziej tajemniczą i pogmatwaną bohaterką wydaje się być Elsa, która raz po raz z ofiary zmienia się w oprawcę, z więźnia w więżącego. Trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile jej zachowanie jest podsycane zemstą i wyrachowaniem, a na ile to bezładne miotanie się ptaka zbyt długo więzionego w klatce, by nawet po wypuszczeniu, potrafił wrócić do normalnego życia.
Z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą przeczytaną stroną powieść zmienia swój charakter. Zamiast wojennej relacji widzianej oczami nastolatka, otrzymujemy duszną atmosferę i wybuchową mieszankę skrajnych emocji – od miłości (?) do nienawiści, od bliskości po obrzydzenie. Wraz z dorastaniem głównego bohatera, książka traci swój jednolity charakter (przestaje być opowieścią o okupacji) i ciężar historii zostaje całkowicie przeniesiony na relację (bądź co bądź męczącą) Johannesa i Elsy.
W tegorocznym natłoku publikacji o tematyce wojennej "Niebo na uwięzi" na pewno wyróżnia się stylem i językiem, choć kilka frazesów rodem z "Małego Księcia" niezbyt przypadło mi do gustu. Ostateczne zmniejszenie roli tła historycznego na rzecz emocjonalnej przepychanki sprawia, że pomimo wyświechtanej tematyki całość prezentuje się dość oryginalnie.
Wzruszająca opowieść o sile pierwszej miłości, stracie, obsesji i trudnych wyborach Ethan, student filmoznawstwa, jest zakochany w swojej bliskiej...
Przeczytane:2023-03-09, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Możesz zaprowadzić konia do wodopoju, ale nie zmusisz go, by się napił
Po lekturach ; Tatuażysta z Auschwitz ; , ; Złodziejka książek ; czy chociażby ; Chłopiec w pasiastej piżamie ; uważam za powieść również godną polecenia ; Niebo na uwięzi ; Christine Leunens. Tło powieści chyli się na moment przed wybuchem drugiej wojny świtowej kiedy to główną postacią obsadzono młodego wiedeńczyka który został przyjęty do młodszej sekcji Hitlerjugend, gdzie wpajano nazistowskie ideologie, piorąc mózgi młodym chłopcom którzy wierzyli w nowy świat jakim stają się częścią, narzucając reguły, zasady, dzięki którym ci sami młodzi chłopcy zaczęli zachowywać się zupełnie jak dzikie ludzie, nabuzowani emocjami, buńczuczni, chamscy, wierzyli w rasę Aryjską, czcili Hitlera jak największego Boga, chwaląc jego uważając go za najświętszą prawdę, wpajano im wiedzę jakże wyssaną z palca, o Żydach, chorobach, zemście, także nasz bohater wierzył że może zostać bohaterem, że uśmiercanie bliźniego to nic innego jak pomoc w selekcji naturalnej, że każda zła krew pochodzi od szatana, należy ją tępić, ganić i niszczyć. Zachowanie Johannesa zmieniło się diametralnie, przenikał swoimi teoriami spiskowymi w dom, w rodzinę próbując każdemu z osobna tłumaczyć czym jest ten lepszy świat, prawie podany na tacy, nie rozumiał odrzucenia przez ojca, tego jego zaślepienia, zakochania wodzem, a ci zaczęli go karnie unikać, jakby obawiać się że słowa przez nich wypowiedziane mogą stanowić niebezpieczeństwo. Podczas kiedy wojna trawi w Wiedniu wszystko, chłopak zostaje ranny, w skutek czego pozostaje w domu. Tam niespodziewanie odkrywa że na strychu zostaje ukryta dziewczyna. Najpierw wpada w szał, nie potrafi pojąć na jakie niebezpieczeństwo narazili jego rodzice, oraz w dużym stopniu siebie ukrywając nikogo innego jak Żydówkę. Elsa była punktem znienawidzenia, obłędu, paniki, histerii, jednocześnie budziła w nim ciekawość, tym bardziej że wiadomo nie od dziś że zakazany owoc najlepiej smakuje. Za każdym razem starał się ją odwiedzać, robić psikusy, drażnić, współczuć, aż odkrył miłość. Czystą, nie winną, tą pierwszą i nie zmąconą żadnymi analizami, urzekła go w każdym calu i pomimo iż dziewczyna lata spędziła we wnęce zawsze Johannes uważał że należy ją chronić, nadstawiać oczu, uszu, być ostrożnym, poświęcić każdą chwilę, myśl że to co robi jest jedyne i słuszne, zazdrosny o jej wspomnienia, uczucia do innego, próbuje stanąć z nim w szranki choćby myślą, sprawiał że każdą cząstką czuł coraz bardziej związany z Elsą. Ta relacja była pogmatwana, każde z nich było od siebie zależne, od chwili kiedy chłopaka rodzice zginęli, oni sami stanowili swój punkt odniesienia. Uzależnieni od siebie, własnych potrzeb, manipulowali sobą tak świetnie że kiedy wojna odeszła...nastała cisza w eterze.
Powieść o niebywałej narracji nastoletniego chłopca, który uległ wpływowi nazizmu, brutalnie opisana fabuła pokazuje psychikę młodych ludzi którym wpajano nowe formy i reguły świata, oni sami nie bardzo umiejąc się odnaleźć w rzeczywistości stawali się ofiarami a także narzędziami w rękach Niemieckich katów, tym samym tworząc zagrożenie dla najbliższych którzy nie do końca zdawali sobie sprawę z zagrożenia i akceptowali zachowania swoich dzieci. Ci działali na rzecz dobra Trzeciej Rzeszy, pragnąc stać się na podobieństwo lidera. Jak potrafi być niesprawiedliwe życie, które weryfikuje i wystawia nas na różne próby, my planujemy a Bóg się śmieje, kreśląc swój własny plan działania, tutaj podstawił prosty punkt odniesienia jakim stała się dziewczyna i do tego ta którą miał nienawidzić, zabić, a pokochał, myślą, słowem i uczynkiem. Chronił, dbał, pielęgnował aż sam wpadł w zasadzkę czym było ubezwłasnowolnienie, strach że ona odejdzie, ciągłe pasma intryg, błagań, wyrzutów sumienia, żalu, miłość która pokrywała rdza, upokorzeń, frustracji, obłędu, tworząc toksyczny związek ciągłych niedomówień.
Pełna emocji, niesamowitych napięć, książka która daje wgląd w życie i doświadczenia podczas zawieruchy wojennej, jest błyskotliwa, nostalgiczna, lekka, a zarazem pouczająca, stanowiąca dodatek do kolejnych stron z historii, dająca lekcję z literatury młodzieżowej, a jednocześnie ucząca pokory, niepokojąca, poruszająca struny serca, interesująca i ciągle fascynująca. W tej powieści urzekł mnie język, pięknie zobrazowana, niesymetryczna i nietuzinkowa. Pokazuje cierpienie które może uczynić niektórych bardziej wrażliwymi, wzmaga okrucieństwo by poczuć to co zawiera słowo miłość. Jakże wiele razy chciałam się zbuntować, przeciwstawić opisanej tyrani, ale autorka wiedziała co czyni z moimi uczuciami, wystawia je na próbę, każe mi analizować, wejść w buty bohatera i stać się tą częścią integralną w której musiał żyć i szybko podejmować decyzje. Potężne dzieło, które daje manifest ku czci jak wojna wypacza, redukuje, obnaża. NIGDY WIĘCEJ WOJNY.
Polecam.
Wydawnictwo: Zysk i S - ka.