Opowieść o kobietach w cieniu wojny, które chciały kochać, przyjaźnić się - po prostu żyć.
To były dziewczyny takie jak każda z nas. Ale wojna odebrała im rodziny i młodość, rzuciła daleko na wschód, gdzie dorastały w sowieckich kołchozach i syberyjskich tartakach. Większość nie miała nawet dwudziestu lat, gdy wstępowały do armii, co było jedyną nadzieją na powrót do ukochanej Polski.
Chorobliwie ciekawska kresowiaczka Janka i zagubiona służbistka Ania jesienią 1944 roku wraz z pierwszą kompanią fizylierek z Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater wkraczają w ruiny warszawskiej Pragi i obejmują posterunki, by strzec to, co ocalało, przed hitlerowcami i szabrownikami. Czy w ogniu wojennych intryg jest szansa na kobiecą przyjaźń? Czy miłość w cieniu śmierci zawsze jest silniejsza? Ile znaczy radość z wolności, czyli życia?
Weronika Wierzchowska - z wykształcenia chemiczka, przez lata zatrudniona w korporacji farmaceutycznej, potem w firmie kosmetycznej. Lubi mieszać, zarówno w chemicznych reaktorach, kuchennych garnkach, jak i w losach wymyślonych przez siebie postaci. Od dziecka kocha książki, co w końcu zaowocowało samodzielnymi próbami ich pisania. Fascynują ją historie interesujących, choć zapomnianych kobiet, które chętnie przypomina w swoich powieściach. Perypetie pań z dawnych epok często zestawia z losami współczesnych, dzielnych i niezwykłych Polek.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2019-07-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 456
„Nie przestałyśmy być kobietami” to porywająca historia o trudnych czasach, w których najcenniejsze wartości stanowiły odwaga, honor, zaufanie, przyjaźń i miłość. To opowieść o niebanalnych, dzielnych kobietach, walczących w 1. Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater na warszawskiej Pradze w 1944 roku. To również świadectwo istnienia prawdziwej, kobiecej przyjaźni, która rodzi się w cieniu wojny. Kwitnie, dojrzewa i często z narażeniem życia, odważnie stawia czoła przeciwnościom losu.
Nie brakuje w książce również wątków romantycznych. Autorka „serwuje” je z wielką delikatnością i subtelnością. Z przyjemnością i wzruszeniem czyta się o pierwszej, prawdziwej miłości, która budzi się do życia, w tak tragicznych okolicznościach. Galopujące myśli, kłębią się w głowie i próbują choć przez chwilę przenieść czytającego w tamten czas i w tamte miejsca, aby mógł poczuć te uczucia, które towarzyszyły wówczas bohaterom. Z jednej strony piękne i wzniosłe jak przyjaźń czy miłość, z drugiej zaś, wszechobecny strach, śmierć i trudne wybory.
Zachęcam gorąco do sięgnięcia po tę powieść szczególnie kobiety. Dlaczego?
Dlatego, że to historia o kobietach, takich jak my. Kobietach, którym przyszło kiedyś żyć w bardzo ciężkich czasach. Kobietach, którym wojna odebrała wolność, beztroskę i spokój. A mimo to, podczas walki z okupantem pozostawały niezłomne. Z determinacją, zacięciem, łzami w oczach, a czasami i uśmiechem na ustach udowadniały, że istnieją wartości, o które warto walczyć do samego końca.
Pięć kobiet to pięć bitew do wygrania. Francja, rok 1915 - trwa I wojna światowa. Młode dziewczęta zgłaszają się na szkolenia pielęgniarskie, by służyć...
Trzy kobiety, które połączyło jedno straszne wydarzenie. Zaplanowały zemstę, ale coś poszło nie tak. Czasem pozostaje już tylko ucieczka do przodu... Wiosna...
Przeczytane:2021-02-28, Ocena: 3, Przeczytałem, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Wojna to męska sprawa, ale czy na pewno? Owszem to głównie mężczyźni biorą udział w czynnych walkach na frontach całego świata, ale to kobiety są tymi cichymi bohaterkami, walczącymi, ale może nie tak spektakularnie. Nie inaczej było także w czasie II wojny światowej, kiedy to właśnie panie brały sprawy w swoje ręce.
W taki tez celu powstały fizylierki, to członkinie samodzielnego batalionu Kobiecego im. Emilii Plater. Od nazwiska patronki zwane często platerówkami. Po wyzwoleniu prawobrzeżnej części Warszawy jesienią 1944 roku do pilnowania porządku publicznego, zapewnienia bezpieczeństwa został wyznaczony właśnie kobiecy batalion. Nie było to łatwe zadanie, gdyż chętnych do przywłaszczenia ocalałego majątku było wielu.
O tych właśnie miesiącach opowiada autorka za pomocą dwóch bohaterek książki kresowianki kapral Janki Barskiej, wesołej dziewczyny, chętnej do pomocy i łatwo nawiązującej kontakty z innymi członkiniami batalionu, oraz podporucznik Anny Hartman zapatrzonej w ideały partii "Partia zadba o to, by każdy dostał to, na co zasługuje". Nie przysparza jej takie służbowe podejście do życia sympatii u podwładnych. Kobiety te, choć tak różne nawiązują jednak nić porozumienia, co w tak trudnym okresie u końca wojny nie jest łatwe. Każda z nich ma swoje doświadczenia wojenne i ma swój cel na najbliższy czas.
Te dwie kobiety podczas jednego z patrolów odnajdują stanowiska nielegalnej produkcji alkoholu, stanowiące ogromne zagrożenie dla potencjalnych nabywców. Zniszczenie konstrukcji to początek wojny z szabrownikami i tymi, którzy wykorzystując słabość kupujących, bogacą się kosztem zdrowia i życia potencjalnych nabywców. Czy w takich warunkach jest jeszcze miejsce na przyjaźń, miłość ?
Znając pióro autorki z poprzedniej przeczytanej książki, spodziewałam się wartkiej akcji, wyrazistych bohaterów i tego czegoś, co wciąga od pierwszej strony powieści. Tu początkowo nudziły mnie opisy stosunków w batalionie, zbytnia sztywność Anny. Na szczęście druga bohaterka wyrównywała wszystko.