Nie ma wędrowca

Ocena: 6 (2 głosów)

W położonym na odludziu tartaku zwanym Bazą pracę podejmuje nowy stróż nocny.

Dręczony nienazwaną traumą mężczyzna szybko wnika w historię pełnego tajemnic życia swojego zmarłego poprzednika, świadka dramatycznych wydarzeń z przeszłości.

Tymczasem nadciąga zima, a wraz z nią skryte w zamieci widma; niesione lodowatym wiatrem echa popełnionych tu niegdyś zbrodni. Zima, w której śnieżnych objęciach wędrują ramię w ramię i prawda, i śmierć.

Wojciech Gunia - ur. 1983 w Nowym Sączu, absolwent Wydziału Polonistyki UJ. Debiutował w 2014 roku zbiorem opowiadań "Powrót", uznanym przez wielu czytelników i krytykę za jedną z najoryginalniejszych i najlepszych książek polskiej literatury grozy ostatnich lat. W swojej twórczości Gunia unika rekwizytów typowych dla współczesnego horroru, skupiając się na sugestywnym odmalowaniu psychiki bohaterów, udręczonych bezsilnością wobec świata - niezrozumiałego, absurdalnego, przepełnionego okrucieństwem i obciążonego przemijalnością.

Informacje dodatkowe o Nie ma wędrowca:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Horror
ISBN: 9788374703383
Liczba stron: 168

więcej

Kup książkę Nie ma wędrowca

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nie ma wędrowca - opinie o książce

Avatar użytkownika - slpablos
slpablos
Przeczytane:2016-09-26, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek 2016, Mam,
Wyczekiwana powieść Wojciecha Guni znacząco różni się od opowiadań z tomu "Powrót", ale piękny, mroczny styl nieodmiennie hipnotyzuje i wciąga. Już po pierwszej zapowiedzi zarówno bałem się, jak i czekałem. Wiadomo było, że będzie inna, ale jak? Jakie obszary będzie eksplorować? Już opis, blurb, wywołuje skojarzenia - odludzie, tartak zwany Bazą - a więc Bieszczady, Stachura, Siekierezada... Pierwsze zdanie - to jedno z tych mocnych pierwszych zdań, niczym "Pułkownik Dunbar czuł się połknięty." z "Tańczącego z wilkami" Blake'a. Swoim lovecraftowskim, barokowym rozbuchaniem połyka nas bezpowrotnie, wsysa jak zimne i lepkie bagno, połyka nas - tak, jak step połknął Dunbara. Trudno byłoby mi zacząć coś pisać bez odniesienia na początku do stylu Guni, bardzo precyzyjnego, wyważonego i świadomego słowa. Semantyka odgrywa rolę zarówno w fabule, jak i w konstrukcji powieści, stąd też nie mogę zacząć zdania od słowa "bohater", bliższe byłoby mi, częściej używane na Zachodzie "protagonista", choć i to jest niejednoznaczne, wszak narrator nie przoduje, ani tym bardziej bohaterem nie jest, zwłaszcza w świetle skrywanej przez niego tajemnicy. Tak więc: narrator. Narrator uciekając - przed czym? kim?, czując pociąg do miejsc, w których zatrzymał się czas, trafia do tartaku niedaleko wsi. Najmuje się tam na dozorcę i wśród rozpadu, beznadziei, pustki i artefaktów minionego zaczyna poznawać ludzi Bazy, jej funkcjonowanie, słyszy też napomknienia o mrocznych sekretach zakładu. Dlaczego poprzedni stróżowie opuszczali to miejsce? Co takiego skrywały stare mury i ziemia wokół? Narastająca atmosfera grozy i tajemnicy niepostrzeżenie przenika w formę eseju, rozważań, które przypomniały mi dawne teksty z "Anteny Krzyku" - o tożsamości, budowaniu własnego ja, teodycei, naturze zła - i naturze człowieka. Wiele pytań, wiele wątpliwości, różne spojrzenia. Mądrze, taktownie, bez przesady w formie. W tle tych rozważań rozplata się historia okolicy, wojenne koleje losów Roszczuka, przemijanie pamięci, nieobecność. Daje do myślenia, pobudza do dyskusji - choć nie muszę się zgadzać z przedstawianiem tożsamości, "ja" jako wypadkowej okoliczności, a istnienia jako zdarzeń. Wszystko wspaniale, gęsto splata się aż do dramatycznego, fantastycznego finału, wśród śniegu, mrozu, śmierci i przedziwnej próby odkupienia. Co do obaw - w treści odbiega znacznie od "Powrotu", ale nawet bardzo konkretna zmiana tematyki intryguje, osadza grozę na poziomie człowieczeństwa, a piękny styl nie pozwala się oderwać. Niesamowicie intensywna jak na niewielką objętość lektura, wręcz sprawia, że z niewielką ochota sięgałem po kolejny horror - wiedząc, że jego odbiór będzie znacznie spłycony tak mocnym doznaniem. Za egzemplarz recenzencki - z autografem! - dziękuję Autorowi. Lektura z pewnością nie była stratą czasu.
Link do opinii

Bezimienny samotnik zapuszcza się w opustoszałe miejsca, ruiny, szkielety dawnych małych wsi, gdzie jedyne, co słychać to bezdenna cisza. Pewnego dnia trafia na położony na odludnym miejscu tartak i jakiś impuls, nieznana siła przeznaczenia sprawia, że ot, tak po prostu rzuca wszystko i zatrudnia się tam jako stróż nocny. Niedługo potem nadchodzi zima, wszystko zostaje zasypane śnieżnym dywanem. Zamieć śnieżna sprawia, że nasz samotnik zostaje odcięty od świata...

W samotności, wraz ze świszczącym wiatrem niosą się echa dawnych zbrodni, przez które nie śpią demony. Uśpiona prawda skrzy się w śnieżynkach. Bezimienny stopniowo poznaje osnutą tajemnicą historię swego enigmatycznego poprzednika.

Choćbym nie wiem, jak się starała nigdy nie będę w stanie oddać emocji jakie wywarła na mnie ta historia. Tym, co wyróżnia opowieść jest klimat. Gęsty, ponury. To nie tylko zasługa grającej wyobraźni na myśl o tym opustoszałym miejscu otulonym śniegiem. Ta samotność jednostki odbijająca się ze ścian opustoszałego zakładu, i mroczne cienie wyzierające z każdego kąta, zdające się żyć własnym życiem. Niesamowita atmosfera, duszna, gęstniejąca z każdą stroną. Mroczna przeszłość, ludzkie dramaty, meandry rodzinnych traum.

"Nie ma wędrowca" jest o poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego ja. Ugrzęźnięcie we własnych koszmarach, wewnętrzne rozdarcie, groza życia człowieka straumatyzowanego jest namacalna, wwierca się w duszę.

"Nie ma wędrowca " to rzecz mroczna, egzystencjalna, oniryczna, psychodeliczna i napawająca smutkiem. Gunia niczym wytrawny wirtuoz gra na strunach wrażliwości czytelników, rozbijając duszę na drobne kawałeczki i wypalając ślad w psychice. To jedna z tych historii, które zostają z czytelnikiem już na zawsze.
Gorąco polecam!

Link do opinii
Inne książki autora
Dom wszystkich snów
Wojciech Gunia0
Okładka ksiązki - Dom wszystkich snów

Rodzimy się w nim i w nim zamykamy oczy, w jego długich, wąskich korytarzach i pustych pokojach rozgrywa się to, czego doświadczamy między jedną a drugą...

Powrót
Wojciech Gunia0
Okładka ksiązki - Powrót

Opo­wia­da­nia Woj­cie­cha Guni czyta się, jakby były efek­tem taj­nej współ­pracy Bru­nona Schulza, Franza...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy