Sekret, który wstrząśnie światem. Miłość, która odmieni życie. Opowieść o wielkim uczuciu i przerażającej tajemnicy. I o tym, że czasem dla miłości warto zaryzykować wszystko. Żadne z nich nie spodziewało się zakochać. Ale przeznaczenie miało wobec nich własne plany…
Kiedy Wren zdaje sobie sprawę, że jej narzeczony kocha inną, ma wrażenie, że rana, która powstała w jej sercu, nigdy się nie zagoi. W tym samym czasie, gdzieś po drugiej stronie świata, Anders, który cztery lata temu stracił żonę, wciąż walczy o to, by nauczyć się żyć dalej bez niej. Wren ma nadzieję, że spędzenie lata z tatą i przybraną rodziną na farmie w Indianie pomoże jej zapomnieć o złamanym sercu. To tam, pośród pól kukurydzy i świetlików, los postanowi skrzyżować drogę jej i Andersa, a to spotkanie na zawsze zmieni ich życie. Czas płynie, a uczucia tej pary stają się coraz silniejsze. Dziewczyna nie wie jeszcze, że Anders skrywa wstrząsający sekret i jeśli pozwoli sobie na miłość do niej, będzie to miało poważne konsekwencje dla wszystkich. Odejście od Andersa, do którego nieuchronnie dochodzi, rani Wren bardziej, niż potrafiłaby to sobie wyobrazić. Ale jaki ma wybór, skoro odkryła przeszkody, które nie pozwalają im być razem?
Nic nie rani tak jak miłość spodoba się fanom wielkich współczesnych historii o miłości i rodzinie, pisanych przez Jojo Moyes, Colleen Hoover, Nicholasa Sparksa.
Paige Toon dorastała w Anglii, Australii i Ameryce. Pisze od 2007 roku, w najsłoneczniejszych miejscach świata. Jest autorką ośmiu powieści dla kobiet, trzyczęściowego cyklu dla młodzieży oraz zbioru opowiadań. Jej książki sprzedały się już w 1,5 miliona egzemplarzy. Paige Toon pisze piękne, przesycone emocjami historie miłosne.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2023-08-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
Wren i Anders pochodzą z różnych światów i mają różne doświadczenia. Czy bolesna przeszłość ich zbliży czy oddali?
Książki obyczajowe to gatunek, po który sięgam raczej rzadko. Być może oceniam zbyt surowo lub nieco niesprawiedliwie, ale mam wrażenie, że wiele z nich nie ma nic szczególnego do zaoferowania. Dlatego zawsze starannie wybieram czytane tytuły, mając na uwadze, że wciąż można trafić na perełki w stylu Jojo Moyes. A tych nigdy dość.
Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę w przypadku tej książki, to jej tytuł. „Nic nie rani tak jak miłość”- to odważne i intrygujące stwierdzenie, które w dużej mierze skłoniło mnie do poznania tej historii. Choć temat ten został już omówiony na wiele sposobów i przedstawiony z różnych perspektyw, to wciąż wydaje się interesujący i aktualny. Byłam szalenie ciekawa, jakie sekrety skrywa główny bohater tego dramatu i co mogłoby go powstrzymywać przed sięgnięciem po szczęście. Moje zainteresowanie budziła także postać Wren i wydarzenia, które złamały jej serce. Czy tych dwoje zawalczy o siebie i wspólną przyszłość? Musiałam nieco poczekać, by poznać odpowiedź na swoje pytania.
Fabuła powieści rozwija się niespiesznie. Podążamy za Wren, która została mocno zraniona przez byłego narzeczonego. Obserwujemy wszystko jej oczami, powoli, ale skutecznie przywiązując się do rodziny kobiety i prowadzonej przez nią farmy w Indianie. Autorce bardzo dobrze udało się oddać klimat tego miejsca. Podczas lektury łatwo się w tym odnaleźć, wyobrazić sobie szumiące łany zboża, zagrażające mu tornado, zapach dojrzewających brzoskwiń i atmosferę niewielkiego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Przyjemnie było zagłębić się w tę atmosferę, wyobrazić sobie kąpiel w rzece, czy przejażdżkę traktorem. Wybór miejsca dla książkowej akcji okazał się strzałem w dziesiątkę.
Toon bardzo wiarygodnie przedstawiła nie tylko swojski klimat Indiany, ale również znakomicie poradziła sobie także z kreacją bohaterów. Książkowe postacie wydają się bardzo ludzkie, autentyczne i wiarygodne. Widać noszony przez nie bagaż wcześniejszych doświadczeń i ciężar złamanych serc. Każdy z nas mógłby znaleźć się na ich miejscu, a to bez wątpienia pozwala spojrzeć na nich z innej strony. Bardzo łatwo obdarzyć ich sympatią i życzyć im powodzenia.
„Nic nie rani tak jak miłość” nie jest lekką i przyjemną lekturą. Ze względu na przyjazny i wypracowany styl autorki powieść czyta się dobrze i z przyjemnością, ale jej strony przygniecione zostały dużym emocjonalnym obciążeniem. Toon nie ubarwia, nie ułatwia, nie chowa się za tabu. Pokazuje nam jak wygląda życie, z jego urokami i trudnościami. A ta prawda sprawia, że całość nabiera niezwykle przekonującego charakteru, pogłębia wartość opowieści i nie pozwala wrzucić jej do worka wśród mnóstwa ukazujących się codziennie błahych historii obyczajowych.
Nowa książka Toon to ważna opowieść umieszczona w interesującym miejscu i przedstawiona za sprawą wartościowych bohaterów. Łatwo się w nią zaangażować, a czyta się niemalże sama. Czy dacie jej szansę?
Zauroczył mnie styl pisarki - operuje ona pięknymi słowami, barwnymi opisami natury i architektury, szanuje język nie okraszając go wątpliwymi"ubarwnieniami". Zapragnęłam zwiedzić opisywane przez nią miejsca!
Historia Wren okazała się być wzruszająca, ale nie dołująca (co prawda wyciska łzy, jednak suma summarum nie przygnębia). Niektóre wątki nierealnie łatwo się rozwiązują (co może irytować niektórych czytelników), jednak mi nie przeszkadzało aż nadto. Z pewnością długo nie zapomnę tej historii...
,,Porzucił nas. Porzucił mnie. Nie wystarczyłam mu. Jestem niewystarczająca.
Czy to się kiedykolwiek zmieni? Czy kiedykolwiek będę dla kogoś idealną partią?"
"Nic nie rani tak jak miłość" to z początku niepozorny romans, który jak się szybko okazuje przepełniony jest ogromem przeróżnych emocji... Fabuła wciąga czytelnika już od pierwszych stron, a Autorka doskonale dba o to, aby stopniowo budować napięcie i malować dość prostym słowem historię, która trafi w serca każdego czytelnika i ,,przeora" go emocjonalnie.
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej książki, gdzie aż kipi od przeróżnych emocji, a przy tym czuć lekki sielski klimat, który pozwala nam się przenieść na farmę niedaleko Indianapolis. Miłość, strata, odwaga, przebaczenie, uczucie wyobcowania, porzucenie, trudne relacje rodzinne, depresja, wiele trudnych wyborów to tylko niektóre z elementów, które Autorka stawia na drodze naszych bohaterów.
Wren to postać, która zmaga się nie tylko z porzuceniem przez narzeczonego, ale demonami przeszłości, które sprawiły, że nie potrafi ona uwierzyć w siebie i pozbyć się uczucia wyobcowania. Momentami odnosiłam wrażenie, że jest po postać nie tylko silna, ale i przede wszystkim zbyt dobra dla wszystkich dokoła. W imię dobra innych potrafi zrezygnować ze swojego szczęścia nawet jeżeli kogoś kocha. Przekonujemy się o tym w momencie, kiedy następuje zwrot akcji związany z Andersem, którego kompletnie się nie spodziewałam. Nie sądziłam, że to wszystko może tak wyglądać i czytając o tym czułam jak łamie mi się serce. Tajemnica, która wyszła na jaw zmieniła życie nie tylko Wren oraz Andersa, ale i innych osób. To wtedy byłam w stanie lepiej zrozumieć każdą ze stron i byłam ciekawa czy nasi bohaterowie będą w stanie odnaleźć wspólne szczęście, czego bardzo dla nich pragnęłam.
,,Nic nie rani tak jak miłość" to historia na której poleciało kilka łez i jestem pewna, że pozostawi ona w moim sercu już trwały ślad. Autorka udowodniła, że miłość może być źródłem radości, ale i ogromnego bólu nie tylko związanego z porzuceniem. Mam nadzieję, że niedługo na naszym rynku wydawniczym pojawi się więcej książek autorki ?
Sięgając po książkę ,,Nic nie rani tak jak miłość" kierowałam się piękną okładką i świetnie zapowiadającym się opisem. Byłam do tej lektury bardzo pozytywnie nastawiona.
Akcja powieści skupia się na dwóch głównych postaciach: Wren i Andersie. Wren, po odkryciu zdrady narzeczonego, próbuje zagoić swoje złamane serce spędzając lato na farmie w Indianie. To tam spotyka Andersa, mężczyznę, który również przechodził przez ogromną stratę. Autorka w piękny sposób ukazuje gojenie się ran emocjonalnych i możliwość znalezienia nadziei w najbardziej niespodziewanych momentach.
Romans między Wren a Andersen rozwija się stopniowo i powoli. Jednak nie jest to typowa historia miłosna - tajemnice, które skrywa Anders, dodają książce tajemniczości oraz sprawiają, że losy bohaterów mocno się komplikują.
Narracja wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Książka ukazuje tematy jak miłość, strata, przebaczenie i odwaga, zmuszając bohaterów do stawienia czoła trudnym wyborom. Autorka stworzyła świetną fabułę, budując napięcie, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
,,Nic nie rani tak jak miłość" to opowieść o odwadze kochania pomimo przeciwności losu i ryzyka. Książka porusza serce czytelnika, pozostawiając po sobie głębokie wrażenie i refleksję nad życiowymi wyborami. Jest to poruszająca opowieść o uczuciach, które zmieniają życie bohaterów na zawsze. Książka ukazuje, że miłość może być zarówno źródłem niewyobrażalnej radości, jak i najgłębszego bólu. Serdecznie polecam wszystkim fanom romansów!
Przeczytane:2023-09-06, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Egzemplarz recenzencki, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, czytam regularnie, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
Niezmiernie rzadko zdarza mi się sięgać po romanse, no chyba, że to klasyka. Niezrozumiała siła przyciągnęła mnie do tej książki, gdy przeczytałam opis, który otrzymałam od wydawnictwa. W sumie mnie samą to zdziwiło – ja i romans. Może być ciekawie, a na pewno odprężająco po sporej ilości kryminałów, które ostatnio pochłaniam.
Mimo że Paige Toon ma na swoim koncie szesnaście powieści, to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. A ponieważ nie jest to książka, jakie czytuję na co dzień, więc nie wiem czy jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyżują. Jednak przyznaję, że przy lekturze tej powieści obyczajowej i romansu w jednym, odpoczęłam, bo nie trzeba było zbyt wiele myśleć.
Książka zaczyna się małym trzęsieniem ziemi w życiu Wren. Jej narzeczony, jak to często bywa, kocha inną kobietę. W sumie dobrze, że przed a nie po ślubie. Żeby leczyć złamane serce Wren wyjeżdża do ojca. Spędzenie czasu z dala od Anglii wydaje się świetnym pomysłem. Ląduje więc sześć tysięcy kilometrów dalej, w Nowym Jorku. Ale akcja nie będzie się toczyła w tym wielkim mieście lecz na farmie w Indianie. To właśnie tam poznaje Andersa, który wciąż przeżywa żałobę po zmarłej cztery lata temu żonie. Jak widać i ona i on są osobami okaleczonymi, choć każde z nich w inny sposób. Obydwoje świetnie wiedzą co znaczy ból po stracie ukochanej istoty. Czy to wystarczy, żeby ich połączyć? Czy może powstać z tego jakiś trwały, mocny związek?
Szczerze się przyznam, że nie umiałam się bardzo wkręcić w tę historię. Jednak romans, niekoniecznie jest dla mnie. A może po prostu Paige Toon trafia do innych, albo do innego przedziału wiekowego. Owszem książka jest napisana poprawnie, ale mnie nie porwała i była przewidywalna. Czytając nie byłam zaskakiwana, a momentami czułam się jakbym oglądała amerykański film romantyczny (i to nie taki z górnej półki). Może ze względu na wiek, może na sposób napisania i później przeniesienia na ekran, jest jeden z nielicznych romansów, który w pełni do mnie przemawia i który nigdy nie jest w stanie mi się znudzić. To książka Roberta J. Waltera Co się wydarzyło w Madison County; film o tym samym tytule w reżyserii Clinta Estwooda, z nim i Meryl Streep w rolach głównych.
I dając szansę, co jakiś czas kolejnym romansom, ciągle czekam, aż któraś historia mną wstrząśnie, jak ta Waltera i może doprowadzi mnie do łez. Ale jak dotąd to się nie zdarzyło.
Nie twierdzę, że Nic nie rani tak jak miłość jest złą książka. Sądzę tylko, że to nie jest powieść dla mnie. Być może odnajdą się w niej młodsze kobiety, takie które są w zbliżonym wieku do bohaterki i zamierzają właśnie rozpocząć życie w stadle.
Ponieważ nie stronię od opisów, a nawet je lubię (nigdy nie omijam, nie przekartkowuję) to z ogromną przyjemnością czytało mi się o otaczającej farmę naturze, o zieleni, o roślinach, o polach kukurydzy. Jestem też fanką małych miasteczek, obojętnie w jakiej części świata położonych. I tutaj mamy takie małe amerykańskie miasteczko. Cudownie opisane – idealne miejsce do tego, żeby ze swojego fotela przenieść się… we wspomniane pole kukurydzy?
Nie zamierzam polecać, ani zniechęcać. Decyzję pozostawiam Wam.