To historia chłopca, który mógł zostać rybakiem, jak jego przodkowie, ale stał się jednym z najbardziej skutecznych płatnych zabójców na świecie. Júlio Santana ma na sumieniu 492 osoby i nadal żyje na wolności gdzieś w Brazylii. Po realizacji zlecenia Júlio zawsze odmawia 10 razy Zdrowaś Mario i 20 razy Ojcze nasz, by prosić Boga o wybaczenie. Boi się, że skończy w piekle. Júlio nie zabija w imię żadnej ideologii - to jego zawód, którego nauczył się od wuja Cicero, gdy skończył 17 lat. W swojej 35-letniej karierze Júlio każdą z ofiar wpisywał do notesu z okładką z Kaczorem Donaldem. Autor książki, Klester Cavalcanti, sprawia, że czytelnik obserwuje bohatera z bardzo bliska - widzi jego dramaty, marzenia, pasje i słabości. Poznaje go nie tylko jako płatnego zabójcę, ale także jako dobrego syna, kochającego ojca i wiernego męża. Przeprowadzanie wywiadów z bohaterem książki, sprawdzanie faktów, rozmowy ze świadkami zajęły autorowi 7 lat.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: O nome da morte
"Lista, której Juliowi udało się nauczyć na pamięć przez niecałą godzinę, zawierała pięć zakazów: NIGDY NIE ZABIJAJ CIĘŻARNEJ - no chyba, że nie wiesz, że jest w ciąży- uściślił Cicero
NIE KRADNIJ RZECZY OFIARY- Jesteśmy rewolwerowcami, a nie złodziejami.
NIE ZABIJAJ INNEGO REWOLWEROWCA-Trzeba szanować swoich kolegów po fachu.
NIE WYKONUJ ZLECENIA NA KREDYT- Śmierć nie czeka.
NIE ZABIJAJ CZŁOWIEKA, KTÓRY ŚPI- To byłoby tchórzostwo"
Powyższy cytat zawiera pięć głównych zasad, które są bardzo istotne w pracy. Nie byłoby to może nic dziwnego w kodeksach, gdyby te zasady nie dotyczyły pracy płatnego zabójcy. Bohaterem książki Klestera Cavalcantiego „Nazywają mnie śmierć” jest jeden z najbardziej skutecznych płatnych zabójców na świecie - Júlio Santana. Ten człowiek ma na swoim sumieniu aż 492 osoby i wciąż żyje na wolności w Brazylii. Dlaczego nie został schwytany? Júlio oprócz wyżej wymienionego kodeksu w swoim życiu po każdym udanym zleceniu zawsze odmawia 10 razy Zdrowaś Mario i Ojcze nasz, by prosić Boga o wybaczenie. Ciekawe jest to, że do tego „interesu” został wciągnięty jako 17-letni chłopiec przez swojego wuja Cicero. Kariera Júlio trwała aż 35 lat, a każda ofiara wpisana była do specjalnego zeszytu z okładką z Kaczorem Donaldem.
Opisanie historii Júlio Santany zajęło autorowi aż 7 lat. Wywiad przeprowadzany był telefonicznie, oprócz tego autor rozmawiał ze świadkami i musiał sprawdzić fakty. Wydawać by się mogło, że płatny zabójca będzie odludkiem, który żyje tylko „pracą”. Okazuje się jednak, że Júlio to także kochający mąż i wspaniały ojciec. Czy jego rodzina wie, czym tak naprawdę zajmuje się Santana?
Mam bardzo duży problem z oceną tej książki. Doceniam ogromnie pracę, którą wykonał autor przez lata, by ta książka powstała, lecz jednocześnie spodziewałam się po niej czegoś więcej. Relacja reporterska była „sucha”, choć autor opisywał uczucia 17-letniego Júlio, to ja podczas tej lektury nie poczułam zupełnie nic. Miałam wrażenie, jakbym czytała o wymyślonej postaci, nie zaś o prawdziwym człowieku, który naprawdę ma na sumieniu aż 492 osoby! W moim odczuciu autor za bardzo skupił się na opisie drogi od 17-letniego chłopca do płatnego zabójcy. I tak było ta na pewno ważne, zwłaszcza jak się czyta o pierwszym zleceniu, emocjach, jakie towarzyszyło Júlio po pierwszym morderstwie, poznaniu kodeksu. Jednak później dostajemy bardzo szczegółowy opis Santiago dla żandarmerii i polowaniu na komunistów i moim zdaniem było tego za dużo. Choć poznamy rozterki bohatera, będziemy świadkami jego pierwszych sukcesów i porażek, to właściwie nie dowiemy się niczego o teraźniejszym życiu Júlio. Autor ograniczył się tylko do opisania pierwszych trzech zabójstw, polowania na komunistów i nagle książka się kończy zakończeniem kariery. Szkoda, że autor nie wykorzystał potencjału tej historii i nie poznałam odpowiedzi na pytania, czy miał wiele porażek, czy zmieniły się jego metody pracy, czy miał zlecenie, które było szczególnie trudne? Choć książka jest interesująca, to jednak liczyłam na więcej emocji.
Niestety, dla mnie ta publikacja jest wielkim rozczarowaniem – nie wiem, czy wynika ono z mojego nastawienia i z tego, czy miałam zbyt wielkie oczekiwania, czy może jednak faktycznie nie jest to to, co być powinno. Może ta historia została w zły sposób zareklamowana? Tego nie wiem, ale wiem, że ta lektura zdecydowanie mnie nie zadowoliła.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
“Nazywają mnie śmierć” to tytuł, którego lektury wyczekiwałam od momentu, kiedy ujrzałam go w zapowiedziach. W tej książce dopatrywałam się możliwości zrozumienia, dlaczego Julio Santana został seryjnym zabójcą i przekonania się, co pchnęło go do podjęcia takiej decyzji zabicia blisko 500 osób. A dodając do tego fakt, że uwielbiam wszelkiego rodzaju reportaże, ten tytuł stanowił dla mnie po prostu pozycję obowiązkową.
Książkę Cavalcantiego czyta się bardzo dobrze od samego początku, szczególnie, że autor od razu przechodzi do tematu, już na pierwszych stronach wyjaśniając, jak wyglądało pierwsze morderstwo, którego dopuścił się nieletni wówczas Julio. Cavalcanti, podpierając się wspomnieniami Santany, opisuje przebieg wydarzeń szczegółowo, starając się oddać wszystkie uczucia i emocje, jakie towarzyszyły chłopcu. Podoba mi się, że autor podszedł do sprawy w taki sposób. Podczas lektury miałam wrażenie, że ów morderca kształtuje się na moich oczach.
Ta niezwykła możliwość „obserwowania” tego procesu była dla mnie w tym miejscu bardzo istotna. Chciałam bowiem przekonać się, co prowadzi ludzi do podejmowania takich decyzji. Czy to kwestia charakteru? Czy zło wyniesione z domu? A może zwyczajnie kuszą duże pieniądze? I Cavalcanti tą powieścią na moje pytania odpowiedział, pozwolił mi zrozumieć. Pokazał, jak rozpoczęła się ta niepokojąca kariera, a także jak się zakończyła.
To, na co zwróciłam również uwagę i co miało dla mnie spore znaczenie, to pokazanie warunków, w jakich żył Julio. Zwrócenie uwagi na panujące w jego rodzinnych stronach zwyczaje. Kolejne strony uświadomiły mi, jak wyglądała codzienność chłopca i jego rodziny. Miałam okazję obserwować co jedli, towarzyszyć Juliowi podczas polowania, poleżeć z nim na hamaku, czy przepłynąć się łódką. Takie odmalowanie jego rzeczywistości, odwołanie się do niej, sprawiło, że całość nabrała w moich oczach realizmu i stała się bardziej autentyczna.
„Nazywają mnie śmierć” to książka interesująca i dobrze napisana. Przedstawia kilka morderstw, w jakie zaangażowany był chłopak. Cavalcanti opisuje szczegóły, pisze, ile Julio zarobił, podkreśla, kto zlecił zabójstwo i dlaczego. I takie kwestie okazały się dla mnie, jak najbardziej interesujące. Nie spodziewałam się na przykład, że seryjni zabójcy kierują się jakimiś zasadami, że także mają swój kodeks. Dlatego mogę śmiało powiedzieć, że książka sporo mnie nauczyła i po jej lekturze miałam chęć podyskutować o tej nabytej wiedzy.
I choć przykro mi o tym pisać, szczególnie po tym pozytywnych aspektach, jakie opisałam, to jednak, mimo wszystko, czuję pewne rozczarowanie. Mam wrażenie, że autor nie wykorzystał potencjału tej historii. Sięgając po tę powieść spodziewałam się więcej. Więcej informacji, przypadków, szczegółów. Tymczasem odniosłam wrażenie, jakby ktoś wyciął środek tej książki. Poznałam początki kariery chłopca, trochę wspomnień i zakończenie tego procederu. Tak naprawdę niewiele się dowiedziałam na temat tego, w jaki sposób działał, jakie były jego najtrudniejsze zlecenia, jakie porażki mu towarzyszyły, jak zmieniały się jego metody i czy się zmieniały, albo jakie zmiany zaszły tak naprawdę w nim samym. Tego wszystkiego mogę się co najwyżej domyślać. A szkoda.
"Nazywają mnie śmierć" to historia Julio Santany - brazylijskiego chłopca, który miał zostać rybakiem a skończył jako płatny zabójca. Mężczyzna wykonał "wyrok śmierci" na prawie 500 osobach i każdą dokonaną zbrodnie odnotował w notesie z Kaczorem Donaldem na okładce. Jego sekretem na oczyszczenie się z win było odmówienie po każdym zabójstwie 10 razy Zdrowaś Maryjo i 20 razy Ojcze Nasz. Autor książki, Klester Cavalcanti, wykonał bardzo żmudną i trudną pracę odkrycia wszystkich elementów układanki, by owocem 7-letniej pracy stała się książka pełna autentycznych wydarzeń, wypowiedzi samego Julio oraz świadków. "Nazywają mnie śmierć" to książka, która jednocześnie wzbudziła mój podziw jak i rozczarowała swoją formą. Czytając opis książki spodziewałam się pełnej krwi, trupów i przemocy opowieści płatnego zabójcy, która mogłaby wywołać dreszczyk emocji i gęsią skórkę. Liczyłam również na więcej opisów poszczególnych zbrodni, opis okoliczności i motywów przyczyniających się do zlecenia morderstwa. Autor skupił się zdecydowanie bardziej na opisaniu drogi Julio od beztroskiego 17-latka do chłopca, który podejmuje się wykonania 1 zlecenia. Dużo miejsca poświęca opisaniu uczuć towarzyszących bohaterowi w momencie podejmowania decyzji oraz chwilę przed zabójstwem i już po wykonaniu wyroku/zlecenia. Jesteśmy świadkami jego rozterek, przemiany, pierwszych sukcesów i porażek zarówno w życiu prywatnym jak i "zawodowym". Mimo, że książka jest interesująca i porusza nieznany mi wcześniej temat płatnych zabójców w Brazylii brakowało mi w niej dreszczyku emocji i jakiejś głębszych przemyśleń. Mam wrażenie, że autor nie wykorzystał potencjału tej historii. Bardzo ciekawy i rozległy temat został potraktowany zbyt pobieżnie i zabrakło w nim prawdziwych emocji.
Liczyłam na troszkę inną lekturę. Z jakąś taką większą fabułą. Tak wiem, że jest to literatura faktu, ale mimo to myślałam, że troszkę więcej będzie się tutaj działo. Liczyłam na więcej opisów zbrodni, więcej planowania, więcej akcji. Aczkolwiek czytało mi się ją bardzo dobrze. Powiem wam, że ja nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy zabijają dla pieniędzy, dla zysku. To mnie mega przeraża. Zwłaszcza, że oni robią to z zimną krwią, nie mając skrupułów i żadnych wyrzutów sumienia. Tutaj Júlio (główną postać) poznajemy z jednej i z drugiej strony. Jest płatnym zabójcą, który naciska spust i niech się dzieje co chce. Z drugiej strony ma ma żonę, dzieci. Jest dla nich ciepły, otacza swoją rodzinę wielką miłością, chce zapewnić jej bezpieczeństwo. To są aż tak dwie skrajne osobowości, że ciężko połączyć je ze sobą. Dosłownie jak dwoje różnych ludzi. Przez to nie bardzo wiem jak odebrać tę postać. Bo myślę sobie: "co z niego za człowiek?" , by po chwili mu współczuć. Júlio jako płatny zabójca , ma na swoim koncie aż 492 morderstwa... Jest to wręcz niewyobrażalna liczba... Przez 35 lat swojej "pracy" nie został złapany i postawiony przed sąd. Jak? To wręcz niemożliwe. Bądź, co bądź książkę czytało mi się dobrze. Była wciągająca, ale tak jak wspomniałam wcześniej zabrakło mi trochę więcej akcji, takiego żywszego tempa. Mimo to śmiało można się za nią zabrać. Chociażby dlatego, że docenimy to, co mamy z większym zapałem.
Przeczytane:2019-07-09, Przeczytałam,
Książka pokazuje proces kształtowania się psychiki mordercy (choć to i tak zbyt wiele powiedziane). I niezależnie od tego, jak długo bohater by przekonywał siebie, a autor czytelnika, że to tylko zawód, kolejna profesja, od której Julio się prywatnie odcina, to dla mnie i tak będą to po prostu morderstwa z zimną krwią, za które należy mu się najwyższa z możliwych i istniejących kar. Jednak od początku.
„Julio zamilkł. Czuł, jak dusza mu lodowacieje. Nie wiedział, co myśleć. Nie wiedział, co powiedzieć.”
Julio Santanę poznajemy jako młodego, bogobojnego chłopca o wysokiej wrażliwości. Troskliwy, dobry i uczciwy chłopak – tak w trzech słowach możemy opisać młodocianego, przyszłego zabójcę. Nic nie wskazuje na to, że już niedługo popełni pierwszą zbrodnię, a w przyszłości stanie się największym kilerem, który bez skrupułów pozbawi życia prawie pięćset osób, w tym kobiet, mężczyzn i dzieci.
„- Jutro, jak już zabijesz Żółtego, wrócisz do domu i zmówisz dziesięć zdrowasiek i dwadzieścia ojczenaszów. Gwarantuję, że będzie ci wybaczone.”
Podziwiam to, ile pracy w reportaż włożył autor. To siedem lat ciężkiej pracy, rozmów ze świadkami, a przede wszystkim siedem lat wywiadów z samym bohaterem. To namawianie sprawcy do wyznania prawdziwej tożsamości. Ta powieść to tak naprawdę dowód zaufania bohatera wobec autora. I choć tematyka została całościowo pozbawiona uczuć, odczuć i wniosków, to naprawdę podziwiam ilość pracy włożonej w wyciągnięcie wątków, sprawdzenie faktów i spisanie ich w postaci tej książki.
„Chłopcu nie podobało się, że według stryja urodził się, by zostać zabójcą, a jednocześnie był zadowolony, że ma jakieś szczególne uzdolnienia.”
W 1971 roku Julio Santana, mając 17 lat zabija swoją pierwszą ofiarę. Po wykonaniu egzekucji jest zrozpaczony. Nie wierzy, że Bóg wybaczy mu tak okrutny czyn. W zamian za odkupienie odmawia 10 razy Zdrowaś Mario i 20 razy Ojcze nasz. Grzechy stają się odpuszczone. Żyjący w Amazonii Julio może teraz zostać rybakiem, tak jak wielu mieszkańców puszczy. Niestety na jego drodze staje wuj ze swoim złym wpływem na siostrzeńca. To właśnie on sprowadza go na drogę, którą podąża przez 35 lat.
„Pracując jako rewolwerowiec, mógłby podróżować, zwiedzać różne miejsca, przeżywać emocjonujące historie i jeszcze zarabiać przyzwoite pieniądze.”
Historia opowiedziana jest w lekki sposób, co nie pasuje do jej treści. Autor powstrzymuje się od własnych wyroków i opinii, co w oczach czytelnika wrażliwego jest nie do pomyślenia, natomiast tego bardziej doświadczonego – jest oznaką dobrze wykonanej pracy reporterskiej. Sam bohater nie oczekuje rozliczenia ze swoich grzechów, jedyne czego pragnie, to spokojniejszego życia. Sam powtarzał, że nigdy nie zabił nikogo z nienawiści czy z własnej inicjatywy. Wszystkie zbrodnie zapisywał w zeszycie, do którego czasami wracał. Czy robił to po to, aby szczycić się swoim dorobkiem? Nie wydaje mi się. Był na to zbyt czuły. Czasami za swoje zlecenie dostawał, oprócz pieniędzy, kilka kilogramów ryżu, fasoli, kawy. Tyle było warte ludzkie życie.
„Strach, napięcie, zdenerwowanie, szybkie bicie serca w jakiś sposób wprawiały go w dobre samopoczucie. Chciałby przeżyć jeszcze inne przygody podobne do tej. I chciałby zarobić więcej pieniędzy.”
W całej koncepcji nie spodobały mi się proporcje dawkowanej historii. Zbyt dużo czasu poświęcono młodemu bohaterowi, który wstępuje do wojska, by walczyć z komunistami, a zbyt mało samym zbrodniom czy uczuciom – myślom Santany. Poza tym faktem bardzo polecam zapoznanie się z treścią, jeśli chcesz spojrzeć na zbrodnie z drugiej strony i przekonać się na przykładzie, że nie każdy zabójca ma socjopatyczne myśli i zabija dla przyjemności.
[www.zksiazkadolozka.pl]