Bestsellerowy autor "Raczej szczęśliwego niż nie" i "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" zachwyca nową poruszającą powieścią.
Piątego września, krótko po północy, Mateo Torrez i Rufus Emeterio otrzymują wiadomość telefoniczną: dzisiaj bezpowrotnie odejdą z tego świata. Mogą jednak odpowiednio przygotować się na nadchodzącą śmierć. Są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi, lecz z różnych powodów każdy szuka nowej bratniej duszy na czas swojego Dnia Ostatecznego. Dzięki aplikacji Ostatni Przyjaciel Rufus i Mateo spotykają się, by przeżyć swoją pożegnalną wielką przygodę niezapomniany dzień, który na zawsze zmieni życie ich obu.
W swojej ponurej i jednocześnie napełniającej nadzieją powieści Adam Silvera przypomina nam, że nie istnieje życie bez śmierci i miłość bez straty.
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2019-03-13
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 406
Tytuł oryginału: They both die at the end
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Najpierw krótko opowiem Wam, o czym jest ta książka. Opowiada ona o dwójce głównych bohaterów, Rufusie oraz Mateo, którzy mają przed sobą ostatni dzień życia. Po północy dostali telefon z Prognozy Śmierci, a głosy w słuchawce wyraźnie poinformowały chłopców o tym, że ich życie skończy się w ciągu dwudziestu czterech godzin. Bohaterowie poznają się przypadkiem, dzięki aplikacji Ostatni przyjaciel i postanawiają razem spędzić te ostatnie godziny.
Książkę skończyłam kilka dni temu, ale ciągle czuję tyle emocji z nią związanych. Jest to jedna z niewielu powieści, które aż tak mną wstrząsnęły i tak mocno na mnie wpłynęły.
Mateo to chłopak dość nieśmiały, ale bardzo inteligentny. Bardzo chciałby zostać zauważony przez innych, ale jego introwertyczna dusza mu na to nie pozwala. Nawet nie wiecie, jak bardzo zżyłam się z tym chłopakiem. Jeszcze chyba nigdy nie zdarzyło mi się, żeby aż tak związać się z jakimś bohaterem. Podczas lektury, miałam wrażenie, że Mateo to taka trochę męska wersja mnie samej.
Rufus z kolei to chłopak, który w młodym wieku stracił oboje rodziców i siostrę. Może wydawać się, że jest to typowy buntownik, łobuz i chętny do bójek koleś, ale w nim kryje się cholernie wrażliwa i artystyczna dusza. Choć z tym bohaterem nie związałam się aż tak, to i tak bardzo go polubiłam. Jestem mu również wdzięczna (co wiem, że zabrzmi naprawdę bardzo dziwnie) za to, że choć trochę chciał wyjąć tego prawdziwego Mateo z jego własnej skorupy.
No dobra. Jak pisałam wyżej, ciągle mam w sobie wiele emocji związanych z tą książką. Jednak jest ich tyle, że sama nie potrafię dokładnie określić, co czuję. Adam Silvera po raz kolejny mi udowodnił, że potrafi pisać i tworzyć takie historie, które są słodko-gorzkie, a także niosą za sobą jakieś przesłanie. Dla mnie było one widoczne od razu, a końcówka tylko umocniła mnie w przekonaniu, że właśnie o to chodziło autorowi.
Nie sądziłam, że to napiszę, ale moim zdaniem Nasz ostatni dzień bije na głowę Raczej szczęśliwy niż nie. Naprawdę. Tutaj czułam to narastające napięcie i nerwowość, bo przecież nie wiadomo co się może za chwilę wydarzyć. Nikt nie wiedział, czy za moment bohaterowie nie zostaną potrąceni przez autobus lub zwykły samochód.
Sama nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać od siebie. Po prostu jest to książka, którą warto przeczytać i wyciągnąć z niej swoje własne wnioski. Dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i w ogóle w tym życiu. Będę polecać ją każdemu, bez względu na wiek i to, jaką literaturę czyta na co dzień. Ta książka zdecydowanie zasługuje na bardzo duży rozgłos.
Po raz pierwszy miałam okazję przeczytać książkę spod pióra Adama Silvery i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej! Jego powieść bardzo na mnie wpłynęła i zmusiła do wielu przemyśleń, a mi teraz nie pozostało nic innego, jak tylko zachęcić i Was po sięgnięcie po tę powieść! Według mnie autor nie chciał tworzyć wielowątkowej powieści, pełnej akcji i intryg. Raczej chodziło mu o to, by czytelnik zaczął się zastanawiać nad swoim życiem, czy żyje pełnią życia, czy nie siedzi zamknięty na świat i co on by zrobił, gdyby dowiedział się, że została mu ostatnia doba życia. Dlatego była ona dla mnie tak wspaniała. Nie musiałam tutaj dostawać pościgów, wybuchów, potworów by zatrzymać się i przez chwilę pomyśleć. Jest to książka do bólu smutna, jednak końcówka daje nadzieję i ważny morał, który na długo ze mną pozostanie.
Bohaterowie tej powieści również są bardzo realistycznie wykreowani. Mateo to osoba, która boi się świata, ciągle przesiaduje w swoim pokoju i stroni od tłocznych miejsc. Informacja o rychłej śmierci coś w nim zmienia. Zaczyna zauważać ile tracił i nie ma pomysłu jak spędzić te ostatnie chwile. Boi się cokolwiek robić, bo zastanawia się, jaki będzie powód jego śmierci. Za to Rufus to chłopak, który ciągle ma pod górkę. W młodym wieku stracił rodzinę, a teraz ostatnich chwil nie może spędzić z bliskim. Aplikacja łączy te dwie postacie i chłopcy bardzo na siebie wpływają. Mateo otwiera się na ludzi, zaczyna ryzykować i cieszyć się życiem, zaś Rufus zauważa, że można mieć inne spojrzenie na świat. Obydwaj są niesamowitymi postaciami i bardzo ich polubiłam.
"Nikt nie żyje wiecznie, ale to, co po sobie zostawimy, utrzymuje nas przy życiu dla kogoś innego,"
Przez tą książkę się również płynie. Styl autorka jest lekki i bardzo przystępny. Nie spodziewałam się, że tak szybko uda mi się tą powieść pochłonąć. Znalazłam w niej również kilka wspaniałych cytatów i głębokich przemyśleń. Poza tym również spodobało mi się to, że w wątek obyczajowy została dodana fikcja. Jest ona bardzo subtelna, ale sprawia, ze jeszcze mocniej odczuwamy tą powieść. Kto wie co czeka nas w przyszłości? Może nastąpią kiedyś takie czasy, że technologia tak pójdzie do przodu, że będzie można przewidywać kto i kiedy umrze? To daje także wiele do myślenia, do czego ten nasz świat zmierza...
Jak dla mnie powieść Adama Silvery jest świetna. Piękna, wzruszająca i wartościowa. Pokazuje, że nie ważne ile pozostało nam życia, powinniśmy się cieszyć każdą chwilą, ryzykować i spędzać czas z bliskimi nam osobami, bo potem możemy tego żałować. Książka, którą każdy powinien przeczytać!
Głęboka, dająca do myślenia. Wbija w fotel i zmusza do zadania sobie pytań: co bym zrobiła, gdybym wiedziała, że dzisiaj umrę?
Niesamowita i wzruszająca opowieść o dwójce chłopaków, którzy w tym samym dniu dostają telefon od Prognozy śmierci że tego dnia umrą. Dzięki aplikacji Ostatni przyjaciel ta dwójka odnajduje się ze sobą i spędzają razem ostatani swoj dzień. Bardzo ciężko czyta sie o śmierci... człowieka nachodzi milion myśli. Co on by zrobił jakby dostał taki telefon? Co jakby sie okazało ze ten dzien jest naszym ostatanim? Czy jesteśmy na to gotowi ?
Jednakże mimo wszystkich emocji które wywołuje ta książka (z jednej strony mimo im a z drugiej dzięki nim) serdecznie ją polecam. Dawno nie czytalam ksiazki ktora az tak wciągleła mnie od pierwszego zdania..
Która wywołała by u mnie tyle emocji przez caly okres jej czytania.
Glowni bohaterowe to dwaj nastolatkowie zyjacy w czasach gdzie smierc nie zabiera bez powiadomienia ale daje czas - jeden dzien na ogarniecie sie i zalatwienie swoich spraw. Mateo i Rufus poznaja sie przez aplikacje ,ktora pozwala poznac przyjaciela do towarzystwa w tym ostatnim dniu przed smiercia. Dziwny pomysl na ksiazke i zdecydwanie kategoria wiekowa 15-18 gdzie w tym wieku ma sie glupie pomysly na zycie raczej nieadekwatna. Niektore momenty w ksiazce sa dolujace a inne dodane chyba na sile. Dla mnie ksiazka raczej z kategorii fantastyka i nie wiem co czytajacy mialby z niej wyniesc dla siebie.
"Nasz ostatni dzień" opowiada historię dwóch chłopaków, którzy poznają się w dniu swojej śmierci. W świecie, gdzie każdy otrzymuje informację przed własnym zgonem Mateo i Rufus postanawiają ostatnie godziny spędzić razem. Książka potrafi wciągnąć już od pierwszych stron. Pomysł z Prognozą Śmierci wprowadza odrobinę dreszczyku, ale i pozwala zaobserwować zmiany zachodzące w bohaterach, którzy w obliczu śmierci decydują się na to, co wcześniej było pozornie poza ich zasięgiem i pomimo tego, że bardzo się od siebie różnią, potrafią się wzajemnie wesprzeć. Jest to historia o przemijaniu, stracie, odkrywaniu siebie, przyjaźni i rodzącym się uczuciu. Choć książka porusza trudny temat pisana jest w żywy, lekki sposób, co powoduje, że czyta się ją szybko i zdecydowanie warto dać jej szansę.
Emil i Brighton dorastali w Nowym Jorku i zawsze podziwiali Iskry – grupę strażników, która poprzysięgła uwolnić świat od niebezpiecznych...
Prequel bestselerowej powieści Nasz ostatni dzień autorstwa Adama Silvery!Dwóch nieznajomych spotyka się w dniu, gdy Prognoza Śmierci wykonuje pierwsze...
Przeczytane:2023-12-15, Ocena: 4, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, 52 książki 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, czytam regularnie, Wypożyczona,
Czasami zdarza się, że uczniowie pożyczają albo polecają mi książki do przeczytania. Z uwagi na setki nieprzeczytanych na regale i rokrocznie dziesiątki nowych nie mam czasu na czytanie wszystkich tych propozycji, ale zgodnie z myślą “pokaż mi, co czytasz, a powiem ci, jakim człowiekiem jesteś” sądzę, że mogę ich dzięki temu trochę od innej strony poznać. I tak ostatnio padło na powieść Adama Silvery Nasz ostatni dzień. Autor był dla mnie całkowicie anonimowy, ale szybki research uświadomił mi, że to bardzo popularny pisarz literatury young adult.
Nasz ostatni dzień opiera się na ciekawym pomyśle - w tym świecie działa firma/instytucja Prognoza Śmierci, której zadaniem jest informowanie ludzi, że danego dnia umrą. Jak można się spodziewać, główne postaci odbierają niedługo po północy telefony z przepowiednią, a może bardziej z wyrokiem, stając się Zgonersami (to nazwa z książki, nie wymyśliłem tego). Czytelnik może przyjrzeć się ostatnim godzinom z życia dwójki bohaterów, którzy w swoim Dniu Ostatecznym poznają się za pomocą aplikacji Ostatni Przyjaciel.
Dość szybko znużyła mnie opowieść o dwóch głównych postaciach, Mateo i Rufusie, ponieważ akcja rozwijała się bardzo banalnie. Dużo ciekawsze było dla mnie czytać krótkie przerywniki o przypadkowych i znaczących bohaterach, którzy tego dnia nie otrzymali telefonu – te fragmenty nadawały trochę rześkości całej historii. Silvera ładnie wykorzystał motyw fatum, które ciąży w powieści nad każdym, kto otrzyma telefon z Prognozy Śmierci. Czy gdyby nie usłyszeli głosu wyroczni, ci ludzie na pewno by zginęli? Czy ich decyzje podejmowane ostatniego dnia życia nie były podyktowane właśnie tą wiadomością?
Podejrzewam, że gdybym miał teraz ponownie naście lat, to wchłonąłbym fabułę Silvery z ekscytacją. Pewnie byłbym w stanie w jakimś stopniu utożsamić się z bohaterami i emocjonowałbym się ich losem. Niestety, zabrakło mi w tej powieści wielu elementów, które cenię w literaturze - pogłębione portrety psychologiczne, niedopowiedzenia, zaskakujące rozwiązania językowe etc. Pozostaje tylko niezły pomysł proszący o trochę lepszą realizację.