Emil i Brighton dorastali w Nowym Jorku i zawsze podziwiali Iskry – grupę strażników, która poprzysięgła uwolnić świat od niebezpiecznych widm. To one próbują ukraść moc niebiańskim istotom i wszystkim zagrożonym magicznym stworzeniom.
Jeśli Adam Silvera kojarzy Wam się z powieściami, które z jednej strony wyciskają łzy, a z drugiej ogromnie bawią, przeżyjecie zaskoczenie, sięgając po najnowszą książkę, której premiera już w nadchodzącym roku. „Syn nieskończoności” to pozycja z gatunku urban fantasy. Nie brak tam feniksów i magii. Wyjdziecie również na spotkanie tajemniczym mocom, które nie przez każdego mogą być posiadane. Emil i Brighton – główni bohaterowie – nie różnią się tak bardzo od nas. Działają w mediach społecznościowych, oczekują wielu polubień na Instagramie i masy wyświetleń na YouTubie. Dzięki czemu świat „Syna nieskończoności” – mimo zawartej w nim magii – nie jest tak bardzo odległy od naszego. Braterska miłość przechodzi ogromną próbę, a świat jednego z bohaterów niejednokrotnie niszczą przeciwności losu…
Gdy Emil niespodziewanie manifestuje swoje moce w bójce, zostaje wrzucony w samo serce konfliktu między dwoma frontami i dołącza do grupy bohaterskich Iskier. Staje się tym, kim Brighton zawsze chciał być…
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2021-01-13
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Infinity Son
Język oryginału: angielski
„Syn nieskończoności” to pierwszy tom cyklu „Infinity Cycle” i jednocześnie debiut Adama Silvery w fantastyce. Autora znałam wcześniej z powieści młodzieżowych, które przypadły mi do gustu. Ciekawa byłam, jak poradzi sobie w nowym dla siebie gatunku.
Emil i Brighton to bracia bliźniacy, którzy urodzili się w odstępstwie zaledwie siedmiu minut. Chłopaków poznajemy tuż przed ich osiemnastymi urodzinami, w trakcie których są świadkami efektownej akcji Iskier przeciwko istocie zwanej widmem. Niebezpiecznej istocie, której magia nie narodziła się naturalnie, a została skradziona. Chłopcy od zawsze podziwiali bohaterskie Iskry. Marzyli, że któregoś dnia objawi się u nich moc i zostaną bohaterami. Teraz jednak już prawie dorosły Emil, chciałby tylko spokoju, nie pragnie walczyć, nie chce narażać swojego życia. Kocha feniksy, wie o nich więcej niż ktokolwiek inny, pracuje w sklepiku w muzeum i chce dostać szansę, aby oprowadzać zwiedzających. Jego brat ma inne marzenia. Nadal pragnie stać się kimś wyjątkowym, kogo podziwiać i wielbić będą tłumy. Brighton prowadzi kanał na You Tube, nagrywa dla swoich fanów filmiki z akcji z udziałem Iskier i inne, mniej lub bardziej interesujące. Ta pasja go pochłania, jednak jego prawdziwym marzeniem jest być bohaterem i walczyć w szeregach Iskier. Nadal liczy na objawienie się u niego mocy. Kiedy podczas bójki magiczna moc nieoczekiwanie ujawnia się u Emila, wszystko się zmienia. Chłopak zostaje wrzucony w samo serce konfliktu między dwoma frontami i dołącza do grupy bohaterskich Iskier. Staje się tym, kim Brighton zawsze chciał być. Czy braterska więź przetrwa trudną próbę? A może moce Emila podzielą braci na zawsze?
Adam Silvera z niesamowitą wprawą połączył ze sobą dwa światy, magiczny, z niesamowitymi istotami nie z tej ziemi i ten, który dobrze znamy. Emil i Brighton są zwykłymi nastolatkami, mającymi takie same problemy co współcześni nastolatkowie. Jednak dorastali i żyją obecnie w zupełnie innym świecie niż my, w świecie, w którym wszechobecna jest magia, istoty posiadające nadprzyrodzoną moc, te złe i te dobre, które starają się, aby te pierwsze nie zagrażały życiu zwykłych ludzi. Mimo, że zostajemy od razu wrzuceni w sam środek wydarzeń, nie jest trudno odnaleźć się w tym, co się dzieje. Stopniowo jesteśmy wprowadzani w zasady, na jakich działa ten nowy świat. Nie jest tak odległy, jak mogłoby nam się wydawać. Szczególnie Brighton bardzo przypomina typowych młodych ludzi, jakich spotkać możemy i w naszych czasach. Interesują go media społecznościowe, co chwilę odświeża swój kanał i sprawdza ilość lajków i subskrypcji. Nic zaskakującego, jeśli chodzi o zwykły świat. Chociaż jest jedna rzecz, która mnie zaskoczyła i do tego pozytywnie. Nie spodziewałam się wątku LGBT w tej powieści, chociaż znając już trochę twórczość autora, powinnam. Jednak wątek ten nie odgrywa w tej opowieści pierwszych skrzypiec, wplata się w tło i nie przeszkadza właściwej fabule. System magiczny, który stworzył w swojej powieści autor, jest nie tylko innowacyjny, ale też idealnie współgra z normalnym życiem, które toczy się tuż obok. Wprawdzie na początku się gubiłam, bo moc istot objawiała się w różny sposób i nie od razu wiedziałam, kto jest kim i dlaczego właściwie tam jest. Ale dość szybko ogarnęłam temat. Dodatkowo, dla wszystkich, którzy początkowo mają trudności z odnalezieniem się w nowym świecie, autor zostawił słowniczek, który, muszę przyznać, sporo ułatwia.
Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę na ten tytuł, jest okładka. Przepiękna! Jest jeszcze ładniejsza na żywo niż na zdjęciach. W moim odczuciu zawartość książki nie odbiega znacząco poziomem od jej obwoluty. Świat przedstawiony jest bogaty w detale, obrazowy, interesujący i intrygujący. Jednak jest też nieco niedopracowany i momentami ciut chaotyczny. Przymykam na to oko, nie tylko dlatego, że to pierwsze kroki autora w fantastyce i wiem, że w kolejnych tomach/powieściach będzie znacznie lepiej. Dlatego również, że bawiłam się przy tej pozycji wyśmienicie. Książka jest lekka, idealna do tego, aby przy niej odpocząć. Czyta się ją rewelacyjnie, można powiedzieć, że praktycznie czyta się sama. Akcja nie zwalnia ani na moment, chociaż początek, objaśniający zasady, na jakich to wszystko działa, czyta się trochę wolniej, ze względu na to, że wymaga skupienia. Ale to i tak jest szybko, a dalej akcja gna na złamanie karku. Stworzenia magiczne, z jakimi mamy do czynienia na kartach książki to między innymi feniksy (które uwielbia i podziwia Emil), bazyliszki, hydry i zmiennokształtni. Są też ludzie, niby zwyczajni, a jednak nie, bo obdarzeni mocą nieba i gwiazd. Nazywa się ich niebiańskimi. Iskry, o których już wspominałam, to bardzo ważna grupa niebiańskich. Są strażnikami, którzy ścigają i unicestwiają niebezpieczne widma. Zakończenie zwala z nóg. Autor potrafi w cliffhangery. No zrobił w finale coś takiego, na co czytelnik nie jest przygotowany, a na pewno ja nie byłam. Pozostaje mi teraz z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego tomu.
Jeśli chodzi o bohaterów, w moim odczuciu, zostali dobrze wykreowani. Niczego im nie brakuje. Źli są złymi, dobrzy dobrymi, a Brighton irytuje. Irytuje do tego stopnia, że ma się ochotę rzucać książką za każdym razem, kiedy chłopak się wypowiada. A robi to dość często, bo rozdziały, prowadzone w narracji pierwszoosobowej, zostały podzielone pomiędzy Emila a Brightona. Przynajmniej na początku, a właściwie w przeważającej ilości. Trochę później, kiedy Emil dołącza do Iskier, pojawiają się nowi bohaterowie i część narracji zostaje oddana nowym twarzom. Jednak nadal większość uwagi czytelnika skupiona jest na chłopakach. I dobrze, bo to oni są głównymi postaciami w książce i dzięki temu możemy ich dobrze poznać. Cieszy mnie nawet fakt, że Brighton został przedstawiony jako skupiony na sobie, sfochowany młodzieniec, bo dzięki temu zyskał na wiarygodności. Jednak, chociaż całość niezmiernie mi się podobała, mam jedno ale, jeśli chodzi o bohaterów. Jak na prawie dorosłych ludzi, zachowują się zbyt dziecinnie. Gdybym nie wiedziała, ile mają lat, dałabym im może piętnaście/szesnaście lat. I nie chodzi tylko o naszych głównych bohaterów. Rozwój postaci trochę leży w tej powieści i mam nadzieję, że to się zmieni z biegiem czasu, bo fantastyka w wydaniu Adama Silvery ma w sobie ogromny potencjał.
Uważam, że „Syn nieskończoności” to całkiem udane urban fantasy. Lekkie, niewymagające, bardzo przyjemne w czytaniu. I chociaż świat przedstawiony i bohaterowie wymagają dopracowania, pędząca akcja i jej nieoczekiwane zwroty nadrabiają te braki z nawiązką. Jest to oryginalna, bardzo wciągająca powieść, z ciekawym systemem magicznym i z dużym potencjałem na intrygujący rozwój fabuły. Mnie się podobało i serdecznie Wam tę książkę polecam!
Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, ale widząc tę od razu oceniłam, że to będzie niezła przygoda.
W czasie wojny tej w realnym życiu jak i w tej wymyślonej zawsze krzywdzone będą osoby, które na to nie zasłużyły i w tym przypadku jest tak samo. Mamy braci Emila i Brightona, którzy od małego podziwiali grupę strażników o nazwie Iskry. Chcą być jednymi z nich i uwolnić Świat od Widm, które mieszają, krzywdzą i zabierają magiczne moce dla własnego użycia.
Jak to bywa między braćmi nie tylko różnią się charakterem, ale i podejściem do życia i czymś, co przydarzy się któremuś z nich. Przeczytacie i się dowiecie, ale żaden z was na pewno nie spodziewa się, co mogłoby spotkać Ich. Spotykamy się ze Światem, w którym rządzi magia, ale nie każdemu jest ona dana. Jedni cieszą się inni nie.
To moja pierwsza przygoda gdzie główną rolę odgrywają Feniksy i gdzie przedstawione są w magiczny sposób, że chce się bardziej zagłębić i doświadczyć ich mocy. Na początku książki jest słowniczek wyjaśniający, kto kim jest dla naszego lepszego zrozumienia i to jest mega plus, bo mi bardzo pomógł.
Pokłon dla autora, że stworzył bohatera, który po tym, co w sobie odkrył nie popada w zachwyt, ale walczy ze sobą w środku do tego dołożyć inne życiowo/rodzinne zdarzenia, które mają duży wpływ na relacje miedzy braćmi i mamy mieszankę, która lada chwila powinna wybuchnąć, ale tutaj właśnie opisane jest to w taki sposób, który mną wstrząsnął (pozytywnie oczywiście)
Nie mamy kolejnych przygód ala Supermen czy Batman, ale życie chłopca, który jest w szoku, rozpaczy, który pomimo przeciwności, jakie go spotyka dokonuje takiej przemiany, że głowa mała.
W naszym życiu jak i w książkach nie zawsze jest sielsko i przyjemnie, ale trzeba pamiętać, że bez względu na to jak jest to rodzina jest najważniejsza. Według mnie w książce poruszony jest temat akceptacji tego, co los może nam przynieść (nie zawsze na to czekaliśmy, bądź godzimy się na to), ale walkę, jaką staczamy w sobie odbija się też na osobach trzecich.
Ile ludzi tyle opinii, a moja jest na plus wiec czekam na 2 tom i mam nadzieję, że Emil zrobi takie tornado, że widmom odechce się z nimi zadzierać. Nie muszę przypominać, że każda książka z logiem tego wydawnictwa ma w sobie coś, co kocham. Mam ich sporo i za każdą ręczę, że nudzić się nie będziecie. Tak samo jest z „Synem nieskończoności”
Każdy z nas ma marzenia – bardziej lub mniej realne, ukrywane głęboko bądź takie, które – dzięki wytrwałości mogą się urzeczywistnić. Zdarza się też tak, że spełniają się one wszystkim wokoło, jednak my nie możemy doświadczyć tego na własnej skórze. Niezwykle trudno cieszyć się z cudzego szczęścia, gdy drugiej osobie życie ciągle daje w kość, a pojawiająca się wtedy złość, frustracja czy zazdrość potrafią skutecznie zatruć życie każdemu, kto pozwoli się owładnąć tym negatywnym emocjom.
Emil i Brighton od zawsze marzyli żeby posiadać moc. Jednak dziecięce mrzonki ni jak się mają do rzeczywistości, a ta okazuje się dla bliźniaków mało magiczna. Z czasem Emil porzuca dziecięce pragnienia skupiając się na rzeczywistości, a jego brat – wręcz przeciwnie – nadal oczekuje nieoczekiwanego. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy obaj biorą udział w niespodziewanej bójce z widmem. Czy Bright będzie w stanie przełknąć gorycz porażki i zaakceptować fakt, że naznaczony mocą został jego o siedem minut „młodszy” brat?
"Syn nieskończoności" to pierwszy tom cyklu "Infinity Cycle" stworzonego przez Adama Silvera. Autor zaprasza czytelników do stworzonego przez siebie świata, w którym posiadanie mocy nie jest niczym niezwykłym, aczkolwiek może ona przysporzyć wielu problemów tym, którzy ją mają. Oczywiście pojawiają się i tacy niedopuszczający do swoich myśli, że owa moc nie jest im przeznaczona. Ci z kolei zrobią wszystko, by ją uzyskać nie bacząc na konsekwencje. Konflikt jest tylko kwestią czasu, a ucierpią jak zawsze – niewinni.
Historia przedstawiona w powieści prowadzona jest wielotorowo, więc możemy poznać punkt widzenia różnych bohaterów – nie tylko tych głównych. Postacie te są tak wielobarwne i charakterne, że nie sposób ich nie polubić, a najpiękniejsza jest w tym wszystkim więź ukazana między braćmi – mimo że tak różni (Emil jest spokojnym, zakompleksionym chłopcem odmiennej orientacji, natomiast Brighton to wzięty youtuber chcący zawojować świat) oddaliby za siebie wszystko. Mogą się kłócić, mieć różne poglądy i zapatrywania na świat, jednak są za sobą wbrew wszystkiemu i mimo wszystko.
Czy zdziwiło mnie, że tym razem osobą odpowiedzialną za „ratowanie świata” będzie ta najbardziej do tego nieprzystosowana i nieprzypominająca żadnego superbohatera? Myślę, że nie tylko mnie to pozytywnie zaskoczyło. Każdy powinien mieć szansę na to, by stać się kimś wyjątkowym. Predyspozycje fizyczne, mądrość czy uroda to nic w porównaniu z czystym sercem i chęcią zrobienia czegoś dobrego, ale tak by nie krzywdzić przy tym całej reszty.
Nie mogę nie wspomnieć również o cudownej okładce, której centralną część stanowi złoty feniks oraz wytłaczany napis. Dzięki temu książka przyciąga wzrok i sprawia, że chce się mieć ją na półce. Mam nadzieję, że Adam Silvera spręży się z pisaniem drugiego tomu i nie trzeba będzie zbyt długo na niego czekać.
Griffin cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Uwielbia Harry’ego Pottera i liczby parzyste. Theo jest fanem Gwiezdnych wojen i wierzy w światy...
Bestsellerowy autor "Raczej szczęśliwego niż nie" i "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" zachwyca nową poruszającą powieścią. Piątego września, krótko...
Przeczytane:2021-02-02, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Głównymi bohaterami historii Adama Silvery są bracia. Tak różni pod względem charakteru, że aż się nie chce nikomu wierzyć, że dzieli ich zaledwie 7 minut od wyjścia na świat z łona matki. Emil spokojny można napisać śmiało - typ introwertyka. Brighton to chłopak marzący o wielkiej mocy i awansie społecznym do niebiańskich. Pragnie zostać znanym youtouberem. Całe dnie potrafi polować na sytuacje nadające się do sfilmowania. Potem z niecierpliwością czeka na ilość odsłon i lajków.
I tacy ludzie mają zostać bohaterami i uratować świat przed niebezpiecznymi widmami? Szczególnie że w pewnym momencie moc ujawnia się tylko u Emila. Jest ona bardzo nietypowa i zwraca uwagę wszystkich zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Rozpocznie się wielka walka na śmierć i życie. Nie każdemu można zaufać. A bratu?
To historia pełna magii i nadprzyrodzonych mocy, ale to w tle. Historia głównie pokazuje walkę dobra ze złem, przekazuje, że każdy na tej ziemi bez względu na poglądy i sposób bycia ma prawo żyć tak, jak to sobie wymarzył. Jest to również opowieść o szukaniu swojego „ja” oraz o braterskiej więzi wystawionej na ciężką próbę:
„[…] nie odstąpię cię nawet na krok. My kontra reszta świata. Królowie światła”.
Czy rzeczywiście tak będzie? A może zazdrość będzie silniejsza niż miłość i lojalność?
To było nie tylko moje pierwsze spotkanie z twórczością Adama Silvery, ale również pierwsze spotkanie z gatunkiem literackim, jakim jest urban fantasy. Jestem zdania, że trzeba spróbować wszystkiego, bo gusta się zmieniają. O ile przekonałam się, że ten typ literatury jest zdecydowanie nie dla mnie, o tyle jestem zaskoczona lekkim piórem Autora. Zarówno pomysły, jak i wykonanie były na poziomie. Akcja w dobrym tempie, choć czasem nie do końca przekonywała mnie przenikalność światów. Opisy magicznych walk nawet przyspieszały bicie serca, ale czasem były bardzo chaotyczne. Bohaterowie dobrze wykreowani, nie są papierowi, wzbudzają emocje. O ile Emila naprawdę można było obdarzyć dużą sympatią, to już jego braciszek denerwował samolubstwem, arogancją i „foszkami” jak coś szło nie po jego myśli.
Dużym plusem jest też słowniczek, który Autor był uprzejmy zamieścić na samym początku książki. Dzięki niemu wiele nazw i wyrażeń było od początku znane, nie trzeba było się domyślać, o co chodzi, kto jest kim. To szczególnie ważne, jeśli jest się osobą niezorientowaną w gatunku jak ja. Jednak i tak często się gubiłam, być może dlatego, że Autor chyba popełnił błąd. Od pierwszej strony „wrzucił” czytelnika w sam środek akcji. Czułam się, jakbym część historii przespała i nagle krzyki i magia gwałtownie mnie wybudziły.
Reasumując, nie była to zła książka, mimo że na początku czułam się rzucona na głęboką wodę. Były jednak chwile nudy i ziewania. Czasami historia zbyt chaotyczna, ale zakończenie było interesujące i zachęcające do sięgnięcia po kolejny tom cyklu. Nie wiem jednak jeszcze czy to zrobię. Nie wiem też, czy fani gatunku będą usatysfakcjonowani.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu We Need YA.