Nakarm mnie

Ocena: 5.17 (6 głosów)
Joannę poznajemy w czasie, kiedy walczy ze swoją słabością – objadaniem się. W wyniku kilku decyzji i zbiegów okoliczności kobieta spotyka na swojej drodze Wiktora. Mężczyzna osacza ją... Wiktor – lekarz bariatra, początkowo ukrywa swoje preferencje. Należy on do specyficznej grupy społecznej zwanej feedersami (wypasaczami, tuczycielami, dokarmiaczami). Traktują oni kobiety jak przedmioty – nośniki fetyszu, jakim jest tłuszcz. Manipulują nimi, czynią z nich kaleki, a wszystko po to, żeby zaspokoić własne, wypaczone potrzeby.

Informacje dodatkowe o Nakarm mnie:

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017-03-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7674-574-9
Liczba stron: 336
Język oryginału: Polski

więcej

Kup książkę Nakarm mnie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nakarm mnie - opinie o książce

Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2017-06-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 100 książek 2017,



Prosta aczkolwiek ogromnie sugestywna okładka, która nie razi feerią barw ani nie zalicza się do modnego nurtu zbliżeń twarzy. Intrygujący ON występujący w okładkowym cytacie, który wzmaga w potencjalnym czytelniku chęć odkrycia kim jest... To pierwsze odczucia podczas spotkania z debiutanckim "Nakarm mnie" Julity Strzebeckiej. Jak oceniam powieść? Zachęcam do poznania mojej opinii.

Joanna Wysocka ma trzydzieści pięć lat i piastuje stanowisko dyrektor finansowej. Pieniędzy jej nie brakuje, jednak jest sama i samotna. Mąż odszedł, znajomych brak a pracownicy firmy wolą nie wchodzić jej w drogę - nie odnosi się do nich przyjaźnie, nie darzy szacunkiem a zdarza się nawet poniżyć tego i owego jeśli czymś podpadnie.
A teraz - uwaga - będzie troszkę szokująco - bohaterka często zasypia w ubraniu, prysznic bierze nawet raz na trzy tygodnie i koniecznie potrzebuje do tego gąbki na kiju. Najczęściej higienę utrzymuje... chusteczkami nawilżającymi! A nową fryzurę przyćmiewają wyrzuty sumienia. Dlaczego? Otóż Joanna waży sto czterdzieści kilogramów. A mimo iż zdaje sobie sprawę ze swojej otyłości, nie potrafi przestać jeść i już samo posiadanie słodyczy ją cieszy. Wie, że ma dwa podbródki, czuje do siebie odrazę, brzydzi się swojego ciała, rozpacza że jest sama a w porannym ubieraniu musi pomagać jej sąsiadka... To upokarzające, ale nie ma innego sposobu. Nie pomaga nawet świadomość, że zęby są pełne plomb, chód przypomina kaczkę a otyłość prowadzi do kalectwa. Ot, patowa sytuacja. I jeszcze gdyby jadła większe porcje porządnych posiłków... Ale ona nie je, ona obżera się głównie słodkościami: chipsy, czekolady, wafelki, ptasie mleczko, cukierki toffi, chałwy, batony, pianki, pierniczki, delicje - wszystko to w ilościach hurtowych. Od samego czytania mnie mdliło!

Awaria windy i konieczność odbycie morderczej wędrówki na szóste piętro oraz kilkukrotnie omdlenia spowodowały, że Joanna znalazła się w gabinecie bariatry domagając się operacji zmniejszenia żołądka. Jako zamożna kobieta na wysokim stanowisku nie zamierza katować się ćwiczeniami i dietą. Ale czy uda jej się tego uniknąć? Czy powróci do rozmiaru czterdzieści, który nosiła jeszcze dwa lata temu? Czy wie jaki los ją czeka?


Naprzemiennie z historią pani dyrektor poznajemy szczegóły z życia dwóch mężczyzn. Wiktor jest bariatrą, który służbowe obowiązki musi godzić z jakże odmiennymi prywatnie preferencjami. Jest dwulicowy i przed niemal całym światem ukrywa prawdę o sobie. Jego kumpel - Albin - dotrzymuje mu towarzystwa podczas biegania czy gry w tenisa, ale najważniejsza jest dla Wiktora możliwość porozmawiania z kimś o swojej pasji. Albin jest bowiem feedersem. Feedersi to inaczej dokarmiacze bądź wypasacze kobiet ważących ponad sto kilogramów. Kręcą ich cellulit, fałdy i rozstępy a im więcej tłustego ciała tym feeders jest bardziej z siebie dumny. Niebawem w ich codzienność wkradnie się też Darek ze swoją feedee - Patrycją i akcja nabierze tempa. Adrenalina osiąga coraz wyższy poziom - zarówno u bohaterów jak i u czytelnika. Dlaczego? Otóż drogi Joanny i Wiktora zaczną się krzyżować...


Julita Strzebecka zadebiutowała bardzo odważnie. Sięgnęła po ogromnie trudny - a zarazem mało znany - temat jakim jest chorobliwe obżarstwo oraz celowe tłuczenie kobiet. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z problemem, gdyż kiedy czytałam "Zielarnię nad Sekwaną" Liliany Fabisińskiej , zwróciłam uwagę na zawarty tam fragment:



Jednak to tylko wzmianka - zaś Strzebecka wnikliwie opisuje problem. Nie tylko skutki, ale również przyczyny, okoliczności i możliwości walki. Trzeba tylko chcieć...



Książka od samego początku wywołała we mnie mnóstwo emocji. Nie nudziła mnie nawet na początku. Dość szybko wniknęłam w opowieść o otyłej i nie do końca szczęśliwej kobiecie. A kiedy do fabuły zostali wprowadzeni mężczyźni z nietypowymi upodobaniami to lektura upływała mi coraz szybciej, gdyż z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam zakończenia. Niektórym bohaterom kibicowałam, inni denerwowali mnie podejmowanymi decyzjami. Wiele scen szokowało, niektóre zaś budziły odrazę (do gustu nie przypadły mi jedynie opisy dotyczące wypróżniania). Nie mogłam pojąć jak kobiety z własnej woli chcą być feedee?! Czym jest życie dla jednego celu, jakim jest zaspokojenie potrzeby feedera dotyczącej posiadania wypasanej, zdanej na jego łaskę, która otrzymuje jedynie ból czy upokorzenie, ale z drugiej strony ma czuć się kochana i adorowana?! Czy to nie jest przypadkiem poniżające? Jak pokazały bohaterki powieści - da się tak "żyć"...

Julita Strzebecka bardzo szczegółowo opisała postacie co sprawia, że doskonale wiemy co myślą, czują i z czego wynikają ich działania. To nieprawdopodobne jak ludzie potrafią sami sobie zniszczyć życie i jeszcze nie dostrzegać wyciągniętych na pomoc dłoni. Autorka pokazała jak wiele tajemnic skrywa społeczeństwo. Może gdzieś obok nas żyją Ci, których codzienność nie wygląda normalnie... Może ich zainteresowania nie są ujawniane... Może ukrywają wstydliwe pasje, żeby nie zostać przyłapani... A może komuś trzeba pomóc... Otwórzmy oczy i rozejrzyjmy się, bo możemy uratować komuś życie.

"Nakarm mnie" to naprawdę świetna książka. Aż nie do wiary, że to debiut! Podczas lektury byłam zdziwiona, zszokowana, zniesmaczona, ale czułam też złość i podziw, choć nie do końca był on pozytywny. A to chyba dowód na to, że to potrzebna pozycja na polskim rynku wydawniczym. Uważam, że Strzebecka trafiła w niszę i doskonale ją wykorzystała. To przecież powszechny problem - otyłość. Wielokrotnie niedostrzegana przez tych, którzy jej doświadczyli. Wiedzą, że jest im źle z nadprogramowymi kilogramami, ale nie mają na tyle silnej woli, by walczyć. Nie zawsze też mają kogoś bliskiego, na kogo mogą liczyć a jeśli nie daj Boże trafią na feedersa... Może lepiej na tym wielokropku zakończę myśl.


Podsumowując - powieść debiutantki jest napisana w bardzo przystępny sposób, dzięki czemu nie nudzi, nie przytłacza... Chyba tylko skalą problemu. Ogromnie mnie poruszyła historia Joanny walczącej z nadwagą i z nieuczciwym bariatrą. Autorka prosto i chwilami brutalnie wprowadza czytelnika w świat ludzi otyłych - stara się zagrać na emocjach, na uczuciach i pokazać, że tym można się uporać.
Objadanie się bez umiaru kontra niecodzienny fetysz - kto będzie górą w "Nakarm mnie"? Polecam Wam ten kontrowersyjny, ale zarazem intrygujący debiut.

Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2017-09-05, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,

"Nałogowe obżartuchy codziennie obnoszą się ze swoim grzechem i nawet jeśli próbują, nie są w stanie go ukryć".


Nigdy nie ukrywałam tego, że lubię podczas lektury podjadać sobie przeróżne słodycze – ciasteczka, czekoladki, batoniki i inne. Szczęśliwie dla mnie, słabość ta nie wpływa na moją figurę. Wyobraźcie więc sobie, że po skończonej lekturze książki Julity Strzebeckiej, nie sięgnęłam po moje zapasy łakoci przez prawie dwa dni! Cóż, opisy obżarstwa i całej kultury feedersów, skutecznie obrzydziły mi na jakiś czas jedzenie tego, co lubię.

Julita Strzebecka uważa się za osobę, która na rynku literackim pojawiła się znikąd i udowodniła wszystkim, że jak się czegoś pragnie i się w tym kierunku pracuje, można osiągnąć zamierzony cel. Uczestniczka warsztatów pisania, mieszka obecnie w Warszawie.

Joanna to majętna rozwódka, pełniąca funkcję cenionej dyrektor finansowej. Kobieta po rozpadzie swojego związku zaczęła zajadać samotność i w krótkim okresie stała się otyła, gdyż jedynie tony słodyczy i fast foodów sprawiały jej radość. Gdy jej ciało zaczyna buntować się przed nadmiarem cukrów i tłuszczów, Joanna postanawia się leczyć. Wydawałoby się, że poznanie Wiktora – lekarza bariatry pomoże jej odzyskać zdrowie. Bohaterka nie wie jednak, że mężczyzna skrywa mroczną tajemnicę.

Śmiem twierdzić, że książka Julity Strzebeckiej jest pierwszą w naszej literaturze popularnej, dotykającą tematu kultury feedersów. W kontekście tym już sam tytuł powieści wydaje się niezwykle trafny, a do tego zapowiadający dość kontrowersyjną treść. Autorka bowiem za pomocą szczegółowych, sugestywnych opisów, oddziałujących bardzo mocno na wyobraźnię, ukazuje co tak naprawdę podnieca feedersów zwanych inaczej wypasaczami, dokarmiaczami i tuczycielami. Liczne opisy okropnego zapachu potu, zrogowaciałej skóry, cellulitu, rozstępów, sflaczałego biustu i monstrualnych fałdów tłuszczu, czyli tego wszystkiego, co podnieca takich ludzi, wywołuje obrzydzenie i wstręt. Nie potrafię zrozumieć tego, jak można uwielbiać tak zapasione kobiety, które nie mają siły wstać z łóżka. Jednak najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Julita Strzebecka ukazała w pełnej krasie mechanizm uzależnienia się otyłych kobiet od swoich dokarmiaczy. Mechanizm, który ma głębokie podłoże psychologiczne, a jednak szokuje tym, że ofiary wcale ofiarami się nie czują – wręcz przeciwnie. Ciężko przejść nad czymś takim do porządku dziennego, ciężko czytać tę książkę bez złości, niezrozumienia i zdziwienia.

Julita Strzebecka ukazała czytelnikom pogłębioną kreację psychologiczną głównej bohaterki. Na jej przykładzie wykazała jak łatwo manipulować drugą osobą oraz jak trudno wyleczyć się z uzależnienia. W tej powieści bowiem nie szokują tylko opisy tuczenia kobiet, szokują bowiem także napady obżarstwa Joanny, która pochłaniała kilogramy jedzenia na raz. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiego życia, dlatego czytałam te opisy z wielkim zdziwieniem na twarzy. I o ile postać Joanny została przez autorkę gruntownie przedstawiona, o tyle zabrakło mi nieznacznie głębszych rysów psychologicznych Wiktora i jego kolegów feedersów. Chciałabym bowiem jeszcze bardziej zagłębić się w taką wypaczoną psychikę – poznać wszelkie zmienne środowiskowe i inne, aby przeanalizować ten fetysz.

"Nakarm mnie" to z pewnością książka kontrowersyjna, która pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Pod wpływem prozy Julity Strzebeckiej w mojej głowie bowiem pozostały obrazy monstrualnych, śmierdzących kobiet, które feedersi karmili przez specjalne rury wtłaczane do gardła. Nigdy chyba nie przestanę się dziwić temu, ile patologicznych zachowań może reprezentować sobą człowiek. Czytajcie więc, takiej książki na naszym rynku jeszcze nie było.


Link do opinii
Avatar użytkownika - pokrecona
pokrecona
Przeczytane:2017-04-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, wyzwanie 2017r,
"Nakarm mnie" jest książką różną od innych. Nie miałam przyjemności jeszcze czytać pozycji o podobnej treści. Ba, nawet nie wiedziałam, że taki rodzaj ludzi, których reprezentują bohaterowie, istnieje. Autorka wspaniale nakreśliła świat ludzi uzależnionych od objadania się. Uzależnionych od samego jedzenia, jak i patrzenia na jedzących. Wiele jest nałogów w życiu człowieka, ale chyba nieposkromiony apetyt to jedno z najpoważniejszych uzależnień. Czy każdy potrafi wygrać z tym nałogiem? Temat, jaki podjęła autorka, jest szalenie intrygujący. Poznajemy świat feedersów i kobiet poddającym się takim zabiegom jak tuczenie, czującym satysfakcję z tego, że tyją dla swego mężczyzny. Dla mnie jest to niezrozumiałe, ale zdaję sobie sprawę, że są to osoby emocjonalnie manipulowane. Partnerzy nazywają je ,,świnkami", ale ten przydomek nie ma w sobie nic z pieszczotliwości. Są faktycznie traktowane jak zwierzęta hodowlane ... Chyba tylko kobiety są w stanie posunąć się do takich skrajności ze strachu przed utratą partnera. Książka jest naprawdę REWELACYJNA. Tak mną zawładnęła i zachwyciła, że te ponad 300 stron przeleciały nie wiadomo kiedy. Czyta się ją znakomicie, a emocje niejednokrotnie mną szarpały. Była to złość na Wiktora, gniew na kolegów lekarza i szok przez samą Joannę i jej towarzyszek niedoli. Kilkakrotnie nie dowierzałam sytuacjom tu opisanym, ale wiem, że autorka nie ubarwiała niczego, pokazała nam sytuacje prawdziwe. Stworzyła galerię trudnych postaci, a sam temat opisanej tu historii to skomplikowana sprawa dla normalnych ludzi.
Link do opinii
Dzisiaj przedstawiam Wam debiut Julity Strzebeckiej, ale jakże ciekawy i niezwykle interesujący debiut. Ludzie w swoim życiu mierzą się z wieloma nałogami, ale tylko nieliczni podejmują z nimi walę. Nasza bohaterka Joanna mierzy się z nałogiem objadania. Już ma 70 kg nadwagi, ale wciąż się objada i objada, a kiedy czuje odrobinę głodu i nie ma czym go zaspokoić od razu wpada w gniew. Nie widzi, że tylko potęguje swój problem, zamiast wziąć go w swoje ręce i próbować zwalczyć. Uważa, że jedzenie jest dobre na wszystko. W końcu jednak idzie do lekarza, robi badania i w końcu znajduje się w klinice, by walczyć z otyłością. Tam poznaje Wiktora. Postać Wiktora od samego początku wprowadzała mnie w fale gniewu i frustracji. Najchętniej wzięłabym go za ubrania i porządnie nim potrząsnęła. To postać która od początku do samego końca budziła we mnie obrzydzenie i odrazę. Z jednej strony jest lekarzem bariatrą, a z drugiej miłośnikiem feedersów. Tematyka, której podjęła się autorka niewątpliwie jest intrygująca. Dzięki niej mamy okazję poznać grupę społeczną zwaną feedersami, czyli osobami, które lubią tuczyć kobiety do przerażającej wagi dla własnej przyjemności. Traktują je jako przedmioty nic dla nich nieznaczące, kiedy one uważają, że ktoś w końcu je dostrzega i kocha. Siedzę i zastanawiam się, jak można urodzić się taką osobą z takim zamiłowaniem. Dla mnie jest to niepojęte, jak ludzie mogą wyrządzać taką krzywdę drugiemu człowiekowi. W głowie mi się to nie mieści. Drugim problemem jest otyłość, której ludzie często nie dostrzegają, bądź nie chcą dostrzegać. Mam nadzieję, że ta książka stanie się przestrogą dla takich osób, które wszystkie smutki, problemy czy też radości zajadają ogromną ilością niezdrowej żywności. Takie osoby wyrządzają krzywdę tylko i wyłącznie sobie, często doprowadzając się do tragicznego stanu, a nawet śmierci. Są tacy, którzy chcą z tym coś zrobić, ale i tacy którzy nie mają wystarczająco silnej woli, by chociaż spróbować. Ważne jest, by w takich sytuacjach mieć wsparcie w osobach trzecich, by nie być samemu. Jestem pełna podziwu dla autorki, że nie bała się poruszyć tak kontrowersyjnego tematu w swojej książce. Podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji: był szok, złość, gniew, ale i ciekawość. Julita Strzebecka nie koloryzuje, ale ukazuje nam relacje bez wszelkiej cenzury. Uświadamia nam jak ważna jest relacja z drugim człowiekiem, ale i przestrzega przed toksycznymi związkami, które mogą nas doprowadzić do zguby. Nakarm mnie to świetny debiut, który z całą pewnością zasługuje na uznanie. Autorka ukazuje nam jakim zagrożeniem dla nas może być nałóg, w tym przypadku objadanie się. Nałóg, który może doprowadzić nas na niebezpieczne tory. Ta książka jest przesiąknięta wszelkimi emocjami. Gorąco polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dzagulka
dzagulka
Przeczytane:2017-03-23, Ocena: 6, Przeczytałam,
Zacznę od tego, iż książka "Nakarm mnie" Julity Strzebeckiej, uświadomiła mi, że w dzisiejszym świecie, kiedy media promują kobiety o idealnych rozmiarach i kształtach, znajduje się w nim także miejsce na inne kanony piękna. Okazuje się, że kobiety otyłe, również posiadają swoich "wielbicieli". " Wielbiciele" takowi, wprost marzą o paniach puszystych. I wcale nie mam tu na myśli rubenowskich kształtów, ale wręcz ogromną, przerażającą nadwagę. Na czym polega owa fascynacja otyłością? Ile w niej szczerego uwielbienia dla kobiety? Ile prawdy? Do czego w zamysłach feedersa sprowadzana jest rola kobiety? Jakie mogą być skutki, jakie konsekwencje tak daleko posuniętej manipulacji? Co jest podłożem takich a nie innych zachowań? Odpowiedzi na szereg takich i wiele innych pytań udziela Julita Strzebecka w swojej debiutanckiej książce "Nakarm mnie". Książce, która niedawno pojawiła się na naszym rynku wydawniczym i w dziedzinie podjętego tematu jest całkowitym fenomenem. Jak żyjesz, tak tyjesz - mówi znane porzekadło. Książka " Nakarm mnie" uzmysławia, że w przypadku feedersów i feedee życie i tycie są bardzo obfite. Feedersi, czyli wypasacze, dokarmiacze, tuczyciele, patologicznie uwielbiają otyłe, zapasione kobiety. Kochają ich zrogowaciałe skóry, zwisające fałdy tłuszczu, sflaczałe biusty, cellulit, rozstępy i zapach potu. Ich celem jest całkowite uzależnienie od siebie wybranki. Widok jedzącej kobiety jest dla nich zmysłowy i podniecający. Olbrzymie, utuczone, przepocone ciało staje się fetyszem. Kobiety tuczone - feede, poddają się swoim dokarmiaczom, nieustannie pragnąc akceptacji, aprobaty, zrozumienia i miłości. Zjawisko a jednocześnie zależność feeder - feede jest bardzo silna. Zależność taką poznajemy, obserwując postać głównej bohaterki "Nakarm mnie" - Joanny Wysockiej. Dyrektor finansowej, zamożnej wielbicieli muzyki poważnej i jedzenia! Poznajemy ją w trudnym dla niej momencie życia. Jest rozwódką. Towarzyszy jej smutek, tęsknota i brak sensu życia. Otyłość znacząco to życie blokuje, utrudnia codzienne funkcjonowanie. Każdy dzień to walka, na którą zwyczajnie zaczyna brakować sił. Brak pewności siebie maskuje aroganckim i bardzo roszczeniowym stylem bycia. W wyniku kilku decyzji, które podejmuje spotykana swojej drodze Wiktora - lekarza bariatrę. Mężczyzna początkowo ukrywa swoje prawdziwe preferencje. Krok po kroku osacza Joannę. Przerażenie, niedowierzanie, szok, mieszają się z ciekawością i wielką chęcią jak najszerszego zgłębienia opisywanego problemu. Autorka zmusza do przemyśleń. Brutalnie odziera ze złudzeń. Ukazuje wielką wagę problemu. Nakłania do zastanowienia się nad sobą. Przestrzega! Udowadnia i uświadamia nam, jak łatwo można wpaść w sidła nałogu. Jak trudno się z niego oswobodzić. Uczula jak przewrotna, pokrętna i dwulicowa potrafi być czasami ludzka natura. "Nakarm mnie" jest książką, z którą powinien się zapoznać każdy z nas. Po to, aby zmierzając źle obraną życiowo ścieżką, mógł bogatszy o nową wiedzę i doświadczenia bohaterów, w porę zawrócić.
Link do opinii

Nie jest to pozycja łatwa lekka i przyjemna... Oj nie...

Trudna tematyka nałogowego objadania się, żeby nie powiedzieć dosadniej to jedno, ale wypaczenia tzw. wypasaczy... Dla mnie okropieństwo... Pojęcia nie miałam że tacy ludzie istnieją...

Obżarstwo jak każdy nałóg to rzecz z którą ciężko sobie poradzić i nie każdemu się udaje... Czy Joanna należy do grupy zwycięskiej czy przegranej? Sprawdźcie sami ;)

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2019-09-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,

'' Ważne, żeby była przy kości, kochała jeść, miała kompleksy i nieudane próby odchudzania za sobą, a przy tym była nieszczęśliwa i samotna ''

 

Moja wspaniała koleżanka Ania powiada że '' Naprawdę dziwnych ludzi jest coraz więcej '' i ja się z nią w zupełności zgadzam, bo czyż nie dziwny jest facet którego najbardziej rajcują kobiety ważące w przedziale między 200 a 300 kilogramów, które z czasem stają się kalekami, bo już nie dają rady chodzić ? Które w końcu muszą oddychać przez rurkę z tlenem i załatwiać się do reklamówki, lub wprost pod siebie . Faceci których rajcuje smród potu takiej kobiety i jej cellulit i rozstępy . ? Nie moi kochani, nie opowiadam bzdur i zmyślonych historii, ani też jakiegoś horrorowatego filmu . Mówię o Feedersach, którzy mimo że poukrywani w przepastnych czeluściach internetu, nie są fikcją, są jak najbardziej realni i prawdziwi i to co robią jest zgodne z prawem, dopóki '' wypasana '' dobrowolnie je i nie jest do tego zmuszana .

 

Książka '' Nakarm mnie '', jest właśnie opowieścią o takich facetach i o takich właśnie kobietach .O feedersach i '' wypasanych '' . Jest to debiut i mimo pewnych niedociągnięć (jak to u debiutanta bywa) jest pozycją wartą polecenia , właśnie ze względu na podjęty temat . Przyznam się że ja, mimo iż przeczytałam już niezliczoną ilość książek, nie spotkałam się jeszcze z tym tematem poruszanym w sposób beletrystyczny . Niektóre fragmenty w tej pozycji są dość topornie napisane, odniosłam wrażenie że autorka próbowała zastąpić niektóre zbyt dosadne i obrzydliwe wydarzenia i wyrazy z nimi związane, bardziej '' kulturalnymi '', co wychodziło dość sztywno i sztucznie i książce się w niczym nie przysłużyło . Z czasem też książka staje się dość monotonna , gdyż '' głównym '' jej tematem jest co (wymieniane za każdym razem z nazwy) i w jakiej ilości jadła główna bohaterka Joanna i jakiej muzyki, też wymienianej za każdym razem z nazwy, słuchała .

 

Joanna, 35 letnia dyrektor finansowa sporego przedsiębiorstwa, zmanipulowana w perfidny sposób , staje się feedee Wiktora . Wiktor jest feedersem, lecz Joanna o tym nie wie i jest z początku bardzo szczęśliwa że może nic nie robić , jeść ile ze chce, a każdy dodatkowy kilogram kwitowany jest przez jej kochanka nieopisaną radością i świętowaniem . Czy Joanna w końcu zrozumie, że coś w tej całej sytuacji jest nienaturalnego ? Czy zrozumie to zanim dla niej stanie się za późno ? Co zrobi , czy uda jej się uwolnić ? Przeczytajcie, warto , mimo pewnych potknięć autorki i niezbyt wyszukanego zakończenia .

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy