Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017-03-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: Polski
"Nałogowe obżartuchy codziennie obnoszą się ze swoim grzechem i nawet jeśli próbują, nie są w stanie go ukryć".
Nigdy nie ukrywałam tego, że lubię podczas lektury podjadać sobie przeróżne słodycze – ciasteczka, czekoladki, batoniki i inne. Szczęśliwie dla mnie, słabość ta nie wpływa na moją figurę. Wyobraźcie więc sobie, że po skończonej lekturze książki Julity Strzebeckiej, nie sięgnęłam po moje zapasy łakoci przez prawie dwa dni! Cóż, opisy obżarstwa i całej kultury feedersów, skutecznie obrzydziły mi na jakiś czas jedzenie tego, co lubię.
Julita Strzebecka uważa się za osobę, która na rynku literackim pojawiła się znikąd i udowodniła wszystkim, że jak się czegoś pragnie i się w tym kierunku pracuje, można osiągnąć zamierzony cel. Uczestniczka warsztatów pisania, mieszka obecnie w Warszawie.
Joanna to majętna rozwódka, pełniąca funkcję cenionej dyrektor finansowej. Kobieta po rozpadzie swojego związku zaczęła zajadać samotność i w krótkim okresie stała się otyła, gdyż jedynie tony słodyczy i fast foodów sprawiały jej radość. Gdy jej ciało zaczyna buntować się przed nadmiarem cukrów i tłuszczów, Joanna postanawia się leczyć. Wydawałoby się, że poznanie Wiktora – lekarza bariatry pomoże jej odzyskać zdrowie. Bohaterka nie wie jednak, że mężczyzna skrywa mroczną tajemnicę.
Śmiem twierdzić, że książka Julity Strzebeckiej jest pierwszą w naszej literaturze popularnej, dotykającą tematu kultury feedersów. W kontekście tym już sam tytuł powieści wydaje się niezwykle trafny, a do tego zapowiadający dość kontrowersyjną treść. Autorka bowiem za pomocą szczegółowych, sugestywnych opisów, oddziałujących bardzo mocno na wyobraźnię, ukazuje co tak naprawdę podnieca feedersów zwanych inaczej wypasaczami, dokarmiaczami i tuczycielami. Liczne opisy okropnego zapachu potu, zrogowaciałej skóry, cellulitu, rozstępów, sflaczałego biustu i monstrualnych fałdów tłuszczu, czyli tego wszystkiego, co podnieca takich ludzi, wywołuje obrzydzenie i wstręt. Nie potrafię zrozumieć tego, jak można uwielbiać tak zapasione kobiety, które nie mają siły wstać z łóżka. Jednak najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Julita Strzebecka ukazała w pełnej krasie mechanizm uzależnienia się otyłych kobiet od swoich dokarmiaczy. Mechanizm, który ma głębokie podłoże psychologiczne, a jednak szokuje tym, że ofiary wcale ofiarami się nie czują – wręcz przeciwnie. Ciężko przejść nad czymś takim do porządku dziennego, ciężko czytać tę książkę bez złości, niezrozumienia i zdziwienia.
Julita Strzebecka ukazała czytelnikom pogłębioną kreację psychologiczną głównej bohaterki. Na jej przykładzie wykazała jak łatwo manipulować drugą osobą oraz jak trudno wyleczyć się z uzależnienia. W tej powieści bowiem nie szokują tylko opisy tuczenia kobiet, szokują bowiem także napady obżarstwa Joanny, która pochłaniała kilogramy jedzenia na raz. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiego życia, dlatego czytałam te opisy z wielkim zdziwieniem na twarzy. I o ile postać Joanny została przez autorkę gruntownie przedstawiona, o tyle zabrakło mi nieznacznie głębszych rysów psychologicznych Wiktora i jego kolegów feedersów. Chciałabym bowiem jeszcze bardziej zagłębić się w taką wypaczoną psychikę – poznać wszelkie zmienne środowiskowe i inne, aby przeanalizować ten fetysz.
"Nakarm mnie" to z pewnością książka kontrowersyjna, która pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Pod wpływem prozy Julity Strzebeckiej w mojej głowie bowiem pozostały obrazy monstrualnych, śmierdzących kobiet, które feedersi karmili przez specjalne rury wtłaczane do gardła. Nigdy chyba nie przestanę się dziwić temu, ile patologicznych zachowań może reprezentować sobą człowiek. Czytajcie więc, takiej książki na naszym rynku jeszcze nie było.
Nie jest to pozycja łatwa lekka i przyjemna... Oj nie...
Trudna tematyka nałogowego objadania się, żeby nie powiedzieć dosadniej to jedno, ale wypaczenia tzw. wypasaczy... Dla mnie okropieństwo... Pojęcia nie miałam że tacy ludzie istnieją...
Obżarstwo jak każdy nałóg to rzecz z którą ciężko sobie poradzić i nie każdemu się udaje... Czy Joanna należy do grupy zwycięskiej czy przegranej? Sprawdźcie sami ;)
'' Ważne, żeby była przy kości, kochała jeść, miała kompleksy i nieudane próby odchudzania za sobą, a przy tym była nieszczęśliwa i samotna ''
Moja wspaniała koleżanka Ania powiada że '' Naprawdę dziwnych ludzi jest coraz więcej '' i ja się z nią w zupełności zgadzam, bo czyż nie dziwny jest facet którego najbardziej rajcują kobiety ważące w przedziale między 200 a 300 kilogramów, które z czasem stają się kalekami, bo już nie dają rady chodzić ? Które w końcu muszą oddychać przez rurkę z tlenem i załatwiać się do reklamówki, lub wprost pod siebie . Faceci których rajcuje smród potu takiej kobiety i jej cellulit i rozstępy . ? Nie moi kochani, nie opowiadam bzdur i zmyślonych historii, ani też jakiegoś horrorowatego filmu . Mówię o Feedersach, którzy mimo że poukrywani w przepastnych czeluściach internetu, nie są fikcją, są jak najbardziej realni i prawdziwi i to co robią jest zgodne z prawem, dopóki '' wypasana '' dobrowolnie je i nie jest do tego zmuszana .
Książka '' Nakarm mnie '', jest właśnie opowieścią o takich facetach i o takich właśnie kobietach .O feedersach i '' wypasanych '' . Jest to debiut i mimo pewnych niedociągnięć (jak to u debiutanta bywa) jest pozycją wartą polecenia , właśnie ze względu na podjęty temat . Przyznam się że ja, mimo iż przeczytałam już niezliczoną ilość książek, nie spotkałam się jeszcze z tym tematem poruszanym w sposób beletrystyczny . Niektóre fragmenty w tej pozycji są dość topornie napisane, odniosłam wrażenie że autorka próbowała zastąpić niektóre zbyt dosadne i obrzydliwe wydarzenia i wyrazy z nimi związane, bardziej '' kulturalnymi '', co wychodziło dość sztywno i sztucznie i książce się w niczym nie przysłużyło . Z czasem też książka staje się dość monotonna , gdyż '' głównym '' jej tematem jest co (wymieniane za każdym razem z nazwy) i w jakiej ilości jadła główna bohaterka Joanna i jakiej muzyki, też wymienianej za każdym razem z nazwy, słuchała .
Joanna, 35 letnia dyrektor finansowa sporego przedsiębiorstwa, zmanipulowana w perfidny sposób , staje się feedee Wiktora . Wiktor jest feedersem, lecz Joanna o tym nie wie i jest z początku bardzo szczęśliwa że może nic nie robić , jeść ile ze chce, a każdy dodatkowy kilogram kwitowany jest przez jej kochanka nieopisaną radością i świętowaniem . Czy Joanna w końcu zrozumie, że coś w tej całej sytuacji jest nienaturalnego ? Czy zrozumie to zanim dla niej stanie się za późno ? Co zrobi , czy uda jej się uwolnić ? Przeczytajcie, warto , mimo pewnych potknięć autorki i niezbyt wyszukanego zakończenia .
Przeczytane:2017-06-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 100 książek 2017,
Prosta aczkolwiek ogromnie sugestywna okładka, która nie razi feerią barw ani nie zalicza się do modnego nurtu zbliżeń twarzy. Intrygujący ON występujący w okładkowym cytacie, który wzmaga w potencjalnym czytelniku chęć odkrycia kim jest... To pierwsze odczucia podczas spotkania z debiutanckim "Nakarm mnie" Julity Strzebeckiej. Jak oceniam powieść? Zachęcam do poznania mojej opinii.
Joanna Wysocka ma trzydzieści pięć lat i piastuje stanowisko dyrektor finansowej. Pieniędzy jej nie brakuje, jednak jest sama i samotna. Mąż odszedł, znajomych brak a pracownicy firmy wolą nie wchodzić jej w drogę - nie odnosi się do nich przyjaźnie, nie darzy szacunkiem a zdarza się nawet poniżyć tego i owego jeśli czymś podpadnie.
A teraz - uwaga - będzie troszkę szokująco - bohaterka często zasypia w ubraniu, prysznic bierze nawet raz na trzy tygodnie i koniecznie potrzebuje do tego gąbki na kiju. Najczęściej higienę utrzymuje... chusteczkami nawilżającymi! A nową fryzurę przyćmiewają wyrzuty sumienia. Dlaczego? Otóż Joanna waży sto czterdzieści kilogramów. A mimo iż zdaje sobie sprawę ze swojej otyłości, nie potrafi przestać jeść i już samo posiadanie słodyczy ją cieszy. Wie, że ma dwa podbródki, czuje do siebie odrazę, brzydzi się swojego ciała, rozpacza że jest sama a w porannym ubieraniu musi pomagać jej sąsiadka... To upokarzające, ale nie ma innego sposobu. Nie pomaga nawet świadomość, że zęby są pełne plomb, chód przypomina kaczkę a otyłość prowadzi do kalectwa. Ot, patowa sytuacja. I jeszcze gdyby jadła większe porcje porządnych posiłków... Ale ona nie je, ona obżera się głównie słodkościami: chipsy, czekolady, wafelki, ptasie mleczko, cukierki toffi, chałwy, batony, pianki, pierniczki, delicje - wszystko to w ilościach hurtowych. Od samego czytania mnie mdliło!
Awaria windy i konieczność odbycie morderczej wędrówki na szóste piętro oraz kilkukrotnie omdlenia spowodowały, że Joanna znalazła się w gabinecie bariatry domagając się operacji zmniejszenia żołądka. Jako zamożna kobieta na wysokim stanowisku nie zamierza katować się ćwiczeniami i dietą. Ale czy uda jej się tego uniknąć? Czy powróci do rozmiaru czterdzieści, który nosiła jeszcze dwa lata temu? Czy wie jaki los ją czeka?
Naprzemiennie z historią pani dyrektor poznajemy szczegóły z życia dwóch mężczyzn. Wiktor jest bariatrą, który służbowe obowiązki musi godzić z jakże odmiennymi prywatnie preferencjami. Jest dwulicowy i przed niemal całym światem ukrywa prawdę o sobie. Jego kumpel - Albin - dotrzymuje mu towarzystwa podczas biegania czy gry w tenisa, ale najważniejsza jest dla Wiktora możliwość porozmawiania z kimś o swojej pasji. Albin jest bowiem feedersem. Feedersi to inaczej dokarmiacze bądź wypasacze kobiet ważących ponad sto kilogramów. Kręcą ich cellulit, fałdy i rozstępy a im więcej tłustego ciała tym feeders jest bardziej z siebie dumny. Niebawem w ich codzienność wkradnie się też Darek ze swoją feedee - Patrycją i akcja nabierze tempa. Adrenalina osiąga coraz wyższy poziom - zarówno u bohaterów jak i u czytelnika. Dlaczego? Otóż drogi Joanny i Wiktora zaczną się krzyżować...
Julita Strzebecka zadebiutowała bardzo odważnie. Sięgnęła po ogromnie trudny - a zarazem mało znany - temat jakim jest chorobliwe obżarstwo oraz celowe tłuczenie kobiet. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z problemem, gdyż kiedy czytałam "Zielarnię nad Sekwaną" Liliany Fabisińskiej , zwróciłam uwagę na zawarty tam fragment:
Jednak to tylko wzmianka - zaś Strzebecka wnikliwie opisuje problem. Nie tylko skutki, ale również przyczyny, okoliczności i możliwości walki. Trzeba tylko chcieć...
Książka od samego początku wywołała we mnie mnóstwo emocji. Nie nudziła mnie nawet na początku. Dość szybko wniknęłam w opowieść o otyłej i nie do końca szczęśliwej kobiecie. A kiedy do fabuły zostali wprowadzeni mężczyźni z nietypowymi upodobaniami to lektura upływała mi coraz szybciej, gdyż z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam zakończenia. Niektórym bohaterom kibicowałam, inni denerwowali mnie podejmowanymi decyzjami. Wiele scen szokowało, niektóre zaś budziły odrazę (do gustu nie przypadły mi jedynie opisy dotyczące wypróżniania). Nie mogłam pojąć jak kobiety z własnej woli chcą być feedee?! Czym jest życie dla jednego celu, jakim jest zaspokojenie potrzeby feedera dotyczącej posiadania wypasanej, zdanej na jego łaskę, która otrzymuje jedynie ból czy upokorzenie, ale z drugiej strony ma czuć się kochana i adorowana?! Czy to nie jest przypadkiem poniżające? Jak pokazały bohaterki powieści - da się tak "żyć"...
Julita Strzebecka bardzo szczegółowo opisała postacie co sprawia, że doskonale wiemy co myślą, czują i z czego wynikają ich działania. To nieprawdopodobne jak ludzie potrafią sami sobie zniszczyć życie i jeszcze nie dostrzegać wyciągniętych na pomoc dłoni. Autorka pokazała jak wiele tajemnic skrywa społeczeństwo. Może gdzieś obok nas żyją Ci, których codzienność nie wygląda normalnie... Może ich zainteresowania nie są ujawniane... Może ukrywają wstydliwe pasje, żeby nie zostać przyłapani... A może komuś trzeba pomóc... Otwórzmy oczy i rozejrzyjmy się, bo możemy uratować komuś życie.
"Nakarm mnie" to naprawdę świetna książka. Aż nie do wiary, że to debiut! Podczas lektury byłam zdziwiona, zszokowana, zniesmaczona, ale czułam też złość i podziw, choć nie do końca był on pozytywny. A to chyba dowód na to, że to potrzebna pozycja na polskim rynku wydawniczym. Uważam, że Strzebecka trafiła w niszę i doskonale ją wykorzystała. To przecież powszechny problem - otyłość. Wielokrotnie niedostrzegana przez tych, którzy jej doświadczyli. Wiedzą, że jest im źle z nadprogramowymi kilogramami, ale nie mają na tyle silnej woli, by walczyć. Nie zawsze też mają kogoś bliskiego, na kogo mogą liczyć a jeśli nie daj Boże trafią na feedersa... Może lepiej na tym wielokropku zakończę myśl.
Podsumowując - powieść debiutantki jest napisana w bardzo przystępny sposób, dzięki czemu nie nudzi, nie przytłacza... Chyba tylko skalą problemu. Ogromnie mnie poruszyła historia Joanny walczącej z nadwagą i z nieuczciwym bariatrą. Autorka prosto i chwilami brutalnie wprowadza czytelnika w świat ludzi otyłych - stara się zagrać na emocjach, na uczuciach i pokazać, że tym można się uporać.
Objadanie się bez umiaru kontra niecodzienny fetysz - kto będzie górą w "Nakarm mnie"? Polecam Wam ten kontrowersyjny, ale zarazem intrygujący debiut.