Pasjonująca opowieść o walce z depresją
Wypalenie zawodowe, frustracja, uzależnienie od alkoholu, poczucie braku sensu w życiu... Oto problemy, z jakimi borykają się bohaterowie powieści „Nad lawendowym morzem”. Pewnego dnia ich drogi się przetną, a za drzwiami jednej ze starych gdańskich kamienic zaczną płynąć słowa, które ułożą się w fascynującą opowieść pełną skrajnych emocji. Opowieść, w której rzeczywistość nieustannie przeplata się ze snem, a radość – z przygnębieniem i lękiem.
Jak radzić sobie z depresją? Czy da się wygrać z nieustępliwym losem? Jak zawalczyć o swoje szczęście, gdy wydaje się, że nie ma już szans na lepsze jutro? Nie sposób udzielić prostych odpowiedzi na te pytania. Pewne jest tylko jedno: łatwiej wyjść na prostą, gdy ma się wokół siebie ludzi, którzy chcą pomóc.
Obrócił się na bok i przetarł twarz dłonią. Wszystko było jak wczoraj. Walizka leżała na środku pokoju z ubraniami wylewającymi się z niej jak wnętrzności upolowanej przez dzikiego zwierza ofiary, z łóżka smętnie zwisał róg czystej, białej kołdry Piotra. Samego zaś Piotra w pokoju nie było.
źródło opisu:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 392
Język oryginału: polski
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2018/12/95-nad-lawendowym-morzem.html
(...)Szykowałam się na typową powieść obyczajową, która porusza problem naszych czasów, a mianowicie choroby natury psychicznej jak depresja, wypalenie zawodowe czy uzależnienia. Natomiast autorka zaserwowała nam kilkoro bohaterów, którzy zmagają się z codziennym życiem, lepiej lub gorzej. Są przeciętnymi ludźmi, którzy walczą z własnymi demonami. Często są to wytwory ich wyobraźni, które trudno zrozumieć potencjalnemu obserwatorowi. Nie ułatwiają tej sytuacji również historie życia poszczególnych bohaterów. Często są to opowieści z pogranicza snu i fantastyki. Niestety te zabiegi literackie nie przemawiają do mnie. Nie lubię czytać historii, w których rzeczywistość miesza się z nierealnymi wydarzeniami. Jednak, gdy bardziej zastanowimy się nad postępowaniem poszczególnych postaci, to uzmysłowimy sobie, że tak oni funkcjonują. Chory ma ogromny problem odróżnić rzeczywistość od tego co mu się wydaje, czego dobitnym przykładem jest Adam, który utwierdził się w przekonaniu, że jego przyjaciel zmarł śmiercią tragiczną. Niestety to tylko jego umysł spłatał mu tak koszmarny kawał.
W książce został poruszony problem wypalenia zawodowego, z którym zmagali się Adam, Oliwia, Kamila będący lekarzami. Odpowiedzialność jaka spada na lekarza za czyjeś życie jest ogromna. Jeden błąd, jakieś niedopatrzenie niesie za sobą tragedię dla pacjenta, jego rodziny oraz lekarza prowadzącego. Jak należy sobie radzić takich w sytuacjach? Nie wiem. Niektórzy popadają w wszelakiego rodzaju uzależnienia, aby odreagować stres. Jednak nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż w pewnym momencie można stracić panowanie nad własnym życiem. Inni załamują się psychicznie. Szczęściem jest, jeżeli w porę zauważą swój problem i udadzą się po pomoc do specjalisty. Smutne jest to, że często osoby z otocznia chorego nie dostrzegają symptomów choroby, gdyż chory znakomicie potrafi maskować objawy choroby. Autorka sygnalizuje nam, że osoby zmagające się z depresją często próbują popełnić samobójstwo, gdyż nie widzą sensu dalszego życia. Tylko nieliczni potrafią zrealizować terapię, której się poddali i w porę zauważyć objawy nawrotu choroby, która potrafi wielokrotnie powrócić pomimo leczenia (...)Książkę polecam osobom, które lubią historie o zabarwieniu psychologicznym. Mnie ta powieść nie do końca porwała. Zabrakło mi "tego czegoś" co nie pozwoliłoby mi odłożyć książkę za nim jej nie przeczytam. Jednak pomimo tych kilku wad, o których wcześniej wspomniałam uważam, że "Nad lawendowym morzem" jest udanym debiutem.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Przeczytane:2019-01-11,
Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, głównie ze względu na to, że z depresją mam gdzieś tam do czynienia. Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale takie są fakty. Miałam dość duże oczekiwania względem tej pozycji, a jak wyszło?
Książka podzielona jest takimi rozdziałami, gdzie każdy z nich jest przypisany do innego roku. Należy jednak zaznaczyć, iż akcja przeskakuje z każdym rozdziałem o dwa lata do przodu. W każdym z podrozdziałów poznajemy bohaterów książki. Między innymi sympatyczną Oliwię, którą z miejsca polubiłam, Annę, Adama, Jakuba, Kamilę, Antoniego, Adriana oraz kilku innych.
Każde z nich zmaga się z własnymi demonami. Jedne problemy są banalne, ale drugie są znacznie poważniejsze. Dziwne dla mnie okazało się to, że bohaterowie byli albo lekarzami, albo początkującymi pisarzami. Jedna osoba się znalazła, która była nauczycielem. Przez to miałam wrażenie, że autorka nie miała po prostu pomysłu na to, kim z zawodu mogą być te osoby, więc połowa z nich to lekarze, a druga połowa to pisarze. Albo i nawet dwa w jednym.
Szczerze mówiąc, spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Na okładce jest napisane, że jest to "pasjonująca opowieść o walce z depresją". Serio? Ja tutaj tak naprawdę żadnej walki nie zauważyłam. Połowa osób, które chodziły na spotkania grupy, popełniła samobójstwo. Czy tak wygląda ta walka?
Może ja po prostu tego za bardzo nie rozumiem, ale dla mnie ta książka była słaba. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na to, jak to wszystko poprowadzić, ale gdzieś po drodze to wszystko się zepsuło.
Jeżeli lubicie tematy psychologiczne lub tematy depresji, to będzie to książka jak najbardziej dla Was. Ja jestem niestety na nie.