Takimi opowieściami wybrukowane są sny
Lazlo i Sarai nie są już dłużej tym, kim byli. Sarai, Muza Koszmarów, dopiero odkrywa pełnię swoich możliwości, tymczasem Lazlo musi dokonać wyboru niemożliwego: ocalić życie ukochanej czy wszystkich mieszkańców Szlochu? Otwarcie zapomnianych drzwi do nowych światów zamiast odpowiedzi przynosi wiele pytań - czy bohaterowie zawsze muszą zabijać potwory, czy mogą je... ocalić?
Miłość i nienawiść, zemsta i łaska, zniszczenie i zbawienie ścierają się ze sobą w tej zadziwiającej i chwytającej za serce kontynuacji Marzyciela, bestsellera ,,New York Timesa".
Muza Koszmarów to historia o różnych odcieniach miłości, zaufania i szczerości. To nie jest książka na jeden wieczór, to powieść na całe życie. Jest warta każdej poświęconej jej minuty!
- Anna Targosz,czytampierwszy.pl
Mocna jak koszmar i jak najprzedniejsza fantastyka, nowa powieść Laini Taylor pozostawi czytelnika z głową wypełnioną cudami.
- ,,Hypable"
Sequel przewyższający pierwszy tom.
- ,,Kirkus Reviews"
Jeżeli polubiliście Marzyciela, to Muzę Koszmarów pokochacie! Autorka po raz kolejny udowodniła, że potrafi zaskoczyć. W tym tomie dostajemy akcję trzymającą w napięciu, mnóstwo emocji i wrażeń. Ta książka pochłonie Was niczym marzenia i sny.
- Tatiana Marchuk, lost-in-my-books.blogspot.com
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-02-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Muse of Nightmares
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
"Lazlo był jego przyjacielem. Lazlo był boskim pomiotem.
Jedno zaprzeczało drugiemu, bo nikt nie mógł się przyjaźnić z pomiotem. A Lazlo był pomiotem. Zaprzeczanie nie miało sensu. Czyli nie mógł być przyjacielem Ruzy. Wydawało się, że to proste rozumowanie, lecz umysł chłopaka nie potrafił się z nim pogodzić. Zupełnie jakby wyrysowano dwie kolumny i wypisano przy nich imię Lazla, a Ruza musiał jedną z nich zetrzeć."
"Muza Koszmarów" Laini Taylor to druga część "Strange the Dreamer". To naprawdę niezwykła fantastyka i muszę przyznać że nie sądziłam że to możliwe ale ta część wciągnęła mnie jeszcze bardziej niż poprzednia.
Po przeczytaniu poprzedniej części od razu wzięłam się za następną. Historia Lazlo i Sari całkowicie mnie pochłonęła.
Sari dopiero odkrywa pełnię swoich możliwości jako Muza Koszmarów. Tymczasem Lazlo musi dokonać niemożliwego. Jak ktokolwiek ma dokonać wyboru między życiem wszystkich mieszkańców Szlochu a życiem ukochanej?
Miłość, nienawiść, lojalność, zniszczenie, zbawienie. To tylko nieliczne motywy, które wię tutaj przeplatają.
Zdecydowanie polecam!
Czasem to, co miało być rozwiązanie, okazuje się stawiać kolejne pytania. Kiedy na szalach leżą losy wielu ludzi, jak właściwie wycenić ich wartość? Zapraszam na recenzje książki, która zrobiła sporo szumu w Internecie. Czy słusznie?
Lazlo i Sarai zmienili się, nie są już tym, czym byli. Ale wcale nie oznacza to mniejszych problemów. Wątpliwości i pytania wciąż się mnożą. Lazlo musi dokonać wyboru, kogo ocalić, dwoje bliskich ludzi, czy wielu nieznajomych? Na wiele pytań nie ma łatwych odpowiedzi, a decyzje trzeba podjąć.
„Muza koszmarów” to drugi tom „Marzyciela”, książki z obłędną okładką i sporym zapleczem fanowskim. Pierwsza część skończyła się w sposób, który tylko wzmocnił apetyt na kontynuację. Właśnie dlatego z zapartym tchem czekałam na wyjaśnienie wielu wątpliwości. Czy się doczekałam? Jak najbardziej. Całe szczęście uzyskałam odpowiedzi na chyba wszystkie pytania, które chodziły mi po głowie. Nareszcie dowiadujemy się więcej na temat pochodzenia bogów oraz ich mocy.
"Za rogiem zawsze będzie czyhał jakiś nowy koszmar. To jej nowa prawda".
Po raz kolejny otrzymujemy też wartką przygodę i dynamiczną fabułę. Tempo akcji nie zwalnia ani na chwilę, a nasi bohaterowie wciąż muszą mierzyć się z kolejnymi przeszkodami. Dzięki temu czytelnik może liczyć na ciekawą, pełną zwrotów akcji historię.
Ciąg dalszy na:
Ksiazka, która pod piękną okładką skrywa równie piekną historię z morałem wartym uwagii.
Książka zawiera w sobie dwie historię. Jedna jest to historia Lazlo i Sarai oraz mieszkańców Szlochu i boskich podmiotów. Druga to historia dwóch sióstr, które oczekują przybycia niebieskich bogów, aby odmienili ich los.
Czytajac tą historię czułam sie jakbym żyła obok tych bohaterów, poznajac ich marzenia i sekrety.
Akcja nie daje się czytelnikowi nudzić i zaskakuje na każdym kroku.
Polecam przeczytać tą i poprzednią część, bo warto poznać tę historię. A ja mma cichą nadzieje, że autorka stowrzy dalszą część tej historii.
Książkę można odebrać za punkty na portalu czytampierwszy.pl
Marzyciel mnie oczarował 😍 Stworzonym światem, świetnie wykreowanymi postaciami, pięknym językiem, magiczną historią i tym jak wszystkie przedstawione wątki splatają się w jeden 💙 Nie inaczej było z jego kontynuacją - Muzą Koszmarów - która utrzymuje poziom pierwszego tomu i jest bardzo dobrym dopełnieniem Marzyciela. Przedstawia dalsze losy Lazlo, Sarai i ludu Szlochu oraz wyjaśnienia wiele wątków i pytań, które zgromadziły się i zaintrygowały mnie w pierwszym tomie. Autorka zmieniła trochę styl opowieści - postawiła na szybsze tempo akcji oraz skupiła się bardziej na historii i uczuciach pozostałych bohaterów, dzięki czemu możemy lepiej ich poznać. Przybliża nam również wydarzenia z Rzezi, które rzutują na dalsze losy i zachowania postaci, a także wprowadza nowych bohaterów. Dostajemy również więcej informacji o bogach i ich świecie. Z pewnością to wszystko zaspokaja ciekawość, jednak czyni to pewnym kosztem - Lazlo, który od początku skradł moje serce został w tej części okropnie zepchnięty na drugi plan ☹ Autorka skupiła się bardziej na innych postaciach – m. in. przemianie Sarai, która w tym tomie na nowo kształtuje swój dar i uczy się nim posługiwać; Minyi, jej motywacji i bardzo złożonej osobowości czy Korze i Novie, które dopiero poznajemy.
Fabuła książki w dalszym ciągu jest oryginalna, barwna i zaskakująca. Autorka prezentuje nam bardzo dobrze przemyślany, skomplikowany i dopracowany w każdym calu świat. Stworzeni przez nią bohaterowie są dobrze wykreowani, ciekawi i różnorodni. Wątki z obu tomów niesamowicie się ze sobą łączą.
Mocną stroną tej dylogii jest również fakt, że Laini Taylor nie skupia się w niej jedynie na warstwie przygodowej i fantastycznej, ale schodzi głębiej poruszając naprawdę ważne aspekty życia (samotność, miłość, nienawiść, traumę, chęć zemsty, życie z konsekwencjami podjętych w przeszłości decyzji czy przebaczenie). Autorka poprzez baśniową opowieść daje nam niezwykłą lekcję moralności i wspaniale porusza nasze emocje.
Naprawdę gorąco polecam tę serię!
Książkę odebrałam za punkty na portalu CzytamPierwszy.
Chciałabym się podzielić wrażeniami z czytania drugiego tomu dylogii Strange The Dreamer - Muza koszmarów. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po drugim tomie, kiedy pierwszy tak mnie zauroczył.
W drugim tomie Laini Taylor kontynuuje losy Lazla i Sarai, ale wprowadza też wątek Kory i Novy, sióstr, których historia toczy się w jakimś innym miejscu i innym czasie. Oba wątki przedstawione są równolegle, przeplatają się w narracji chronologicznie dla danego wątku, ale niechronologicznie względem siebie.
W Muzie koszmarów fabuła szybko mknie do przodu. Pamiętam, że moim zarzutem wobec Marzyciela był właśnie bardzo powolny i dość nudny rozwój akcji w pierwszej jednej trzeciej książki. I tak jak pierwszy tom był o szukaniu siebie, tak drugi zdecydowanie bardziej skupił się na poszukiwaniu rozwiązania problemów.
Laini Taylor ma talent do wciągania w fabułę i rysowania słowami świata, który wręcz pochłania. Rzadko czytam z wypiekami na twarzy, ale Muzę koszmarów pochłonęłam właśnie w taki sposób.
Spodobało mi się, w jaki sposób zostały uzasadnione charaktery niektórych postaci, między innymi Novy i Minyi. Historie, które spowodowały ich złość oraz odcięcie od pozostałych emocji, doskonale uzupełniły obie te postaci.
Oczywiście nie da się nie wspomnieć o uczuciu, łączącym Lazla i Sarai, oraz o trudnościach, w jakich znaleźli się przez wydarzenia z finału Marzyciela. W zasadzie cała książka to pokonywanie różnych przeszkód, także tych emocjonalnych i fizycznych.
Rozpływam się nad tą serią, bo autorka tak zgrabnie wyjaśniła wszystkie zawiłości, wydarzenia, postaci, ich możliwości oraz ograniczenia, że mam wrażenie, że jestem w pełni usatysfakcjonowana zarówno serią, jak i jej finałem.
---
Książkę przeczytałam dzięki portalowi CzytamPierwszy.pl
Książka stanowi kontynuację cyklu Strange The Dreamer.
W tym tomie poznajemy ciąg dalszy historii Lazla, który już dowiedział się, że sam jest boskim pomiotem i stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Poznajemy też losy pozostałych boskich pomiotów, które w dzieciństwie zostały zabrane z cytadeli.
Najważniejszym wyborem, przed jakim staje Lazlo już na początku książki, jest wybór pomiędzy losem mieszkańców Szlochu, a więc jego przyjaciół, a dalszym życiem z ukochaną Sarai. Minya okazuje się w tym wypadku bezwzględna i stara się wykorzystać ogrom miłości Strangea w celu pomszczenia dzieci zamordowanych w czasie Rzezi. Czy Eril Fane ma szansę przeżyć to starcie? A może nieprzyjaciel nadejdzie z zupełnie innej strony w najmniej oczekiwanym momencie? Czy boskie pomioty będą w stanie zjednoczyć swe siły z ludźmi Szlochu, aby uratować swoje życie i miasto?
***
"Dawno temu siostra złożyła przysięgę, której nie potrafiła złamać. Przysięga złamała ją.
Dawno temu dziewczyna dokonała niemożliwego, lecz się z tym spóźniła.
Dawno temu kobieta nareszcie się poddała, a korze na nią czekało."
***
Książkę, tak jak poprzednią część cyklu, czyta się dobrze, jednak w pewnym momencie autorka zaczyna mieszać. Pojawia się dużo nowych wątków i do opowieści wkrada się chaos. Momentami trudno się połapać czyją historię aktualnie czytamy, a przede wszystkim czy dany opis dotyczy przeszłości, przyszłości czy może teraźniejszości? Zdarzało się, że musiałam się naprawdę mocno skupić, aby się w tym wszystkim nie pogubić i zrozumieć wątki.
Poza tym czytanie było przyjemne i cieszyłam się, ze mogłam poznać dalszą część historii dzieci, które już w momencie przyjścia na świat były skazane na nieszczęście. Muszę przyznać, że wprowadzeni przez autorkę nowi bohaterowie oraz wyjaśnienie losów dzieci zabranych przez Korako zupełnie mnie zaskoczyły. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wypadków i poruszyło mną okrucieństwo, jakim wykazali się bogowie. Ale niemałe wrażenie zrobiła na mnie także siła uczuć pomiędzy Lazlo i Sarai, która była w stanie przetrwać nawet śmierć dziewczyny. Coś niesamowitego. Myślę, że z tej książki można wyciągną wiele ciekawych wniosków.
Zdecydowanie polecam osobom, którym spodobał się pierwszy tom cyklu.
Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
www.czytampierwszy.pl
"Muza koszmarów" to drugi tom cudownej serii autorstwa Laini Taylor. W tym tomie opisane są dalsze perypetie Lazlo i Sarai. Dwójka bohaterów może być wreszcie razem, jednak utrudnia to śmierć Sarai. Trudne decyzje, miłość i intrygi to jest to co znajdziecie w "Muzie koszmarów". Ta książka podobała mi się zdecydowanie bardziej od pierwszego tomu, który także dobrze przyjęłam. Szybsza akcja, oraz miłość dwojga głównych bohaterów, wysuwająca się momentami na pierwszy plan to właśnie to czego brakowało mi w "Marzycielu". Połączenie tego z cudownymi i spójnymi opisami autorki oraz z wciągającą oryginalną fabułą tworzy jedną z lepszych książek fantastycznych. Wątek romantyczny Lazlo i Sarai staje się czasami zbyt upiększony, jednakże mnie, zatwardziałej romantyczce, bardzo przypadł do gustu. Kolejnym plusem powieści jest oczywiście przecudowna okładka, która przykuła moje oko od pierwszego ujrzenia. Jedynym minusem powieści są momentami zbyt rozwlekłe opisy autorki, które po pewnym czasie zaczynają zanudzać. W pierwszym tomie rozpływałam się nad nimi, jednakże w tym momencie nie zachwycają mnie już swoją spójną budową, acz czasami nawet irytują, podczas czytania książki. "Muza koszmarów" to książka zdecydowanie godna polecenia wszystkim zatwardziałym czytelnikom "Marzyciela", lecz także i nowym osobom gotowym poznać tę przecudowną historię. Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytampierwszy.
Najbardziej lubię czytać książki o zwyczajnym, prostym życiu ale czasami dla zmiany klimatu sięgam po magiczną powieść dzięki której oderwę się od rzeczywistości. Taką książką zdecydowanie jest "Muza koszmarów", pierwsza część "Marzyciel" to był dobry wstęp ale dopiero tutaj Laini Taylor rozwinęła skrzydła.
"Marzyciel" skończył się sceną gdzie martwe ciało Sarai leżało w ramionach Lazlo, "Muza Koszmarów" od razu przenosi nas do Szlochu, krainy marzeń, pięknych uczuć oraz największych zbrodni. "Sarai żyła i oddychała koszmarami, odkąd skończył sześć lat. Przez cztery tysiące nocy poznawała senne krajobrazy Szlochu, będąc świadkiem zdarzeń okropnych, a sama je tworzyła. Była Muzą Koszmarów." Kiedy wreszcie Lazlo i Sarai mogą być razem okazuje się że nic nie jest proste, ona jest martwa a on musi wybrać między nią a mieszkańcami Szlochu. "Lazlo też tu był, cudowny i błękitny, z wiedźmowym światłem bijącym z oczu. (...) Jego twarz zapłonęła żarem miłości. Po policzkach spłynęły mu łzy, a ona spijała je pocałunkami. Jej uśmiechnięte usta zetknęły się z jego wargami."
Ta historia i jej energia bardzo mnie wciągnęły, wszystko działo się szybko i dynamicznie a co najważniejsze dla mnie był wątek miłosny. Co do książek z serii to zawsze obawiam się tej drugiej części ponieważ zakochuje się w pierwszej, wyobrażam sobie co będzie dalej a potem w druga część okazuje się bardzo nieudana i ciągnięta na siłę, tutaj tego nie było wręcz wydaje mi się że druga część podoba mi się bardziej. Bardzo fajnym posunięciem było też wprowadzenie nowych postaci, sióstr Kory i Novy dzięki nim akcja nabrała tempa, bardzo spodobało mi się w nich to że były takie zżyte z sobą, najczęściej rodzeństwo ze sobą rywalizuje a one były jednością, robiły wszystko razem i dobrze im to wychodziło.
Jeżeli ktoś z Was lubi takie magiczne powieści to ta jest i magiczna, piękna a do tego ma cudowną, miłosną historie w tle, ja się w niej zakochałam i jestem bardzo ciekawa czy powstanie kolejna część.
Akcja rozpoczyna się tuz po wydarzeniach z pierwszej części. Wszyscy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Lazlo stał się niebieski i zyskał moc, a Sarai jest ucieleśnionionym duchem. Para stanie przed wyborem uratowania swojej miłości, czy tysiąca istnień mieszkańców. W kontynuacji „Marzyciela” pojawiają się nieznane dotąd postacie Kory i Novy, których los, nieubłaganie zwiąże się z znanym nam światem. Miasto stanie na granicy wojny i upadku. Tempo jest niesamowite. Od pierwszej strony zostajemy rzuceni w wir akcji, która nie zwalnia do ostatniej strony. Autorka zgrabnie połączyła dwa wątki które się uzupełniają, wtedy uzyskujemy odpowiedzi, które nurtują po lekturze Marzyciela. Książka napisana barwnym językiem. Opisy są przepiękne i mają w sobie nutkę magii. Widać że Laini Taylor miała pomysł na tę książkę. Nic nie jest pozostawione przypadkowi. Rozpoczęte w pierwszej części wątki miały swój dalszy ciąg, a nowe zgrabnie wpleciono w opowieść. Postacie postawieni zostali w sytuacjach dzięki którym poznajemy ich z innej strony. Mimo całej niesamowitej otoczki książka porusza naprawdę ważne tematy: traumę, chęć zemsty, przebaczenie, stawianie czoła swoim decyzjom z przeszłości. Mam wrażenie że w Muzie Koszmarów przygasł odrobinę Lazlo, przynajmniej na początku stracił swoją charyzmę, ale poza tym wciąż jest tym samym dobrym, i pełnym wrażliwości marzycielem. Rozbłysła za to gwiazda Sarai. Dziewczyna odkrywa siebie na nowo. Dotychczasowe ograniczenia stają się dla niej siłą, a miłość daje jej nadzieję na lepsze jutro. Co szczególnie mi się spodobało to wykreowanie bohaterów w swoim bardzo złożony. Nawet jeśli któryś z nich nie przypadł nam do gustu, to pojawia się „ale”. Autorka serwuje nam całą gamę emocji. Od bólu i rozpaczy po radość i ulgę. Ksiązka niesamowicie angażuje emocjonalnie. Dobrze było wrócic do tego niesamowitego świata. Muza koszmarów to bardzo udana kontynuacja. Polecam, ja z pewnością jeszcze nie raz po nią sięgnę.
I tak jak "Marzyciel" pochłonął mnie totalnie, to "Muza Koszmarów" zrobiła to jeszcze bardziej! To tutaj tak naprawdę autorka pokazuje nam na ile ją stać, rozwija swoje skrzydła i buduje przed nami prawdziwy, magiczny świat...
Znowu wracamy do Szlochu, znowu spotykamy się Lazlem, Sarai, Jaskółką i resztą mieszkańców tego magicznego i bajkowego miejsca. Co więcej.. mamy nowych bohaterów! Jednocześnie widzimy losy dwóch bliźniaczek Novy i Kory, a gdyby tak boskich dzieci było więcej?
Książka znowu urzekła mnie swoim językiem, opisami i magią, którą w sobie zawiera. Tutaj dochodzi nam nawet trochę pikanterii i zdecydowanie nie jest to powieść dla dzieci! Nawet nie widziałam kiedy tak bardzo wciąga mnie w swoje strony i jak sama przenikam tą wyjątkową historią.
I dalej wyciska z nas łzy! Dalej smuci, pokazuje tragedię i ogrom bólu. Widzimy jak łatwo wpaść w sidła przeszłości, jak łatwo zatracić się w nienawiści. Ja pokochałam wszystkich bohaterów. Każdy z nich jest indywidualny i wyjątkowy. Świetnie wykreowany i przedstawiony. Nie sposób się z nimi nie zżyć przez te strony i opisy.
Na koniec tylko powiem, że mam cichutką nadzieję, że pojawi się u nas i trzeci tom. I to jak najszybciej, bo ten tak samo jak pierwszy pokonałam w dwa dni! I były to dwa niesamowite i bardzo magiczne dni! :)
"Niełatwo myśleć o jutrze, kiedy smutek osadza się na dnie żołądka niczym tłusty smar."
Czytając pierwszą część "Marzyciela" byłam zachwycona, z resztą co w tym dziwnego, patrząc na to jak poruszył region czytelniczy. Niestety sięgając po drugi tom, moje wymagania wzrosły, co wiązało się z faktem, trudności zadowolenia z lektury, z drugiej strony obawiałam się pisania na siłę, przeciągania, na szczęście moje obawy po czasie zostały rozwiane. Autorka nie dość, że poradziła sobie z kontynuowaniem akcji z pierwszej części, to najwidoczniej postanowiła, pokazać nam trochę więcej z tego świata. Ale cii! Obiecuję, że więcej wam już nie powiem!
Mówiąc o fabule, jak pewnie się domyślanie, tą przygodę zaczynamy na.. a nie, nie będziemy psuć pierwszej części. Mogę tylko wspomnieć, że tutaj poznamy dokładniej świat Sarai i jej przyjaciół, mianowicie skąd wziął się ich dom, a także oni sami. Na czym to wszystko polega i jak wygląda historia niektórych znanych osobistości. "Muza koszmarów" także daje nam możliwość lepszego poznania głównych bohaterów, więc można stwierdzić, że ta część potrafi rozwiązać wiele zaczętych wątków. Osobiście uważam, że to rozwiązanie jest jak najbardziej trafne. Autorka dobrze postąpiła, patrząc na to, że w "Marzycielu" każdy zapoznał się z fabułą i wiedział, czy to jest książka dla niego, w drugiej części, mógł zagłębić się w detalach oraz cechach bohaterów. Reasumując, jestem na tak!
Główni bohaterowie, jak w poprzedniej części, zachwycili mnie i jak najbardziej zachęcili do czekania na kolejne przygody (co mam nadzieje nastąpi). Lazlo nadal pozostaje moją małą miłością, choć Jem z "Diabelskich maszyn" nadal króluje na pierwszym miejscu. Jedyne co nie przypadło mi do gustu, to niektóre fragmenty, gdzie miałam wrażenie, że dostałam za duża dawkę opisów, a za małą akcji. Oczywiście wygląd zewnętrzny jak i wewnętrzny, także nie zostawia nic do zarzucenia. Książkę czyta się bardzo dobrze, czcionka była dla mnie wręcz idealna. Mówiąc, krótko i na temat, jak najbardziej polecam zapoznać się z "Muzą koszmarów" i dać porwać się w wir przygody.
"Czuł się jak przetarty sznur, który może lada chwila pęknąć, ale tak po prawdzie trwało to już całe lata i jakoś nie pękł. Trzymał się jeszcze na tych paru niteczkach, które najwyraźniej wykonano z mocnego materiału."
Za książkę dziękuję CzytamPierwszy.
Laini Taylor do perfekcji wyrobiła sobie styl pisania. Dlatego całość powieści i wszystkie opisy czyta się niesłychanie dobrze. Podobnie jak w pierwszej części autorka wprowadziła niesamowity klimat, w którym mamy jeszcze więcej magii i fantazji (osobiście nie gustuję za bardzo w bardzo fantastycznych książkach, stąd też jeden punkt mniej). Podczas czytania nie dostrzegłam ani jednego niedociągnięcia, a cały świat i historia wypada perfekcyjnie. Po przeczytaniu opowieści jesteśmy skłonieni do refleksji na temat nienawiści z którą się spotykamy czy też echem przeszłości, które spada również na nas. Postaci bohaterów stworzone bardzo poprawnie i dokładnie, po przeczytaniu całości widzimy, że każdy z tych bohaterów miał swój wkład do powieści i bardzo dobrze ją uzupełnia. Książkę, podobnie jak pierwszą część, gorąco polecam.
Za książkę dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Prawie rok temu po raz pierwszy spotkałem się z twórczością Laini Taylor w książce pt. „Marzyciel”. Pisarka oczarowała mnie barwnym językiem, lekkim stylem i fabułą od której nie mogłem się oderwać. Z ogromnym zniecierpliwieniem czekałem na kolejny tom, który dzięki portalowi „Czytam Pierwszy” mogłem przeczytać przedpremierowo. Co o nim sądzę?
Na wstępie poznajemy dwie nowe bohaterki, siostry- Korę i Novę. Dwie nic nie znaczące postacie, ale czy na pewno? Matka dziewczynek została wybrana przez Mesarthimów wiele lat temu przez co wierzą, że one również posiadają jakąś moc i kiedyś zostaną wybrane. Jednak marzenia do których dążą mogą tak naprawdę okazać się innymi, niż się wydają.
Sarai jest duchem przywiązanym do Minyi. Można rzec, że „życie” Sarai jest zależne od Minyi. Lazlo Strange staje przed wyborem niemożliwym- chronić swoją ukochaną, ale zesłać śmierć na mieszkańców Szlochu, czy może uratować ludzi, ale skazać swoją ukochaną na „śmierć”. Czy musi istnieć tylko jedno wyjście?
Wydawało mi się że autorka już niczym nas nie zaskoczy, jednakże po skończeniu książki nie jestem w stanie powiedzieć, który tom jest lepszy. Laini Taylor ujawnia nam tajemnice niebieskich potworów, przybliża losy boskich pomiotów oraz odkrywa sekrety z przeszłości, która wcale nie jest kolorowa. Do czego posunęli się Mesarthimowie?
Laini Taylor w kontynuacji Marzyciela ukazuje ewolucję bohaterów. Stają się bardziej dojrzali. Pokazują, że: „Czasami wystarcza po prostu zacząć robić pewne rzeczy inaczej”
Pisarka w tej powieści pokazuje, że zachowania ludzi w bardzo dużym stopniu zależą od społeczeństwa. To społeczeństwo kształtuje nasze charaktery. Złe osoby mogą być tak naprawdę przepełnione goryczą i samotnością. Przemoc zawsze rodzi przemoc i nie prowadzi do niczego dobrego.
Moje ulubione cytaty to:
„- Prośba o pomoc to nie słabość
- Słabością nie jest też pomóc sobie”
„Sami wybieramy kim jesteśmy”
„Umysł potrafi ukryć pewne rzeczy, ale jednego nie umie: usunąć ich. Może maskować, lecz nie wymazać. Wspomnienia nie odchodzą.”
Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi:
Lazlo i Sarai powracają w kontynuacji przegenialnego ,,Marzyciela". Oboje muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Czekać ich będą nowe przygody i niespodziewane sytuację.
,,Dwie połówki nie czyniły całości, nadal były rozdzielonymi I zakrwawionymi, zupełnie osobnymi częściami: jedna pozostała lojalna wobec rodziny, druga starała się zrozumieć, że ludzie także stali się ofiarami"
,,Muza koszmarów" ma nie tylko przepiękną okładkę, ale również i treść.
To jak autorka pięknie kreuje historie jest niebywałe. Każde słowo jest ważne. Jedno niepozorne zdanie wydawać by się mogło nic nie znaczące później wspaniale dopełnia całości.
Bohaterowie są maksymalnie dopracowani, a wątek Ruzy i Nero podbił moje serce. Każdy z bohaterów jest dopracowany w najmniejszym szczególe. Jedynym małym minusikiem, który trochę mnie mierził (uff, ale trudne słowo) był wątek miłosny. Osobiście uważam, że niektórych scen autorka mogła nam darować. Jednak i tak ten szczegół w niczym nie umniejsza genialności tej historii. I ostatnie słowa rozpalają we mnie iskierkę nadziei, że powrócimy jeszcze do tych niesamowitych bohaterów.
Wszystko się zmieniło. Lazlo jest niebieski a Sarai martwa. Niezwykły dar Minyi pozwolił jej pochwycić duszę Muzy Koszmarów i sprowadzić do cytadeli pod postacią ducha. Jednak radość Lazla z odzyskania ukochanej jest przedwczesna, Minya bowiem dla zaspokojenia swej żądzy zemsty posunie się do wszystkiego - nawet odebrania Marzycielowi jego Muzy. Lazlo staje przed niemożliwym wyborem pomiędzy Sarai a ludem Szlochu. Tymczasem na odległym świecie dwie siostry Kora i Nova marzą o wizycie niebieskich bogów zstępujących z nieba z nadzieją, że dołączą do nich i uciekną od beznadziei życia na rubieżach. I po raz kolejny przewrotny los spełni marzenie, ale nie tak, jak spodziewał się tego marzący...
Biorąc pod uwagę jaki zachwyt wywołał we mnie "Marzyciel", nie jest chyba niczym dziwnym, że nie doczekałam premiery drugiego tomu i gdy tylko pojawiła się szansa na zdobycie egzemplarza przedpremierowego, natychmiast z niej skorzystałam. Chciałam jak najszybciej wrócić do Szlochu i jego cudownych mieszkańców, po raz kolejny poczuć tę wspaniałą magię, którą obdarza nas autorka i dowidzieć się jak kończy się ta historia. Czy "Muza Koszmarów" spełniła moje oczekiwania? Tak, tak, po trzykroć tak!
Powrót do Szlochu był równie magiczny jak początek mojej w nim przygody. Oceniłam "Marzyciela" na 10/10 i teraz mam problem bo "Muza Koszmarów" jest jeszcze lepsza, a mnie zabrakło skali. Jest tu wszystko, co tak pokochałam w poprzednim tomie, ale jest... bardziej. Może z wyjątkiem magii, bo wspaniały, baśniowy styl pisania autorki niestety nieco ucierpiał na rzecz szybszej akcji i niemożliwych wydarzeń. Ale fabuła nadrabia te braki i właściwie się ich nie odczuwa. To naprawdę piękna opowieść z bardzo mądrym przesłaniem. Zakończenie daje okruch nadziei na kontynuację, za co będę trzymać mocno kciuki, bo nie wiem czy w przeciwnym razie zdarzy mi się przeżyć coś równie wspaniałego na kartach powieści. Wszystkim gorąco polecam tę opowieść, bo daje czytelnikowi nieskończenie dużo nie oczekując nic w zamian. Naprawdę warto!
rosemaryczyta.blogspot.com
czytampierwszy.pl
"Marzyciel" Laini Taylor był dla mnie książką wyjątkową. Na tyle, że znalazł się w top 3 przeczytanych przeze mnie książek w 2018 roku. Wszystko tam było świeże i inne. Był magiczny, oryginalny świat, niezwykłe postaci, a także bajkowy, zachwycający styl i rozrywające serce zakończenie. Z tego powodu trochę się bałam, że "Muzę koszmarów" dopadnie klątwa drugiego tomu i nie uda jej się przeskoczyć postawionej niezwykle wysoko poprzeczki. Czy podołała wyzwaniu?
Akcja książki rozpoczyna się w miejscu, w którym rozstaliśmy się z "Marzycielem". Lazlo, dzięki odkrytej nieoczekiwanie mocy, ratuje miasto, ciało Sarai umiera. Dzięki zdolnościom Minyi, Sarai może nadal żyć, chociaż w innej postaci. Jest wdzięczna dziewczynce, dopóki nie odkrywa, że jako ucieleśniony duch, stała się jej więźniem i od tej pory będzie robić wszystko, co tamta każe. Zakochani stają przed trudnym wyborem, ratować siebie i swoją miłość, czy poświęcić siebie dla ratowania mieszkańców Szlochu. Jaki scenariusz wybiorą? Jak dużo są w stanie poświęcić?
"Muza koszmarów" nie zachwyciła mnie tak jak "Marzyciel", chociaż uważam, że nadal trzyma poziom. Język, jakim została napisana jest tak samo piękny, poetycki, metaforyczny. Postaci zostały dobrze wykreowane, niczego im nie brakuje. Oprócz dobrze znanych nam bohaterów, pojawiły się tu nowe osoby, które urozmaiciły fabułę i nadały jej tempa. Zabrakło jednak starego dobrego Lazlo Marzyciela, którego można było spotkać w pierwszym tomie. Lazlo się zakochał i stał się przez to inny, zamyślony, rozmarzony, mniej charyzmatyczny. Poza tym jest go w tym tomie zdecydowanie za mało, został zepchnięty na drugi plan. Sarai jako duch znajduje się pod władzą zgorzkniałej i żądnej zemsty Minyi, spod pieczy której próbuje się wyrwać. Ta uwięziona w ciele dziecka bogini chce wykorzystać zaślepionego miłością do Sarai Lazlo, aby zniszczyć Szloch i jego mieszkańców. Obie bohaterki zostały przedstawione rewelacyjnie. Szczególnie przepełniona nienawiścią Minya, która w tej części bryluje. Jest to postać niezwykle złożona i przy jej pomocy autorka porusza ważne kwestie, takie jak pragnienie zemsty, radzenie sobie z osamotnieniem, bólem, traumą z przeszłości, odrzuceniem, nienawiścią. Sarai w tym tomie rozkwita, pokonuje swoje ograniczenia, uczy się na nowo władać swoim darem, odkrywa siebie i bardzo się zmienia. Jest jedna rzecz, która mi się tu nie spodobała, zrobiło się w "Muzie" trochę zbyt cukierkowato. O ile w "Marzycielu" romans dopiero kiełkuje, tutaj jest już w pełni rozkwitu. Momentami było tego zbyt dużo. Mogłabym doczepić się jeszcze odrobinę do opisów, bo chociaż nadal jest bajkowo, klimatycznie i urzekająco, momentami jest zbyt obszernie i przez to nudno. Ale na plus z kolei zasługuje fakt, że akcja w tym tomie przyspiesza, jest zdecydowanie bardziej dynamicznie.
Wymienione przeze mnie drobne niedociągnięcia przysłania fakt, że ten tom daje odpowiedzi na wszystkie pytania z jakimi zostawiła nas autorka po przeczytaniu pierwszej części. A było ich trochę, nie powiem.
Jestem zadowolona z lektury. "Muza koszmarów" jest dobrym uzupełnieniem "Marzyciela", a po lekturze pierwszej części wręcz obowiązkowym. Bez "Muzy" pierwszy tom nie jest kompletny. I chociaż, moim zdaniem, kontynuacja nie dała rady przeskoczyć postawionej wysoko poprzeczki, nadal trzyma bardzo wysoki poziom. Dlatego jak najbardziej polecam :)
https://maitiribooks.blogspot.com/2019/05/muza-koszmarow-laini-taylor.html
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu www.czytampierwszy.pl
Druga część cudownego "Marzyciela" nie miała łatwo. Po końcówce pierwszego tomu mój entuzjazm i oczekiwanie urosło do bardzo wysokiego poziomu. Ale też byłam pełna obaw, czy będzie równie dobrze i czy dalszy ciąg utrzyma tą magiczną atmosferę. Na szczęście klątwa drugiego tomu tym razem nie zadziałała.
"Ulice były pełne jak żyły, pulsowały niczym pompowane strumienie krwi. Tłum cisnął się przez miejskie arterie, a potem się z nich wylewał. Szloch krwawił swoimi mieszkańcami."
Z tą powieścią jest chyba tak, że jeśli ktoś czytał "Marzyciela" nie potrzebuje zachęty. Ale na pewno może bez obaw i z przyjemnością powrócić do bohaterów, których zna. Autorka bezsprzecznie utrzymuje klimat baśniowosci, trochę senny i eteryczny. Tutaj jednak mamy wiekszą łatwość "wejścia" w świat, znamy już określenia, jego złożoność i panujące zasady.
"Niełatwo myśleć o jutrze, kiedy smutek osadza się na dnie żołądka niczym tłusty smar."
Książka, którą trzeba się delektować, dawkować treść i czerpać prawdziwą przyjemność z czytania.
Książkę wymieniłam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.
Jeśli przeczytałeś/ przeczytałaś "Marzyciela" i zakochałeś/zakochałaś się w jego świecie, to "Muza koszmarów" to lektura obowiązkowa.
Czy jest możliwa dalsza miłość głównych bohaterów, gdy jedno z nich umiera i staje się duchem? Oczywiście, że tak. Jednakże tylko dzięki Miny'i, która stara się wykorzystać ten fakt do swoich własnych celów.
Nie spodziewałam się wielkich niespodzianek po tej książce- poza oczywiście jeszcze wspanialszą akcją, ale to można było przewidzieć- jednak zaskoczyła mnie w sposób pozytywny. Pojawia się tutaj wiele nowych zagadek, nowe postacie i nowe światy. Dogłębna analiza przeszłości ukazuje nowe światło na pewne sprawy.
Książkę tą polecam w szczególności marzycielom oraz osobom, które często odbiegają myślami w inny świat.
Książkę można odebrać za punkty w portalu Czytampierwszy
"Muza koszmarów" to drugi tom "Marzyciela" Lani Taylor.
Z pewnością wiele osób z Was już przeczytało "Marzyciela", gdyż ta książka ewidentnie zawładnęła światem i z pewnością nie raz już o niej słyszeliście całą gamę pozytywnych opinii. Teraz przyszedł na kolejną opinię. Opinię drugiej części, która dla mnie okazała się świetna. Jak się okazuje Muza koszmarów zaczyna się w tym samym miejscu gdzie skończył się pierwszy tom. Historia ponownie do nas wraca, a z pewnością niebywale zaskakuje. Najbardziej zaskakujące się to, że Sarai nadal jest główną bohaterką. Bowiem po lekturze Marzyciela można było wysnuć inne wnioski. Nie będę zdradzała wiele szczegółów tego tomu. Jedak warto podkreślić, że rozwija nam się tutaj postać Minya i zaczynamy dostrzegać jej nieco inne oblicza. Z kolei Lazlo nam nieco ucicha, jednak na przekór jest bardziej otwarty niż wcześniej, a co więcej zaczyna być pewnym siebie chłopakiem. W historii czynny udział mają również nowi bohaterowie, którzy niby niepozornie ale jednak znaczająco mają udział w owej hisotorii.
Styl książki nadal pozostaje ten sam - jest bajkowy. Tempo jakie książka narzuca jest bardzo prędkie, przez co nie ma mowy o nudzie. Wiele wątpliwości zostaje rozchwianych, zostajemy nieco bardziej wtajemniczeni w zaistniałe wydarzenia. Wyobraźnia, przeznaczenie, relacja międzyludzkie, miłość, walka mocy i z mocami. Te pojęcia tej książce nie są obce. Tematyka jest niesamowita i wpływa na nasze uczucia i odczucia. A moim największym odczuciem jest zachwyt względem tej książki :)!
Książkę odebrałam za punkty w portalu CzytamPierwszy.pl
W tej części Lazlo i Sarai mogą być w końcu razem, jednak jest pewna niedogodność- Sarai jest martwa i istnieje dzięki dobrej woli i niezwykłemu darowi kierowanej żądzą zemsty Minyi. Lazlo natomiast będzie musiał dokonać wyboru pomiędzy pozostaniem ukochanej Sarai na ziemi a życiem tysiąca mieszkańców Szlochu.
„Czuł się jak przetarty sznur, który może lada chwila pęknąć, ale tak po prawdzie trwało to już całe lata i jakoś nie pękł. Trzymał się jeszcze na tych paru niteczkach, które najwyraźniej wykonano z mocnego materiału”.
Po „Marzycielu” nie byłam pewna czy sięgnę po kolejną część, a jednak… Nie żałuję! „Muza koszmarów” podobała mi się o wiele bardziej, z jednego głównego powodu – szybszego tempa akcji. Mimo że opisy czasami były zbyt długie i nudne to wiele więcej się w tej części działo! Dużym plusem jest wprowadzenie postaci Kory i Novy, jak dla mnie był to jeden z najbardziej interesujących wątków. Podobnie jak w pierwszej części, strasznie drażniły mnie ckliwe dialogi i opisy miłości i harców głównej pary. Sam język, jakim posługuje się autorka, jest po prostu piękny, taki magiczny i baśniowy, w żadnej innej książce czegoś takiego nie widziałam w ciągu 10 lat.
„Życzenia nie spełniają się ot tak. To tylko kółeczka, które malujesz wokół tego, czego pragniesz. Trafić do celu musisz już sama".
Podsumowując – polecam, nie tylko fanom fantasy, (sama nim nie jestem), ale także ludziom, którzy chcą zanurzyć się w pięknym i baśniowym świecie. Naprawdę warto, chociażby ze względu na język.
Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
To marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie Lazlo Strange od zawsze marzył, aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Jako sierota, a potem...
Dawno, dawno temu anioł i diablica zakochali się w sobie. Nie skończyło się to dobrze. Bo ośmielili się marzyć o świecie bez wojny i rozlewu krwi. Ale...
"Lazlo poprzysiągł całymi sercami wojnę temu mrocznemu dziecku, lecz nie był wojownikiem i nie potrafił pielęgnować nienawiści. Gdy patrzył, jak odchodzi, drobna i samotna, naszła go pewna refleksja. Może była zdziczała, zepsuta, może i nie miała szans na zbawienie i nie dało się już jej naprawić, lecz jeśli chcieli ocalić i Sarai, i Szloch... po pierwsze musieli uratować ją."
Więcej