„Morze wspomnień” to chwytająca ze serce powieść autorki bestsellera „Paryska krawcowa”, która zdobyła status najlepiej sprzedającego się e-booka platformy Amazon.
Gdy Kendra odwiedza niedomagającą babcię, ta ma tylko jedną prośbę – o spisanie jej historii, zanim wszystko zapomni.
W 1937 roku 17-letnia wówczas Ella ma spędzić lato na pięknej wyspie Île de Ré, gdzie poznaje charyzmatycznego, twórczego Christophe’a. Ella pierwszy raz naprawdę czuje się wolna. Wybuch wojny zmusza ją jednak do powrotu do Szkocji, gdzie pracuje jako wolontariuszka. Czuje, że dziewczyna, którą była na Île de Ré, odchodzi w zapomnienie. I zastanawia się, czy chce ten proces powstrzymać…
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 300
Tytuł oryginału: Sea of Memories
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Grażyna Woźniak
Historii o miłości brutalnie rozdzielonej przez wojenną zawieruchę przeczytałam jak dotąd mnóstwo. Jestem też pewna, że równie wiele powieści tego typu czeka na odkrycie. I niby wszystko ma podobny schemat, jednak każda relacja ma swój charakter. Tak jest też w przypadku „Morza wspomnień” Fiony Valpy. W tej powieści uwagę zwraca szczególnie emocjonalność wypowiedzi, mnogość refleksji, ale przede wszystkim silne charaktery połączone z eterycznym pięknem opisów.
Nastoletnia Ella spędza najpiękniejsze wakacje życia na francuskiej wyspie, gdzie poznaje przyjaciół na całe życie oraz doświadcza pierwszej, silnej, obezwładniającej wręcz miłości. Przede wszystkim jednak odkrywa siebie i poznaje uczucie bycia tak naprawdę wolną, niezależną kobietą, która może wszystko. Ten idylliczny wręcz obrazek przerywa wybuch wojny, która zmienia w życiu Elli wszystko. Nic już nie będzie takie samo, a ona zostanie zawieszona między dwoma światami i uczuciami, z którymi przyjdzie jej się mierzyć przez lata.
Każdy etap życia Elli poznajemy dzięki Kendrze-wnuczce, która postanowi spisać wspomnienia babci. Ten właśnie motyw wzruszył mnie najbardziej i jednocześnie zmusił do refleksji, ile takich pięknych opowieści nie zostało spisanych. Teraz żałuję, że gdy miałam możliwość wysłuchania opowieści moich Babć, w tamtym momencie nie byłam zainteresowana. Myślę, że nie tylko ja doświadczyłam takiej refleksji po lekturze „Morza wspomnień”.
Wielkim plusem tej powieści jest dwutorowa narracja. Akcję poznajemy w dwóch ramach czasowych, mamy też dwóch narratorów. Jednym jest Ella, drugim jej wnuczka. Lubię takie połączenie, nie ma czasu na momenty znużenia czy przeładowania. Prywatnie zawsze chętniej czytam o czasach minionych, przeszłość wydaje się być dużo bardziej fascynująca niż teraźniejszość. W tej powieści współczesność była jednak ważnym elementem łączącym kilka wymiarów opowieści i to sprawia, ze ta fabuła jest jednak nieco inna. Bez znajomości obecnej sytuacji Kendry, książka byłaby zaledwie pamiętnikiem kobiety u schyłku życia.
Jeśli jednak liczycie na dokładne opisy działań wojennych, szczegółowe relacje z działań połączonych z wieloma historycznymi faktami, to niestety możecie się zawieść. Tych elementów nie ma w książce za wiele. Ja nie uznaję tego za wadę. „Morze wspomnień” ma na celu opowiedzenie wspaniałej historii o różnych obliczach miłości, sile i determinacji życia mimo wszystkich niedogodności, jakie stawia przed człowiekiem los.
Wystawiam ocenę 8/10. Spędziłam miło czas podczas lektury i szczerze polecam tę książkę miłośnikom powieści obyczajowych z historią i romansem w tle.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Świat Książki oraz serwisowi nakanapie.pl
Tytuł recenzji: 𝗠𝗲𝗱𝗮𝗹𝗶𝗼𝗻 𝗡𝗲𝗽𝘁𝘂𝗻𝗮
𝑍𝑎𝑑𝑧𝑖𝑤𝑖𝑎𝑗ą𝑐𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑗𝑎𝑘 𝑧 𝑏𝑖𝑒𝑔𝑖𝑒𝑚 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑚𝑦 𝑝𝑜𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒𝑔𝑎ć 𝑟óż𝑛𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑦 𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗.
Ciągle to powtarzam i wciąż podkreślam, że czytam powieści polskich autorów. Czasem robię jednak małe wyjątki i pod wpływem opinii innych, czy też reklamy, w której informuje się, że to autorka/autor bestsellerów a jej/jego książka jest jedną z najlepiej sprzedających się e-booków na platformie Amazon. Dodatkowo książka kusi jeszcze piękną okładką i opisem fabuły. Potem okazuje się, że te zagraniczne wojaże to nie do końca moja bajka i z jeszcze większą ochotą wracam do naszej rodzimej literatury. Zaliczenie 𝑀𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑤𝑠𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ń — Fiony Valpy do gatunku powieści obyczajowej i romansu, moim zdaniem robi tej książce krzywdę, bo bliżej jej do literatury pięknej. Jest to bowiem przepiękna powieść dla ludzi z romantyczną duszą, opowiadająca o sile miłości w różnych jej postaciach i przejawach, o nadziei, która pozwala przetrwać. Jest hymnem na cześć piękna. 𝑀𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑤𝑠𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ń wywołało jednak we mnie sprzeczne odczucia i nie potrafiłam się zdecydować, czy powieść mi się podoba, czy też nie, bo co chwila zmieniałam o niej zdanie.
O samego początku zwróciło moją uwagę leniwe, niespieszne tempo powieści, w którym balansuje się jak w zawieszeniu, to wrażenie zapewne potęguje kwiecisty język, pełen metafor i porównań. Chwilami fabuła mnie porywała, a chwilami odpychała, podobnie jak fale uderzające o brzeg morza. Czytanie tej książki przypominało huśtawkę, były takie chwile, gdy urzekała, by za moment nudzić niekończącymi się opisami przyrody i zachwytami nad jej pięknem. Dopiero na sam koniec dostrzegłam walory tej powieści i to, co autorka tak naprawdę chciała przekazać w swojej książce. Sądzę, że 𝑀𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑤𝑠𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ń jest jak obraz, w którym każdy go oglądający zobaczy coś innego. Fiona Valpy siedem lat mieszkała we Francji, zapewne stąd wziął się jej zachwyt tym krajem i chociaż aktualnie mieszka w Szkocji, to regularnie przyjeżdża do Francji w poszukiwaniu słońca.
Historia toczy się naprzemiennie między przeszłością na Île de Ré, ale także w Paryżu i różnych innych europejskich miejscach podczas wojny i tuż po niej, a współczesną Szkocją, gdzie młoda kobieta Kendra odwiedza swoją babcię Ellę w domu opieki. Babcia ma tylko do niej jedną prośbę. Czując zbliżającą się śmierć, Ella zaczyna nagrywać swoje wspomnienia z czasów przedwojennych i powojennych i jej jedynym marzeniem jest, by wnuczka je spisała, a potem przekazała córce, z którą Ella od lat nie ma kontaktu.
Dla Elli przeprowadzka do domu opieki była trudna, traktowała ją jak przyznanie się do porażki, jak zakończenie pewnego etapu. Kendra do pomysłu spisania wspomnień babci początkowo podchodzi dość sceptycznie, bo niezbyt często odwiedzała babcię i nie wiele o niej wie. Sama boryka się z osobistymi kłopotami. Mąż stracił pracę, a ich ukochany synek jest autystyczny. W miarę zagłębiania się w przeszłość Elli kobieta nabiera przekonania, że warto spełnić prośbę babci, bo wspomnienia staruszki zaczynają ją ciekawić.
Ella zostaje w 1938 roku wysłana przez matkę do przyjaciółki na wyspę Île de Ré, by mogła podszlifować język francuski przed podjęciem pracy. Dziewczyna zostaje przyjęta na wyspie przez przyjaciółkę matki jak najbliższy członek rodziny. Sześć tygodni wakacji, które Ella spędza na wyspie z bliźniakami Caroline i Christophe’em, zaważy jej na całym przyszłym życiu. Wśród przyjaciół i pięknym otoczeniu wyspy, Ella po raz pierwszy poczuje się wolna. Gdy wakacje dobiegają końca, Ella i Christoph są w sobie bardzo zakochani, snują plany na przyszłość i nie za bardzo mają ochotę się rozstawać.
𝑀𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑤𝑠𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ń to powoli snuta opowieść ozdobiona porównaniami, metaforami pełna sztuki i otaczającego piękna. Przedstawia losy Elli, której wojna zburzyła plany, poplątała życiowe ścieżki. Chociaż motyw wojny w tej powieści jest zaledwie maleńkim epizodem, nie jest to jakiś poważny zarzut, bo wydaje mi się, że autorka chciała skupić uwagę czytelnika na zupełnie czymś innym.
Po wojnie Ela wciąż myślami wracała na wyspę Île de Ré, która była dla niej synonimem wszystkiego, co najpiękniejsze. To, co przeżywała później, wydawało jej się zwyczajne i przyziemne, a tamto lato, ludzie i miejsca były już dla niej tylko mglistym wspomnieniem, tak że czasem zaczynała wątpić, czy mogły istnieć naprawdę. Ułożyła sobie życie przy boku mężczyzny, którego poznała w czasie wojny. To życie i dzieci spowodowały, że poczuła się zakotwiczona w rzeczywistości. Ella całe życie starała się być dobrą żoną, chociaż przeszłość nie dawała jej spokoju, tym bardziej że była inna, niż myślała. W jej głowie wciąż tłoczyły się wspomnienia, obrazy i to, co wtedy czuła. Starała się jednak chronić swoje dzieci przed przeszłością, bo były dla niej najważniejsze i stawiała je na pierwszym miejscu.
Powieść chwilami brzmi jak ballada o życiu Elli, bo wydaje się tak nierealna i nieprawdziwa. Być może ta historia byłaby ciekawsza, gdyby nie zagubiła się w tym pięknym i kwiecistym języku. Autorka za bardzo skupiła się na detalach i chwilami wygląda to tak, jakby zapominała, o czym chciała napisać tę książkę. Zupełnie niewiarygodny wydał mi się motyw babci, mającej kłopoty z pamięcią, która jest w stanie wnuczce relacjonować każdy szczegół i drobiazg ze swojej przeszłości. Mało realnie przedstawione jest też wszystko, co działo się w życiu bohaterów. Ich postępowanie czasem wydaje się irracjonalne i pozbawione wiarygodnej motywacji. Akcja toczy się jednym tempem bez emocji, co nie zostało bez wpływu na mój odbiór książki. Bardzo starałam się wejść w tę historię i może raz, czy dwa nawet mi się to udało, by za chwilę znów znaleźć się obok niej. Delektowałam się natomiast pięknym językiem, jakim ta powieść jest napisana, ale niestety zawarta w niej historia nie wywarła na mnie szczególnego wrażenia. Brakowało mi w niej tego czegoś, co pozwoliłoby na czytanie tej książki z większym zainteresowaniem. Jest natomiast w tej powieści sporo mądrości życiowej, przedstawienia blasków i cieni miłości. I to zarówno tej między mężczyzną a kobietą, jak i rodzicielskiej, która jest instynktowna, absolutnie obezwładniająca. Nie każdy w życiu ma szczęście poznać prawdziwą miłość, a Ellę kochało dwóch mężczyzn. Ciałem i duszą.
Ta książka jest dobrym przykładem na to, jak bardzo pięknie napisana powieść może być jednocześnie płytka i banalna. Chociaż podobały mi się opisy i świetna gra słów (tu ukłony dla Pani Grażyny Woźniak za wspaniałe tłumaczenie),to nie da się ukryć, że autorka tak bardzo starała się stworzyć piękną i niecodzienną opowieść namalowaną słowami, że gdzieś po drodze zgubiła jej prawdziwy sens. Sens tego, co chciała najprawdopodobniej przekazać i historia wyszła jej trochę nijaka. Podkolorowani bohaterowie, w których historię trudno mi było wejść, nie poczułam z nimi żadnej więzi ani emocji z powodu tego, co przeżywali. To mogłaby być piękna i przejmująca historia chwytająca za serce, gdyby nie zginęła gdzieś w potoku słów niczym w morzu. W tej historii drzemał potężny potencjał, który rozmył się jak znaki na piasku. Zabrakło w niej wyrazistości i pazura, a opisy Francji, którymi autorka starała się przedstawić całe życie jednej osoby, w końcowym efekcie sprawiły, że ta historia i występujące w niej postacie stały się płaskie i bez wyrazu.
Co chwila zmieniałam zdanie, raz czułam się zniechęcona, a raz zachwycona, a na koniec uświadomiłam sobie, że mimo wszystko jednak ta historia mi się podobała. 𝑀𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑤𝑠𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒ń bowiem jest pochwałą życia, miłości i piękna. Celebrowania każdej chwili, cieszenia się tym, co mamy, zamiast wymagania od życia zbyt wiele. Bycia ze sobą i delektowania się bliskością tych, których kochamy. Doceniania magii chwili, gdy możemy być razem. To opowieść także o tym, że tak mało znamy swoich bliskich, że tak mało o nich wiemy, nie znamy ich przeszłości ani tego, co przeżyli. Trudno zdobyć się nam na odwagę by stawić czoła prawdzie, żeby dostrzec, że historia naszych bliskich może mieć drugie dno i trudno potem zburzyć latami budowany mur wyobraźni, bo może się okazać, że było zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażaliśmy. Czuć w tej książce miłość autorki do ludzi i ich historii, więc wraz z autorką zachwycajmy się cudem życia.
𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑐𝑜 𝑛𝑎𝑠 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑦𝑘𝑎 𝑚𝑎 𝑗𝑎𝑘𝑖ś 𝑠𝑒𝑛𝑠, 𝑚𝑎 𝑐𝑒𝑙 𝑖 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒… 𝑊𝑦𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦 𝑎𝑏𝑦 𝑤 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙𝑖 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒𝑐 𝑖 𝑧𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒ć 𝑐𝑜 𝑡𝑒𝑛 𝑙𝑜𝑠 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑎𝑧𝑎ć… - z netu
Książka otrzymana w ramach współpracy z Klubem Recenzenta Nakanapie.pl
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, słyszałam o jej wcześniejszej powieści - "Paryska krawcowa" jednak nie miałam okazji jej czytać. Postanowiłam zaznajomić się z piórem pisarki właśnie przy okazji książki "Morze wspomnień", która całkowicie urzekła mnie swoją piękną, klimatyczną okładką i zainteresowała opisem. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko i z dużym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Ja zostałam wciągnięta do świata bohaterów już od pierwszych stron i nie odłożyłam książki, póki nie poznałam zakończenia tej historii. Fabuła została w bardzo interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, bohaterowie zostali naprawdę autentycznie i ciekawie wykreowani przez autorkę. To postaci z którymi śmiało (mimo dzielących nas lat i okoliczności) moglibyśmy się utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. W tej powieści znajdujemy tak naprawdę dwie przestrzenie czasowe: przeszłość i teraźniejszość, obie interesująco przedstwione. Za pomocą zwierzeń Elli - babci Kendry przenosimy się w czasie do okresu przed II Wojną Światową jak i do momentu samego wybuchu wojny i jej trwania. Swoją drogą autorka w niesamowicie realistyczny i pobudzający wyobraźnię sposób opisuje tamten okres. Od samego początku postać Elli zyskała moją sympatię, zresztą tak samo jej wnuczka (swoją drogą mam trochę wspólnego z Kendrą, ponieważ również mam autystycznego synka, dla którego chciałabym jak najlepiej). Kartka po kartce poznajemy wspomnienia głównej bohaterki, które wielokrotnie wywoływaly we mnie lawinę skrajnych emocji. Wszystkie wydarzenia mające miejsce w życiu kobiety chłonęłam całą sobą i z ogromnym zaangażowaniem śledziłam jej losy, a te jak się okazuje naznaczone były ogromnym pasmem przeciwności losu, które Ella zmuszona była pokonać. "Morze wspomnień" to emocjonująca, miejscami poruszająca i wartościowa historia, pełna życiowych mądrości i prawd, która skłania do refleksji, zadumy i w pewnym sensie daje nadzieję na lepsze jutro. Miło spędziłam czas z tą książką i chętnie w przyszłości sięgnę po kolejne powieści autorki. Polecam!
„Niektóre przedmioty są tak wyjątkowe, że nie da się zniszczyć ich piękna; Warto je naprawiać, nawet, jeśli się popsują, a skazy i blizny staną się ich częścią czyniąc to coś jeszcze bardziej wyjątkowym i cennym.”
Życie przypomina pływanie na żaglówce po wzburzonych wodach. Nie raz fale są spokojne, umożliwiające jasny kurs, a nie raz wymagane są siły i wzajemne wsparcie, by dobić do brzegu. Od nas zależy, w którą stronę skierujemy swoją łódź i jak skończy się ten rejs. Czasami jednak trudno znaleźć właściwy kierunek dla wspólnej drogi i dopiero doświadczenia innych osób uzmysławiają, co jest w naszym życiu ważne. Tak stało się u bohaterki książki „Morze wspomnień”, która poznając wydarzenia z życia swojej babci zrozumiała, jak odzyskać spokój i ponownie dostrzec miłość. To jeden z dwóch głównych wątków, które składają się na fabułę tej książki.
Ella Dalrymple swoje ostatnie lata życia spędza w Domu Opieki w Edynburgu. Mając 94 lata zdaje sobie sprawę z pogarszającej się pamięci. Prosi się swoją wnuczkę Kendrę o spisanie jej zwierzeń w formie powieści. Kendra jest nauczycielką, której brakuje czasu na cokolwiek, poza rodzinnym życiem wypełnionym opieką nad autystycznym synkiem, którego wychowuje przy wsparciu męża Dana. Małżonkowie starają się zapewnić mu jak najlepsze warunki życia, ale to zaczyna ich czasami przerastać. Nadmiar obowiązków i brak czasu dla siebie wpływają na nich frustrująco i coraz bardziej się od siebie oddalają. Mimo tych trudności, Kendra stara się odwiedzać babcię regularnie, by poznać kolejną porcję jej zwierzeń. Za każdym razem Ella przekazuje wnuczce nagrane na dyktafon swoje wspomnienia, które układają się w opowieść o dramacie ludzi, którym wojna pomieszała wiele planów, tworząc rzeczywistość, która przerosła wszelkie wyobrażenia. Dla Elli było to szczególnie bolesne, gdyż w momencie, gdy zrozumiała jak chciałaby żyć i z kim, wszystko się zmieniło i potoczyło wbrew marzeniom i pragnieniom. Kendra coraz bardziej jest zafascynowana przeżyciami babci i zaczyna postrzegać ją w zupełnie nowy sposób.
"Nigdy nie jest za późno, żeby spróbować naprawić,
co się zepsuło."
„Morze wspomnień” to pięknie napisana opowieść poruszająca czułe struny duszy. Jej fabuła toczy się w dwóch przestrzeniach czasowych. Zaczynamy poznawać ją w momencie, gdy jest 2014 rok, a potem przenosimy się w czasie najpierw do roku 1938 wraz ze wspomnieniami Elli, by stopniowo odkrywać jej dzieje. Te dwa wątki przeplatają się wzajemnie i ukazane są w różnej narracji. Wydarzenia dziejące się w teraźniejszości prowadzone są z perspektywy Kendry w formie pierwszoosobowej, natomiast zwierzenia Elli spisane są w trzeciej osobie, po uporządkowaniu ich przez Kendrę. W ten sposób przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a my mamy niewątpliwą przyjemność obserwować jak bardzo wojna wpłynęła na życie ludzi z pokolenia Elli.
To przejmująca opowieść o porywach serca, pięknie młodzieńczych uniesień, miłości, która naznaczona jest wojenną zmorą, ale też wyborach wpływających na bieg zdarzeń, wybaczaniu i kroczeniu przez życie razem, mimo pojawiających się skaz, przeszkód i popełnianych błędów. Całości dopełniło wzruszające, ale też piękne zakończenie, które podkreśla, jak ważne jest, by na wspólnie prowadzonym żaglowcu panowała równowaga i wzajemne wsparcie.
Autorka skłania nas do spojrzenia na osoby starsze, być może swoich dziadków, a nawet rodziców z perspektywy ich przeżyć. Często nie wiemy, co skrywa ich spojrzenie, co ich ukształtowało i co przeżyli, jaka historia skrywa się za zdjęciami w albumie czy leżącą gdzieś w pudełku pamiątką. Za każdą osobą kryje się jakaś historia, droga życiowa, która naznaczona jest wieloma zdarzeniami, spotkaniami, doświadczeniami, tajemnicami, które nikną w zakamarkach pamięci. Warto, zatem posłuchać ich opowieści i zachować dla potomnych przeżycia będące drogowskazami dla pokoleń. Jedno nigdy się nie zmieni: nie doceniamy tego, co mamy i często nie widzimy zalet osoby, która jest obok, razem z nami kroczy przez życie, wspiera, zawsze wyciąga z opresji, trwa przy nas bez względu na okoliczności. Tak wiele tracimy na kłótnie, pretensje, narzekanie na swój los nie dostrzegając tego, co ważne i nie próbując zrozumieć drugiej osoby.
Autorka pokazuje, że czasami wszystko układa się nie tak, jakbyśmy chcieli, a życie nie zawsze usłane jest pięknymi, kolorowymi kwiatami. Jednak przy dobrej woli obu stron, zadbaniu o łączącą więź, wzajemnym zrozumieniu można ponownie odnaleźć miłość, a wówczas żaglowiec płynący po wodach życia ma szansę objąć właściwy kurs.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
MEDALION NEPTUNA
W Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl można znaleźć prawdziwe perełki. Jedną z takich książek jest "Morze wspomnień" szkockiej pisarki Fiony Valpy. To już druga powieść autorki jaka pojawiła się na polskim rynku wydawniczym i zarazem moje pierwsze spotkanie z jej piórem.
Fiona Valpy wplata w swoje historie obyczajowe wydarzenia z czasów II wojny światowej, a jej bohaterki to silne i niezależne kobiety, które żyją w ciężkich, burzliwych czasach, są wystawiane na różne próby i zmuszone dokonywać trudnych wyborów.
Tak jest właśnie tym razem. "Morze wspomnień" to wzruszająca historia rodzinna, w której wspomnienia seniorki rodu - 94-letniej Elleonore Dalrymple stanowią główną oś wydarzeń. Przebywająca w domu opieki w Edynburgu Ella zwierza się swojej wnuczce Kendrze ze swojego ostatniego marzenia. Pragnie aby dziewczyna poznała historię jej życia i ubrała we własne słowa tę opowieść. Jest to jedyna droga aby Rhona - ukochana córka Elly poznała prawdę o przeszłości swojej marki, zrozumiała i... wybaczyła. Ella dobrze przygotowała się do rozmowy z wnuczką nagrywając wcześniej swoje wspomnienia na kasety. Seniorka ma świadomość, że pamięć coraz częściej płata jej figle, a czas jaki jej pozostał dobiega końca. Kendra otrzymuje od babci kolejne nagrania, a wspólne godziny spędzone na rozmowach, wspominkach i wyjaśnieniach bardzo zbliżają do siebie obie panie.
Powieść Fiony Valpy to rzeczywiście morze interesujących i wzruszających wspomnień kobiety, której życiowe plany pokrzyżowała wojna, a później los okrutnie z niej zakpił. Opowieść Elly jest momentami dramatyczna jednak przez cały czas przepełnia ją ciepło, miłość i oddanie. Elementy romantyczne i zmysłowe są ulotne niczym letni wietrzyk, a trwałe uczucie łączące kobietę i mężczyznę wydaje się być niczym skała, choć także ona ma swoje rysy i pęknięcia.
Książka urzekła mnie swoim klimatem. Szczerość bijąca ze wspomnień Elly Darlymple sprawia, że opowieść jest bardzo wiarygodna, nie wątpimy w żadne słowo wypowiedziane przez starszą panią. Przepięknie odmalowany obraz francuskiej wyspy sprawia, że Ile de Re dosłownie przyciąga swoim urokiem, romantyzmem i wyjątkowością. Jesteśmy gotowi wsiąść w samochód i odwiedzić to niesamowite, magiczne wręcz miejsce pełne spokoju, zadumy i dobrej energii. Co więcej... Od tej pory zamknięta muszla skorupiaka znaleziona na plaży już zawsze będzie dla mnie medalionem Neptuna...
Teraźniejszość to przede wszystkim odwiedziny w domu opieki w Edynburgu, rozmowy z Ellą oraz zwykła codzienność Kendry, która, podobnie jak jej mąż Dan, poświęca cały swój czas synowi. Finn jest chłopcem autystycznym i wymaga szczególnej uwagi, ćwiczeń oraz odpowiedniej terapii. A mimo to zaskakująco dobrze reaguje na swoją sędziwą prababcię, a kontakt z nią przynosi mu wiele dobrego. Obecne zdarzenia próbują nadążać za przeszłością, jednak do końca pozostają swego rodzaju dodatkiem do wspomnień, które wiodą prym w tej powieści.
Mimo całego swojego uroku i autentyzmu opowieść jest nierówna. Moim zdaniem nie do końca zadziałał przekaz emocji. Trudne lata wojenne, praca w wywiadzie, niebezpieczeństwo i niepewność wpisane w każdy kolejny dzień wymagały podkreślenia i przekazania grozy tamtych lat, a są niestety tylko suchą, jałową relacją pozbawioną głębszych wrażeń. Tymczasem im bliżej czasów współczesnych, tym więcej emocji trafia do naszej duszy, a w momentach tragicznych wręcz trudno opanować wzruszenie. Zastanawiam się, dlaczego tragedia wojny została pozbawiona takich reakcji i odczuć, skoro autorka udowodniła, że doskonale potrafi pisać o emocjach?...
Jestem pod dużym wrażeniem tej opowieści i myślę, że pozostanie ona ze mną na długo. Podoba mi się język, styl oraz sposób prowadzenia narracji i zdarzeń, a także ciepło, serce które autorka przekazała swojej opowieści wraz z cząstką siebie. Mimo, że "Morze wspomnień" porusza niełatwe tematy, stawia przed bohaterami trudne wyzwania, a ich losy naznaczone są dramatycznymi wydarzeniami, historię przepełnia życzliwość do ludzi, optymizm i nadzieja. Warto się w niej zanurzyć, by doświadczyć tych emocji.
Ciekawi mnie też bardzo "Paryska krawcowa" - pierwsza powieść Fiony Valpy, która pojawiła się w księgarniach w sierpniu 2021 roku. Mam nadzieję, że znajdę ją niebawem na sklepowej lub bibliotecznej półce.
Książki z wojną w tle, czy też książki obozowe to zdecydowanie jedne z częściej wybieranych przeze mnie tytułów. Zdecydowanie nie jest to łatwa literatura, niemniej jednak osobiście uważam, że naprawdę warto sięgać po historię, czy to inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, czy opartą na faktach bądź nawet tą fikcyjną, bo i ona często obrazuje nam, jak wyglądało życie w tych trudnych czasach. Fiona Valpy to autorka „Paryskiej krawcowej”, o której było bardzo głośno, ja jednak pierwszy raz miałam okazję poznać twórczość autorki przy okazji książki „Morze wspomnień”, ale już wiem, że kultowy tytuł koniecznie chcę nadrobić. Autorka pisze refleksyjnie, ale przyjemnie. Książkę dosłownie pochłonęłam! W mój czytelniczy gust wpisuje się idealnie. Kendra odwiedza swoją starsza i schorowaną już babcię Elle. Ta ma do wnuczki prośbę o spisanie jej wspomnień, które bardzo chciałaby utrwalić,, nim i one ulecą z jej głowy i pamięci. Właśnie w ten sposób wyruszamy w podróż na Francuską wyspę, gdzie Elle spędza cudowne wakacje, podczas których poznała wyjątkowego mężczyznę Christophe'a. To właśnie podczas tych wakacji czuje się szczęśliwa, wolna i zakochana. Niestety wszystko niszczy wybuch wojny, który zmusza ją do powrotu do Szkocji, gdzie jej życie ulega totalnej zmianie… tylko czy dziewczyna aby na pewno chce rezygnować z własnego ja i zmieniać się nie do poznania… Temat wojny w książkach poruszany jest bardzo często, a mimo to zawsze znajduje swoich odbiorców i mnie ten tytuł zachwycił! Książka to dosłownie tytułowe Morze wspomnień głównej bohaterki, wiele wzruszeń, przemyśleń i wspaniałych momentów w życiu, które zostały zniszczone przez wojnę. Czytając wspomnienia Elle ciągle nasuwało mi się pytanie jak bardzo ich życie różniło się od naszego… jak szybko zmuszeni byli dorosnąć… Książki z wojną w tle, teraz w obliczu wojny na Ukrainie czyta się mi znaczniej trudniej. Wywołują zdwojone emocje, jednak nie umiem z nich zrezygnować. Książka odebrana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Rolą rodzica jest okazywanie miłości, troski, budowanie poczucia bezpieczeństwa i utrwalenie więzi z dzieckiem, by nie dopuścić do alienacji. Jednakże i on jest tylko człowiekiem, zatem jest istotą omylną, błądzącą, dokonującą różnych wyborów, przez co zawsze zrobi coś, co w dzieciach wywoła uczucie żalu, urazy, krzywdy, zranienia, gniewu, czy głębokiego rozczarowania. Matki godzą kilka ról, ale nie mogą zapomnieć o sobie oraz swoich uczuciach, marzeniach i pragnieniach. Lecz co zrobić, kiedy zrozumienie ich decyzji przegra z silnymi emocjami, doprowadzając do zerwania kontaktu na długie lata?.
Ella, główna bohaterka książki, będąca u kresu swych dni, prosi wnuczkę Kendrę o spisanie historii jej życia z czasów przedwojennych i powojennych, przede wszystkim po to, by jej córka Rhona zrozumiała, iż jej pretensje do niej są nie do końca słuszne.
Tym sposobem autorka napisała powieść wpisującą się w nurt książki w książce, tocząc akcję dwutorowo w przeszłości i współcześnie. To właśnie opowieść Elli, przenosząca nas w czasie podobała mi się bardziej. Więcej w niej emocji, powodów do refleksji, lepiej też poznajemy jej bohaterów. Po prostu wydaje się być bardziej przemyślana i dopieszczona przez autorkę. Watęk współczesny wydał mi się nieco spłycony. Dowiadujemy się tylko kilku faktów z życia Kendry. O jej trudnościach z wychowaniem autystycznego syna, utracie pracy przez jej męża, pojawiających się w jej związku problemach oraz tego, co daje jej spisywanie wspomnień babci. Szkoda, że nie został rozwinięty bardziej, aczkolwiek dopiero przeczytawszy książkę do końca zrozumiemy, że jest ważnym elementem pozwalającym zrozumieć pewne życiowe sytuacje.
Część akcji dotycząca II wojny światowej stanowi jedynie tło całości.
Podoba mi się, że tocząc opowieść na dwóch osiach czasowych, przedstawiając sylwetki dwóch matek, które różni, a jednocześnie tak wiele łączy, autorka skupiła uwagę na przekazanie życiowych prawd m.in. na temat różnych barwach miłości, zmian postrzegania różnych spraw z biegiem lat, naprawianiu krzywd.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Fiony Valpy, i choć nie do końca potrafię wyrazić wszystkie swoje odczucia na temat "Morza wspomnień", sięgnę po czekającą na półce książkę "Paryska krawcowa".
Paryż, 1940 rok. Trzy krawcowe próbują prowadzić możliwie normalne życie w okupowanym przez nazistów mieście. Każda z nich ma pewien sekret. Poraniona...
Przeczytane:2023-04-23,
Książka Fiony Valpy może budzić zainteresowanie, gdyż jej akcja w większości rozgrywa się w modnych ostatnio ramach czasowych.
Młoda nauczycielka, Kendra, odwiedza babcię, umieszczoną w domu opieki. Ella ma już ponad dziewięćdziesiąt lat i jej największym marzeniem jest spisać wspomnienia, zanim starość kompletnie pochłonie jej pamięć lub skończy jej się czas. Kendra początkowo niechętnie podchodzi do tego pomysłu. Tkwi we własnych problemach z autystycznym synem i bezrobotnym mężem. Sytuacji nie poprawia też fakt, że matka Kendry od lat nie utrzymywała kontaktów z Ellą, a wnuczka widywała babcię bardzo rzadko. Kiedy jednak Ella prosi ją, żeby spisała jej wspomnienia, Kendra się zgadza i wkrótce tonie w opowieści swojej babci. Historii o młodzieńczej wolności, pierwszej miłość, wojnie i jej konsekwencjach w życiu zwykłych ludzi.
Powieść Fiony Valpy to dobrze napisana książka, którą przyjemnie się czyta. Jest natomiast dość cienka, co może dziwić, biorąc pod uwagę fakt ile lat obejmuje. Ella snuje opowieść od młodości w latach trzydziestych po lata siedemdziesiąte. Jeśli ktoś szuka książki, która opowiadać będzie tylko o wojnie to może się srogo rozczarować. Czasy konfliktu zajmują tu bowiem tylko parę rozdziałów i służą raczej do wytłumaczenia kolejnych działań bohaterki już po jego zakończeniu niż samo przedstawienie grozy, która rozpanoszyła się wtedy na świecie.
Na szczęście sama Ella nie budziła mojej niechęci, a często tak mam z głównymi bohaterkami. Jestem w stanie zrozumieć motywy jej działania, może nawet usprawiedliwić. Całe jej życie zostało zdefiniowane przez te pierwsze magiczne wakacje na francuskiej wyspie, kiedy miała tylko siedemnaście lat i poznała Christophe’a, początkującego artystę.
Zresztą sztuka odgrywa w tej książce dość znaczną rolę i wiele się wokół niej obraca. Niemniej uważam, że mogłaby być dłuższa. Pozwoliłoby to na większe rozbudowanie bohaterów i nieucinanie akcji na czterdzieści lat przed wydarzeniami w czasach współczesnych, (nie mieliśmy szansy dowiedzieć się więcej o dorosłym życiu dzieci Elli ani o jej małżeństwem po decydujących zdarzeniach na Ile de Re).
Jest to historia opowiadająca o ludzkich wyborach, emocjach i dramatach, jednak tych prywatnych. Tych, które także miały miejsce, kiedy nad głowami latały niemieckie bombowce. Jeśli ktoś lubi historie wojenne tu ich za dużo nie znajdzie. Jeśli ktoś natomiast zaczytuje się w obyczajówkach z wątkiem romantycznym będzie to książka w sam raz dla niego.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.