José Mauro se Vasconcelos (1920 – 1984) jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli literatury brazylijskiej. Mimo sławy i pieniędzy żył skromnie, tak jak przywykł przez całe życie, bez zbędnych luksusów i ekstrawagancji. Jego bogate i różnorodne doświadczenia życiowe stanowiły znakomitą inspirację do twórczości literackiej; wydał dwadzieścia jeden utworów, w tym powieści i nowele. Najbardziej znaną jego książką jest Moje drzewko pomarańczowe. Zezé, chłopiec z bardzo ubogiej rodziny, nieprzeciętnie wrażliwy i inteligentny, stwarza sobie świat fantazji, w którym chroni się przed otaczającą go brutalną rzeczywistością, obdarzając przymiotami ludzkimi zwierzęta i rośliny. Ukochane drzewko pomarańczowe staje się jego jedynym przyjacielem, któremu zwierza się ze swych nieszczęść oraz opowiada o dziecięcych psotach i figlach. W nieprzyjaznym świecie dorosłych Zezé znajduje jednak czasami wsparcie i uczucie; przede wszystkim u Portugalczyka, Manuela Valadaresa, w którym w pewien sposób znajduje ojca. Jednakże życie zbyt wcześnie uczy chłopca, czym jest cierpienie. Niewinne i beztroskie dzieciństwo zostaje na zawsze przerwane przez przedwczesne doświadczenie bólu i tęsknoty.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2012-12-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Czas trwania:4 godz.47 min min.
Czyta: Adam Woronowicz
,,Teraz wiedziałem naprawdę, co to ból.
Ból to nie znaczy brać w skórę aż do nieprzytomności. To nie znaczy skaleczyć nogę odłamkiem szkła i
dostać zastrzyk w aptece.Ból to znaczy, że boli calutkie serce i że człowiek od tego umrze, i nikomu nie może powierzyć swojej tajemnicy.
Ból to nie chcieć poruszyć ręką ani głową, i nawet nie mieć ochoty odwrócić głowy na poduszce." To najpiękniejszy, ale jednoczesnie najsmutniejszy cytat z tej niewielkiej książeczki, która mimo swojej objętości dostarczyla mi masy emocji: od złości i poczucia niesprawiedliwości, po podziw i uznanie, radość, smutek i łzy. A mały Zeze -główny bohater pozostanie obok Malego Ksiecia i Oskara (Oskar i pani Róża) na zawsze w mojej pamięci, jeśli chodzi o dzieciecych bohaterów. Jeśli podobal wam sie Mały Książę bardzo zachęcam do zapoznania się z historią Zeze, gdyz nie brakuje tu elementów magizmu literackiego. Nie tylko dlatego, gdyz mamy tu piękną historię przyjaźni, ktora rodzila sie w "bólach" i która..no właśnie nie mogę wiecej zdradzic, gdyż zepsulo by to całą przyjemność czytania. Polecam
„Moje drzewko pomarańczowe” to historia o małym, pięcioletnim chłopcu Zeze – dziecku bardzo inteligentnym, który pomimo swojego bardzo młodego wieku dużo wie o życiu . Poznał już co znaczy głód, bieda, smutek i cierpienie.
Czy można być dorosłym mając pięć lat?
Chłopiec jest wrażliwy i szalony oraz jak każde dziecko raz bywa łobuziakiem, innym razem aniołem. Mały Zézé stara się rozumieć problemy swojego bezrobotnego ojca i oczekiwania maleńkiego brata, ale jego potrzeb nie dostrzega prawie nikt. Pięciolatek na całe dnie znika z domu, ale jeśli ma ze sobą skrzyneczkę pucybuta, nikt go nawet nie szuka, nie zastanawia się gdzie jest – przecież idzie do pracy. Przez ruchliwą ulicę przeprowadza go czasem dziewięcioletni brat, jeśli akurat ma wolny czas, jeśli nie – maluch musi radzić sobie sam.
Zézé jest dzieckiem bitym i poniżanym. Nie dzieje się tak z braku miłości, a raczej z powodu tego, że dorośli nie radzą sobie z własnymi problemami. Jego ojciec załamał się psychicznie z powodu utraty pracy, matka pada ze zmęczenia, a siostry musiały rzucić szkołę dla wykonywania zajęć domowych (prania, prasowania). Jedynie jedna z sióstr i młodszy braciszek okazują mu trochę uczucia. W szkole Zézé pilnie się uczy i uwielbia swoją nauczycielkę. Chłopiec jest zbyt dojrzały jak na swój wiek, nie ma przyjaciół wśród rówieśników, ponieważ szuka ich wśród dorosłych, a emerytowany wujek Edmundo jest jego autorytetem. Zézé tak bardzo chciałby być do niego podobny, nosić muszkę, być poetą i… emerytem. Chłopiec docenia każdy przejaw dobroci, ciepły, miły gest wykonany w jego stronę – rozmowy z wujem Edmundo, przyjazną dłoń nauczycielki, sympatię sprzedawcy piosenek oraz przyjaźń z Portugalem, w towarzystwie którego czuje się szczęśliwy. Znajomość ta odmienia jego smutne życie, które odtąd nabiera kolorów.
Zézé ma niezwykłą wyobraźnię, w jego piersi wibruje głos ptaszka, stworzył sobie własny świat, w którym rozmawia z drzewkiem pomarańczowym – powiernikiem najgłębszych tajemnic, dla swego młodszego braciszka Króla Louisa ze zwykłego kurnika stworzył kolorowe ZOO. Tam czarna kwoka, którą potem zjadł w rosole była panterą, a ogród na czas zabawy zamieniał się w Europę. Te wyimaginowane miejsca pomagały mu oderwać się od smutnej rzeczywistości i stwarzały namiastkę beztroskiego dzieciństwa. Chłopiec ofiaruje innym swą miłość, ale niewiele dostaje w zamian. Zézé jednak się nie poddaje i pragnie ocalić w sobie dziecięcy zachwyt nad światem.
„Moje drzewko pomarańczowe” to piękna, przejmująca opowieść o tym, jak rodzi się czułość, jak ważne jest dobre słowo, miły gest w życiu każdego człowieka, tym bardziej dziecka. Już odrobina dobroci potrafi przywrócić chęć do życia, spowodować aby nabrało ono kolorów. Okazane dziecku uczucie może zmienić trudne, smutne dzieciństwo w namiastkę nieba.
„Zabijać to nie znaczy wyjąć rewolwer jak Buck Jones i zrobić pif-paf! To wcale nie tak. Można zabijać w sercu. Po prostu przestać kogoś kochać. I wtedy ten ktoś umiera.”
Książka swoim klimatem, urokiem i życiową mądrością przypomina „Małego Księcia”. Mnie wzruszyła do łez i zapadła głęboko w serce. Przeczytajcie ją koniecznie, jeśli dotąd nie
mieliście okazji. Naprawdę warto. Dalsze losy Zézé znajdziecie w powieści pt. „Rozpalmy słońce”.
Polecam.
Trzecia po "Moim drzewku pomarańczowym" i "Rozpalmy słońce" książka, opisująca młodzieńcze lata autora. Ważne wybory życiowe, kariera, studia, życie prywatne...