Miasteczko Mudiflof

Ocena: 6 (1 głosów)

Mała wyspa daleko na oceanie, codzienne życie jej mieszkańców i tajemnicza kobieta, która pojawia się znikąd. I nagle zwykłe staje się niezwykłe, życie nabiera dziwnego blasku, a Vincent łowi niebieskiego homara. To może oznaczać tylko jedno: świetną lekturę, kojącą i ożywczą zarazem.

„Napisać książkę, w której niby nic się nie dzieje i jednocześnie dzieje się wszystko? To jak złowić niebieskiego homara. Autorce się to udało. Brawurowy debiut, pachnący ciastem marchewkowym i brownie.”   Joanna Sykat

Informacje dodatkowe o Miasteczko Mudiflof :

Wydawnictwo: Seqoja
Data wydania: 2024-12-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788367935241
Liczba stron: 172
Tytuł oryginału: Miasteczko Mudiflof
Język oryginału: polski

Tagi: literatura piękna samotność przyjaźń

więcej

Kup książkę Miasteczko Mudiflof

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Miasteczko Mudiflof - opinie o książce

Avatar użytkownika - agnieszkamb
agnieszkamb
Przeczytane:2025-02-15, Ocena: 6, Przeczytałam,

Klaudia Opuchlik-Guaramonti, absolwentka filologii włoskiej i tłumaczka, jako pisarska zadebiutowała klimatyczną, niewielkich rozmiarów powieścią „Miasteczko Mudiflof”.


Utwór opowiada o życiu kilkorga mieszkańców malowniczej rybackiej miejscowości położonej na wschodnim wybrzeżu pewnej wyspy. Niezwykle kameralna powieść skupia uwagę czytelnika na Olivii, córce Clementine i Vincenta – właścicieli tawerny i Jasperze, synu Aurelii (oni prowadzą bar).
Olivia i Jasper są przyjaciółmi od dziecka i nigdy nie opuścili wyspy. Każde z nich z innego powodu. Przychodzi jednak moment, że w życiu bohaterów pojawia się „zaburzenie narracji". Często używane słowa „zawsze”, „zazwyczaj”, „przeważnie” zamieniają się w „ani razu”, „wcale” i „nigdy dotąd”. Nagle, nie wiadomo skąd pojawia się April i chce zostać na nie wiadomo jak długo, by potem nie wiadomo w jaki sposób zniknąć. Pojawienie się tej postaci ma duże i symboliczne znaczenie.

Zaczynają się zmiany i czytelnik tym zmianom się przygląda. Jednak na efekty pobytu April w Mudiflof trzeba chwilę poczekać.


Jest tu trochę baśniowo, trochę jak w „Małym Księciu" Exupery'ego. April zjawia się niespodziewanie. Czegoś szuka, nie szukając. Raczej milcząca, ale jest w niej coś, co sprawia, że inni się przed nią otwierają.


Dziewczyna przebywa w miasteczku dziewięć miesięcy, w trakcie których we wszystkich (łącznie z nią) rozwija się nowe.


Powieść zaskakuje wieloma elementami. Zaczyna się drugim rozdziałem, by zakończyć pierwszym. Dlaczego? Tego dowiemy się na końcu. W wykreowany świat wprowadza ujawniająca się w gawędziarskim stylu narratorka, która co jakiś czas wyłania się z trzecioosobowej narracji, dopowiadając wspomnienia z życia bohaterów. W ciekawy sposób skupia uwagę czytelnika na ważnych postaciach, dlatego gdy ktoś wchodzi do baru wypełnionego ludźmi, mamy wrażenie, że jest w nim sam lub ze swoim rozmówcą.


To powieść o przyjaźni, miłości, o lęku przed zmianą, przed nieznanym, o odwadze. Historia o starcie, samotności i strachu przed wzięciem odpowiedzialności za drugiego człowieka zadaje pytania dotyczące życia, relacji. Czy wiara w przeznaczenie równa się szczęśliwemu związkowi? Czy rozmowa, która może zepsuć wszystko, może pchnąć naprzód?


Autorka pięknym językiem stworzyła niezwykły klimat miasteczka i okolic. Cudowne opisy sprawiają, że czuje się zapach oceanu, wilgotność powietrza i zbliżający się sztorm, zapach i niemal smak brownie czy ciasta marchewkowego. Jeśli ktoś nie próbował homara, po przeczytaniu książki będzie opowiadał, że jadł przyrządzonego na wiele sposobów.


Vincent opowie o homarach, fokach i zjawiskach atmosferycznych, bo czytanie „Miasteczka Mudiflof" to też okazja poznania interesujących ludzi i wielu ciekawostek. Oprócz kochającej książki Olivii i utalentowanego plastycznie Jaspera są inni, którzy otwierają przed czytelnikiem swoje serca.


Powieść zaskakuje i zachwyca formą oraz treścią, sugestywnymi opisami i ciekawymi bohaterami. Autorka pokazuje, że zmiana jest na wyciągnięcie ręki, ale by jej dokonać trzeba dostrzec możliwości, a do tego potrzebna jest często zmiana perspektywy. W tej cudownie otulającej historii Klaudia Opuchlik-Guaramonti na listku prozy podaje poezję życia, sprawiając, że nie chce się z jej książką rozstawać.

„Miasteczko Mudiflof” to zaskakująca formą i treścią opowieść o pozornie monotonnym życiu kilkorga mieszkańców miejscowości położonej na południowym wybrzeżu niewielkiej wyspy. Klaudia Opuchlik-Guaramonti na listku prozy podaje poezję życia, zachwycając sugestywnymi opisami, aurą tajemniczości i ciekawymi dialogami, zaskakując też budową, bo zaczyna od drugiego rozdziału.
W sennym miasteczku nie wiadomo skąd pojawia się i zamierza zatrzymać się w nim nie wiadomo jak długo dziewczyna, która sprawi, że życie bohaterów drgnie, a może nawet się zmieni.


Cudownie było zanurzyć się w treści pachnącej brownie i bryzą oceanu. Przeczytać o przyjaźni, miłości, lękach i odwadze. O tym, jak życie nam się przesypuje między palcami, a my tkwimy w tym, co tylko wydaje się nam bezpieczne i dobre. Ta książka dla niejednego czytalelnika może stać się impulsem do zmiany, tak jak tajemnicza April dla Olivii, Jaspera, Clementine, Vincenta i Aurelii.


Czytajcie! Posłuchajcie szumu oceanu, posmakujcie ciasta marchewkowego, potraw z homara. Posłuchajcie opowieści być może o sobie.

Link do opinii
Reklamy