Młodość szybko przemija. A za nią czai się śmierć...
Hajnówką wstrząsa tragiczna śmierć Krzysztofa, młodego funkcjonariusza Straży Granicznej. Adam, mieszkający teraz w Warszawie, ze zdziwieniem odkrywa, że tuż przed śmiercią Krzysiek próbował się do niego dodzwonić, i to kilkanaście razy. Czego mógł chcieć? Czasy, gdy przyjaźnili się w liceum, dawno minęły. Po skończeniu szkoły Adam wyjechał z Hajnówki i przez trzynaście lat tam nie wracał. Aż do teraz...
Przeglądając rzeczy po zmarłym, Adam trafia na zdjęcie Kasi. Dawnej miłości Krzyśka, która zaraz po maturze popełniła samobójstwo. Tylko że na fotografii Kasia wcale nie wygląda na licealistkę. Zdjęcie przedstawia kobietę po trzydziestce...
Z każdą godziną pojawiają się kolejne pytania. Kogo przed śmiercią chciał odnaleźć Krzysiek? Kim naprawdę była Kasia? I dlaczego najbliżsi Adama błagają go, by natychmiast wyjechał Z Hajnówki?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019-05-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 632
Kurczę! "Męczyłam" tę książkę chyba tydzień. Ale nie dlatego, że jest nudna, nie spodziewałam się ilości stron, nie sprawdziłam po prostu. W każdym razie słuchajcie... "opad szczeny", że tak się wyrażę...
"Miałeś tam nie wracać" autorstwa Wojciecha Wójcika to polski kryminał, oparty w polskich realiach. Już mi się podoba. Bohaterowie są mniej więcej w moim wieku, więc łatwiej mi było wczuć się w ich humor, podejście do życia.
Akcja rozgrywa się w Hajnówce i okolicach. Ogromne, dzikie, biedne tereny, na których kwitnie przemyt, prostytucja, handel żywym towarem i łapówkarstwo. Niespodziewanie ginie młody funkcjonariusz straży granicznej - Krzysztof. Na jego pogrzebie spotyka się cała paczka znajomych ze szkolnych lat (prawie cała), wtedy też jeden z nich wbrew swojej rodzinie, postanawia dowiedzieć się, dlaczego kolega nie żyje. Z początku planowany jeden dzień "śledztwa", zamienia się w dni, tygodnie i staje prawdziwym, niebezpiecznym dochodzeniem...
Ta książka to dla mnie ogromne zaskoczenie. Po pierwsze akcja trzymająca w napięciu, liczne jej zwroty, niespodzianki. Fabuła sprawnie i ciekawie skonstruowana. Liczni bohaterowie, ale całość utworzona tak, że czytelnik nie ma możliwości zgubienia się. Razem z Adamem szuka, odkrywa nowe tajemnice. Czytając nie ma czasu na nudę, za to jest napięcie. Zdradzę Wam, że momentami naprawdę się bałam... Czytam nocą. Było kilka fragmentów, kiedy lęk łapał mnie bardziej niż zwykle, ale... gdy idziecie w pochmurny dzień, środkiem dzikiej puszczy, w głuszy, idziecie śladem zaginionej czy może zamordowanej osoby i nagle widzicie opuszczony szałas czy budynek... bam bam… autor buduje napięcie, w tym budynku śmierdzi, specyficznie i słyszycie jak coś za Wami się poruszyło... Szczerze? Miałam gęsią skórkę i ciągle oglądałam się za siebie. Czytając, miałam wrażenie, że jestem tam razem z bohaterem śledztwa. Genialne!
W książce nie znajdziecie przekleństw, a przynajmniej nie ma ich wiele. Tak moi drodzy... Książka - kryminał, pisana przez mężczyznę, a język "łaskawszy" niż w niejednej kobiecej obyczajówce czy erotyku ;)
Wisienką na torcie jest zakończenie... Absolutnie nie odkryłam tajemnicy śmierci Krzysztofa, ale wątpię że ktoś odkrył. Okazuje się, że jest tyle osób, które mają "coś" za plecami... Osób, które niemile zaskoczyły najbliższych, które są kryte przez innych. Koniec przypominał mi komedię, wszyscy z wszystkimi :D Ale nie zdradzę Wam więcej.
Podsumowując - "Miałeś tam nie wracać" jest świetnym, polskim kryminałem. Trzymający w ogromnym napięciu, z fantastycznym piórem autora, ciekawym i komicznym (dla mnie) zakończeniem.
Premiera: 27 maj 2019
Grubość książki Wojciecha Wójcika pt. "Miałeś tam nie wracać" trochę mnie przerażała i wciąż ją odkładałam na później. Jednak, co nie spojrzałam na półkę, to właśnie swym gabarytem przyciągała mój wzrok, aż w końcu skusiłam się na nią. I cóż to była za książka! Wciągnęła mnie od pierwszych stron i pochłaniałam ją z wielkim zainteresowaniem oraz przez cały czas czułam się zaangażowana w całą akcję. Dociekałam, analizowałam i prawiłam swoje domysły wraz z bohaterami powieści, którą czytało mi się bardzo dobrze. Muszę przyznać, że kilka razy podczas czytania pokiwałam głową w celu uznania dla autora, za jego pomysłowość i za tak rozbudowaną fabułę. Nieźle nakręcił, namotał i wyprowadzał mnie w pole, gdy już myślałam, że jestem na dobrym tropie. Wydawało mi się, że przyłapię autora w pewnym momencie na jakiejś pomyłce, gdyż według mnie przy tak różnych i zawiłych wątkach, nie było szans aby wybrnąć z nich bez pominiętego jakiegoś szczegółu. Wojciech Wójcik jednak wybrnął z każdej sytuacji z podniesioną głową, bez żadnej wpadki. I podziwiam za to, że każdy najmniejszy element dopasował idealnie. Pomimo tego, że fabuła była zakręcona, to nie miałam momentów, abym się w niej pogubiła i abym nie wiedziała co z czym jest powiązane. Wszystko było bardzo dobrze wytłumaczone i poprowadzone. Po zamknięciu książki, pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to po prostu fakt, że to była naprawdę dobra książka. Słowa proste, ale wyrażają wiele i czasem więcej dopowiadać nie trzeba.
Odnosząc się do bohaterów powieści "Miałeś tam nie wracać", to jest ich wielu i każdy z nich wprowadza ważny element do fabuły. Każdy z nich jest istotny, każdy z nich jest wskazówką, a nawet głównym elementem układanki. Są to ciekawe postacie, które od lat noszą w sobie wiele tajemnic, z którymi muszą się zmierzyć w teraźniejszości.
biblioteczkamoni.blogspot.com
Hajnówka. Miastem położonym w województwie podlaskim wstrząsa tragiczna śmierć młodego funkcjonariusza Straży Granicznej Krzysztofa. Dlaczego mężczyzna, który nie potrafił pływać, zdecydował się na samotną wyprawę łódką i utonął? A może to nie był zwyczajny wypadek? Mieszkający w Warszawie Adam, przyjaciel Krzysztofa, po pogrzebie ze zdziwieniem odkrywa, że tuż przed śmiercią mężczyzna kontaktował się z nim kilkanaście razy. Czego mógł chcieć? Adam, choć chce jak najszybciej wrócić do domu, podświadomie czuje, że śmierć przyjaciela nie mogła być przypadkiem. Jedzie na swoją działkę, do której przyjaciel miał klucze i w rzeczach zmarłego natrafia na zdjęcie pierwszej miłości przyjaciela – Kasi. Dziewczyna zaraz po maturze popełniła samobójstwo, lecz znaleziona fotografia przedstawia dziewczynę znacznie starsza, Kaśka wygląda na nim jak kobieta po trzydziestce. Czy jej śmierć mogła być sfingowana? Tylko pytanie, dlaczego? Z każdą mijającą godziną pytań pojawi się więcej, choćby kogo przed śmiercią chciał odnaleźć Krzysiek? Atmosfera zacznie się robić coraz bardziej nerwowa, na powierzchnię zaczną wypływać nowe tajemnice. Ciekawość Adama podsycać będzie także jego własna rodzina — rodzice oraz żona, którzy każą mu jak najszybciej wyjeżdżać z Hajnówki i nie wracać do przeszłości. Czy oni także skrywają jakąś tajemnicę? A może coś wiedzą na temat samobójstwa Kaśki?
Książka Wojciecha Wójcika „Miałeś tam nie wracać” od pierwszej strony zrobiła na mnie dobre wrażenie i jakoś też od razu poczułam sympatię do głównego bohatera – Adama. To z jego perspektywy będziemy śledzić przebieg akcji, będziemy mieli dostęp do każdej, nawet najbłahszej myśli i razem z nim rozwiązywać będziemy tajemnicę związaną ze śmiercią jego przyjaciela oraz zagadkę tajemniczej dziewczyny ze zdjęcia. Działo się tu będzie i to dużo, gdy już sobie poukładamy dostarczone nam fakty, wtem pojawią się nowe, które zburzą wszystko to, co już wiemy. Okaże się, że śmierć Krzyśka był przysłowiowym czubkiem góry lodowej i grzebanie przy motywach jego śmierci sprawi, że dokopiemy się do bardzo trudnych spraw z przeszłości. Każdy z mieszkańców ma coś za uszami, nie jest kryształowy. Tajemnice mają także rodzice Adama, tylko jakie? I dlaczego żona jest zła, gdy ten zamiast wyjechać do Warszawy, to wciąż przebywa w Hajnówce?
Bardzo podobał mi się klimat tej książki, autor doskonale oddał realia polskiej wsi, krajobrazów Podlasia i sprawił, że zapragnęłam przenieść się, choć na chwilę, w tamte strony. Adam, choć mieszkał w Hajnówce przez kilka lat, to teraz po swoim powrocie traktowany jest jak ktoś obcy. Mieszkańcy nabierają wody w usta, a to, co radzą, to by zmarłych i przeszłość zostawić w spokoju. Dlaczego? Czyżby ich tajemnice były aż tak mroczne? Niestety tak, ale nie zdradzę tego, co wyjdzie na jaw i czego będzie dotyczyć. Zdradzę tylko tyle, że tego się nie spodziewałam.
Jednym elementem, do którego mogę się doczepić, to objętość książki. Wydaje mi się, że aż 632 strony to w przypadku tej książki jednak trochę za dużo. Było kilka momentów, w których miałam wrażenie, że akcja i czas stoją w miejscu, nie dzieje się nic i książka jest przegadana. Nie były to fragmenty nudne, lecz jakoś mi się bardzo dłużyło podczas ich czytania. Miałam też wrażenie, że czasami tych poszlak jest po prostu za dużo, zwłaszcza gdy pod koniec książki akcja gwałtownie przyspiesza. Fakt, zakończenie jest zaskakujące i nie wiem, czy ktokolwiek byłby w stanie je przewidzieć, lecz gdyby książka miała ok. 500 stron, byłoby w sam raz.
Hajnówką wstrząsa śmierć Krzysztofa, młodego i szanowanego funkcjonariusza Straży Granicznej. Na pogrzeb przybywa Adam, jego przyjaciel z dawnych lat i mężczyzna, którego imię widnieje jako ostatnio wybierany numer w telefonie Krzysztofa. Adam powraca do Hajnówki po 13 latach nieobecności i przeglądając rzeczy zmarłego przyjaciela odkrywa zdjęcie dawnej miłości Krzyśka, która tuż po maturze popełniła samobójstwo. Na fotografii kobieta nie wygląda na licealistkę ... Jakie sekrety z przeszłości kryją się za śmiercią Krzysztofa ? Czy Adamowi wystarczy czasu i odwagi aby odkryć prawdę ?
"Miałeś tam nie wracać" to książka, która może przerażać swoją obojętnością, ale tylko tych, którzy wciąż mają ją na półce "do przeczytania". Ci, którzy mieli już przyjemność poznać historię Adama i jego najbliższych wiedzą, że są to 631 strony pełne trzymających w napięciu wydarzeń, które zaskakują, przerażają i intrygują jednocześnie. Przyznam, że z każdym kolejnym odkrywanym przez Adama sekretem całość nabierała rumieńców i niepowtarzalnego klimatu. Zdecydowanie jestem wielbicielką mrocznych, pełnych sekretów i niespodziewanych zwrotów historii, których tłem staje się małomiasteczkowa społeczność. Wraz z bohaterami mamy możliwość śledzić na bieżąco postępy w odkrywaniu powiązań pomiędzy przeszłością i teraźniejszością i stajemy się uczestnikami osobistych tragedii naszych bohaterów. Zapewniam Was, że nie wszystkie sekrety będą miały zbawienny wpływ na życie bohaterów a długo skrywane tajemnice wywrócą ich życie do góry nogami. "Miałeś tam nie wracać" to bardzo interesująca propozycja dla wielbicieli nieco lżejszych i mniej brutalnych kryminałów i osób, które cenią sobie w książkach występowanie wielu wątków pobocznych. Jeśli macie ochotę wraz z bohaterami poukładać elementy tej kryminalno-obyczajowej układanki serdecznie polecam lekturę książki "Miałeś tam nie wracać".
Prawda może zniszczyć Wakacyjną sielankę w ośrodku wypoczynkowym na Mazurach przerywa brutalne morderstwo. To jednak dopiero początek niebezpiecznej...
Jeden tajemniczy telefon rozpoczyna koszmarną wyprawę w przeszłość Podczas zebrania rady pedagogicznej ktoś odkrywa zwłoki nauczyciela geografii. Policja...
Ocena: 4, Chcę przeczytać,
„Miałeś tam nie wracać” to moja pierwsza książka Wojciech Wójcika, co mogę o niej powiedzieć? Jest dość specyficzna, myślę, że to sprawa stylu — nie znam innych powieści autora, dlatego to tylko mój domysł — bo w tej książce wiele się dzieje, a jednak jest to taka szarpana akcja. Jest napięcie przeplatane spokojniejszymi momentami i nagle kompletnie zaskakująca końcówka, która ociera się o sensację.
Poznajemy Adama, z perspektywy, którego śledzimy wydarzenia w Hajnówce. Mężczyzna wraca w swoje rodzinne strony na pogrzeb kolegi Krzysztofa. Po uroczystości okazuje się, że zmarły kilka dni przed śmiercią próbował się z nim skontaktować. Czego chciał? I co jego śmierć ma wspólnego z samobójstwem młodej dziewczyny lata temu?
Bardzo lubię klimat tej powieści, typowe dla małych miasteczek zainteresowanie powracającym mieszkańcem, atmosfera życzliwości podszyta nutą zawiści czy zazdrości, że ktoś stąd wyjechał, a teraz po latach wraca i dodatkowo zaczyna mieszać w przeszłości. Teoretycznie każdy chce pomóc, a nabiera wody w usta lub radzi, by zmarłych zostawić w spokoju. Głównemu bohaterowi przyjdzie zmierzyć się z prawdą, na którą nie jest gotowy, a sekrety skrywane przez najbliższych wypłyną na światło dzienne.
Nie obawiajcie się grubości tej powieści, bo czyta się ją dość płynnie, mnie zajęła trzy dni i choć nie ma w niej mrożących krew w żyłach scen, pościgów czy szybkiego tempa, to znalazłam w niej to, co lubię — ciekawy klimat, żmudną policyjną pracę, zbieranie śladów, grzebanie w archiwach oraz odniesienia do przeszłości, które rzutują na teraźniejszość. Myślę, że „Miałeś tam nie wracać” sprawdzi się jako oderwanie od ciężkich kryminałów i przyjemnie spędzicie z nią kilka upalnych dni. Polecam.