Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi

Ocena: 5.88 (8 głosów)
Inne wydania:

Przemilczana opowieść o jedynym niemieckim dziecięcym obozie koncentracyjnym na terenach Polski.

Obóz przy ulicy Przemysłowej - obóz koncentracyjny dla polskich dzieci, utworzony na terenie łódzkiego getta. Trafiały tam dzieci od drugiego do szesnastego roku życia. Zmuszano je do pracy ponad siły, bito, głodzono i "wychowywano" morderczymi ćwiczeniami czy polewaniem zimną wodą i zmuszaniem do stania na mrozie.

Helenka w momencie osadzenia miała jedenaście lat. Do dzisiaj w nocy budzi się co godzinę.

Zuzanna też miała jedenaście lat. W pierwszej pracy po wojnie przed dyrektorem stawała jak przed komendantem.

Leon trafił do obozu jako dziewięciolatek. Co noc krzyczy i płacze.

Kiedy słyszą nazwisko Pohl, robi im się słabo. Eugenia Pohl była jedną z najokrutniejszych strażniczek obozu - katowała dzieci, polewaniem zimną wodą skazywała je na śmierć przez wychłodzenie.

Opowieść o miejscu, które skazano na zapomnienie. Opowieść, która oddaje głos ostatnim świadkom. Opowieść o dziecięcym piekle.

Jolanta Sowińska-Gogacz - kulturoznawca i pedagog, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego. Zadebiutowała po maturze tomikiem poezji "Przednieble" (Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego, 1991). Druga jej książka poetycka to "Pomieszczenie" (Kwadratura, 2010). Artykuły o obozie na Przemysłowej publikowała na łamach tygodnika "Sieci". Laureatka nagrody "Znak Dobra" w roku 2015 za artykuł "Mały Oświęcim" (Przewodnik Katolicki 7/2014). Autorka obszernej dokumentacji - pisanej, fotograficznej i filmowej - związanej z łódzkim obozem, współautorka wielu inicjatyw medialnych i edukacyjnych upamiętniających jego dzieje. Prowadzi lekcje historii na byłym terenie obozu.

Błażej Torański - dziennikarz, publicysta, pisarz. Specjalizuje się w literaturze faktu. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego; działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Pracował m.in we "Wprost", w "Prawie i Życiu", "Rzeczpospolitej". Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W 2017 roku otrzymał nagrodę SDP im. Janusza Kurtyki za publikacje na łamach "Do Rzeczy" i "Odry". Autor zbioru wywiadów z twórcami o cenzurze "Knebel". "Cenzura w PRL-u" (Zona Zero, 2016) i współautor (wraz z Marcinem Jakubem Szymańskim) książki "Fabrykanci". "Burzliwe dzieje rodów łódzkich przemysłowców" (Zona Zero, 2016).

Informacje dodatkowe o Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2024-01-23
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788383522067
Liczba stron: 312

Tagi: Biografie i literatura faktu

więcej

Kup książkę Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi - opinie o książce

O tym piekle opowiada także "Kat polskich dzieci" błażeja Torańskiego. Bardzo polecam tę książkę. Błażej Torański stworzył dzieło nie tylko historyczne, ale i psychologiczne. Przez dokładną analizę dokumentów i świadectw, autor przedstawia czytelnikowi złożony obraz człowieka, który staje się oprawcą. Fascynujące jest, jak Autor nie ogranicza się do opisu zbrodni, ale bada także powojenne życie Pol i jej ostateczny upadek. Szczególnie wstrząsający jest rozdział zawierający wywiad z Pol po odbyciu kary, oferujący głęboki wgląd w jej psychikę. Jednak podczas lektury zastanawiamy się również, czy kobieta, która stała się potworem, sama również nie padła ofiarą wojny? Co ciekawe książka, o tak trudnej i brutalnej tematyce napisana została przystępnym językiem i jest bardzo lekka w odbiorze. Taki kontrast naprawdę przeraża, ale i sprawia, że treść wciąga, jakby nie była reportażem, a thrillerem wojennym. 
 
Błażej Torański z niezwykłą dbałością o detale i szacunkiem dla historycznej prawdy odtwarza losy Eugenii Pol, oferując czytelnikom rzetelny i wnikliwy obraz jej życia. „Kat polskich dzieci” to bez wątpienia ważne dzieło, które zasługuje na uwagę zarówno ze względu na swoją tematykę, jak i warsztat literacki. Jest nie tylko świadectwem brutalności jednostki, ale również przestrogą przed zakłamaniem historii i zapomnieniem. Zmusza do refleksji nad naturą zła i konsekwencjami wojny. „Kat polskich dzieci” to również przypomnienie, że historia nie jest tylko zbiorem suchych faktów, ale żywą, często bolesną cząstką pamięci. Podsumowując, „Kat polskich dzieci” jest nie tylko doskonale napisanym reportażem historycznym, ale i ważną lekcją o ludzkiej naturze i konsekwencjach wojny. 
 

Link do opinii

Nie czytałem jeszcze "Małego Oświęcimia", ale jestem pod ogromnym wrażeniem „Kata polskich dzieci” Błażeja Torańskiego. Autor oferuje czytelnikowi dobrze skonstruowaną książkę na pograniczu thrillera sądowego i reportażu biograficznego. Dużą zaletą omawianej publikacji jest mocne oparcie jej na materiale źródłowym. Książka jest pozycją godną polecenia, ukazującą upadek człowieka w trudnych, wojennych realiach, a także skomplikowaną, powojenną rzeczywistość PRL, w której niewydolny aparat państwa nie potrafił skutecznie rozliczyć zbrodni z okresu okupacji.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Asiagebicz
Asiagebicz
Przeczytane:2022-09-11, Ocena: 6, Przeczytałem,

W tej książce czeka Was zderzenie z najgorszym piekłem, jakie może dziecku zgotować dorosły. Zderzenie z bólem, łzami, przerażeniem, samotnością i głodem. Zderzenie z mrokiem, z którego nie widać nawet żadnego światełka nadziei.

To, o czym tutaj przeczytacie w relacjach świadków, listach do rodzin sprawi, że będziecie mieli łzy w oczach razem z pytaniem- dlaczego???

Po tej książce nic już nie będzie takie samo.

Dla mnie to była najbardziej wstrząsająca opowieść o wojnie, najbardziej odarta ze złudzeń i dobra, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Tutaj krzywda dzieci wylewa się jak gnijący ropień z każdej kartki i naprawdę ciężko jest żyć ze świadomością, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Chociaż ,,Mały Oświęcim" jest pięknie wydany, w twardej oprawie i ma mnóstwo fotografii , nie będzie tylko ,,ozdobą" naszej półki, bo jego treść przeraża mocniej niż najkrwawszy horror.

 

To opowieść o jedynym niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci w Polsce. Zlokalizowany w Łodzi, na terenach getta, do którego trafiały dzieci id 2 do 16 roku życia. Wojenne sieroty i synowie oraz córki działaczy podziemia.

Ich codziennością były mordercze apele, praca ponad siły, głód, brud i robactwo.

A kiedy słyszały nazwisko Pohl..robiło im się słabo. Niestety, nie była ona jedyną okrutną strażniczką, która katowała dzieci na śmierć. Tych bestii było więcej.

 

Dlatego nie możemy o nich zapomnieć.

O małych bohaterach, którzy to piekło na ziemi przeżyli, również.

Link do opinii

Wiele powiedziano i napisano o planowej eksterminacji Żydów, Naziści nie oszczędzali nikogo, starców, kobiet i dzieci. O tym, że ich los miały podzielić też polskie dzieci, nie mówi się zbyt wiele. A o tym, że w Łodzi (wtedy Litzmannstadt), w środku żydowskiego getta zbudowano obóz dla polskiej młodzieży, przyznam, że nie wiedziałam. ,,Zarząd Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy zdecydował: ,,W dniu 1 grudnia 1942 roku zostanie otwarty Polen-Jugendverwahrlager - Litzmannstadt, utworzony w celu policyjnego umieszczania dzieci i młodzieży."" . Na ulicy Przemysłowej powstał obóz, w którym wg. założeń miały być osadzane dzieci zdemoralizowane lub sieroty będące zagrożeniem dla porządku publicznego w wieku od 12 do 16 lat, ale szybko przesunięto tę granicę na 8 do 16. Wachmanka Sydonia Bayer (skazana po wojnie na karę śmierci, za swoje czyny w obozie) zeznała, że do obozu przywożono też małe dzieci do 2 roku życia. Świadkowie twierdzą, że w obozie przebywały dzieci w wieku od 2 do 16 lat, ze Śląska, Wielkopolski, Mazowsza, z Łodzi i okolic, ale były też dzieci z Czech, Francji, Belgii i Stanów Zjednoczonych. Tych dzieci mogło być około 10000 (choć dokładna liczba nie jest znana, znaczna część dokumentacji została zniszczona). 10000 dzieci, często odebranych rodzicom, przerażonych, często nieznających niemieckiego, bitych i głodzonych, bo nie chciały oddawać czci Hitlerowi (jak w przypadku Świadków Jehowy z Wisły m.in. Zuzanny Polok), bo rodzice działali w konspiracji m.in. w grupie doktora Witaszka, bo żebrały na ulicy, bo starały się zapewnić przetrwanie młodszemu rodzeństwu. Takich ,,bo", za które można było trafić do obozu były dziesiątki, albo i setki. Wraz z przekroczeniem bramy obozu, dzieci traciły swoją tożsamość, od tej chwili były numerem, co bardziej przerażające, te numery ,,rotowały", tzn. jeśli posiadacz numeru nie przeżył traktowania w obozie, numer ,,wracał do puli" i kolejne dziecko go otrzymywało. A o tym, że dzieci nie miały przeżyć, może świadczyć ciągłe niedożywienie, praca ponad siły, czy bestialskie traktowanie ich przez nadzorców. W reportażu Jolanty Sowińskiej-Gogacz i Błażeja Torańskiego mamy możliwość zapoznania się z zeznaniami i wspomnieniami osadzonych w tym obozie dzieci, teraz dorosłych, często schorowanych ludzi. Są to wstrząsające opisy, które czyta się ze ściśniętym sercem i gardłem. Krystyna Wieczorkowska-Lewandowska tak podsumowała obóz w Łodzi ,,Mam wrażenie, że obóz na Przemysłowej był eksperymentem i miał pokazać Niemcom, co mogą uzyskać z polskich dzieci metodami głodu, bicia i demoralizacji.", po lekturze tego reportażu, trudno mi się z panią Krystyną nie zgodzić.  

 

,,Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi" to zapis zeznań i wspomnień z 25 miesięcy, w czasie których funkcjonował ten Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt - w dosłownym tłumaczeniu obóz przechowawczy dla polskiej młodzieży pod kierownictwem Policji Bezpieczeństwa w Łodzi. W powszechnej świadomości ten obóz na Przemysłowej właściwie nie istnieje, może tylko Łodzianie coś na jego temat wiedzą, m.in. dzięki muralowi przedstawiającemu chłopca z obozu.

 

Mam nadzieję, że reportaż Jolanty Sowińskiej-Gogacz i Błażeja Torańskiego przywróci pamięć o tych wydarzeniach, da twarz anonimowym ofiarom bezlitosnych katów i sprawi, że nazwiska katów takich jak m.in. wahmanki Eugenia Pohl i Sydonia Bayer, czy wahman Edward August będą funkcjonować w świadomości. Tak samo jak nazwiska kierującego obozem Lagerfuehrera SS-Sturmbannfuehrer Karl Ehrilich, lagerleiterzów Hans Fuge, Arno Wruck.

 

,,Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi" nie jest łatwą lekturą. Jest to raczej pozycja, którą czyta się ,,na raty", z którą się trzeba powoli oswajać, która gryzie i uwiera. Każe zadawać pytania, jak do tego mogło dojść. To także jedna z tych lektur, w czasie których traci się wiarę w ludzkość i wypłakuje oczy nad losem, zarówno tych, którzy nie przeżyli, jak i tych, którzy okaleczeni na całe życie, zarówno psychicznie, jak i fizycznie opuścili obóz. Jest to też kawałek historii, o której nie uczy się w szkole (przynajmniej mnie nie uczyli), a który warto znać.

 

 

Dla osób zainteresowanych historią, dla tych którzy chcą wiedzieć więcej i dla tych, którzy myślą, że II Wojna Światowa to tylko walka mężczyzn czy eksterminacja Żydów ,,Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi" powinien znaleźć się na liście lektur.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Anna1990
Anna1990
Przeczytane:2021-08-15, Ocena: 6, Przeczytałam,

Ta książka to nie tylko historia obozu koncentracyjnego dla dzieci, na którego składają się wspomnienia oraz materiały IPN-owskie z Łodzi, ale także opowieść jednej z autorek o tym jak udało jej się dotrzeć do bohaterów tej książki. Ich wspomnienia są ciężkie do uniesienia. Do tej pory nie mogę wyobrazić sobie kto mógł wpaść na tak chory pomysł by uwięzić dzieci i się nad nimi pastwić. Tak. Dokładnie pastwić, bo to co opowiadali świadkowie tamtych wydarzeń nie było nic innym jak pastwieniem się nad słabszymi. To była zwykła eksterminacja niewinnych dzieci.
Mały Oświęcim to książka ważna. Zawiera w sobie temat, który niestety jest często pomijany. Na dodatek mam wrażenie, że wokół obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi jest jakaś zmowa milczenia. A szkoda, bo o tragedii małoletnich Polaków trzeba mówić. Trzeba zachować pamięć. Ta książka to dobry początek ku temu by uczcić ofiary nazistów.
Mały Oświęcim to książka, którą warto poznać. Co prawda czyta się ją ze ściśniętym sercem i łzami w oczach, ale myślę, że należy zapoznać się z tą trudną tematyką. Jakby nie było to część naszej historii. Nie jest łatwa, ale może dzięki niej unikniemy kolejnych takich lekcji?

Link do opinii
Avatar użytkownika - wampirka44
wampirka44
Przeczytane:2020-12-18, Ocena: 6, Przeczytałam,

Książka o mało znanym obozie dziecięcym w Łodzi. Przerażające rzeczy się tam działy. Niektórzy z byłych dzieci uwięzionych na Przemysłowej żyją i podzielili się że swoimi strasznym przeżyciami z autorką książki. 

"Tam, gdzie umiera dziecko, umiera cały świat."

Link do opinii

 „Tam, gdzie umiera dziecko, umiera cały świat”.

Książkę „Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi” wypełniają po brzegi wstrząsające świadectwa Ocalałych. Istnienie obozu przy ulicy Przemysłowej w Łodzi, zbudowanego rękami dzieci w samym sercu łódzkiego getta, przez wiele lat było ukrywane, wręcz wymazane z kart historii. Tymczasem był to jedyny niemiecki dziecięcy obóz koncentracyjny na terenie Polski. I działy się tam rzeczy straszne.

Autorzy podzielili książkę na trzy części. Pierwsza z nich, stanowiąca najobszerniejszą część całości, to historia obozu na Przemysłowej, druga zawiera rozmowy z Ocalałymi, natomiast trzecia opisuje miejsca i przestrzenie sztuki zasługujące na pamięć. W książce znajdziecie również obozowe zdjęcia Ocalałych, ich listy pisane do rodzin z obozu i fotografie współczesne.   

Opisy dorosłych dziś ludzi, którzy jako dzieci przeżyli na Przemysłowej piekło na ziemi wywołują dreszcze. Bohaterowie tego koszmaru opowiadają o przybyciu do obozu, gdzie zabierano im wszystkie rzeczy osobiste i ubrania, a otrzymywali zgrzebne mundurki, miskę i łyżkę. Zamiast nazwisk dostawali numery. Zaczynał się dla nich czas walki o życie. Nie było szans na ucieczkę. Miejsce wybrane na obóz dla dzieci nie było przypadkowe. Z baraków tych mali więźniowie mogli uciec tylko do getta, w którym zawsze ktoś ich łapał i odprowadzał z powrotem.

Nie wszystkim udało się przetrwać. Dzieci były bite i zmuszane do pracy ponad siły. Umierały z głodu, zimna i przepracowania. Znęcały się nad nimi nieludzkie wachmanki. Jeśli chorowały, nikt się nimi nie przejmował. Jeśli były słabe, umierały. Koszmar ten trwał od grudnia 1942 do stycznia 1945 roku. W obozie przebywały polskie dzieci w wieku od 2 do 16 roku życia.

Jeśli zdecydujecie się na lekturę tej publikacji, przygotujcie się na ogrom emocji. Z jednej strony trudno czytać o tym koszmarze, a z drugiej ciężko się oderwać. Miejsce to skazano na zapomnienie, więc dobrze, że jest kolejna publikacja, dzięki której możemy poznać tę historię. Ubywa świadków, więc trzeba spisywać ich wspomnienia i nagrywać filmy, które pomogą pamiętać kolejnym pokoleniom.

Link do opinii
Inne książki autora
Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol
Błażej Torański0
Okładka ksiązki - Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol

Pierwsza biografia zbrodniarki wojennej z obozu dla dzieci, która w PRL-u pracowała w żłobku.Nikt na tej sali nie jadł żywych myszy i wesz, a ja jadłam...

Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi
Błażej Torański0
Okładka ksiązki - Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi

Przemilczana opowieść o jedynym niemieckim dziecięcym obozie koncentracyjnym na terenach Polski. Obóz przy ulicy Przemysłowej - obóz koncentracyjny...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy