Pierwsza biografia zbrodniarki wojennej z obozu dla dzieci, która w PRL-u pracowała w żłobku.Nikt na tej sali nie jadł żywych myszy i wesz, a ja jadłam w obozie. Na apelu zapytano nas, kto czuje głód, i nas wystąpiło czworo. Dano nam żywe myszy i wpychano w usta- zeznawała Maria Gapińska, w obozie Pawłowska. Maria Delebis-Jakólska zapamiętała:Kiedyś wylałam farbę i za to Pol mnie skatowała. Pod budynkiem była piwnica i tam zrobiono karcer. Jak mnie zamknięto, to szczury mi nogi obgryzły.Jan Prusinowski zeznawał pod przysięgą:Polecił mi zebrać kał do miski, w której przyniesiono mi jedzenie, i siłą podniósł mi ją do ust. Pol uderzyła mnie z tyłu głowy tak, że twarz wpadła mi do miski, a kał do ust. Pilnowali, żebym zjadł, co wydaliłem.Eugenia Pol ukończyła siedem klas szkoły podstawowej. Jak to możliwe, że stała się jedną z najokrutniejszych strażniczek z obozu dla dzieci i młodzieży na Przemysłowej? A po wojnie przez kilkanaście lat pracowała jako intendentka w żłobku? Do końca życia nie przyznała się do zarzucanych jej zbrodni. Proces był poszlakowy. Do dziś budzi wątpliwości. Śledztwo biograficzne szukające prawdy o kacie, który zabijał polskie dzieci na raty.
Błażej Torański- publicysta, pisarz. Specjalizuje się w literaturze faktu. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Pracował m.in. we "Wprost", "Prawie i Życiu", "Rzeczpospolitej". Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, sekretarzem jego łódzkiego oddziału. W 2017 roku otrzymał nagrodę SDP im. Janusza Kurtyki za publikacje na łamach "Do Rzeczy" i "Odry". Autor zbioru wywiadów z twórcami o cenzurze "Knebel. Cenzura w PRL-u" (2016), współautor (wraz z Marcinem Jakubem Szymańskim) książki "Fabrykanci. Burzliwe dzieje rodów łódzkich przemysłowców" (2016) oraz bestsellerowego "Małego Oświęcimia" (2020).
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-07-12
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 208
Podobno w życiu nie ma przypadków. Otrzymałem zatem książkę o tym jak zostaje się volksdojczem, następnie żołnierzem Wehrmachtu aby wykonywać rozkazy przełożonych obozu dla polskich dzieci. Bynajmniej nie chodzi tu o ojca popularnego ostatnio w Polsce polityka, ale z racji zbieżności książka tym bardziej warta uwagi. Chodzi o pozycję pt: "Kat polskich dzieci" Błażeja Torańskiego. W przypadku autora zbieżność nazwisk ze znaną pisarką Teresą Torańską nieprzypadkowa. Otóż autor przybliża nam historię polskiej rodziny zmuszonej do podpisania deklaracji lojalności wobec niemieckiego okupanta. Miłość do życia przeważa tu nad miłością do ojczyzny. Swoisty realizm sytuacyjny podpisanie lojalki sprowadza do problemu wydania kary śmierci na samego siebie. Młoda dziewczyna, bo o jej losach jest książka, nie ma rozterek, tak jak jej ukochany ojciec i reszta rodziny. Podpisuje świstek, według niej tylko papieru i składa przysięgę w niezrozumiałym jak twierdzi dla niej języku na wierność nowej ojczyznie i jej zbrojnego ramienia czyli Wehrmachtu. Zostaje kapo w obozie dla polskich dzieci. Tu Autor dość precyzyjnie, posiłkując się dokumentami, opisuje mrożące krew w żyłach tortury jakimi kapo obdarowywali niczym cukierkami małe bezbronne dzieci. Dla kogoś wrażliwego ten rozdział bez chwilowych przerw w czytaniu jest trudny. Co prawda to już historia, niemniej jednak.... Można by na tym zamknąć książkę, ale od tego momentu zaczynamy rozumieć mistrzostwo Autora książki. Albowiem kolejny rozdział zawiera opowieść, też na podstawie dokumentów, o powojennych losach pani kapo, która mundur Wehrmachtu zamieniła na garsonkę działaczki ZBOWiD-u. Warto przybliżyć co oznacza ten skrót. To Związek Bojowników o Wolność i Demokrację. A więc organizacja walczących o to co mamy obecnie. I tu w zasadzie można ponownie przywołać historię i losy ojca naszego wspólczesnego polityka gdyby nie fakt że opisywana w książce Torańskiego "bohaterka" nagle zostaje aresztowana i skazana na 25 lat więzienia. Ale to jeszcze nie koniec książki. Ponownie podkreślam mistrzostwo Autora. Postanawia rozłożyć czytelnika na obie łopatki i nie pozwolić na żadne domysły. Opisuje zatem więzienne losy pani kapo i bojowniczki o wolność. Mamy zatem książkę niezwykle cenną, dla historyków ale i dla psychologów a przede wszystkim dla wszystkich których interesują zawiłości ludzkiej osobowości. Mało tego. Z obszernego wywiadu z "bohaterką" już po odbyciu przez nią kary więzienia, poznajemy jej punkt widzenia. To jest nie mniej wstrząsający rozdział, który zamiast przerw w czytaniu na złapanie oddechu, tym razem zmusza nas do ponownego przeczytania właśnie przeczytanego fragmentu aby nie mieć wątpliwości czy rzeczywiście po "tym wszystkim" tak można to interpretować jak "bohaterka". Autorowi należy się najwyższe uznanie. Podsuwa nam rozwiązania wielu rozterek towarzyszących w życiu i zmusza do przemyślenia radykalnych rozwiązań.
Historia, której nie znałam. Książka zdecydowanie jest mocna...
To co przeżywały dzieci w obozie trudno sobie wyobrazić. To po prostu nie mieści się w głowie.
A Eugenia Pol? Aż dziwne, że po wojnie, po takich wydarzeniach wiodła "szczęśliwe" życie w Łodzi.
Nie chcę za dużo zdradzać, ale historia straszna i ciężka w odbiorze.
Po prostu musisz przeczytać.
Mroczna, jak proza Eliasa Canettiego. Maź, oblepiająca serce, duszę i umysł.
Jestem pod ogromnym wrażeniem „Kata polskich dzieci”. Błażej Torański oferuje czytelnikowi dobrze skonstruowaną książkę na pograniczu thrillera sądowego i reportażu biograficznego. Dużą zaletą omawianej publikacji jest mocne oparcie jej na materiale źródłowym. Książka jest pozycją godną polecenia, ukazującą upadek człowieka w trudnych, wojennych realiach, a także skomplikowaną, powojenną rzeczywistość PRL, w której niewydolny aparat państwa nie potrafił skutecznie rozliczyć zbrodni z okresu okupacji.
Książka napisana prostym, sugestywnym językiem. W tekście zamieszczono fragmenty zeznań, listów, wspomnień. Ja widziałam ból, cierpienie, nie tylko fizyczne, głód - czytałam prośby dzieci o chleb, dużo chleba. Dla mnie za dużo emocji, za wiele cierpienia.
Lektura trudna, wyczerpująca, ale jak wspomniałam, język zrozumiały, wręcz suchy. W przypadku takiej tematyki dla mnie lepszy w odbiorze, trochę bariery między wydarzeniami opisanymi, a czytelnikiem. Wydana pięknie, w twardej oprawie, trzymanie jej w ręku to przyjemność, a potem zaczynasz czytać i po ciele przechodzą ciarki zgrozy.
Błażej Torański stworzył dzieło nie tylko historyczne, ale i psychologiczne. Przez dokładną analizę dokumentów i świadectw, autor przedstawia czytelnikowi złożony obraz człowieka, który staje się oprawcą. Fascynujące jest, jak Autor nie ogranicza się do opisu zbrodni, ale bada także powojenne życie Pol i jej ostateczny upadek. Szczególnie wstrząsający jest rozdział zawierający wywiad z Pol po odbyciu kary, oferujący głęboki wgląd w jej psychikę. Jednak podczas lektury zastanawiamy się również, czy kobieta, która stała się potworem, sama również nie padła ofiarą wojny? Co ciekawe książka, o tak trudnej i brutalnej tematyce napisana została przystępnym językiem i jest bardzo lekka w odbiorze. Taki kontrast naprawdę przeraża, ale i sprawia, że treść wciąga, jakby nie była reportażem, a thrillerem wojennym.
Błażej Torański z niezwykłą dbałością o detale i szacunkiem dla historycznej prawdy odtwarza losy Eugenii Pol, oferując czytelnikom rzetelny i wnikliwy obraz jej życia. „Kat polskich dzieci” to bez wątpienia ważne dzieło, które zasługuje na uwagę zarówno ze względu na swoją tematykę, jak i warsztat literacki. Jest nie tylko świadectwem brutalności jednostki, ale również przestrogą przed zakłamaniem historii i zapomnieniem. Zmusza do refleksji nad naturą zła i konsekwencjami wojny. „Kat polskich dzieci” to również przypomnienie, że historia nie jest tylko zbiorem suchych faktów, ale żywą, często bolesną cząstką pamięci. Podsumowując, „Kat polskich dzieci” jest nie tylko doskonale napisanym reportażem historycznym, ale i ważną lekcją o ludzkiej naturze i konsekwencjach wojny.
Ciężko się czyta literaturę obozową.
Szczególnie kiedy są to spisane wspomnienia. Ale myślę, że każdy się ze mną zgodzi, że najgorzej, najtrudniej czyta się o krzywdzie dzieci.
Każda wojna niesie za sobą, m.in. ogromne żniwa ludzkich żyć. Niewinnych, bezbronnych, bo komuś zachciało się wojować i wyciągać łapy do cywili.
Nazistowskie państwo niemieckie zasłynęło ze szczególnego okrucieństwa, zresztą tak samo jak UPA. Ale o tym innym razem.
Budowanie obozów do masowych mordów jak najmniejszym kosztem. Trucie cyklonem B, spalinami z ciężarówek. Piece krematoryjne do którego trafiali nie tylko martwi.
Szczególnym miejscem, pod względem okrucieństwa, jest obóz Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt. Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi.
Tam nie potrzebne były komory gazowe i piece. Wystarczyło znęcanie się fizyczne, psychiczne, głodowe racje żywnościowe i nie raz bardzo niskie temperatury.
We wspomnieniach świadków często przewija się imię i nazwisko Eugenii Pol. Każdy z nich zeznawał pod przysięgą w Sali Sądowej, że była ona najgorszą ze strażniczek obozu. Najbardziej brutalną, bezwzględną i bezczelną.
Eugenia wraz ze swoją rodziną podpisali Volkslistę, niedługo później dostała pracę w obozie w Łodzi. Miała niespełna 19 lat. Skończyła 7 klas szkoły podstawowej, co było na tamte czasy wysokim osiągnięciem.
Gdzie zbłądziła? Skąd wziął się u niej tak okrutny sadyzm?
Najbardziej szokujące jest to, że kobieta po wojnie dostała pracę w żłobku, gdzie pracowała kilkanaście lat.
Nigdy nie dosięgnęła jej sprawiedliwość. Nigdy nie odpowiedziała za swoje zbrodnie. Wszystkiego przez lata się wypierała.
Nie będę przytaczać przykładów tego co działo się w obozie.
Niemniej zachęcam do sięgnięcia po książkę. Zapewniam, nie jest to przyjemna lektura.
/We współpracy z @proszynski_wydawnictwo/
#proszynskiiska #błażejtorański
#katpolskichdzieci #eugeniapol #ksiazkiktorewartoprzeczytac #książkahistoryczna #literaturawojenna
Biorąc ten reportaż do ręki wiedziałam, że to będzie trudna lektura i na taką się przygotowałam. Nie spodziewałam się jednak, że będzie aż tak wstrząsająca i przerażająca.
Każdy z nas wie, ile bólu, cierpienia i okrucieństwa przyniosła ze sobą II wojna światowa. Wiemy również, że podczas wojny tworzono obozy koncentracyjne, takie jak Auschwitz, Majdanek czy Treblinka. Jednak zapewne niewielu z was, tak jak i ja, nie wiedziało o obozie dla dzieci i młodzieży.
Obóz dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w Łodzi został utworzony w grudniu 1942 roku w okolicach tamtejszego getta i funkcjonował do końca stycznia 1945 roku. Jedną z najokrutniejszych strażniczek obozu była Eugenia Pol- diabeł w ludzkiej skórze. Biła, maltretowała, upokarzała.
W swojej książce Autor przybliża nam portret kobiety, która podczas wojny znęcała się nad najbardziej bezbronnymi istotami tworząc im piekło na ziemi, a po skończeniu okupacji niemieckiej podjęła pracę w żłobku. Do końca swojego życia nie przyznała się do zarzucanych jej czynów, choć są świadkowie i ich zeznania.
Książka zawiera mnóstwo wspomnień osób, które przeżyły "Mały Oświęcim" i były torturowane przez Pol. Opisy w tej książce są naprawdę drastyczne, ciężko przez nie przebrnąć, ból ściska serce a w oczach pojawiają się łzy. Ciężko jest zrozumieć co kieruje człowiekiem, by dzieciom zgotować taką gehennę, na jaką odważyła się Pol.
"Kat polskich dzieci" to przerażający i wstrząsający reportaż, ale warto po niego sięgnąć. Polecam wszystkim tym, którzy interesują się historią II wojny światowej.
"Kat polskich dzieci" to śledztwo biograficzne o kacie-kobiecie, który zabijał polskie dzieci na raty.
To przerażający reportaż, który autor napisał z zeznań świadków z procesu Pol.
Eugenia Pol była pracownicą funkcyjną w hitlerowskim obozie dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w Łodzi.
Pol była zbrodniarką wojenną, która do samego końca nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Była tak perfidna i wręcz bezczelna, że dzień przed wyzwoleniem obozu opuściła go w pośpiechu i wróciła nie niepokojona do swojego rodzinnego domu,gdzie spokojnie sobie mieszkała.
Pol nie tylko podjęła pracę, ale i brała czynny udział w codziennym życiu. Nie tylko spotykała się z byłymi więźniami, ale brała czynny udział w budowie pomnika upamiętniającego obóz,aby ukazać się w lepszym świetle.
Mało tego kat dzieci podjął pracę w żłobku.
Procesy, które oskarżały Pol nie przynosiły skutku z powodu braku wystarczających dowodów.
Dopiero w 1972 roku została skazana. Był to ostatni proces osoby z załogi hitlerowskiego obozu dla dzieci i młodzieży w Łodzi.
Autor bardzo obrazowo opisuje działania Pol względem dzieci.
To jak znęcała się nad nimi nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim fizycznie. Swoje chore pomysły przelewała na biedne, małe dzieci.
Głodnym dzieciom dawała żywe myszy do jedzenia, katowała i zamykała w karcelu, kazała zjadać własny kał,dzieci pracowały ponad swoje siły, obgryzały ręce z głodu...
Delektowała się każdym okrucieństwem, pastwila i czerpała z tego przyjemność.
Symbolem stała się pierwsza ofiara obozu Urszula Kaczmarek katowana przez wszystkie nadzorczynie, bita pejczem, głodzona, zamykana. Nie miała siły nawet płakać, jej wnętrznosci były na wierzchu, a Pol wkładała w nie swój pejcz...
Więzienie dla Pol to była za łagodna kara, powinna doznać tego wszystkiego co sama robiła tym biednym dzieciom.
Książka napewno nie jest lekturą dla każdego,ale jest warta uwagi jeśli interesujecie się tematyką obozową.
Zabronię sobie czytać książki o krzywdzie dzieci. Moje serce nie ma takiej pojemności.
Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol. Błażej Torański.
„… małe jest początkiem dużego, a duże początkiem całości”.
O obozie w Łodzi słyszałam, ale do tej pory konsekwentnie unikałam wszelkiej literatury dotyczącej tego miejsca, w tamtym czasie. Wyparcie, nie jest jednak sposobem na pozbycie się problemu lub przeszłości zaistniałej.
Książka napisana prostym, sugestywnym językiem. W tekście zamieszczono fragmenty zeznań, listów, wspomnień. Ja widziałam ból, cierpienie, nie tylko fizyczne, głód - czytałam prośby dzieci o chleb, dużo chleba. Dla mnie za dużo emocji, za wiele cierpienia.
Eugenia Pol, kat. Myślę, że nic więcej o tej „osobie” nie trzeba pisać w recenzji. To czym była i co robiła jest w książce, i do niej odsyłam.
Lektura trudna, wyczerpująca, ale jak wspomniałam, język zrozumiały, wręcz suchy. W przypadku takiej tematyki dla mnie lepszy w odbiorze, trochę bariery między wydarzeniami opisanymi, a czytelnikiem. Wydana pięknie, w twardej oprawie, trzymanie jej w ręku to przyjemność, a potem zaczynasz czytać i po ciele przechodzą ciarki zgrozy.
Polecam książkę, ale tylko tym, którzy są gotowi na czytanie o skrzywdzonych, mordowanych dzieciach.
Bardzo ważna pozycja. Dziękuję Panie Błażeju.
Rzeczywistość obozowa oczami ówczesnych dzieci, przytaczana w trakcie zeznań w procesie przeciwko Eugenii Pol. Drastyczne, ciężkie i okrutne.
To nie jest reportaż w ścisłym tego słowa rozumieniu. Autor zebrał wypowiedzi, które padły na procesie Eugenii Pol i zbudował z nich obraz obozu, jaki znamy z wojennych historii tego typu. Oczywiście ta sytuacja jest tym trudniejsza, że więźniami obozu były dzieci od lat 8 do 16, a zostały osadzone za samo bycie Polakami. Historia jest bardzo trudna emocjonalnie, ciężka do udźwignięcia, kiedy zdajemy sobie sprawę z ilości krzywdy, jaka została wyrządzona. Tym bardziej, kiedy czytamy zeznania samej oskarżonej, w których wszystkiego się wypiera, a na zarzuty odpowiada, że biła, ale lekko. Pod tym względem ta książka jest bardzo ważna i dla historii w ogóle wartościowa. Ale nie jestem wobec niej bezkrytyczna.
Autor stosuje wiele powtórzeń opisów, które zostały przytoczone kilka/kilkanaście stron wcześniej, a ponieważ książka nie jest obszerna i czyta się ją na raz, to te wypowiedzi w dużej mierze pamięta się w trakcie czytania. Brakuje mi też bardziej rzetelnego wyjaśnienia, genezy powstania tego obozu i informacji kto tam trafiał. Pewnie nie ma na to jednej odpowiedzi, ale uderzyło mnie na przykład, dlaczego w obozie przebywają dzieci, które na wolności mają rodziców. Dlaczego Ci rodzice nie trafili do obozów? Dlaczego skupiono się na dzieciach? Może gdzieś mi umknęła ta informacja albo nie zrozumiałam, ale moim zdaniem nie jest to tak jasno napisane. Brakuje też wprowadzenia czytelnika w sytuację po II wojnie światowej, z której wynikałoby dlaczego Eugenia Pol mogła być z powrotem Polką i jak działały wtedy polskie władze.
Na plus zaliczam kompozycję książki – podział na części mocno porządkuje, a krótkie rozdziały w ramach większych bloków jest dobrym zabiegiem, bo można odłożyć książkę, kiedy ma się dość i wrócić do kolejnego rozdziału. Świetne jest to, że cała jest właściwie zapisem procesu lub cytatem ze źródeł. Nie ma domysłów, wyciągania wniosków, jest ścisłe oparcie w dokumentach. Z formy i języka mniemam, że dość wiernie. Bardzo dobrym zabiegiem było przeprowadzenie wywiadu z psychologiem odnośnie samej osoby Eugenii Pol i umieszczenie go na końcu książki. Trochę to poszerza rozumienie postaci i uzmysławia, że nic nie jest tylko czarno-białe. Działania wachmanki były oczywiście naganne i złe, krzywdzące (tego nikt nie neguje), ale kwestia motywacji, zrozumienia własnych działań, itd., to już kwestia dyskusyjna.
Książkę polecam miłośnikom historii, bo fakt istnienia obozów dla dzieci nie jest znany szerzej (ja usłyszałam o nim po raz pierwszy). Na pewno jest to dobry haczyk do szerszych poszukiwań, bo opierając się na tej jednej pozycji wielu rzeczy się nie dowiemy. Autor powołuje się wielokrotnie na swoją wcześniejszą książkę „Mały Oświęcim” i pewnie tam znajduje się więcej informacji o samym obozie, ale chciałoby się, żeby szczątkowo poszerzył nam wiedzę i w tej publikacji.
Bardzo dobra robota w poszukiwaniu materiałów, dotarcia do źródeł, trochę gorzej z opowiedzeniem historii i wciągnięciem czytelnika w tamtą rzeczywistość.
Myślę, że jest to jedna z ważniejszych książek tego roku.
Opowieść prawdziwa o obozie dla dzieci w przedziale wiekowym 8-16 lat w Łodzi Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodziezy Polskiej w Łodzi .
Jak wyglądała rzeczywistość w takim obozie , gdzie były więzione dzieci ,których głowną zbrodnia było to , że rodzice są Polakami , a wmawiano im niestniejące przestępstwa?
Na co dzień głód, poniżanie przy kążdej pracy ,brutalne kary cielesne , a przy tym wymagania aby listy które cenzurowane zawieraly same pozytywy o obozie , aby mogły dotrzeć do rodzin , z prośbami o paczki żywnościowe , ciepłe ubrania...rzeczy te i tak były często z paczek okradane .
Największym katem obozu była Eugenia Pol , która pochodziła z Górnego Śląska i uważąła się z Polkę , ale jej rodzina podpisała folksliste dla korzyśći , głównie materialnych ze współpracą z Niemcami .
Realia obozu , choroby z głodu , tyfus, wszy , mnośtwo scen przemocowych i sadyzmu to co opisuje Autor , to w głowie przeciętnego , normalnego człowieka się nie mieści ,że takie piekło mogą zgotować ludzie dzieciom .
Czytelnik aby przejść przez tą trudną literaturę faktu musi mieć nerwy ze stali , ale najistotniejsze że sprawiedliwosć po wielu latach wzięła górę , a Autor opisując dał możliwość ocenie faktów Czytelnikowi.
Kat Polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pół", to książka która dosłownie mną wstrząsnęła. Sama bardzo chętnie i często sięgam po literaturę obozową, bo osobiście uważam, że nie możemy zapominać o okrucieństwach wojny, których doświadczali nasi przodkowie. Myślę, że to wyjątkowo wartościowa literatura po którą sięgać powinien każdy z nas. Niemniej jednak nie są to książki, które czyta na odstresowanie po ciężkim dniu, a trudna literatura do której potrzeba spokoju i skupienia.
Książka opowiada historię Genowefy Pohl, a tak naprawdę Eugenii Pol, która była pracownicą funkcyjna w hitlerowskim obozie dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. Eugenia Pol była zbrodniarką wojenną, została zatrudniona w Oddziale VI, czyli w obozie dziewczęcym i dzieci poniżej 8 roku życia. W roku 1970 trafiła do aresztu, została oskarżona o morderstwo, a także pomoc państwu hitlerowskiemu w bestialskim mordowaniu dzieci. Niemniej jednak Eugenia Pol nigdy nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Zbrodniarka nie przyznawała się do znajomości języka niemieckiego, a także do wielu sytuacji, które miały potwierdzenie w zeznaniach świadków, którym udało się przeżyć te okrucieństwa. Jak można z taką obojętnością traktować dzieci, niewinne istoty, za których uśmiech oddałbym życie. Nie potrafię zrozumieć tego okrucieństwa i uważam, że kara która spotkała Eugenię Pol była nieadekwatna do jej winy, ją i wszystkich innych, którzy nie wahali się przed krzywdzeniem niewinnych dzieci.
Sięgając po ten tytuł spodziewałam się, że będzie okrutnie, że bestialstwo tych ludzi nie znało granic i myślałam że mnie książka nie przerazi. Niestety mocno się rozczarowałam, bo myślałam że jestem przygotowana na wiele, ale na to nie byłam. Ta historia jest tylko i wyłącznie dla ludzi o silnych nerwach! Jest dla tych, którzy potrafią dobrze sobie radzić z cierpieniem innych. Dla mnie to było tyle emocji, dosłownie książka mną wstrząsnęła. Nie jestem nawet w stanie wyrazić szoku jakiego doznałam i który pozostanie we mnie na długo.
Sama jestem mamą dwójki dzieci i myślę, że to również miało wielki wpływ na odbiór tej książki. Czytałam i płakałam, a wczytaniu musiałam robić przerwy, żeby brnąć przez te okrucieństwa dalej. Tamte dzieci nie miały przerwy, nie miały nikogo bliskiego, a były nikomu nic winne. Małe, niedoświadczone istoty, które cierpiały katusze.
Książka to świadectwo strasznych rzeczy, jakie niestety miały miejsce. Zdecydowanie nie jest to tytuł dla każdego, bo okrucieństwo wojny i ludzi zostanie z nami na długo. Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Eugenia Pol była strażniczką w obozie dla dzieci i młodzieży przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Patrząc na zdjęcie młodej i uśmiechniętej dziewczyny w kwiecistej sukience ciężko uwierzyć, że była jedną z najokrutniejszych osób, o których przyjdzie Wam czytać. Na jej widok dzieci zamierały z przerażenia, a ona sama z nieodłącznym uśmiechem i batem katowała je na śmierć. Kazała jeść kał, żywe myszy i biła aż krew tryskała wokoło.
Aż dziw bierze, że po wojnie nie została skazana, tylko przez wiele lat pracowała w żłobku(!), a kiedy już doszło do procesu, nie przyznała się do winy.
Dopóki nie przeczytałam tej książki, w której dorośli już małoletni więźniowie otwarcie opowiadają o zgotowanym przez nią bestialstwie, bo inaczej nazwać tego się nie da, nie miałam pojęcia o istnieniu ani takiego obozu, ani tej okrutnej kobiety.
Autor nie bawi się tutaj w żadne pół- środki, tylko otwarcie opisuje słowami świadków to, co działo się za zamkniętą bramą więzienia. Momentami trzeba mieć naprawdę nerwy ze stali, aby móc to wszystko na spokojnie czytać, a załączone zdjęcia dodatkowo potęgują uczucie smutku, złości i żalu. Mówię tutaj przede wszystkim o Uli Kaczmarek. To, co zrobiono tej dziewczynce było tak nieludzkie, tak niesprawiedliwe...
Nie mogę pojąć jakim trzeba być człowiekiem, aby tak krzywdzić!!!
I wiecie co..podziwiam te bestie za ich hipokryzję. Jak podczas procesu bez mrugnięcia okiem udają niewinne sierotki, wypierają swoje czyny i zarzucają wszystkim wkoło kłamstwa.
Sama osobiście uważam, że skoro z taką dumą i uśmiechem potrafiły krzywdzić, to powinny z taką samą dumą i odwagą, patrząc swoim ofiarom prosto w oczy, opowiadać w sądzie o tym, co robiły. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny, tym bardziej, że w swoim mniemaniu zapewne uważały, że robiły dobrze.
Cóż...
Jak widać, summa sumarum, są to zwykli tchórze.
Książkę Wam oczywiście polecam, chociaż od razu mówię, że lekko nie będzie, bo szykujcie się na drastyczne opisy.
W Łodzi w okresie II Wojny Światowej powstał Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich. Co Niemcy mieli do polskich dzieci? Dlaczego ich więzili? Dla Niemiec młode, polskie pokolenie to przestępcy i dlatego zamykali ich w obozach. Ten w Łodzi, jak mówią ci co go przeżyli, był gorszy od Oświęcimia. W łódzkim nie zagazowano osób, ale znęcano się nad nimi. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Codzienne bicie za wszystko i za nic, okropny głód i ciężkie choroby. Tak wyglądała codzienność niewinnych istnień.
,,Kat polskich dzieci" jest na pewno książką dla osób z mocnymi nerwami. Czytając ją nie raz musiałam na chwilę ją odłożyć i przewietrzyć umysł od tych makabrycznych scen. Najbardziej w pamięci zapadła mi mała dziewczynka, Ula. To co z nią zrobiła Eugenia Pol... brak słów.
Ciężko jest opisać ten reportaż. Jest w nim tyle okrucieństwa, bestialstwa, przemocy. Dodatkowo, ciężko, ponieważ bohaterami są małe dzieci. Były one głodzone i bite. Trudno jest uwierzyć, że ktoś mógłby przeżyć to piekło i dalej funkcjonować i zakładać rodzony. Trudno jest mi również uwierzyć, że do wszystkich tych okropnych rzeczy dopuściła się kobieta. Nie mężczyzna, a właśnie kobieta.
Czytając zastanawiałam się również ile trzeba mieć w sobie nienawiści by traktować w taki sposób innych. I jak w ogóle można funkcjonować na co dzień. Gdzie takie osoby mają wyrzuty sumienia, człowieczeństwo, jak mogą sobie spojrzeć w oczy? Nie tylko w okresie wojny, ale również po latach. Czy są oni totalnie pozbawieni uczuć?
Książka jest opisem charakteru i zachowania Eugenii Pol, którego ja niestety nie jestem pojąć. Jest tu opis procesu głównej morderczyni, która oczywiście nie przyznawała się do stawianych jej zarzutów, a wręcz przeciwnie. Kłamała, że pomagała dzieciom. I obojętnie jaka jest prawda, to nigdy nie powinna pracować na stanowisku, na jakim pracowała. Zszokowało mnie to i zastanawiałam się gdzie jest sprawiedliwość. A jaką miała pracę, to musicie sami przeczytać.
Reportaż zawiera dość liczne zdjęcia dzieci, Eugenii jak również fałszywych dokumentów. Jest napisany prostym i przystępnym językiem, dzięki czemu jeśli nie musicie jak ja zrobić sobie przerwy, to czyta się go szybko. Wszystkie książki i reportaże opisują różne obozy koncentracyjne i skupiają się głównie na Żydach. Jeśli chcecie uzupełnić wiedzę o to co działo się w tych okrutnych dla człowieczeństwa latach koniecznie sięgnijcie po ,,Kata polskich dzieci".
"Kat polskich dzieci Opowieść o Eugenii Pol" to kolejna po "Małym Oświęcimiu" przerażająca książka o obozie koncetracyjnym dla dzieci w Łodzi.
Obok zbrodniarki Eugenii Pol, są również Edward August i Sydonia Bayer, równie okrutni i brutalni wobec niewinnych dzieci.
Ciężko czytać taką książkę, niewyobrażalne rzeczy się tam działy. Świadkowie, którzy zdołali przeżyć to piekło, nawet po kilkudziesięciu latach bali się tej okropnej kobiety.
Oczywiście Pol do samego końca do niczego się nie przyznawała.
"Nie było gazu i krematorium, bo nie były potrzebne. Zabijano nas głodem, pracą, biciem i mrozem."
Biorąc do ręki najnowsze dzieło Błażeja Torańskiego "Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol" wiedziałam, że to będzie ciężka i trudna lektura. Czytając wypowiedzi byłych więźniów obozu dla dzieci i młodzieży od lat 8 do 16-tu Polen Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt (Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi)łzy płynęły mi ciurkiem.
Obóz koncentracyjny został otwarty 1 grudnia 1942 roku. Każde dziecko miało swój numer obozowy. Według tego co napisał autor, nie tatuowano im numerów na przedramionach. Obozem kierowali: Hans Heinrich Fuge, Arno Wruck i Erlich Enders. Najbardziej brutalnymi wachmanami byli: Sydonia Bayer, Edward August i Eugenia Pol. Ta ostatnia trójka to najwięksi sadyści z obozu.
Dzieci, poczynając od tych najmłodszych do najstarszych, musiały ciężko pracować, przeważnie ponad swoje siły i to je wykańczało. Dodatkowo często chorowały na różnego rodzaju choroby, zaczynając od chorób wieku dziecięcego, a kończąc na tyfusie. Nie byli leczeni, musieli sami zdobywać leki -- kradnąc lub proszą o nie w listach kierowanych do ich rodzin. Najgorsze było to, jak mieli wszy i nasi wachmani kazali im je zjadać. Wyobrażacie sobie zjadać żywe myszy? Często do takich incydentów dochodziło. Niestety w tym obozie dzieci głodowały. Ich jedzenie przeważnie było już popsute, z pleśnią i robakami. Wyobrażacie sobie, że więźniowie z Oświęcimia dostawali więcej jedzenia niż te biedne dzieci, które do prawidłowego rozwoju potrzebowały odpowiednio zbilansowanej diety.
Tutaj nie było potrzeba budować krematoriów, ponieważ dzieci umierały z przemęczenia/ przepracowania, głodu i chorób. Nie trzeba nawet wspominać, że do ich śmierci przyczyniali się również wachmani. To jest straszne. Ciężko się czyta o katowanych dzieciach. Serce pękło mi na pół. Mam nadzieje, że ci, co przyczynili się do bólu i śmierci najmłodszych smażą się teraz w piekle. Za takie czyny nie ma przebacz. Jak można z zimną krwią mordować dzieci.
Najgorsza była polka Eugenia Pol vel Genowefa Pohl. Katowała swoich własnych rodaków. Wyzywała ich od świń. Dzisiaj nazwalibyśmy ją terrorystką. Urodziła się 23.02.1923r. w Ozorkowie. Jak doszło do tego, że stała się tak okrutną wachmanką - musicie przeczytać sami. Czytając, uważajcie, ponieważ Eugenia uwielbiała tworzyć historie, których nie było. Często, żeby się wybielić mówiła nieprawdę. Przyczyniła się do śmierci kilkoro dzieci. Czy prokurator i sędzia słusznie ją osądzili? Kto w jej sprawie miał rację: ona czy byli więźniowie, którzy przeżyli to piekło?
Przez ten obóz przewinęło się około 3 tysięcy dzieci. Zdarzało się, że do obozu trafiały dzieci młodsze, przed 8 rokiem życia. Na czym spali i jak wyglądał ich rozkład dnia, możecie przeczytać w książce "Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol".
Warto czytać takie biografie, żeby wiedzieć, jak to naprawdę było.
Dla mnie Eugenia Pol to potwór. Powinna znaleźć się w obozie koncentracyjnym jako więźniarka, a nie być zbrodniarką wojenną, która w bestialski sposób pastwiła się nad najmłodszymi. Z tej książki dowiecie się również, co Eugenia robiła po wojnie. Czy chwaliła się tym, co robiła podczas wojny? Czy raczej próbowała to zataić? Byłam w szoku, dowiadując się, co robił jej brat, żeby ratować skórę własnej siostry.
Książka ma twardą oprawę. Z tyłu znajdziecie wypowiedzi trzech byłych więźniów. W środku znajdziecie fotografie między innymi Eugenii Pol, listu Sydonii Bayer do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, itd..
Książka jest warta uwagi.
Z całego serca polecam tę trudną lekturę - mommy_and_books.
Eugenia Pol to diabeł w ludzkiej skórze. To głównie przez nią życie małych dzieci zamieniło się w piekło. Jak można czerpać przyjemność z wyrządzania komuś krzywdy? Jak w ogóle można się dopuścić tak bestialskich zbrodni?
Obóz koncentracyjny powstał 1 grudnia 1942 roku. W przeciwieństwie do obozu dla dorosłych, tutaj numery nie były tatuowane na ramieniu. Dzieci, wszystkie bez wyjątku, od świtu do nocy musiały pracować, często ponad własne siły. Dodatkowo dotykały je różnego rodzaju choroby. Nie byli leczeni, lekarstwa dostawali najczęściej w paczkach od rodziny. Dzieci umierały najczęściej z przemęczenia i głodu.
Biografia, chociaż jest świetnym dokumentem przedstawiającym historię obozu i zawiera liczne fotografie, nie da się jej przeczytać na raz. Opisy niestety miażdżą psychicznie.
Podsumowując, ta biografia to bezsprzecznie bardzo cenna lekcja historii, ukazująca prawdziwe losy dzieci z obozu koncentracyjnego. Dla mnie Eugenia jest potworem, ponieważ wykorzystywała biedne dzieci, by się dowartościować. Aby pokazać przełożonym, że nadaje się na swoje stanowisko. Polecam lekturę wszystkim, którzy interesują się historią, ale uważajcie - książka tylko dla osób o mocnych nerwach.
Przemilczana opowieść o jedynym niemieckim dziecięcym obozie koncentracyjnym na terenach Polski. Obóz przy ulicy Przemysłowej - obóz koncentracyjny...
Przeczytane:2024-01-28,
Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol Błażeja Torańskiego to wstrząsająca książka o bestialstwie i znęcaniu się nad bezbronnymi dziećmi przez niemieckich oprawców. To również reporterskie śledztwo mające ustalić, jaką rolę w obozie koncentracyjnym dla dzieci w Łodzi pełniła Eugenia Pol vel Eugenie Pohl.
Po lekturze książki Torańskiego nasuwa się pytanie: kto jest centralną postacią/postaciami jego reportażu: czy jedna ze strażniczek w obozie – Eugenia Pol, czy może dzieci – jej ofiary? Tytuł wskazuje na kata, ale to ofiary są tu najważniejsze. Autor przedstawia bowiem okrucieństwo, jakie trudno sobie nam dziś nawet wyobrazić. A najokrutniejszym katem bezbronnych polskich dzieci miała być Eugenia Pol — Niemka/Polka.
W tej książce narrację prowadzą dzieci, które przeżyły obóz i zaznawały w procesie Pol w latach 70. przed polskim sądem. Maltretowane dzieci oskarżały oprawcę. Ze szczegółami opowiadały o zbrodniach, jakich dopuszczała się Pol: o tym, jak biła i torturowała, jak zabijała. Relacje są dokładne i bardzo sugestywne. Torański nie cenzuruje tych wypowiedzi, ale przytacza je w całości, słowo po słowie. Momentami relacje z wydarzeń epatują okrucieństwem i cierpieniem. To wstrząsa czytelnikiem.
Z wypowiedzi dzieci – więźniów obozu w Łodzi, wynika jednoznacznie, że Eugenia Pol była zbrodniarką. Wśród tych zeznań znajdują się jednak i takie, które bronią Pol, zaprzeczając, aby znęcała się nad dziećmi i je zabijała. Jest ich jednak zdecydowanie mniej niż tych, które oskarżają. Sąd skazał Pol na 25 lat więzienia. Błażej Torański nie rozstrzyga o jej winie, ale podaje wystarczająco dużo dowodów, aby uznań ją za winną zbrodni.
Co zwraca naszą uwagę w reportażu? Przede wszystkim książka składa się z cytatów, zaczerpniętych z zeznań sądowych i wypowiedzi byłych więźniów obozu w Łodzi. To oni są narratorami. Torański tylko buduje, konstruuje z ich zeznań całość opowieści. W książce wielokrotnie powracamy do tych samych wypowiedzi świadków, ukazanych w kontekście różnych zagadnień. Może to razić czytelnika, podobnie jak nadmierne epatowanie okrucieństwem. Z jednej strony wczytywanie się w wyznania ocalonych jest z pewnością poruszające; z drugiej strony do tej pory nie spotkałem się w żadnej innej książce z takim nagromadzeniem zeznań ludzi torturowanych i gnębionych psychicznie i fizycznie. Trudno ocenić mi, czy działa to na korzyść książki. Wprawdzie można spotkać się z tego typu zeznaniami w dokumentach archiwalnych, ale co innego w literaturze popularnej — to rzadko spotykane.
Książka Torańskiego nie jest pracą historyka. Nie jest to więc ani książka historyczna, ani naukowa, ani popularnonaukowa. Autor nie poddaje krytycznej analizie wypowiedzi i zeznań świadków. Nie weryfikuje ich, tylko przytacza w swojej pracy i tworzy z ich narrację, opowieść, historię. Nie konfrontuje ich z dokumentami i innymi wypowiedziami. Nie zastanawia się, czy są wiarygodne, czy nie, i w jakim stopniu są prawdziwe. To są emocje, a nie chłodna analiza historyka. Poza tym wnikliwy czytelnik dostrzeże również w książce błędy merytoryczne odnośnie pewnych faktów historycznych, np. śmierci doktora Witaszka i jego grupy.
Niemniej reportaż Torańskiego to mocna rzecz: wstrząsająca literatura przepełniona bólem, cierpieniem i strachem. Ociera się o ostateczną literacką granicę. Pozostawia swój ślad w psychice i zapada w pamięć. Najstraszniejsze jednak nie są opisy znęcania się nad dziećmi i ich cierpienia, ale reakcje maltretowanych malców, które nie reagują, nie bronią się, nie płaczą, są obojętne na to, co się dzieje. One już zgasły, a ich oczy są puste, nie ma w nich życia i nasuwa się tylko pytanie: dlaczego?
Przyznam, że jest w tej książce kilka fragmentów, które mnie przerosły, a przecież wiele strasznych dokumentów archiwalnych i fotografii już widziałem. Nie sposób wyrazić słowami tego, co się czuje, jako odbiorca takiej lektury. Trzeba przez to przejść samemu, aby zrozumieć, doświadczyć czegoś — zdawałoby się — niedoświadczalnego. To jeden z powodów, dla których koniecznie trzeba tę książkę przeczytać. Mimo upływu czasu wciąż trudno jest mi pozbierać myśli po lekturze tej pracy.