Nazywano ich dziwolągami i wybrykami natury. Poznaj historię ludzkich osobliwości pokazywanych w cyrkach i teatrach objazdowych.
Choć wystawianie na pokaz ludzi zdeformowanych od urodzenia bądź wskutek chorób nie było niczym nowym, bo tego typu spektakle urządzano już na średniowiecznych rynkach, to koniec dziewiętnastego stulecia, wraz z rodzącymi się środkami masowego przekazu, show-biznesem i reklamą, przyniósł rozkwit tego zjawiska.
Julia Pastrana, Generał Tomcio Paluch czy bracia syjamscy Chang i Eng byli gwiazdami, światowymi celebrytami, a ich historie weszły do kanonu popkulturowego. Nie byli jednak jedyni, zaś życie ludzi wystawianych na pokaz było raczej pełne cieni niż blasku. Historie tych niezwykłych osób są często tragiczne, pełne okrucieństwa, niezrozumienia i wyzysku, choć pojawiały się też w nich momenty wielkiej sławy w świetle reflektorów scenicznych, emancypacji i walki o swoje prawa.
Książka opowiada o losach ludzi, którzy byli bohaterami freak shows, i czasach, kiedy te pokazy święciły największe triumfy. Autorka poprzez te biografie przygląda się dziejom freak shows, bada źródła ich popularności, a także analizuje kontekst historyczno-kulturowy kolonializmu i rasizmu oraz przemiany w świadomości społecznej, które przyniosły kres tego typu występom.
Książka ukazała się pierwszy raz w 2023 roku pod tytułem "Dziwolągi. Historie ludzi wystawianych na pokaz".
Wydawnictwo: RM
Data wydania: 2025-01-22
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 264
Przyciągająca okładka (ludzie w klatce) oraz dość intrygujący tytuł zachęciły mnie do lektury książki "Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz".
Pani Joanna Zaręba podjęła się ciekawego i dość trudnego tematu. Wykorzystywanie do własnych celów (przeważnie zarobkowych) osób kalekich i chorych tylko dlatego, że wyglądają inaczej, to postępowanie nieetyczne, lecz płacenie za spektakl, w którym takie cuda natury występują, świadczy o całkowitym zwyrodnieniu.
Jak pisze autorka, to temat jak wielka rzeka.
"Większość historii gwiazd opisanych w tej książce jest tragiczna."
"Wystawianie na pokaz ludzi zdeformowanych od urodzenia lub wskutek chorób nie było w wieku dziewiętnastym niczym nowym - już w średniowieczu urządzano tego typu spektakle, oczywiście za pieniądze. W miarę upływu czasu zmieniała się tylko ich skala."
Już w trakcie lektury wiedziałam, że to zwykłe okrucieństwo a ludzie organizujący takie pokazy, jak również chętni do płacenia za te występy byli pewnie pozbawieni empatii.
Uważali, że jeśli ktoś ma inny kolor skóry, jest bardziej lub mniej owłosiony, jest albo bardzo mały lub nadzwyczaj wysoki, jest bardzo gruby albo zbyt chudy, ma jakieś wady wrodzone niespotykane powszechnie, to jest dziwadłem, cudem natury, jest gorszy od nich i można jeszcze na nim nieźle zarobić. Brakowało całkowicie tolerancji dla inności.
Lecz czy teraz jest lepiej? Może i tak. Nie wystawiamy na pokaz kalek czy bliźniąt syjamskich, ale czy tak naprawdę świat się zmienił na lepsze a ludzie stali się bardziej otwarci na innych o są bardziej tolerancyjni... Czasem ogarniają mnie wątpliwości.
"Władcy tego świata zawsze chętnie oglądali cuda natury, a czasami wręcz posiadali kolekcje dziwnych stworów, okazów i cierpiących na niezwykłe dolegliwości ludzi."
"Królowie i książęta, pragnąc zaimponować przyjaciołom, wrogom i konkurentom, kolekcjonowali nieprzeciętnych ludzi dokładnie tak, jak dziś zbiera się znaczki albo monety. Im dziwniejszy i rzadszy egzemplarz, tym lepiej. Sprzedawali ich, wymieniali się nimi, wręczali ich sobie w prezencie."
Autorka podzieliła swoją książkę na rozdziały, w których przytoczyła historie kilkunastu osób, które zazwyczaj zostały zmuszone do występowania na różnych scenach ku uciesze gawiedzi. Dla widzów takie wystawianie dziwnych ludzi na pokaz było wielką atrakcją, bawili się dobrze, jak w cyrku. Sama pamiętam, gdy byłam małym dzieckiem, to przed cyrkowym namiotem stał mniejszy i zapraszano do obejrzenia za dodatkową opłatą kobiety z brodą... Mój starszy brat omijał ten namiot, więc nie widziałam, kogo tam trzymano, czy faktycznie to była kobieta, czy też to było jakieś oszustwo.
Gdy byłam nieco starsza, już nie było takich "atrakcji", widocznie nie było zbyt wielu chętnych do oglądania, nie było to już tak popularne.
Książka ciekawie napisana, czyta się ją lekko. Dobrze, że ta dość wstydliwa historia wykorzystywania osób pokrzywdzonych przez los jest już za nami.
Dziękuję Pani Edycie z Wydawnictwa RM za możliwość przeczytania książki.
Autorka reportażu podjęła się zadania ukazania mrocznego oblicza historii rozrywki, jakim były ludzkich ,,osobliwości", które były wabikiem dla tłumów, a przy tym odzierały z godności i potęgowały cierpienie wystawianych na ,,pokaz". Ten reportaż ma różne oblicza, bo są momenty szokujące, są momenty smutku, ale i mnie przynajmniej zmusiła do refleksji.
Zaręba analizuje zjawisko freak show, jest ukazany kontekst historyczny zjawiska w celu lepszego zrozumienia jego genezy oraz ukazania aspektu społecznego, ponieważ społecznie ,,frak show" wzmacniały uprzedzenia i stereotypy dotyczące ,,inności". Zaręba wnikliwie bada, jak wizerunki tych ludzi były konstruowane i wykorzystywane przez właścicieli cyrków i impresariów, podkreślając mechanizmy manipulacji i przemocy.
Autorka bardzo dbale i z pełnym poszanowaniem ukazuje bohaterów swojej publikacji, jako ludzi zwyczajnych, czyli tak jak powinno się ich postrzegać.
Reportaż stawia trudne pytania jak chociażby z czego ta fascynacja odmiennością wynika i dlaczego jest tak silna.
Ludzkie zoo to wciągający reportaż, który smuci i obnaża mroczną stronę człowieczeństwa i postrzeganiu inności. Książka opowiada o wydarzeniach z przeszłości, jednak tak naprawdę obnaża ona ludzką osobowość i ukazuje historie wykluczenia społecznego.
Warto przeczytać i wyciągnąć wnioski.
Recenzja w ramach współpracy z Wydawnictwem RM
Czy możemy wierzyć własnym oczom? Czy sztuczna inteligencja może zagrażać ludzkości? Gdzie w mózgu ukrywają się wspomnienia? Czy kształt czaszki mówi coś...
Przedstawienia z ich udziałem – freak shows lub side shows – stały się w drugiej połowie XIX stulecia elementem wystaw światowych oraz występów...
Przeczytane:2025-02-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 12 książek 2025, Książki XXI wieku, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
Gdy spojrzałam na nadany tytuł książce ''Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz'' pomyślałam, że nie będzie to dla mnie łatwe czytelnicze wyzwanie ze względu na podjęty główny temat, czy autorka Pani Joanna Zaręba będzie umiała odnaleźć się w opisywanej treści, co najbardziej ją w niej zaskakuje, a być może wywołuje emocje pozytywne bądź negatywne.
Autorka nadmienia, we wnikliwie opracowanym wstępie co oznacza tytuł książki powiązany jednocześnie z historią, kiedy były wystawiane pierwsze spektakle, jak zwracano się do osób w nich występujących niezależnie od tego, czy są chorzy bądź zdrowi mających deformacje ciała, a nawet zabierani z ulicy przypadkowi żebracy.
Wyjaśnia dwa pojęcia, którymi będzie się posługiwała, jakie miały one ogólne odniesienie do społeczności i ludzi biorących bezpośrednio udział w spektaklach jako aktorzy, kim był menadżer, w jaki sposób można było promować spektakle, aby zyskać na popularności i przyciągnięciu do nich zainteresowaną publiczność, nietypowe formy zaproszeń, które przykuwały uwagę uczelni medycznych ze względu na edukację, którą można wykorzystać na zdeformowanym, martwym ciału pomimo tego, że na pierwszy rzut oka budzi negatywne emocje, a nawet jest to niewyobrażalne w praktyce.
Książki nie czyta się szybko, gdyż nie ma w niej zamieszczonych rozdziałów i została napisana zbyt małą czcionką.
Podoba mi się to, że można w trakcie czytania wczuć się poniekąd w sytuację bohaterów, ale nie ma możliwości im pomóc. Jest to trudna sytuacja dla nich. Wystawieni są na tytułowy pokaz, ale nikt tak do końca nie ma orientacji, co tak naprawdę czują, myślą, kiedy publiczność z ogromnym bądź mniejszym zainteresowaniem patrzą na ich inność, którą mają od urodzenia.
Właściciele wiedzą, jak wykorzystywać ich chorobę niezależnie od zachowania w wyznaczonym dniu w celu zarobkowym. Lekarze badają przyczyny i źródła, skąd pochodzi deformacja ich ciała, ale nie w każdym medycznym przypadku udało się pomóc pomimo ogromnego nim zainteresowania, bo ważniejsze było ratowanie życia, a nie powstawanie nowych żyć. Z czasem udało się uratować życie dzieci niezwykłym tajemnicom medycznym, które są nie do odkrycia.
Autorka umiejętnie korzysta z materiałów źródłowych i doceniam jej kunszt językowy.
Uważam, że pomimo wielu trudności losowych życia niezwykłych bohaterów warto, jest poznać ich historie.