Ludzie bezdomni to opowieść o losach lekarza – Tomasza Judyma – wywodzącego się z nizin społecznych, który dzięki ciężkiej pracy i uporowi zdobył wykształcenie i zaangażował się w pomoc ubogim. Droga, którą obrał okazała się niezwykle trudna, gdyż jego bezinteresowna pomoc ludziom ubogim prowadziła do konfliktów z kolegami po fachu. Czy uda mu się zrealizować obrany cel i osiągnąć szczęście?
Na drodze Judyma pojawia się Joasia Podborska – uboga szlachcianka, która ze względu na trudną sytuację materialną zostaje zmuszona do tułaczki po domach zamożnych ludzi i pracy w charakterze nauczycielki. Kobieta pragnie jednak czegoś więcej niż pomagać ludziom – marzy o założeniu z Tomaszem rodziny i stworzeniu własnego domu. Czy lekarz pochłonięty pracą na rzecz ubogich znajdzie czas na miłość i życie u boku Joasi?
Wydawnictwo: Greg
Data wydania: 2003 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 255
Język oryginału: Polski
Bieda temu dokuczy, kto się za młodu nie uczy? Nonsens
Utwór o doktorze, który, mimo iż wywodził się z niskiej klasy społecznej, potrafił wyjść z tego nędznego świata. Zdobył wykształcenie, ale podjął ciężki do realizacji cel -idea walki z otaczającym złem pochłonęło go całkowicie i była główną intencją w życiu.
Ta postać nie jest, jakby się mogło wydawać całkowicie pozytywną, gdyż za jego działaniami pro społecznymi stoją bardzo osobiste pobudki. Sam doświadczył nędzy i z nią chce walczyć. Chce wyeliminować najgroźniejsze problemy społeczne i tym samym zamknąć za sobą te drzwi, za którymi zostałaby jego podła przeszłość i kompleksy. .
W wielu sytuacjach towarzyskich, w których pojawiają się inni koledzy po fachu, Judym się... kompromituje. Myślę, że to nie przesadzone słowo. Rozmowy jego z innymi lekarzami są na tak różnym poziomie. Jego argumentacja pewnych kwestii jest czasem, jeśli nie zawsze, mało rzeczowa i zbyt osobista. To pewnie dlatego, że kierują nim emocje. Jest zwyczajnie słabym człowiekiem, nie potrafiącym zawalczyć o swoje, o realizację swoich celów, jakie by one nie były. Jedyną zaletą, jaką można mu przypisać to niezwykły, może zbytni idealizm i dobro innych, którym stara się kierować. Jest też wykształcony i w jakiś tam sposób dzielny, ale szlachetność idei przegrywa z zakompleksieniem i okolicznościami.
Czym jest tytułowa bezdomność? Odnosi się ona m.in. do tej rzeczywistej, jak i ideowej. Przykładem tej drugiej jest Tomasz, główna postać utworu. Inne postaci prezentują również to zjawisko i tak na przykład, Joasia, która straciła rodziców i odeszła z domu wujostwa to bezdomność społeczna.
Największa wartość utworu kryje się w tym, że pokazany został świat zwykłych ludzi, choć kilku warstw społecznych poczynając od biedoty, bezrobotnych, wynędzniałych, a kończąc na bogaczach, inteligentach, wśród nich lekarzach. Przypomnę datę ukazania się powieści -1899 rok -imponujące.
Paryż, Warszawa, Cisy i Zagłębie to miejsca wydarzeń powieści.
Opinia powstaje na niespełna miesiąc po lekturze i jest pewien problem. O czym to było? Niby przypominam sobie ważniejsze wydarzenia, ale ze szczegółami już jest mały problem. Dziwne, ujemne odczucie, świadczące o tym, że powieść mnie nie porwała, choć z tego, co sobie przypominam podczas czytania, nawet całkiem dobrze się bawiłam. Po prostu nie zostawiła głębszego śladu po sobie. Choć nie czytałam jej w szkle lat temu kilka, jako lekturę, to uzupełniłam ten deficyt kilka lat później, z czego niezmiernie się cieszę bo nie znać tego to słaba sytuacja. Wniosek zatem jest następujący: podczas czytania cię zaciekawi, nie będzie to przyjemna lektura, bo problematyka jest taka, a nie inna, ale nie wykluczone, że wiele wątków ci potem umknie z pamięci i pozostanie jedynie mglisty obraz mozolnej walki doktora Tomasza Judyma z biedą, nędzą, kiepską przeszłością. A jeśli to za mało to wypożycz lub kup „Ludzi bezdomnych” i poznaj choćby historię nieszczęśliwej, niespełnionej i smutnej miłości, której może nie aż tak wiele, ale zawsze to jakaś motywacja.
Dlaczego to nonsens? Bo Judym był wykształcony, a chyba njbiedniejszy z wszystkich wokół.
Książka może niesie jakiś głębszy przekaz, ale trudno go zrozumieć. Porusza wiele wątków i mam wrażenie, że była trochę o wszystkim i o niczym. Niewyjaśnione zostały losy Wiktora i jego rodziny, Joanny ani biednych ludzi, o których zdrowie chciał walczyć Judym. Spodziewałam się czegoś innego.
„Ludzie bezdomni" to chyba najtrudniejsza lektura, z jaką miałam do czynienia.
To historia Tomasza Judyma, który wbrew wszystkim chce pomagać ludziom biednym. To historia miasta, które jest pogrążone w smutku, biedzie i brudzie. To historia ludzi bezdomnych — dosłownie i w przenośni.
„Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesołych.”
Muszę przyznać, że początkowo nie mogłam sobie poradzić ze stylem pisania Żeromskiego. Co chwilę „odlatywałam” gdzieś myślami i nie mogłam się skupić. Przeszkadzały mi opisy, a nawet akcja nie przyciągała do siebie. Męczyłam się okropnie — mam wrażenie, że dopiero przy tej książce poczułam, jak to jest, gdy książka fizycznie i psychicznie wykańcza.
I kiedy już miałam rzucić tę książkę i dać sobie święty spokój pojawiła się postać, która niezwykle mnie zainteresowała. Mianowicie Korzecki. Być może jego skłonność do melancholii, jego wypowiedzi i styl bycia, sprawiły, że niezwykle polubiłam tego inżyniera i chciałam dowiedzieć się, jak potoczą się jego losy.
Bardzo się cieszę, że to zrobiłam.
Siedemdziesiąt około ostatnich stron Ludzi Bezdomnych wynagradza wcześniejszą całość. To właśnie ostatnie strony są najbardziej wzruszające i przemawiające. Gdyby nie one, bezwątpienia nazwałabym tę książkę, jedną z najgorszych, jaką czytałam. Jednak nie mogę tak powiedzieć.
Niestety boli mnie to, że jest to, tak nie równa powieść. Nie jestem w stanie jej ocenić i powiedzieć czy jako całokształt mi się podobała. Niestety.
Ksiazka jak na lekturę przystało, nie ciekawa. Piękna historia, szczytnie cele, niestety w trakcie czytanie uwagę skupialam na wszystkim dookoła. Niestety nie wciągnęła mnie.
Opowiadanie poświęcone jest fatalnym warunkom wsi po reformie uwłaszczeniowej: biedzie, braku porozumienia i możliwości wyjścia z tej kryzysowej sytuacji...
W dramacie ,,Uciekła mi przepióreczka" (1924) przypomniał Żeromski swe ulubione wątki ideowe i fabularne: entuzjazm dla pracy społeczno-oświatowej, motyw...
Dawniej myślałam, że złą jest nienawiść. Gniewać się, mieć urazę – to inna rzecz, ale nienawiść. Przecie to jest pragnienie krzywdy.
Więcej