Lucky Luke, słynny pogromca bandytów, jest największą legendą Dzikiego Zachodu... ale tylko do czasu, gdy pojawia się Allan Pinkerton. Jego doskonale zorganizowana agencja detektywistyczna tropi przestępców wszelkiego typu - od drobnych oszustów po krwawych desperados. Co więcej, Pinkerton dostępuje zaszczytu utworzenia ochrony osobistej prezydenta Lincolna. Czy w takiej sytuacji Samotny Kowboj jest jeszcze potrzebny? A może lepiej będzie mu na emeryturze? Chyba jednak nie wszyscy są zadowoleni z nowych porządków, a już na pewno nie Daltonowie!
Cykl ,,Lucky Luke" był przez wiele lat tworzony przez mistrzów komiksu Morrisa i Goscinnego, a po ich śmierci jest kontynuowany przez uznanych francuskich autorów, m.in. Achdégo, który narysował ilustracje do kilkunastu serii humorystycznych, takich jak ,,Big Twin", ,,Esmeralda" czy ,,Kid Lucky". Scenariusz tego albumu stworzyli dwaj znani także w Polsce pisarze: Daniel Pennac (,,Mała handlarka prozą", ,,Wszystko dla potworów", ,,Jak powieść") i Tonino Benacquista (,,Malavita").
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2022-06-15
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 48
Tytuł oryginału: Lucky Luke vol. 74. Lucky Luke contre Pinkerton
KONIEC SAMOTNEGO KOWBOJA?
Najnowszy tom ,,Lucky Luke'a" na polskim rynku to jednocześnie rzecz z najnowszego etapu wydawania serii, czyli już bez udziału żadnego z pierwotnych twórców. Nadal jednak jest kawał sympatyczne, wartego poznania komiksu dla całej rodziny. I, jak niejednokrotnie pokazał nam ten cykl, także swoistej lekcji historii.
Lucky Luke zawsze był dzielnym obrońcą sprawiedliwości. Największym pogromcą zbrodni, przekleństwem przestępców... Długo by wymieniać. Ale teraz jego pozycja jest zagrożona. Na scenie pojawia się bowiem Allan Pinkerton, założyciel agencji detektywistycznej, która znakomicie radzi sobie z wszelkimi bandytami. Jakby tego było mało, to właśnie jemu przypada zaszczyt sformowania ochrony prezydenta. Gdy wszystko tak bardzo idzie naprzód, czy dla Luke'a jest tu jeszcze miejsce? A co z Daltonami? Pora się tego dowiedzieć!
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/06/lucky-luke-kontra-pinkerton-tonino.html
To się dzieje naprawdę? W sobotę 10 kwietnia 2010 r. po godzinie dziewiątej jak osłupiali patrzymy na pasek na ekranie telewizora: "Prezydent nie żyje"...
Superman zwiedził niemal całą Japonię i skosztował kilku naprawdę wykwintnych posiłków w towarzystwie wspaniałych bohaterskich przyjaciół. Ale kiedy Darkseid...
Przeczytane:2022-07-18, Ocena: 5, Przeczytałem,
Lucky Luke to bez cienia wątpliwości prawdziwa legenda. Niestrudzony stróż prawa, który od bardzo dawna łapie bandytów i dba o porządek. Jego popularność zaczyna być jednak mocno nadszarpnięta wraz z pojawieniem się Allana Pinkertona. Założyciela coraz bardziej rozpoznawalnej agencji detektywistycznej, która rozpoczęła rewolucję w łapaniu przestępców. Czyżby oznaczało to, że dzielny kowboj będzie musiał przejść na zasłużoną emeryturę? Nic nie jest jednak do końca przesądzone, szczególnie kiedy do akcji kolejny raz wkraczają Daltonowie, z którymi Pinkerton będzie miał wiele problemów.
Autorem albumu Lucky Luke kontra Pinkerton jest Tonino Benacquiste. Francuski ceniony scenarzysta, który otrzymał przywilej kontynuowania kultowego dzieła duetu Morris i Goscinny. Doskonale zdawał on sobie sprawę z mocno wygórowanych oczekiwań fanów serii na całym świecie. Śmiało można jednak stwierdzić, że spełnił on pokładane w nim nadzieje, chociaż nie obeszło się bez kilku małych potknięć.
Tym, co na pewno wyróżnia album, jest dobrze poprowadzona ciekawa historia. Autor trzyma się tutaj prawdziwej historycznej ścieżki Allana Pinkertona, prezentując czytelnikowi jak jego pomysły zaczęły „rewolucjonizować” otaczający go świat. Oczywiście wszystko to podane jest w odpowiednim uproszczeniu i skrócie, nie ma jednak tutaj żadnych poważniejszych przekłamań. Kreślona przez niego postać Pinkertona jest dobrze prowadzona i stanowi wyraźną przeciwwagę do LL. Sam kowboj w scenariuszu również odgrywa dość kluczową rolę, chociaż nie zawsze jest ona pierwszoplanowa.
Tak jak było wspomniane, nie wszystko jest tutaj jednak idealne. Największy kłopot scenarzysta ma z warstwą humorystyczną. Zaprezentowanym tutaj żartom bardzo daleko do charakterystycznego humoru Goscinnego. Benacquiste nie potrafi idealnie oddać głębi żartów z dawnych części serii, zresztą w wielu scenach nawet nie próbuje tego robić, stawiając na bardzo proste dowcipy. Nie jest to poważna wada albumu, ale na pewno będzie ona zauważalna dla wielkich fanów cyklu.