Listy do Pałacu

Ocena: 5 (3 głosów)

Jeden list - tysiące ocalonych istnień.

Wojna bezlitośnie pustoszy Europę. Do Pałacu Królewskiego w Madrycie przychodzi list, w którym mała Francuzka prosi hiszpańskiego monarchę o pomoc w odnalezieniu zaginionego na froncie brata. Bożonarodzeniowy gest króla względem Sylvie wywołuje lawinę zdarzeń...

Zainspirowane historycznymi faktami Listy do Pałacu to poruszająca powieść o miłości w czasach zarazy wojennej.

28 czerwca 1914 roku w zamachu w Sarajewie zginął następca austriackiego tronu arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg, co zapoczątkowało I wojnę światową. Hiszpania, choć pozostała neutralna, odegrała w tym konflikcie ważną rolę. To w Madrycie aż do 1921 roku działał Urząd do spraw Ochrony Jeńców, zatrudniający pięćdziesięcioro czworo stałych pracowników, których wspierało pięćdziesięciu ośmiu wojskowych i trzystu dyplomatów. Zdołali oni pomóc dwustu tysiącom jeńców wojennych. Przeprowadzili repatriację siedemdziesięciu tysięcy cywili oraz dwudziestu jeden tysięcy rannych żołnierzy. Koszty funkcjonowania Urzędu pokrywał król Alfons XIII.

Informacje dodatkowe o Listy do Pałacu:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017-03-14
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788378187127
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: Cartas a palacio
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Barbara Jaroszuk

więcej

Kup książkę Listy do Pałacu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Listy do Pałacu - opinie o książce

Avatar użytkownika - agusia97
agusia97
Przeczytane:2017-06-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Świetna książka! Chociaż po opisie spodziewałam się troszkę czegoś innego, myślałam, że cała historia będzie się toczyć wokół tego jednego listu od małej dziewczynki z Francji. Liczyłam na dokładne przedstawienie problemów związanych z odszukaniem rodziny nadawcy. Okazało się, że powieść jest zupełnie o czymś innym. Na szczęście! Na początku zupełnie nie mogłam się połapać kto jest tu kim. Autor zdecydował się na wprowadzenie ogromnej liczby głównych bohaterów w niedużych odstępach czasu. Każdy rozdział dzieli się na kilkanaście lub kilkadziesiąt fragmentów (czasem zaledwie stronicowych albo i krótszych) i każdy z nich jest pisany z perspektywy innej osoby. Bardzo łatwo się w tym pogubić, ale po pierwszym rozdziale już mniej więcej potrafimy rozpoznać większość postaci i książkę czyta się coraz lepiej. Przez większość czasu czułam się jakby autor próbował udowodnić tezę, że prawdziwa miłość nie istnieje, liczy się ewentualnie seks. Mimo, że chyba w losach każdego z bohaterów pojawia się wątek miłosny, większość z nich nie przetrwała pierwszej próby i mimo tego, że niektóre z nich zakończyły się względnie szczęśliwie to ciężko znaleźć postać, która przez całą powieść była wierna drugiej połówce i nigdy nie przestała jej kochać. Tak naprawdę nie wiem czy powinnam zaliczyć to jako minus czy jako plus. Może autorowi chodziło o jak najwierniejsze przedstawienie realiów wojny, ludzie często wtedy popełniali głupstwa, bo bali się, że nie zostało im wiele życia, ale równie łatwo później sobie przebaczali. Ogólnie jedna z lepszych powieści, dotyczących Pierwszej Wojny Światowej, jaką do tej pory czytałam. Bardzo podobały mi się wątki związane z emancypacją kobiet, widoczne głównie w losach Blanci. Nie były wmieszane w fabułę zupełnie bezsensownie, każdy genialnie komponował się z całkowitą akcją powieści. Sporo jest również historii, oprócz tej bezpośrednio dotyczącej Pierwszej Wojny Światowej, możemy również dokładniej zapoznać się z ruchem anarchistów działających w Hiszpanii. W ciekawy sposób został również przedstawiony kontrast pomiędzy światem bogatych a światem biedoty. Na ten moment nie potrafię znaleźć zbyt przekonujących słabych stron książki. Może jedynie fakt, że czasami jest trochę chaotyczna i to w niewielkim stopniu przeszkadza w czytaniu, ale poza tym jest świetna.
Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2017-03-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
Pierwsza Wojna Światowa pustoszy Europę, tymczasem do Pałacu Królewskiego w neutralnej Hiszpanii dociera list. Mała, pochodząca z Francji dziewczynka prosi króla, by ten pomógł jej odnaleźć zaginionego na froncie brata. Poruszony losem dziecka i jego bliskich monarcha uświadamia sobie, jak tragiczne jest położenie wojennych ofiar, walczących, wziętych do niewoli, pozbawionych domu i wieści o najbliższych. Powołuje do życia Urząd do spraw Ochrony Jeńców , który aż do 1921 roku pomaga dwustu tysiącom jeńców wojennych... Ta wzruszająca historia nie jest jedynym wątkiem zawartym na kartach powieści Jorge Diaza, jednak z pewnością jest jednym z ważniejszych. Losy większości bohaterów tej historii krzyżują się w Urzędzie ds. Ochrony Jeńców lub w miejscach ogarniętych wojną. Wojna nie zna litości. Rozdziela rodziny, zabiera bliskich, budzi okrutne instynkty i zmusza do robienia rzeczy, z których człowiek nie jest dumny. Bohaterowie Jorge Diaza również zmagają się z okrucieństwem wojny. Chociaż część z nich jest Hiszpanami i tym samym pozostaje neutralna, to stykają się z nią za sprawą swoich bliskich czy wykonywanych obowiązków. Pomimo szalejącej wojennej zawieruchy w Europie toczy się także normalne, codzienne życie. Ludzie spotykają się, bawią, zakochują. I w tej historii jest miejsce na miłość, choć z pewnością powieści Diaza daleko jest do klasycznego czy banalnego romansu. W Listach do pałacu spodobała mi się bardzo przystępna forma, która sprawia, że tę obszerną przecież lekturę czyta się naprawdę lekko. Atutem jest także to, że autor prowadzi akcję, opierając się na przeżyciach wielu bohaterów. Dzięki temu czytelnik może uczestniczyć w różnych wydarzeniach, przenosząc się wraz z bohaterami z madryckiego pałacu do dzielnicy biedy, z Paryża do Berlina, z neutralnej Hiszpanii do obozów jenieckich rozsianych po Europie. Listy do pałacu są niezwykle ciekawą i wciągającą lekturą, która przybliża działalność Urzędu ds. Ochrony Jeńców, zapoczątkowaną przez hiszpańskiego króla Alfonsa XIII. To także interesujący obraz hiszpańskiego społeczeństwa początku dwudziestego wieku, w którym wyraźnie zaznaczały się różnice pomiędzy poszczególnymi klasami. Polecam serdecznie!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Alex9
Alex9
Przeczytane:2017-03-13, Przeczytałam,

Wielkie rzeczy mają często bardzo niepozorne początki, czasem wręcz przypadkowe. Splot okoliczności sprawia, że z czegoś skromnego powstaje coś o wielkim znaczeniu. Nie zawsze głos najsłabszych jest ignorowany, zdarza się, że zostanie on nie tylko usłyszany, ale i wysłuchany. A potem ktoś przejdzie od słów do czynów i wbrew wielu pokaże, że nawet w najbardziej nieludzkich czasach można dostrzec w kimś nie jedynie wroga, ale przede wszystkim człowieka.

Czy można brać na poważnie list dziewczynki z francuskiej prowincji wysłany do króla? Wydawałoby się, iż to dziecięca mrzonka jaka nie najmniejszej szansy by w ogóle trafić do adresata. Jednak niekiedy trafiają się szczęśliwe przypadki, Sylvie pisząc swoją prośbę chciała wyłącznie pomóc zrozpaczonej matce, ale czy takich jak ona nie są tysiące, ba setki tysięcy? Konflikt, który dopiero co rozgorzał okazał się większy niż ktokolwiek przypuszczał i ogarnął swym niszczącym płomieniem już tak wielu. Król Alfons XIII nie jest władcą idealnym, lecz słowa napisane przez dziecko zapadają mu w pamięć, czy będzie w stanie spełnić pokładaną w nim nadzieję? Jak odnaleźć jednego żołnierza pośród ich mrowia? Do takiej sprawy trzeba nie tylko zapału, ale i ludzi, umiejących radzić sobie z wielonarodową biurokracją i nieskrywaną wrogością. Blanca Alerces nigdy nie zajmowała się pracą zawodową, coś takiego  wywołałoby skandal, a jeden już ma za sobą. Nawet arystokrację obowiązują zasady, a arystokratki w szczególności, nawet postępowi jej przedstawiciele, tacy jak Alvaro Giner, nie postąpiliby tak jak ona. Tych dwoje spotyka się w skromnym biurze we wspaniałym pałacu królewskim by pomóc w realizacji pewnego pomysłu, wydającego się całkowicie nierealnym. Wojna, rozpoczęta po śmiertelnym zamachu na następcę austro-węgierskiego cesarskiego tronu, to konflikt jakiego jeszcze nie widział świat, hiszpański król zdaje sobie z tego sprawę, jego pomoc okazuje się czymś więcej niż jednorazowym kaprysem. A Alvaro i Blanca biorą udział w przedsięwzięciu bez precedensu, chociaż początkowo nie zdają sobie z tego sprawy. Codziennością stają się żmudne poszukiwania, czytanie listów od zrozpaczonych bliskich setek żołnierzy, napływających nieprzerwaną rzeką, dawne rozrywki odchodzą na bok. Czy da się żyć tylko i wyłącznie nieszczęściem oraz przywracaniem nadziei?? Nawet największe oddanie idei czasem ustępuje miejsca uczuciom, muszą one przetrwać niepewność, konwenanse i odrzucenie. Ta kwestia dotyczy nie tylko ich, ale także wielu innych, miłość rzadko kiedy bywa nieskomplikowana, wojenna zawierucha nie sprzyja jej, podobnie jak strach, zazdrość i zemsta.

Wielka Wojna, dopiero później oznaczona numerem pierwszym, przyniosła z sobą ogrom zła, wyzwoliła z ludzi to co najgorsze, lecz i dużo dobra, będącego kroplą w morzu cierpienia i łez. Jednak nawet najmniejsze światełko w tunelu rozpaczy to już wiele, chociaż dla niektórych zgaśnie, inni zobaczą jak staje się coraz większe.

Jorge Diaz nie napisał monumentalnej powieści, do "Listów do pałacu" takie określenie nie pasuje, nie współgra z tym co chce przekazać autor. Nie skupia się on tylko na jednym wątku, za to daje czytelnikom ich kilka, splecionych z sobą za pomocą postaci i Pierwszej Wojny Światowej, a jako tło służy Hiszpania z pierwszych dwóch dekad dwudziestego wieku. Jorge Diaz przedstawia losy kilku osób, którzy w ciągu kilku wojennych lat muszą stawić czoła starym i nowym lękom, ale przede wszystkim wyzwaniom jakich w ogóle nie brali pod uwagę. Motyw wojny i miłości często bywa wykorzystywany w literaturze i filmie, rzadko się zdarza się by twórca wyważył je tak by nie tylko współgrały z sobą, lecz tworzyły jedna historię. "Listy do pałacu" po części opierają się na faktach, chociaż mogą się one wydawać fikcją, gdyż odeszły w zapomnienie i bardzo niewielu o nich pamięta, a szkoda bo nawet po stu latach robią ogromne wrażenie. Prawda i fabuła wzajemnie się przenikają tworząc kanwę pod historię pełną emocji, destrukcji, zdrady, dojrzewania oraz mierzenia się z samym sobą i oczekiwaniami innych oraz miłości w najgorszym z możliwych dziejowych momentów. Bohaterowie, którzy wyszli spod pióra Jorge Diaz`a zaskakują, czasem denerwują, po prostu nie pozwalają by czytać o nich z obojętnością. "Listy do pałacu" po trosze można porównać do "Łuku triumfalnego" Ericha M. Remearque`a i to nie jedynie z powodu wojny, za tytułami obu kryje się oprócz niej śmierć, ból i konwenanse społeczne. Jednak te pierwsze nie są naśladownictwem, są osobną opowieścią o ludziach próbujących w czasach wojny zrobić coś dla innych i jednocześnie stojących przed przełomem w własnym życiu.




Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-03-10,
Pisanie listów wymaga intymności. Kartki papieru niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, gdy są pokryte czyimiś słowami. Listy mogą zmienić bieg historii, skazać kogoś na śmierć lub ocalić tysiące istnień. Mogą sprawić ból i równocześnie nakarmić nadzieją na lepsze czasy, pozbawione koszmaru wojny… Rok 1914. W Madrycie wszystko jest gotowe na ślub. Jednak przyszła panna młoda, Bianca, walczy z wątpliwościami dotyczącymi przyszłości. Jej przyjaciółka, Eliza, podkochuje się w jej narzeczonym. W tym czasie król Alfons XIII otrzymuje depeszę informującą o śmierci arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony. Wojna wreszcie wybucha i zbiera krwawe żniwo. Pewnego dnia do króla trafia nietypowy list. Mała Francuzka, Sylvie, prosi go o pomoc w odnalezieniu zaginionego na froncie brata. Poruszony monarcha postanowia zaangażować w poszukiwania całą dyplomację hiszpańską. Ten ruch powoduje nieoczekiwane skutki. Z prawdziwymi kłopotami muszą sobie także radzić Gonzalo — brat Elizy, Carmen — młoda matka, uciekinierka, Manuel będący młodym anarchistą, który chce odmienić los swój i innych… Bywają momenty, gdy daję się ponieść pięknu i wybieram książkę ze względu na okładkę. Mea culpa, jednak na swoje usprawiedliwienie dodam, że zazwyczaj mam szczęście, trafiam na dobre publikacje. Prawdopodobnie pewien zmysł estetyki mnie nie zawodzi. Tak było również w tym przypadku. Śliczne wydanie podbiło me serce i po prostu musiałam zapoznać się z samą historią. Ciągle myślami wracam do znakomitej „Malarki gwiazd”, chyba poszukiwałam podobnej powieści. Historycznej, lecz obleczonej w konkretną fabułę, pełną charakterystycznych bohaterów. Wspaniale, że trafiłam na „Listy do pałacu”. Zapełniły mi kilka wolnych wieczorów, dawkowałam sobie kolejne strony, choć bardzo chciałam poznać zakończenie. Słabość do książek, których akcja dzieje się od kilkudziesięciu do kilkuset lat wstecz wytycza tę moją literacką drogę. Cieszę się, iż na półce znalazłam kawałek przestrzeni dla prozy Jorge Díaza. Prezentuje się znakomicie — wizualnie i czysto duchowo. Autor stworzył całą gamę postaci. Przy pierwszych rozdziałach czytelnik może odczuwać chaos, właśnie przez liczbę bohaterów. Proszę się tylko nie zniechęcać! Szybko zaczynamy kojarzyć fakty, łączyć ze sobą wątki. Wszystkie są ze sobą splecione, potrzeba odrobiny skupienia, a wówczas całość staje się spójna. Narracja przypomina mi film. Urywki, pojedyncze klatki — ten zabieg podtrzymuje poziom zainteresowania, z pewnością trudno narzekać na nudę. Na uwagę zasługuje dbałość o detale. Niczym dobrze skrojony scenariusz. W końcu Díaz to także twórca znanego w Hiszpanii serialu. Każde drzewo, łóżko, dywan ma swoje miejsce. Nic nie pozostawiono przypadkowi. To język barwny, również przejrzysty, niemęczący. Świetna stylistyka, aczkolwiek jest w tym też zasługa tłumacza. Powieść otacza melancholijna, wręcz dekadencka aura. Wojna to synonim piekła, o czym wiemy, choć większość (na szczęście) jej nie zaznała. Díaz opisuje sytuacje stawiające ludzi pod murem, sytuacje mogące zmieniać charakter. Konflikt sączący w umysły jad, chęć przetrwania. Często dokonywanie wyborów odległych od honoru, wyłącznie po to, aby ratować siebie i bliskich. Alfons XIII sprawił, że Hiszpania była stroną neutralną, mimo głośnych sprzeciwów, protestów. Za to zaangażował się w sposób godny pochwały, gdy kraj otworzył granice dla poszkodowanych w bezsensownej walce. Dzięki „Listom do pałacu” postanowiłam bliżej przyjrzeć się dziejom Hiszpanii i samemu królowi. Naturalnie, autor nadał Alfonsowi fikcyjny rys, złagodził wizerunek, ale i tak ciężko byłoby nie czuć szacunku za jego ideę. Władca, dzięki swemu pomysłowi, połączył mnóstwo rodzin, pomógł zrozpaczonym kobietom odnaleźć mężów, synów, ojców. Przesłanie płynące z kart jest jasne: czasem warto zapomnieć o tym, co nas dzieli, za to skupić się na tym, co łączy. Może trochę banalne, ale jakże prawdziwe! Bohaterowie posiadają psychologiczną głębię, wielokrotnie im współczułam i doskonale wiem, że przed podobnymi jak oni problemami stawali realni ludzie. Ta świadomość potęgowała mój smutek. „Listy do pałacu” to książka wzruszająca, refleksyjna. Przedstawia historyczne wydarzenia w formie przystępnej i symbolicznej. Mówi o pasji, zdradzie oraz naprawdę trudnych wyborach. Powieść zdecydowanie przypadnie do gustu osobom lubiącym lektury, które na długo zapadają w pamięci.
Link do opinii
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2017-11-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Literatura hiszpańska,
Inne książki autora
Wszystkie marzenia świata
Jorge Diaz0
Okładka ksiązki - Wszystkie marzenia świata

Niezwykła powieść o nadziei, marzeniach i przemijaniu. Príncipe de Asturias, hiszpański transatlantyk, wyrusza w - jak się potem okazuje - swój...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy