List z przeszłości

Ocena: 4.56 (9 głosów)

Wypełniona sekretami i intrygującym zwrotami akcji wspaniała opowieść o odkrywaniu tajemnic przeszłości

W przeciągu kilku dni serce Lexy Shaw rozpada się na milion kawałków, a jej świat legnie w gruzach. Najpierw w tragicznym wypadku ginie jej matka. Kilka dni później umiera ukochana niania z dzieciństwa - Ursula, która zapisuje cały majątek młodej kobiecie.

Kiedy Lexy porządkuje dokumenty Ursuli, natrafia na informację, która każe jej zwątpić we własne pochodzenie i sprawia, że kobieta rusza w poszukiwaniu utraconej tożsamości do Afryki.

Dopiero w egzotycznym Malawi Lexy odkrywa, że przez wiele lat żyła w kłamstwie, a jej życiu zaczyna zagrażać poważne niebezpieczeństwo.

__

Uderzająco szczera i wciągająca historia przedstawiająca złożoność życia i sekrety, które potrafią przeczekać dziesiątki lat i przemierzyć tysiące kilometrów. - bestsellerowa autorka Isla Dewar

Złożona historia, która prowadzi do dramatycznego zwieńczenia, które da wybawienie w postaci prawdy głównej bohaterce. Czytelnik będzie w pełni usatysfakcjonowany barwnym stylem Wilson.  - Morag Joss, bestsellerowa i nagradzana autorka

List z przeszłości to przepełniona napięciem, pytaniami, problemami, sekretami i intrygami powieść. Ten ładunek towarzyszy czytelnikowi aż do ostatniego wersu. - Emma Crowley, ceniona blogerka z ,,Sha'z Book Blog"

__

Mairi Wilson urodziła się w Szkocji, ale dorastała w Anglii, Turcji, Dani i Hiszpanii. Obecnie mieszka w Edynburgu, choć nadal z pasją podróżuje po świecie. Zanim została pisarką na pełen etat, trudziła się marketingiem. List z przeszłości to jej wielokrotnie nagradzany debiut. Wcześniej jej wiersze i opowiadania pojawiały się w publikacjach drukowanych, sieci i w audycjach radiowych.

Informacje dodatkowe o List z przeszłości:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2017-09-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788365740700
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: Ursula

więcej

Kup książkę List z przeszłości

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

List z przeszłości - opinie o książce

Avatar użytkownika - bookstagramerka
bookstagramerka
Przeczytane:2018-08-17, Ocena: 6, Chcę przeczytać,

Najbardziej zaskakująca fabuła książki w stosunku do opisu z tyłu!
Główną bohaterkę- Lexy Shaw poznajemy na rozstaju dróg- w krótkim czasie traci dwie bliskie osoby- matkę Isobel oraz jej opiekunkę sprzed lat Ursulę. Szybko okazuje się, ze ta druga przepisała jej nie mały spadek. Podczas porządkowania rzeczy Ursuli, Lexy napotyka na tajemniczy list. List z przeszłości. Młoda Brytyjka wyrusza w podróż do Malawi w poszukiwaniu swoich korzeni. Musi jednak pamiętać, że tajemnice nie bez powodu są tajemnicami. Wkracza w świat intryg, kłamstw i wielkich pieniędzy. Ściąga na siebie poważne zagrożenie. Pytanie komu zależy na tym, żeby sekret nie wyszedł na światło dzienne? Czy odkryje swoje prawdziwe ,,ja”? Czy to napewno jest droga, którą chce podążyć? Historia jej rodziny jest bardzo zagmatwana. Dzięki nieustannemu dążeniu do celu, bohaterka przechodzi ogromną metamorfozę. Lexy stała się stanowcza i już nie pozwoliła innym rządzić swoim życiem. Przez dłuższy czas ta książka pozostawała dla mnie zagadką. Sam opis z tyłu zaintrygował mnie na tyle, że od razu kiedy wpadła w moje ręce, zaczęłam ją czytać z zapartym tchem. Po samym opisie wnioskowałam, że mogę mieć do czynienia ze spokojną powieścią rodzinną. Przyjemnie się zaskoczyłam! Wielkim plusem powieści jest doskonale przemyślana i dopracowana fabuła, choć niezwykle wielowątkowa. Chwilami przytłacza ilość postaci, ale przy odpowiednim skupieniu łatwo wczytamy się w historie każdej z nich. Oprócz zauroczenia losami głównej bohaterki i jej rodziny, pojawiają się również chwile grozy, kiedy znajduje się ona w niebezpieczeństwie. Jedna wyjaśniana zagadka ujawniała kolejne, dzięki czemu książkę czytałam z ogromnym zaciekawieniem. Tam, gdzie dopatrywałam się końca przygody, ona dopiero się zaczynała, nabierając rozpędu z każdym kolejnym rozdziałem! List z przeszłości przypadnie do gustu miłośnikom nieszablonowych fabuł, bo ciężko przypisać go do konkretnego gatunku. Myślę, że właśnie dlatego z pozoru lekka opowieść, z każdą kolejną stroną przybiera nową, coraz ciekawszą postać. Będę z niecierpliwością czekać na kolejne powieści Mairi Wilson!

Link do opinii
Avatar użytkownika - posredniczkaa
posredniczkaa
Przeczytane:2017-11-07, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Uwielbiam kryminały, kocham kryminały i czasem zastanawiam się, po co sięgam po tytuły z innej półki? A no bo czasem to się opłaca a czasem nie, ale horyzonty warto poszerzać. Czy „List z przeszłości” Mairi Wilson spełnił moje oczekiwania? Czy pochłonął mnie bez reszty? Czy zmarnował mój czas?   Mairi Wilson urodziła się w Szkocji, ale dorastała w Anglii, Turcji, Danii i Hiszpanii. Obecnie mieszka w Edynburgu, choć dalej chętnie oddaje się pasji podróżowania po świecie. Zanim została pisarką na pełen etat, zajmowała się marketingiem. „List z przeszłości” to jej wielokrotnie nagradzany debiut literacki. Wcześniej wiersze i opowiadania autorki pojawiały się w publikacjach drukowanych, sieci i audycjach radiowych.   Początek książki jest niestety dość nudny, poza wewnętrznymi monologami głównej bohaterki niewiele się dzieje. Na szczęście gdzieś w połowie powieści, akcja zdecydownie nabrała tempa i  przegoniła moje znudzenie, a ja mogłam oddać się przyjemności czytania.     Poznajemy Lexi- Alexis Shaw w trudnym dla niej czasie, pogrążoną w żałobie po śmierci dwóch bliskich jej osób. W trakcie zamykania spraw zmarłych Lexi dowiaduje się, że została spadkobierczynią majątku Ursuli, porządkując jej a właściwie już swoje mieszkanie Leksi odnajduje wiele dokumentacji i listów i to właśnie jeden z nich sprawia, że chcąc poznać sekrety, o których przeczytała, wyrusza w podróż do przeszłości, podróż na drugi koniec świata do upalnego Malawi w Afryce.     „Ursulo, być może powinniśmy wziąć sprawy we własne ręce. To zaszła historia, ale może nadszedł czas, by ujrzała światło dzienne. [...] Może nadeszła pora, żeby właściwie i uczciwie wyprostować niesprawiedliwości z przeszłych czasów lub przynajmniej uczynić pierwszy krok, by je naprawić. [...] I pamiętaj, Ursulo, nie ma groźby szantażu, jeśli nie ma sekretów.”     Odkrywając kolejne karty, poznając nowe fakty i kolejnych ludzi w Lexi rodzi się nadzieja, że być może nie została na tym świecie sama, że jest jeszcze ktoś, kto będzie dla niej rodziną, ktoś z kim łączą ją więzy krwi. Nie wie jednak jak wielkie niebezpieczeństwo na siebie ściąga, zadając kolejne pytania i domagając się odpowiedzi. Nie każde sekrety chcą ujrzeć światło dzienne i są ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, aby pozostałe one nieodkryte. Jednak uparta Lexi dąży do celu, nie licząc się z konsekwencjami, które przyjdzie jej ponieść.   Lexi, główna bohaterka, irytująca od początku do samego końca. Nie lubię takich ludzi, brak jej charakteru, jest nieodpowiedzialna, samolubna i egocentryczna. Dorosła kobieta a chwilami zachowuje się jak niedojrzała nastolatka. Sprawy pogrzebowe swojej matki zrzuca na byłego narzeczonego, o czym on sam dowiaduje się, dopiero gdy po kilku próbach udaje mu się dodzwonić do Lexi. Ona w tym czasie zdążyła już dotrzeć do Afryki. Swoje niby spontaniczne decyzje podejmuje po długiej i burzliwej wewnętrznej walce ze swoimi myślami. Ciągle zadaje sobie pytania w stylu: co by powiedziała mama? A co by powiedział Danny (jej były)? Po czym tupie nóżką, dochodząc do wielce odkrywczego wniosku, że to jej życie i jej decyzje. Nie jestem pewna czy w książce jest jakiś pozytywny bohater. Wszyscy zdają się maczać palce w podejrzanych sprawach, a każdy zły uczynek usprawiedliwiany jest większym dobrem.   Książka nie pochłonęła mnie od samego początku, trochę to trwało, zanim rozbudziła moją ciekawość. Akcja rozwijała się bardzo powoli, ale później czyta się naprawdę przyjemnie. Powiedziałabym, że „List z przeszłości” to powieść przygodowa i daleko jej do kryminału, ale zagadka okazuje się nad wyraz wciągająca. Debiut Mairi Wilson, okazał się książką  naprawdę dobrą, mimo jej wad. W sam raz na jesienny wieczór. Polecam ją miłośnikom, nieco szalonych, przygód detektywów amatorów.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ewuniunia
ewuniunia
Przeczytane:2019-03-10,

Źródło: https://toreador-nottoread.blogspot.com/2017/10/afrykanskie-i-szkockie-korzenie-to-nie.html

Pierwsze kilkanaście stron udało mi się przeczytać podczas jazdy tramwajem. Wtedy byłam zaciekawiona i wręcz chciałam dalej zgłębiać tajemnice rodziny Lexy, ale nie mogłam się temu oddać, bo jednak trzeba było wysiąść na odpowiednim przystanku. Ten początek nastawił mnie dość optymistycznie do całości, tym bardziej że przeczytałam już wcześniej kilka niepochlebnych recenzji. Ale kurczę, moje zainteresowanie minęło równie szybko jak się pojawiło. Straciłam je gdzieś po 50 stronach i niestety, ale później albo nie miałam go wcale, albo wracało w śladowych ilościach.

Rzecz, która najbardziej rzuciła mi się w oczy to ilość bohaterów. Ich liczby nie powstydziłby się nawet sam George R. R. Martin, bo tak dużo przewijało się ich na stronach Listu z przeszłości. Oczywiście główną postacią jest Lexy, ale wraz z biegiem akcji odsłaniają się wątki dotyczących innych osób, mniej lub bardziej związanych ze wszystkimi tajemnicami. Nie miałam większego problemu, by odróżnić wydarzenia opisywane jako fragmenty dziennika czy wspomnienia, ale za każdym razem, gdy już myślałam, że wiem, jak wygląda sytuacja rodzinna Lexy, autorka wrzucała kolejne naście postaci i motała relacjami tak, że znowu nie wiedziałam nic. Dlatego w ostatecznym rozrachunku z nikim się nie zżyłam, nikomu nie kibicowałam i nie jestem do końca przekonana do sposobu, w jaki powieść się zakończyła.

Tajemnice rodziny Lexy były takie sobie. Nie wciągnęły mnie i nie sprawiły, że umierałabym nie mogąc przeczytać kolejnego rozdziału oszałamiającego dochodzenia prowadzonego przez dziewczynę. Zagadki też wypadły dość przeciętnie. A elementy thrillera? Coś tam niby się pojawiło, ale także szału z tego powodu nie było. Wszystkie części twarzy mam na miejscu, szczęki z podłogi zbierać nie musiałam. I mam spory żal do Mairi Wilson, że nie wykorzystała w pełni potencjału, jaki dawał jej fakt umieszczenia akcji w Afryce czy Szkocji.

Książka okazała się być zwykłą lekturą, która być może jest dobrym umilaczem, być może dobrym usypiaczem. Nie każdego porwie historia Lexy, ale być może komuś się spodoba. Bo mimo wszystko powieść bardzo dobrze się czyta i chociaż mało jest tu ciekawej akcji, kolejne strony przerzuca się bez większego wysiłku. List z przeszłości nie jest zły, nie jest wyśmienity. Jest po prostu normalny.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zakladkadoksiaze
zakladkadoksiaze
Przeczytane:2019-03-10,

Często nie zdajemy sobie sprawy, jak przeszłość może wpływać na nasze obecne życie. A co w sytuacji, gdy nie znamy swojej historii? Kłamstwa przekazywane z pokolenia na pokolenie mogą spowodować kryzys tożsamości. Lexy Shaw dostaje od życia trudną lekcję. W tragicznym wypadku ginie jej matka- Isobel. To  nie koniec nieszczęśliwych wypadków. Ursula, opiekunka Isobel umiera w wyniku upadku ze schodów. Na domiar złego Lexy rozstała się z narzeczonym, który szybko  pocieszył się wiążąc się z nową kobietą.

Dziewczyna jest zagubiona, a chaos w jej głowie zostaje pogłębiony  przez dziwne odkrycie. Przy okazji  załatwiania formalności u prawnika w sprawie spadku po zmarłej Ursuli okazje się, że kobieta miała syna. Do rąk Lexy trafia również tajemnicza teczka. Dziewczyna jest zdeterminowana żeby poznać rodzinny  sekret. Pikanterii historii dodaje fakt, że tożsamość tajemniczego  wujka jest skrzętnie ukrywana. Pytanie komu zależy na tym, żeby  sekret nie wyszedł na światło dzienne? Lexy pilnie studiuje dokumentacje Ursuli. Dziennik i listy zmarłej opiekunki Isobel utwierdzają dziewczynę w fakcie, że coś jest na rzeczy. Zdeterminowana kobieta postanawia odkryć skrzętnie skrywaną tajemnicę i udaje się w podróż do Malawi. Jesteście ciekawi tego, co ją tam spotka? Czy szantaż jednego z głównych bohaterów odnośnie pozytywny  skutek?

Już dawno nie czytałam tak mistrzowsko skonstruowanego thrillera. List  z przeszłości zrobił  na mnie ogromne wrażenie. Autorka zastosowała bardzo ryzykowny zabieg zdradzając w połowie książki czytelnikowi szczegóły  tajemnicy sprzed lat. Ten  zabieg sprawił, że fabuła powieści stała się ciekawsza. Zdarzenia przedstawione przez Mairi Wilson są przekazane bardzo wiarygodnie. Poza relacją bohaterki  mamy okazje zapoznawać się z listami i dokumentacją innych bohaterów. Od książki trudno  jest się oderwać. Razem z autorką odbywamy  podróż w czasie między współczesną Szkocją, a Malawi sprzed lat. Autorka na każdym  kroku  zaskakuje nas swoim talentem pisarskim,

Mairi Wilson zadbała o świetną kreacje bohaterów w swojej powieści. Zarówno postaci  pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe przykuwają uwagę. Mi najbardziej spodobała się Lexy. Przez całą książkę przeszła kompletną transformacje. Początkowo dziewczyna była łatwowierna i ulegała wpływom  najbliższych. Potem w jej  życiu  nastąpiła istna rewolucja. Bohaterka stała się stanowcza i już nie pozwoliła innym rządzić swoim życiem. Spodobała mi się jej determinacja i ten przysłowiowy błysk  w oku.

Książka porusza wiele istotnych  kwestii. Autorka zadbała, żeby  zgrabnie połączyć wątki obyczajowe z elementami kryminalnymi. Mairi Wilson pokazuje, jak ogromne pieniądze i wpływy  zmieniają ludzi. Dodatkowo autorka zobrazowała najczystszą postać zemsty tłumionej  przez lata. Bohaterami  targają różne namiętności. Akcje w książce śledzi się z zapartym  tchem. Autorka zgrabnie pokazuje, jak błędy z przeszłości mogą rujnować naszą teraźniejszość. List z przeszłości to książka z morałem. Na każdym kroku autorka skłania czytelnika do refleksji. Mamy okazje zapoznać się z licznymi dylematami  moralnymi. Mairi Wilson postawiła  na innowacyjne rozwiązania i nie bazowała na utartych literackich schematach. Zakończenie było ukoronowaniem książki.

List z przeszłości to jeden  z najlepszych thrillerów, jakie udało mi się przeczytać w 2017 roku. Mari Wilson pokazała się z najlepszej strony. Z chęcią zapoznam się z innymi  książkami autorki. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aivalar
Aivalar
Przeczytane:2017-10-04, Ocena: 4, Przeczytałam,

W życiu Lexy nastał trudny czas: nie tylko rozstała się z narzeczonym, ale musi też uporać się ze śmiercią matki i dawno niewidzianej niani, stanowiących jej jedyną rodzinę. Lexy okazuje się jedyną spadkobierczynią obu kobiet, dlatego mimo żałoby musi dopełnić przykrych formalności. Wkrótce odkrywa, że być może nie została sama na świecie, a w mieszkaniu niani, Ursuli, odnajduje stare listy i kartki z pamiętnika, które odkrywają nieznaną dotąd przeszłość. Poszukiwania odpowiedzi na piętrzące się pytania zaprowadzą Lexy aż do Afryki.

Prawdę powiedziawszy nawet nie wiem, od czego zacząć. Niestety na usta – czy też raczej na klawiaturę – ciśnie się w szczególności jedno słowo: rozczarowanie. Wiele sobie obiecywałam po tej książce. Rozbudowana promocja zapowiadała wciągającą sagę rodzinną pełną tajemnic i napięcia w oczekiwaniu na to, co jeszcze zostanie odkryte. Co dostałam? Raczej przeciętną powieść obyczajową, która owszem, jak na debiut jest niezła, ale nie zaoferowała mi niczego wyjątkowego. Chociaż nie, jest coś nietypowego w tej powieści. To główna bohaterka, która wyzwalała we mnie autentyczną żądzę mordu.

Początek był bardzo chaotyczny, miałam spory problem, żeby rozróżnić postacie drugoplanowe, tak niejasno było zarysowane, kim właściwie są i jaką rolę będą pełnili w tej historii. Mimo to cały czas nie mogłam się doczekać, aż rozpocznie się właściwa akcja i razem z Lexy będę odkrywała jej rodzinne sekrety. Styl okazał się przystępny i raczej łatwy w odbiorze, na szczęście z czasem zniknęło również to zamieszanie i stopniowo coraz lepiej odnajdywałam się w fabule. Niestety jednocześnie odkryłam, że... tej fabuły nic tak naprawdę nie wyróżnia. Owszem, widać jak na dłoni, że autorka miała konkretny pomysł i starała się go jak najlepiej zrealizować; połączenie teraźniejszości z przeszłością też wypadło bardzo fajnie i płynnie. Mimo że nie było podziału na osobne rozdziały, to doskonale wiedziałam, kiedy kończy się narracja właściwa, a zaczyna jedna z retrospekcji. Spodobał mi się również motyw trzech przyjaciółek: Ursuli, Helen i Evie. Choć nie zabrakło tu męskiego towarzystwa, to jednak wątek relacji między kobietami zdecydowanie zdominował akcję.

I to by było na tyle. Tak, przeszłość Ursuli i pozostałych bohaterek okazała się nieprzyjemna, tak, poszczególne elementy układanki były odkrywane w dobrym, niespiesznym tempie, który pozwalał na podtrzymanie uwagi czytelnika. Jednak żadna nowoodkryta tajemnica mnie nie zaskoczyła. Właściwie byłam zawiedziona, jak bardzo statyczna jest akcja, chociaż autorka ewidentnie starała się ją ubarwić. W efekcie całość wydaje mi się niepotrzebnie przeciągnięta, a niektóre sceny zostały chyba wciśnięte na siłę. Obawiałam się nawet, że incydent z wężem miał popchnąć Lexy w ramiona pewnego faceta, ale na szczęście tak się nie stało – dodatkowy wątek miłosny jeszcze bardziej wydłużyłby książkę. Największy sekret został ujawniony w punkcie kulminacyjnym powieści i choć przyznaję, że nie domyśliłam się, że coś takiego się stanie, nie czułam z tego powodu większych emocji. Naprawdę nie wiem, w czym tkwi problem, ale to, co powinno wywoływać pewne określone emocje, wypadło ostatecznie blado i nieprzekonująco. Nawiasem mówiąc: samo zakończenie jest absurdalne. Przez chwilę się nawet zastanawiałam, czy mój egzemplarz jest kompletny, czy może zabrakło kilku ostatnich stron, bo mnie z całą pewnością taki finał nie usatysfakcjonował.

Muszę też poświęcić chwilkę czasu głównej bohaterce, o której już zresztą wspomniałam. Dawno żadna postać literacka nie drażniła mnie z taką intensywnością. Gdybym tylko mogła, weszłabym do książki i dałabym Lexy w twarz, zresztą Helen też przydałoby się potrząsnąć. Moja irytacja sięgnęła zenitu szczególnie pod koniec, przez co, wierzcie lub nie, zdarzało mi się soczyście zakląć, inaczej nie dałabym rady czytać dalej. Lexy okazała się istotą tak wścibską, niewrażliwą, infantylną i na dodatek narzucającą się, że strasznie mnie zdziwiło, że żaden inny bohater nie wpadł na to, by zdzielić jej jakąś cegłówką. Bywało zresztą, że zachowania niektórych postaci budziły mojej wątpliwości; wydawały mi się po prostu nielogiczne. Sytuację ratują tak naprawdę czarne charaktery, no i fakt, że nie da się ukryć, że była tutaj konkretna wizja na każdego z bohaterów. Ich charakter był z góry określony. Szkoda, że w przypadku postaci, która z punktu widzenia świata przedstawionego miała być najważniejsza, ten obmyślony charakter okazał się tak trudny do zniesienia.

Absolutnie nie zgadzam się z niektórymi głosami twierdzącymi, że „List z przeszłości” ma w sobie coś z thrillera. To po prostu powieść obyczajowa zbudowana na zasadzie sagi rodzinnej. W jej kompozycji nie znajdzie się niczego oryginalnego, bo odkrywanie przeszłości przez listy czy opowieść bohatera drugoplanowego to tak naprawdę zabiegi stare jak świat. Nie czytało mi się źle, nie byłam jakaś umęczona, no i historia rozgrywająca się przed kilkudziesięcioma laty okazała się w gruncie ciekawa. Bardzo mnie ucieszyło, że część akcji rozgrywała się w afrykańskim Malawi, bo to dodało powieści kolorytu – niestety niewystarczająco. Bez tak wkurzającej Lexy zapewne wszystko jawiłoby w cieplejszych barwach. Powtórzę się: jak na debiut całkiem nieźle, ale nic poza tym.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-03-10,

Tajemnice mogą w spokoju przeleżeć całe lata. Przykurzone, ukryte wśród papierów, niewiele znaczących świstków. Jednak dotarcie do prawdy może rodzić poważne konsekwencje. Czy warto walczyć z czyjąś przeszłością i iść prosto w mrok? To przyciąga, zwłaszcza w sytuacji, gdy mamy możliwość poznania kogoś bliskiego, choć odległego…

Życie Alexis Shaw dotykają dwie ogromne tragedie. W wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego kierowcę ginie jej matka, Isabel, a niedługo później umiera przyszywana babcia, Ursula — kobieta spadłą ze schodów. Na domiar złego, Lexy niedawno rozstała się z narzeczonym. Pogrążona w bólu dziewczyna musi zająć się sprawami spadkowymi. Wyrusza aż do Edynburga, do mieszkania Ursuli, gdzie trafia na pewną teczkę. Sekret ujawnia prawnik — staruszka miała syna. Jego dane pozostają nieznane, lecz Lexy postanawia za wszelką cenę poznać mężczyznę. Wyrusza aż do Malawi. To tam Ursula przed laty pracowała jako pielęgniarka. Niestety, niebezpieczeństwo czyha. Alexis musi się bardzo postarać, aby wyjść z tej historii cało. Komu dziewczyna weszła w drogę?

Przez dłuższy czas ta książka pozostawała dla mnie zagadką. Po samym opisie wnioskowałam, że mogę mieć do czynienia z przyjemną sagą rodzinną, jakich wiele. Często sięgałam po powieści, które skupiały się na poszukiwaniu swoich korzeni, a zazwyczaj do sedna prowadził list. Gdy egzemplarz już trafił w moje ręce, to już byłam gotowa do lektury. I bardzo zaciekawiona, czy przypuszczenia pokrywają się z rzeczywistością. O dziwo, nie. Przyjemna niespodzianka. Nastawiłam się na dość słodką historię, mało oryginalną, jednak lekką. Tymczasem dostałam dobrze skonstruowaną fabułę. Posiadającą parę wad, ale takich, które nie rzutują na ogólną ocenę. Mairi Wilson jest debiutantką, pierwsze wydanie „Listu z przeszłości” (oryginalny tytuł to „Ursula’s Secret”) ukazało się zaledwie dwa lata temu. Kibicuję autorce i myślę, iż jeszcze zdąży nas kilkukrotnie zaskoczyć. A ma do tego prawdziwe predyspozycje.

Ta powieść jest prawdziwą skarbnicą tajemnic. Jedna wynika z drugiej, a ich rozwiązanie przysparza kłopotów. Nie sposób narzekać na nudę i przewidywalność. Akcja została tak stworzona, że trudno się oderwać. Pewien kłopot może sprawiać nawał imion oraz nazwisk, chwilami wplecionych bez większej potrzeby. Dlatego uważam, iż „List z przeszłości” to książka, która wymaga dużej dozy uwagi, skupienia. Inaczej pogubimy się, będziemy wracać do poprzednich stron, chcąc wyłuskać sens potrzebny do kontynuowania lektury. Byłoby cudownie, gdyby na początku wyrysowano drzewo genealogiczne, ewentualnie wypisano wszystkie postaci. To duże ułatwienie, szczególnie dla starszych osób, które nie zawsze znają język angielski.

Muszę przyznać, że kilka razy korciło, aby przejrzeć ostatnie kartki i w końcu dotrzeć do finału. Całe szczęście, iż się powstrzymałam. Czytałam to późnej nocy, choć oczy pragnęły odpocząć. Taka rekomendacja jest chyba najlepsza. Dobrze czasami trafić na publikacje, które umieją zaciekawić do tego stopnia, że spędzamy nad nimi długie godziny. Odkładając swój egzemplarz czułam satysfakcję, lecz chciałabym jeszcze trochę pogłówkować nad zagadkami przynoszonymi przez każdy rozdział. Intrygi świetnie poprowadzono, wręcz „detektywistycznie”. Nie zauważyłam żadnych luk fabularnych, błędów logicznych.

Największy minus — dla mnie, sama główna bohaterka, chociaż mogę ją odrobinę wybielić, o czym za chwilę. Sprawia wrażenie osoby egoistycznej, trudno zapałać do niej sympatią. Momentami marzyłam o tym, by wziąć ją za rękę i poprowadzić, bywała roztrzepana. Naturalnie, można podziwiać jej determinację w dążeniu do prawdy. Ale to ciągle za mało do myślenia o niej z należytą uwagą. Nie jest jednowymiarowa, co czyni Lexy ludzką, lecz ciężko mi stwierdzić, że miło mieć taką koleżankę. Za to fantastycznie nakreślono Helen i Evie, przyjaciółki Ursuli. Wspomniana trójka dzieli ze sobą tajemnicę, a ich relacja rzutowała nie tylko na ich własne życie, również na cudze.

„List z przeszłości” trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Z pewnością spodoba się miłośnikom niebanalnych rozwiązań. Trudno sklasyfikować tę książkę, związać z konkretnym gatunkiem. I prawdopodobnie na tym polega cały fenomen. Mairi Wilson zdecydowanie może być zadowolona ze swojej powieści. Chętnie przeczytam kolejne! Teraz wystarczy uzbroić się w cierpliwość, poczekać.

Link do opinii
Avatar użytkownika - darinkr
darinkr
Przeczytane:2019-03-10,
Alexis Shaw to młoda kobieta, która w ciągu krótkiego czasu traci dwie najbliższe osoby, matkę i babcię. Kobieta kontaktuje się z prawnikiem, otrzymuje dokumenty, plik listów i kartek z dziennika. To wszystko skrywa wiele wspomnień, tajemnic z przeszłości, które były głęboko skrywane i niewiele osób o nich wiedziało. To babcia spisywała dzienniki, pisała listy, które dziś prowadzą Alexis do Malawi w Afryce...   Kobiety które były bliskie dla głównej bohaterki już nie żyją, jednak nadal są widoczne w jej życiu, czuć ich obecność przez spisane dzienniki, czy listy, które odkrywają przed dziewczyną wiele tajemnic. Jaka jest Lexy? Trudno ją ocenić, to dziewczyna, która zdecydowanie wiele skrywa w sobie tajemnic, nie otwiera się przed nikim w dużym stopniu. Przez listy i dzienniki wybiera się do Malawi, to decyzja spontaniczna, towarzyszą jej wątpliwości, strach i niepewność. Dziewczyna długi czas zastanawiała się, czy przeglądać zostawione rzeczy, czy zostawić przeszłość za sobą. Jednak gdy już się na to zdecydowała, nie ma odwrotu, następują kolejne wydarzenia, pojawiają się pytania, na które Alexis pragnie znać podpowiedź. Ostatecznie nikt jej nie zwróci tego, czego już nie ma, ciepła i bliskich osób.   "List z przeszłości" to bardzo interesująca książka, która na pewno przypadnie do gustu fanom intryg, tajemnic. Tutaj razem z główną bohaterką odkrywamy kolejne fakty, zadajemy sobie w myślach pytania, na które bohaterka poszukuje odpowiedzi. "List z przeszłości" to bardzo wciągająca historia, która jest złożona i przedstawia wiele sekretów z przeszłości. Zawsze mamy wybór, albo chcemy się o nich dowiedzieć, albo zostawiamy je za sobą. Jednak gdy już zdecydujemy się na krok, następują kolejne wydarzenia, a czasami nawet niebezpieczeństwo.
Link do opinii
Avatar użytkownika - booksharmony
booksharmony
Przeczytane:2017-11-08,

Zacznę od tego, że z opisu jaki znajdziemy na okładce książki wynika, że List z przeszłości zaliczyć powinniśmy do kategorii thriller detektywistyczny, nie ukrywam, że rozbudziło to moje nadzieje i sprawiło, że chciałam jak najszybciej sięgnąć po tę książkę.

Lexy przechodzi trudny okres, jej matka Isobel zmarła, a kilka dni później dowiedziała się, że nie żyje również Ursula jej niania z dziecięcych lat. Bohaterkę poznajemy w momencie, gdy znajduje się w Edynburgu, gdzie spotyka się z adwokatem Ursuli, aby porozmawiać o spadku kobiety. Podczas porządkowania mieszkania swojej byłej niani, Lexy trafia na listy z przeszłości, które sprawiają że kobieta spontanicznie postanawia udać się do Malawi, aby poznać prawdę o sobie i swojej rodzinie. Czy podróż do Afryki pozwoli jej na odkrycie prawdziwej historii swojej rodziny? Dodatkowo w wyjaśnieniu spraw z przeszłości, ktoś próbuje przeszkodzić i udaremnić starania Lexy.


Opis historii, sprawia wrażenie niezwykle interesującego, jednak mnie ta książka bardzo rozczarowała 😒 Od pierwszego rozdziału czytanie szło mi bardzo opornie, język jakim posługuje się autorka jest toporny i nie zachęcający do dalszego czytania. Muszę przyznać, że historia zupełnie mnie nie wciągnęła i była to pierwsza książka od bardzo dawna, którą po 150 stronach odłożyłam na półkę i musiałam od niej odpocząć, a dopiero po jakimś czasie zabrałam się za nią ponownie. Historia jest chaotyczna i niespójna, a mnie niezwykle denerwują niedopowiedzenia.
Dodatkowo nie polubiłam głównej bohaterki, której decyzje bardzo mnie denerwowały. Oczywiście jest to moja subiektywana, może dla innych czytelników to pomieszanie z poplątaniem okaże się ciekawe 😀 mnie język jakim napisana jest książka odrzucił, przez co nie potrafiłam wciągnąć się w tę historię.

zapraszam na bloga: www.mybooksharmony.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytatnik
czytatnik
Przeczytane:2017-09-19, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,

Świat Lexy wali się w gruzy, kiedy w ciągu kilku dni traci dwie najbliższe jej sercu kobiety.
Matka i przybrana babcia to była jej jedyna rodzina. Do tego niedawno rozstała się ze swoim ukochanym, który jak się okazało spodziewa się dziecka innej kobiety. W celu uporządkowania rzeczy zmarłej Ursuli udaje się do Edynburga. Na miejscu odkrywa, że jej opiekunka zastępująca prawdziwą babcię skrywała o wiele więcej tajemnic,niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Najważniejszy wydaje się być list adresowany do Ursuli, z którego wynika, że Lexy ma więcej krewnych, niż kiedykolwiek sądziła. Pod wpływem impulsu postanawia odbyć wyprawę do Malawi, gdzie ma nadzieję dowiedzieć się więcej na temat swojej rodziny. Dużą pomocą okazują się być notatki Ursuli,lecz także opowieść jej bliskiej przyjaciółki Evy, która w końcu postanawia przerwać wieloletnie milczenie i wtajemniczyć Lexy w sprawy, które dawno zostały pokryte kurzem zapomnienia. Ktoś jednak bardzo nie chce, żeby dziewczyna odkryła prawdę i na każdym kroku stara się jej utrudnić odkrycie czegokolwiek.

Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/list-z-przeszlosci/

Link do opinii

List z przeszłości” zapowiadał się jako wzruszająca opowieść o poszukiwaniu korzeniu, połączona z intrygującym wątkiem detektywistycznym. Niestety, na zapowiedziach się skończyło, a książka bardzo mnie rozczarowała. Samolubni bohaterowie, zagmatwana fabuła i dość absurdalna intryga popsuły mi radość z czytania i uczyniły lekturę irytującą.

Zastanawiam się, komu ta powieść mogłaby się spodobać i trudno mi to określić. Być może czytelnikom, którym nie przeszkadzają egoistyczne decyzje postaci albo tym, którzy lubią zagadki balansujące na granicy realizmu. „List z przeszłości” na pewno znajdzie swoich zwolenników, jednak ja, pomimo całej początkowej przychylności, polecić tej książki nie mogę.

Pełna recenzja dostępna na blogu Biały Notes: http://bialynotes.pl/list-z-przeszlosci-mairi-wilson/

Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2017-09-24, Ocena: 5, Przeczytałem,
Temat rodzinnych tajemnic i sekretów z przeszłości bardzo często pojawia się w fabułach powieści obyczajowych. Pewnych czytelników może ten fakt nużyć, ale ja uwielbiam książki oparte o zagmatwane wczoraj, które kładzie się cieniem na losy bohaterów i komplikuje ich życie. Przeszłość lubi wracać, lubi burzyć teraźniejszość i przyszłość. Przeszłość nie zawsze odchodzi bezpowrotnie. Przeszłość to świetny fundament pod ekscytującą fabułę, która sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Udowodniła to Mairi Wilson opowiadając o losach Lexy Show i jej bliskich.   Rok 2014. W krótkim odstępie czasu Lexy traci dwie bliskie osoby. W wypadku samochodowym którego sprawdza zbiegł ginie Isobel - matka głównej bohaterki. Kilka dni potem umiera po upadku ze schodów w swoim domu niania Isobel - Ursula. Kobieta cały swój majątek zapisuje Lexy, choć jak wskazują dokumenty posiada syna. Lexi jedzie do Endynburga by uporządkować sprawy spadkowe i w jej ręce trafiają listy oraz dzienniki z przeszłości. Ich treść jest na tyle mocna i wstrząsająca, że pani Shaw zamiast urządzić pogrzeb skremowanej matki jedzie do upalnego Malawi w Afryce by rozwikłać niejasności. Nie ma jednak żadnego pojęcia o tym, że tą podróżą otwiera furtkę do przeszłości i wyjścia na jaw faktów, które na zawsze zmienią jej życie i ją samą.  Biorąc do ręki powieść "List z przeszłości" podróżujemy w czasie i przestrzeni między Szkocją a Malawi. Odkrywamy wraz z główną bohaterką zagadkę, która jest ogromnie skomplikowana i zagmatwana. Czeka nas naprawdę emocjonująca przygoda z książką w ręce.

Ta powieść miała być dla mnie skutecznym antidotum na smutek związany z odejściem lata, kiepską aurą za oknem i nieustanie spadającą temperaturą. Liczyłam, że zastąpi mi choć troszkę słońce i odciągnie myśli od faktu, że idzie ku zimie, co wprawia mnie w depresyjny nastrój. Czy tak się stało? O tak! Rozczytując się w perypetiach Lexy i jej bliskich, a także postaci o których istnieniu nie miała pojęcia zatraciłam się w treści bez reszty. Dałam się ponieść wartkiej akcji i przeszłości sprzed pół wieku, która na zawsze zmieniła życie wielu osób.
Bohaterowie wykreowani w umyśle autorki są wyraziści i jednoznaczni, ale w trakcie czytania zmieniłam stosunek do pewnych postaci. Przestałam współczuć, a zaczęłam obwiniać. Przestałam lubić i traktować jak ofiarę, a zaczęłam doszukiwać się pewnych przewinień. I to właśnie jeden z wielu atutów tej książki, choć dopatrzyłam się i małego minusu. Akcja toczy się przez dłuższy czas w Afryce a jednak zabrakło mi atmosfery i klimatu Czarnego Lądu. Szkocja została już ujęta idealnie i łatwo poczułam jej wpływ na tło fabuły.

Wielkim plusem powieści jest doskonale przemyślana i dopracowana fabuła, znakomite operowanie słowem, krótkie aczkolwiek precyzyjne i żywe opisy. Świetne jest także zakończenie, które trzyma w napięciu i dodaje całej książce uroku. "List z przeszłości" zrobił na mnie ogromne wrażenie i ukazał siłę talentu Mairi Wilson. Lektura jest warta polecenia i rekomendacji. Myślę, że spodoba się nawet tym, którzy są niezwykle wymagającymi odbiorcami literatury obyczajowej.
Link do opinii
Avatar użytkownika - barwinka
barwinka
Przeczytane:2017-09-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Recenzenckie,
Usłyszałam o tym tytule jakiś czas temu, od razu poczułam się też zaintrygowana. Z jednej strony bardzo chciałam poznać historię zawartą na kartach powieści, z drugiej bałam się jednak, że skończy się na klasycznym kryminale. Ciekawość kazała mi jednak szybko sięgnąć po książkę, a już po kilku stronach wiedziałam, że to będzie powieść niezwykła. Tajemnica sprzed lat, osoby, które znają przeszłość, dziwne wydarzenia. To dopiero początek góry lodowej, o której zaraz Wam opowiem.
    Lexy w bardzo krótkim czasie zostaje na świecie sama, najpierw śmierć zabiera jej matkę, a po dosłownie kilku dniach nianię. Kobieta zmuszona zmierzyć się z formalnościami, początkowo jest otępiała w stracie i bólu. Jednak tajemnicze znalezisko w domu zmarłej sprawia, że zaczyna zastanawiać się nad przeszłością. Listy i wspomnienia kierują ją do Afryki, aby poszukać tam osób, które mogą znać tajemnice z listów. Czy odkryje przybranego wujka? A może los sprawi jej złośliwego psikusa?    Początkowo naprawdę nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, dlatego książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Pierwsze strony nie zdradzają zbyt wiele, skupiają się na bólu Lexy po stracie bliskich. Kilka razy chciałam nią porządnie potrząsnąć, żeby sprawdziła, co tak naprawdę znajduje się w mieszkaniu. Ale przecież to osoba, która straciła najbliższą rodzinę. Młoda kobieta, która sama musi radzić sobie ze stratą, co więc obchodzą ją jakieś stare papiery. Rozumiałam ją i starałam się być cierpliwa. Nie musiałam długo czekać, żeby pojawiła się tajemnica, dziwna zagadka z przeszłości. Razem z bohaterką chciałam odkryć, co takiego się stało, dlaczego Ursula postąpiła tak a nie inaczej. Później byłam ciekawa jak zakończy się ta historia i ... autorce udało się mnie zaskoczyć jeszcze kilkukrotnie.    Poznając przeszłość udajemy się do kolonialnej Afryki, gdzie są bogaci biali biznesmeni, domy misyjne i wiele tajemnic. Kontrastuje to mocno z angielskim klimatem. Bohaterowie tej powieści nie pozwalają nam odkryć sekretów od razu, nie raz wyprowadzają bohaterkę w pole, każą jej samej kluczyć, poznawać przyczyny i skutki tajemnic. Co tak naprawdę się stało? Każdy zdradza trochę inny punkt widzenia, inny kawałek tej historii, która dopiero na końcu staje się pełna.    Muszę przyznać, że autora świetnie poprowadziła historię, czym bliżej jej końca tym bardziej zaskakując i powodując większe napięcie. Kilka razy wywołuje zaskoczenie, pokazując trochę inaczej dane wydarzenia. Ta historia ma w sobie wiele niewiadomych, sporo grozy, cierpienia i bardzo trudnych wyborów. Niektóre tajemnice samemu trzeba sobie dopowiedzieć, bo bohaterowie z różnych przyczyn nie doprowadzają ich do końca.    "List z przeszłości" to zderzenie dwóch światów, współczesnej Anglii, dobrze nam znanych realiów, oraz tych trochę zapomnianych kolonialnych lat. Biali ludzie, którzy docierają do Malawi, łączą swoje losy. Każde z nich ma inne plany, przyświecają im inne cele, które nie raz nie ziszczą się. Ta książka to również poszukiwanie prawdy, odkrywanie tajemnic, które każą zupełnie spojrzeć na swoją przeszłość.    Dużo przyjemności sprawia odkrywanie tajemnic, niewiele więc można napisać o samej fabule, żeby nie umniejszyć przyjemności z lektury. Ale wierzcie mi, że czym bliżej końca tym bardziej nie mogłam się oderwać. Niektóre tajemnice zupełnie mnie zaskoczyły, inne zasmuciły. Cały czas kibicowałam bohaterce w odkrywaniu prawdy i byłam niezwykle ciekawa, jak skończy się cała historia. Trudno zakwalifikować ten tytuł, trochę tu z lit. obyczajowej, trochę kryminału, tajemnic przeszłości i trudnego życia. Powinno być więcej tego typu historii. 
Link do opinii
Avatar użytkownika - WybebeszamyBooks
WybebeszamyBooks
Przeczytane:2017-09-19, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Przeszłość winna pozostać przeszłością. Czas przeszły daje nam tak wiele możliwości. Możemy wypchnąć zdarzenia z pamięci, zwyczajnie o nich zapomnieć lub naumyślnie pomijać. O przeszłości pisze się epopeje lub grzebie się ją w nieoznakowanym grobie pamięci. Nie ma nic pomiędzy. 

"(...) NIE MA GROŹBY SZANTAŻU, JEŚLI NIE MA SEKRETÓW."

Alexis Shaw to młoda kobieta, która w niesprawiedliwie krótkim czasie traci dwie najbliższe sobie osoby - matkę i babcię. Ich śmierć jest bolesna i niezasłużona. Lexy po kontakcie z prawnikiem otrzymuje, a następnie znajduje, dokumenty. Pliki listów i kartek z dziennika. Wszystkie mają już swoje lata i obnażają tą z kobiet, która zawsze część siebie kryła w cieniu. Krok po kroku Ursula - babcia Lexy - wyjawia swoje i cudze tajemnice. Każde kolejne zdanie i kartka wiodą główną bohaterkę do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Do skąpanych w słońcu bezdroży i szaleńczych duchów przeszłości. Do Malawi w Afryce.

"Ta obcość jest dobra, jak mi się zdaje. Oznacza, że wy też możecie być inni, przynajmniej odrobinę, bo rodzime zasady i obostrzenia tu nie obowiązują."

"List z przeszłości" to prawdziwy thriller, który przez większą część książki oplata czytelnika cienką siecią kłamstw, niedopowiedzień i półprawd. Aż do ostatnich stron trzyma w napięciu. Wraz z Lexy odnajdujemy kolejne elementy układanki, choć nie jest to łatwe. Nawet sprzymierzeńcy w ostatecznym rozrachunku okazują się kłamcami, a wina rozłożona jest na trzy. To lektura, która wywołuje ciarki i niezwykle wciąga, ale jednocześnie zmusza do głębszej refleksji. 

"Pieniądze stanowią kokon bezpieczeństwa, otumaniają."

Pokazuje, że ideały nie istnieją. Nawet najbardziej poczciwe i prawdomówne dusze kryją w sobie mrok. Przyjaźń jest silniejsza niż śmierć i przezwycięży nawet czyste przerażenie. Nie ma na świecie niz gorszego niż kłamstwo i dwulicowi mężczyźni. Nikt nigdy nie jest bez winy. Kłamstwo zaś to druga natura człowieka.

"MŁODE KOBIETY NIGDY NIE POJMUJĄ WŁADZY, JAKĄ POSIADAJĄ."

Wilson w kreacji głównej bohaterki skryła inne, równie istotne, postaci. Ich młode duchy, które kiedyś popelniły tak karygodne czyny. Lexy jest jakby ich mieszanką. Najpiękniejszym, a zarazem najbardziej nieprzewidywalnym tworem.

Czytelnikowi trudno ją poznać. Oczami wyobraźni widzimy jej aparycję i główne cechy charakteru. Wszystko to wywołuje silne, czasami sprzeczne emocje, a jednak przez cały czas miałam wrażenie, że nasza ocena nigdy nie będzie słuszna i sprawiedliwa. Lexy przypomina mi każdą z nas. Otoczeniu pokazujemy pewien obraz, który pragniemy zachować i utrzymać. W głębi naszych dusz kryjemy o wiele więcej. Dlatego tak trudno rozszyfrować Lexy. Nie dajcie się zwieść.

"Może to się właśnie dzieje, gdy ktoś umiera: wchłaniamy jego część. Niczym iskrę wiecznego płomienia."

Jej podróż do Malawi jest spontaniczna i wypełniona niezdecydowaniem. Czymś podobnym do strachu, co długo powstrzymuje ją przed sięgnięciem do teczek i zapoznaniem się z ich treścią. Gdy już podejmuje zdecydowany krok, rzuca się w wir wydarzeń i niemal wyszarpuje przeszłość z uścisku zmarłych i tych na krawędzi śmierci. Jest popędliwa i nie ma litości. Szuka odpowiedzi, ale także ciepła i domu. Tego wszystkiego, co los niedawno jej odebrał. Rodziny.

"AFRYKA NALEŻAŁA DO PRZESZŁOŚCI (...)."

"List z przeszłości" to świetna książka. Thriller, który nie mrozi krwi w żyłach, ale zdecydowanie wywołuje dreszcz silniejszych emocji. Skupia uwagę czytelnika i kieruje jego umysł na materię ważną, której znaczenie usilnie się umniejsza. Na przeszłość.

Link do opinii
Avatar użytkownika - salemeczka
salemeczka
Przeczytane:2018-03-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 2018,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy