Księga morza czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku

Ocena: 5.5 (4 głosów)

Przez fiordy na otwarte morze. Bestseller z Norwegii o przyrodzie, która nie przestaje nas zachwycać i stawiać przed nami wyzwania oraz drzemiącej w nas tęsknocie za wielką przygodą.

Śmiała wyprawa, szaleńczy pomysł, wielkie wyzwanie, groźny żywioł i piękna natura. Dwójka przyjaciół - Morten i Hugo - pakuje sprzęt, wsiada do małego pontonu i wyrusza w misję, która ciągnąć się będzie przez cały rok, w tempie zmieniających się pór roku. Jaka to misja?

W głębinach morskich w pobliżu Archipelagu Lofoty, uznawanego za jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie, żyje wielki rekin polarny. Dorasta do 8 metrów długości, waży ponad tonę i dożywa pięciuset lat. Jego mięso zawiera toksyny, przyprawiające ludzi o halucynacje. Morten i Hugo postanawiają na niego zapolować.

Zarzucając przynęty, walcząc ze sztormem, mijając mielizny i szkiery, rozmawiają o życiu, polowaniu, ucieczce od cywilizacji i morzu - jego tajemnicach, niezwykłości, istotach zamieszkujących głębiny. I owszem, nie stronią też od alkoholu.

Ten arcyciekawy reportaż o morzu, pełen odniesień do historii, literatury, sztuki, mitologii, ekologii czy życiowych mądrości prostych rybaków jest zarazem książką, która pozwala nam uciec na chwilę od cywilizacji i zaspokoić dziecięce marzenie o wielkiej przygodzie. Jej literackie wartości doceniono, przyznając autorowi Nagrodę Bragego i Nagrodę Krytyków.

Genialna literatura faktu. Wiedza i mądrość Str?ksnesa temat morza jest bezcenna i bezkresna, w dodatku spisana przejrzystym, norweskim stylem.

,,Vart Land"

Bogata, pełna energii książka, która sprawi, że zatęsknicie za podróżowaniem... Największe skarby można odnaleźć w morskich głębinach - pisze autor z zaraźliwą pasją. I to owa pasja jest dla książki najbardziej charakterystyczna.

,,Prosa"

Arcydzieło... Dzięki perfekcyjnej kompozycji i inspiracji prawdziwym życiem książka Str?ksnesa mogłaby stanąć obok takich klasyków jak choćby Stary człowiek i morze Hemingwaya

,,Bergens Tidende"

Tę książkę po prostu czyta się z przyjemnością.

,,Aftenposten"

Nie można się jej oprzeć... Wciągnęła mnie od pierwszych stron.

,,Nordlys"

Informacje dodatkowe o Księga morza czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2017-03-16
Kategoria: Podróżnicze
ISBN: 9788308063231
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Havboka eller Kunsten fange en kjempehai fra en gummibt p et stort hav gjennom fire rstider

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Księga morza czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Księga morza czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku - opinie o książce

Avatar użytkownika - Dizzy
Dizzy
Przeczytane:2017-03-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 80 książek 2017, Ulubione,

Po reportaże sięgam stosunkowo rzadko, ale Księga morza, czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku ujęła mnie swoim tytułem oraz sympatycznym opisem, który zapowiadał niebanalną lekturę, pełną przygód i północnej przyrody. Ponadto nie często natrafiam na książki z przewodnim motywem bezkresnej wody, co wzmogło moje zainteresowanie tą pozycją.
W nieprawdopodobną historię Mortena i Hugo wciągnęłam się już od pierwszych stron. Wpłynął na to przede wszystkim serdeczny i gawędziarski sposób opowiadania autora, który nie tylko opisywał wszelakie aspekty podróży oraz przyrody, ale i pozwolił poznać siebie oraz swojego przyjaciela, którego ogromnie polubiłam za specyficzny talent do kojarzenia. Dzięki niemu ni z gruszki, ni z pietruszki zatracałam się w historii niekoniecznie związanej z morzem, aczkolwiek przyprawionej czarnym humorem i zabawnej. Były one miłą odskocznią od kołyszącej się na wodzie łodzi, często też wnosiły do książki coś absurdalnie innego i zmuszającego do refleksji. Do przemyśleń nakłaniały również odniesienia Mortena do różnorodnych elementów kultury - literatury (m.in. W bezdni Maelströmu Edgara Allana Poe), sztuki, historii, wierzeń - oraz zwyczajnych mądrości ludzi związanych z morzem. Autor sprawnie wplótł je w swoja opowieść, tworząc tym samym niezwykle spójną i wartościową lekturę, która nie tylko bawi i niekiedy przyprawia czytelnika o zawał serca, ale i wiele uświadamia, choćby na ekologiczne tematy. Świetne jest również to, że w Księdze morza... morze jest na swoisty sposób uczynione bohaterem, bardzo ważnym i kapryśnym - jak przekona się każdy sięgający po tę książkę.
Książka Mortena nie jest jedynie reportażem z anegdotkami i sztuką w tle. Jest ona przede wszystkim przygodą, pogonią za marzeniem, która motywem polowania na wielką rybę odrobinę przypomina Starego człowieka i morze. Jednakże - w przeciwieństwie do powieści Hemigway'a - mamy tutaj dwójkę ludzi i to nie aż takich starych. mnóstwo alkoholu, który zdaje się wzmagać ich chęci do rozmów na interesujące i inteligentne tematy, liczne ciekawostki odnośnie bezkresnych wód i znacznie więcej morskich stworów, które chwilami także stają się bohaterami historii Mortena. Narracja autora Księgi morza... jest również znacznie żywsza niż Ernesta, nie brakuje w niej humoru oraz odrobiny poetyckości, ale - co najważniejsze - nie jest jedynie fikcją, ale historią prawdziwą, choć... miejscami może nieco podkoloryzowaną. Jednego jestem jednak pewna: Morten szczerze kocha morze i tą miłością pragnie zarazić również innych, co w moim przypadku udało mu się w stu, a nawet dwustu procentach.
Księga morza, czyli jak złowić rekina giganta z małego pontonu na wielkim oceanie o każdej porze roku to znakomicie napisany reportaż, poruszający zarówno problemy współcześnie istotne, jak i groteskowo błahe. Morton - poza godną pozazdroszczenia przygodą - przedstawia czytelnikowi morze w pełnej jego krasie, a robi to w sposób, w który przedstawia się przyjaciela. Księga morza... miewa charakter komedii, bywa tekstem przyrodniczym, nawet poezją - krótko podsumowując skrywa w sobie równie wiele jak bezkresna woda, o której została napisana. Jest jeszcze rekin gigant, który jednocześnie wygląda na ważnego dla całości, jak i zdaje się być jedynie pretekstem do niesienia niesamowitej opowieści, o której nie da się zapomnieć. W książce znajdują się również czarno-białe ilustracje, wciągające czytelnika pod grzywacze* i zatracające go w lekturze jeszcze bardziej.
Morten porwał mnie skuteczniej niż morskie fale i rozkochał tą książką całkowicie. Polecam ją z całego, zalanego słoną wodą serca. Jestem pewna, że ją pokochacie. :)

Morze kołysze się spokojnie i cierpliwie, tak jak to czyniło, zanim się pojawiliśmy, i jak będzie robić, gdy nas już dawno zabraknie. 
*tak przodkowie nazywali wielkie fale, ponieważ piana na grzbietach przypominała im grzywy koni

Link do opinii
Avatar użytkownika - sulii
sulii
Przeczytane:2017-03-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książek 2017,
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej książce założyłam, że jest ona pełną akcji historią walki o życie na morzu. Okazało się, że jest to bardzo spokojna lektura. Spokojna, co nie znaczy, że nudna. Walka o życie toczy się, ale na dnie bezkresnych wód. Morten A. Str?ksnes postanowił opowiedzieć o swojej życiowej pasji. Morza i oceany. Toczące się w nich życie, zjawiska przyrody jakie mają tam miejsce, wątki historyczne. Wszystko to, autor sprytnie wplata w opowieść o polowaniu na rekina polarnego. Ten pomysł był niespełnionym marzeniem autora i jego przyjaciela Hugo. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowili ją wykorzystać. Zadanie nie było proste. Wszystko musiało być ze sobą zgrane: odpowiednia pogoda, idealne przygotowanie, dobry plan i choć odrobina szczęścia. Rekin polarny jest ogromny i niebezpieczny. Upolowanie takiego stworzenia jest wielkim wyzywaniem. Z tego powodu kolejny próby przyjaciół toczyły się właściwie przez cały rok w zmiennych warunkach przyrody. Książka jest przede wszystkim hołdem złożony naturze, jej potędze, sile i nieprzewidywalności. Oceany i morza są tą częścią świata, która ciągle kryje wiele tajemnic. Nawet jeśli coś z siebie odsłania, to i tak jest to kropla w" morzu życia". Na każdym kroku czuć respekt autora do tego ogromnego żywiołu, ale i jego zachwyt. Opowieść niesie ze sobą także wiele dygresji dotyczących losów Hugo i jego rodziny. Od pokoleń zajmują się oni połowami i handlem rybami. O łodziach, o technikach połowów wiedzą wszystko, a jeśli nie to na pewno bardzo dużo. I choć Hugo jest też artystą, to skutecznie łączy te dwie pasje swojego życia. Wreszcie, książka ta jest pokłonem w stronę męskiej przyjaźni. Charakterystyczne męskie rozmowy, wspólna walka z żywiołem, wspólne wspomnienia. Lekturę czyta się na prawdę dobrze. Pozwala ona oderwać się od rzeczywistości. Uroku dodają jej ciekawostki takie jak zjawisko "pijani rekinem", czy ludzki przysmak makreli. Pewne jest jedno, po tym reportażu czytelnik inaczej spojrzy na naturę. Ci którzy kochają przyrodę, żyją nią, na pewno będą zachwyceni tą książką. Pozostali, trochę mniej zainteresowani, mogą mile się zaskoczyć . "Księga morza" przenosi czytelnika do całkiem innego, niemalże kosmicznego świata. Potrafi, jeśli nie zatrzymać czas, to znacznie go spowolnić. Polecam ! Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2017-03-13, Ocena: 6, Przeczytałam,
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA - książka ukaże się 16 marca 2017 r. nakładem Wydawnictwa Literackiego „Księga morza…” to lektura dla tych, którzy lubią delektować się czytaniem, smakować opisy przygód, poznawać świat przez pryzmat barwnych anegdot i kontekstów. Autor już na początku zapowiada, że wraz z przyjacielem zamierza złowić wielkiego rekina polarnego. Mężczyźni szykują sprzęt i czekają na odpowiednią pogodę. Nie wyruszą jednak na połów wielkim kutrem, lecz …pontonem. Może to wydawać się brawurą, wariactwem, a nawet próbą samobójczą. Ci, którzy liczą na krwawe i mrożące krew w żyłach opisy zmagań Mortena i Hugo z wielkim morskim potworem, muszą obejść się smakiem. Owszem, książka trzyma w napięciu, ale dzięki umiejętnemu połączeniu gawędziarskiego stylu, lirycznych opisów przyrody i licznych ciekawostek. Można powiedzieć, że wyprawa dwóch kochających morze mężczyzn to pretekst do ich długich rozmów, wspomnień i dyskusji na temat życia na ziemi. A właściwie w wodzie, gdyż tak naprawdę tam ono się zaczęło. Autor w niezwykle barwny i ciekawy sposób opisuje, jako doszło do tego, że wodna fauna opanowała również ziemię i powietrze. Opowiada o i organizmach, których nie widać gołym okiem i o których przeciętny człowiek nigdy nie słyszał, o i gigantach takich jak wieloryby, kaszaloty, morświny, rekiny… Jeśli ktoś był dotąd przekonany, że największymi zwierzętami zamieszkującymi kiedykolwiek Ziemię były dinozaury, to musi zweryfikować swoją wiedzę, gdyż rekord wciąż należy do waleni. „Księga morza…” to opowieść niezwykła, która łączy reporterski styl z naukowym dyskursem. Ten drugi, na szczęście, nie ma nic wspólnego z nudnym wykładem. Autor w płynny sposób przechodzi od opisów przebywania na morzu z przyjacielem, do wspomnień z dzieciństwa i przywoływania nawet bardzo odległej historii Archipelagu Lofoty, w pobliżu którego żyje rekin polarny. Do tego dochodzą nawiązania do mitów skandynawskich i mitologii innych krajów, do literatury pięknej (z „Mobby Dickiem” na czele), do odkryć naukowych i pionierskich wypraw sprzed wieków. Dawne legendy i ludowe wierzenia przeplatają się tu z najnowszymi teoriami, popartymi wnikliwymi badaniami. A nad wszystkim unosi się duch nieśmiertelnych wód, które mogą zadziwiać swoim pięknem i porażać niebezpieczeństwem. „Księgę morza…” czyta się jak pasjonującą opowieść o tym, co tu i teraz oraz bardzo dawno i bardzo daleko. To niezwykła historia związków człowieka z ziemią i wodą, z przyrodą, która może być i przyjazna, i wroga, której przez wieki nie doceniano i o którą teraz powinniśmy dbać ze szczególną pieczołowitością. Morten A. Stroksnes pisze w sposób niespieszny, a jednak od jego książki nie można się oderwać. Działa ona na czytelnika jak magnes, niezmiennie zachwycając otaczającym nas światem, ale jednocześnie przypominając, że jesteśmy tylko jego elementem, może i wykształconym, ale niekoniecznie najważniejszym i niezniszczalnym. BEATA IGIELSKA
Link do opinii
Avatar użytkownika - domiczyta
domiczyta
Przeczytane:2017-02-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017, Mam, Recenzenckie,
,,Morze ma wiele barw. A co jest dźwiękiem morza? Czy fale szemrzące na plaży albo grzmiące o skały i kamienie wybrzeży, smaganych wichrami? Owszem, tak to brzmi na lądzie. Inna sprawa - pod wodą. Tam morze ma swoisty ton, głęboki poszum, który powstaje w nim samym - czysty ryk -Behemotów w rui-" - fragment książki. ,,Księga morza" to pierwsza w mojej recenzenckiej karierze książka, którą miałam możliwość przeczytać jeszcze przed premierą, wyznaczoną na 16 marca 2017 roku. Bardzo cieszy mnie to, że trafiło właśnie na nią, ponieważ morskie opowieści są bardzo bliskie memu sercu. Jako mieszkanka południowej Polski muszę nieco czasu spędzić w samochodzie czy w innych środkach komunikacji, żeby dostać się nad morze - jedno z moich ulubionych miejsc i przestrzeni. Gdybym miała zdecydować, w który region naszego kraju miałabym się przeprowadzić (w razie konieczności oczywiście, bo bardzo dobrze mi na Górnym Śląsku ;)), to bez wahania wybrałabym nadbałtyckie rejony, które odkąd pamiętam napełniają mnie siłą i pokorą wobec natury. Książka uznanego norweskiego dziennikarza, pisarza, fotografa i historyka Mortena A. Str?ksnesa jest właśnie takim ukłonem w stronę przyrody, która codziennie nagabywana przez człowieka, nadwyrężającego jej zasoby, ma w sobie niespożyte pokłady energii i pierwotnej mocy, którą istota ludzka może docenić dopiero będąc na środku bezkresnego oceanu czy na szczycie pasma górskiego. Str?ksnes z reporterskim zacięciem oraz widocznym zamiłowaniem do przekazywania lokalnych opowieści przedstawia czytelnikowi urodę północnej Norwegii, wraz z jej zapierającymi dech w piersi fiordami, rozlicznymi rybackimi osadami oraz zmiennością aury, podyktowaną morskim cyklem. Cała historia utkana jest na idei złowienia rekina polarnego i to opis czterokrotnych prób namierzenia tej olbrzymiej ryby przez Str?ksnesa i jego przyjaciela Hugona stanowi oś książki. Jednocześnie jest ona fascynującym przeglądem faktów historycznych, biologicznych, oceanograficznych czy nawet astronomicznych oraz anegdot związanych z norweskim rybołówstwem. Z powodzeniem książkę tę mógłby przełożyć na mały ekran kanał National Geographic, a głosu użyczać Krystyna Czubówna. Jest to naprawdę pasjonująca lektura, poza momentami w których autor przedstawia charakterystykę krwawego przemysłu wielorybniczego czy też przygotowanej dla rekina zanęty. Naturalizm jest w tych momentach zbyt przejmujący, zwłaszcza dla osoby, która sprzeciwia się trzebieniu gatunków z powodów ekonomicznych czy rozrywkowych w ramach szeroko zakrojonych polowań czy połowów. Ogólnie rzecz ujmując, wyprawa Str?ksnesa sprawia, że nastawia się on na odbiór natury na takich częstotliwościach, które pozwalają mu zastanawiać się nad rolą człowieka w ekosystemie, jego miejscem w naturze, jak również zadawać sobie pytania, skąd wzięła się woda i czy w kosmosie istnieje życie. Mamy tutaj również rozważania, które do rozpaczy doprowadzić mogą niejednego darwinistę, związane z konkluzją, że człowiek nie pochodzi od małpy, ale od ryby i to z oceanów wywodzi się wszelkie życie. Jest to również swoisty manifest ekologiczny, uświadamiający nam, że człowiek tak bardzo w dzisiejszych czasach oddalił się od środowiska przyrodniczego, że traktuje je wyłącznie instrumentalnie i rabunkowo. Zachęcam Was do lektury, która moim skromnym zdaniem mogłaby z powodzeniem być włączona w podstawę programową nauki biologii, urozmaicając proces poznawania naszej planety oraz żyjących na niej gatunków fauny i flory, z których jeszcze bardzo wiele ukrytych jest przez wzrokiem człowieka na dnie oceanicznych głębin. Bo jak się okazuje, lepiej poznaliśmy nasz układ słoneczny, niż podmorski krajobraz.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy