Króliki z Ravensbrück

Ocena: 4.75 (4 głosów)

Nadzieja nie umiera nigdy, nawet w czasach największego mroku.

Berlin, rok 1989. W dniach upadku muru wzniesionego pomiędzy Wschodem a Zachodem Miriam Winter opiekuje się swoim umierającym ojcem. Ciężko chory człowiek powtarza jedno imię: Frieda. To imię oraz obozowy numer, odkryty niespodziewanie na jego nadgarstku, pod paskiem zegarka, naprowadzają Miriam na trop strzeżonej od lat tajemnicy.

Szukając informacji na temat jego przeszłości, Miriam zagląda do szafy w pokoju matki. Wśród rzeczy po niej znajduje kobiecy pasiak, a w nim zaszyte dziesiątki listów pisanych przez tajemniczą Friedę do ojca Miriam, Heinricha. Listy te opowiadają o "królikach" z Ravensbrück, czyli więźniarkach poddawanych okrutnym eksperymentom medycznym, a słowa i zdania rozsiane wśród opisów ich cierpienia i poświęcenia układają się w historię miłości, którą Heinrich przez blisko pół wieku skrywał na dnie swojego serca.

Zainspirowana niezwykłym losem kobiet z hitlerowskiego obozu, Miriam postanawia zburzyć mury, którymi sama się otoczyła. Nadzieja bowiem nie umiera nigdy, nawet w czasach największego mroku.

Informacje dodatkowe o Króliki z Ravensbrück:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2020-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8169-221-2
Liczba stron: 448
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz

Tagi: seryjni mordercy obyczajowe

więcej

Kup książkę Króliki z Ravensbrück

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Króliki z Ravensbrück - opinie o książce

Ilu ludzi, tyle historii, dlatego sięgając po ukazujące się co rusz książki o tematyce wojennej i obozowej, chcę poznać ich losy, emocje, zachowania w sytuacjach ekstremalnych, które trudno nam sobie wyobrazić, właśnie po to, by zrozumieć, co nimi kierowało zachowując się tak, a nie inaczej. Także ich oprawców. No i odkryć nowe historyczne fakty. Większość książek tego gatunku to opowieści związane z obozem Auschwitz, dlatego sięgając po "Króliki z Ravensbrück" Anny Ellory miałam nadzieję poznać losy kobiet poddawanych pseudomedycznym eksperymentom. Co prawda autorka opisała traumę transportu do obozu, koszmarne warunki, jakie w nim panowały, sadyzm strażniczek, a także doświadczenia zagrażające życiu i zdrowiu więźniarek, stających się "królikami" (tak mówiły same o sobie, tak nazywały je inne więźniarki i władze obozu). Temat tym bardziej ciekawy, iż po odzyskaniu wolności tzw. "króliki” przez wiele lat, a nawet do końca swoich dni, pozostawały same ze swoimi doświadczeniami, wspomnieniami, dramatami. Często nikomu nie chciały opowiadać o przeżytej traumie, a nawet kiedy decydowały się mówić, nie chciały być słuchane, albo im nie wierzono, dlatego jest nieczęsto opisywany przez pisarzy.

"Króliki nie używają głosu. To milczące zwierzęta. Ale potrafią wyć. Z bólu."

Po lekturze"Królików z Ravensbrück" czuję się zawiedziona. Jest tu jedynie kilka wzmianek o powszechnie znanych metodach i zbrodniczych eksperymentach dokonywanych przez nazistowskich "lekarzy", a ja spodziewałam się naprawdę wstrząsającej i obszernie poruszającej ten temat książki. Otrzymałam historie kilku bohaterów - głównie Miriam Winter, jej ojca Heinricha, a także jego kochanki, więźniarki obozu Ravensbrück Friedy, których motywem przewodnim są "mury". Może nie te dosłowne, choć opowieść toczy się dwutorowo - w czasie wojny oraz współcześnie, czyli w momencie obalenia muru berlińskiego - a bardziej w sensie psychologicznym i metaforycznym. Powieść można odebrać również, jako świadectwo solidarności kobiet, nie tylko więźniarek obozu mających poczucie, iż "... naziści wygrali - nawet jeśli nie na polu bitwy, to wygrali wojnę przeciwko człowieczeństwu. Zwrócili ludzi przeciwko sobie" oraz wskazówkę, aby nie bać się pomocy kogoś z zewnątrz. Osoby, która pomoże nam (tak, jak Miriam) znaleźć w sobie odwagę na życiowe zmiany.

Jest to debiut literacki Ellory, który jednych może zadowolić bardziej, drugich mniej. Dla mnie to bardziej książka psychologiczna z historią w tle, niż powieści opisująca jeden z największych koszmarów więźniarek obozu Ravensbrück. 

Link do opinii

Debiutancka powieść Anny Ellory to moja pierwsza lektura z modnego ostatnio nurtu, traktującego o wojnie i obozach koncentracyjnych. Wręcz hurtowo pojawiają się na polskim rynku wydawniczym książki, które w tytule mają najczęściej słowo "Auschwitz". To trudny temat a literatura stała się niejako świadectwem okrucieństwa ludzi wobec ludzi oraz pamiątką po ofiarach. To dobrze, że temat przetrwa, bo świadków coraz mniej. Oby nie próbowano zrobić z tych powieści hitów.

grudzień, 1989
Miriam uciekła od męża, który stał się tyranem, co wywołuje w niej ataki paniki. Wróciła do ojca mieszkającego w Berlinie (RFN), ponieważ Heinrich miał udar i wymaga teraz stałej opieki, którą Miriam chce mu zapewnić. Los tak pokierował życiem ojca i córki, że przez dziesięć ostatnich lat nie rozmawiali ze sobą.
Chcąc odpiąć z ręki ojca zegarek, który przestał działać, Miriam znajduje pod paskiem numer... i jest w szoku. Nie wiedziała, że ojciec TAM był! Przecież nie był Żydem! Heinrich zaś w chwilach lepszego samopoczucia wykrzykuje imię Friedy - kim ona była? Przecież mama miała na imię Emilie! Pytania bez odpowiedzi mnożą się w głowie Miriam, która postanawia rozwiązać zagadkę przeszłości ojca. Zastanawia się również czy mama też TAM była... Aż nagle znajduje w szafie sukienkę-pasiak z zaszytymi w każdym możliwym miejscu listami, pisanymi po niemiecku i francusku. Czy pasiak należał do Emilie? Ale przecież mama nie znała francuskiego!
Czyj był pasiak? Kto pisał listy? Kim jest Frieda z wołań ojca? Dlaczego on był w obozie? I jak udało mu się przeżyć?

Miriam podejmuje walkę z kilkoma demonami naraz.
Próbuje uwolnić się od męża, co wcale nie jest proste, bo on wciąż ją nachodzi... Nie są to miłe wizyty.
Pragnie pozbyć się swoich paranoi i natręctw.
Układa listy chronologicznie i dzięki tłumaczeniom Evy tych, które były pisane po francusku, udaje jej się poznać prawdę o tym, kto jest ich autorką i jaki był jej los...
Finalnie dowiaduje się prawdy nie tylko o mamie, tacie i Friedzie, ale też o sobie. Czy gdyby wiedziała, do czego doprowadzą poszukiwania dążyłaby do rozwiązania tajemnic?

Autorka zastosowała w tej powieści naprzemienną narrację Miriam i Heinricha. Pan Winter opowiada o swoim życiu jeszcze w czasach, kiedy był wykładowcą na uczelni i poznał Friedę. Wciąż powraca do wspólnych chwil oraz do wyrzutów sumienia względem żony. Ale nie potrafi przestać. Nie chce uciec z Emilie, woli zostać... z młodziutką studentką. Za cenę życia, bo zdaje sobie sprawę, że ryzykuje. Heinrich opisuje ten dzień - 10 kwietnia 1944 roku - gdy zostali złapani, rozdzieleni i wywiezieni w nieznane pociągami.

Z narracji Miriam dowiadujemy się jak wyglądało jej życie z rodzicami, później z mężem, jak tęskniła za rodzicami, ale nie mogła przeciwstawić się Axelowi. To właśnie Miriam odczytuje nam listy znalezione w pasiaku. Zostały napisane w Ravensbrück, obozie pełnym wszy i 'królików', czyli kobiet, na których przeprowadzano eksperymenty. Autorka listów pisała o codziennym obozowym życiu po niemiecku, zaś po francusku o sprawach uczuciowych, gdyż tęskniła za ukochanym a nie chciała, by każdy mógł zrozumieć jej słowa. Z jej relacji dowiadujemy się ile jest w stanie zrobić człowiek, by uratować siebie. Na co może się zdobyć, by wyjść cało z piekła...

"Nie każde życie ma taką samą wartość. Moje liczy się bardziej." *

Treść listów była poruszająca. Choć nie jest mi obca tematyka obozów koncentracyjnych, bo miałam w życiu okazję odwiedzić dwa obozowe muzea, gdy miałam kilkanaście lat, to los ludzi noszących pasiaki wciąż nie jest mi obojętny. Bo jak czytać o wycinaniu kawałka ciała? O zabijaniu noworodków? O przerażającym głodzie, ciężkiej pracy i warunkach niegodnych zwierząt a co dopiero ludzi.

Z każdą kolejną stroną debiutu Anny Ellory, opisywana dwutorowo historia (dramat Miriam i dramat Friedy) nabiera tempa, jest coraz więcej uczuć, emocji, strachu i bólu. Z niepokojem czyta się kolejne wersy, z wypiekami na twarzy przesuwają się pod powiekami obrazy i wydarzenia.
Przeczuwałam jak może zakończyć się opisywana w listach opowieść, dlatego gdy dotarłam do treści ostatniego - nie byłam w szoku. Ale przyznaję, że podczas lektury, nie można się nudzić. Wciąż coś zaskakuje, przeżywamy kolejne tragedie i ocieramy łzy...


"...miłość nie zawsze odpowiada naszym oczekiwaniom." **


Podsumowując - "Króliki z Ravensbrück" to wspomnienia z najtrudniejszych w dziejach wydarzeń, kiedy miliony ludzi straciło życie. Nie oceniam tej książki pod względem kunsztu pisarskiego ani historii - takie tematy czytają się inaczej. Mocniej i głębiej.
Jest to książka o miłości do ojczyzny i do kobiety; o szukaniu odpowiedzi, walce z potwornościami, instynkcie przetrwania, narzucaniu woli i drugich szansach. Poruszająca powieść o pożegnaniach i ich braku, o wspomnieniach i koszmarze, który wielu przeżyło.
Polecam Wam tę historię o walce współczesnej i tej z przeszłości. Która poruszy Was bardziej?




* A. Ellory, "Króliki z Ravensbrück", Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020, 43%
** Tamże, 49%

Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2020-01-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2020,

"Historia ta pod żadnym względem nie jest ani łatwa, ani też przyjemna – gdyż każda z jej części sprawia, że odczuwamy ból i cierpienie, którego doświadczają jej bohaterowie, to zdecydowanie warta jest poznania. Aż trudno uwierzyć, iż jest to literacki debiut autorki. Wielu pisarzy mogłoby się od niej uczyć. Dlatego też polecam ją waszej uwadze. Obok takich tytułów nie można bowiem przejść obojętnie."

 

Cała recenzja: https://magicznyswiatksiazki.pl/kroliki-z-ravensbruck-anna-ellory/

Link do opinii

„Króliki z Ravensbrück” to powieść łącząca w sobie wydarzenia rozgrywające się współcześnie oraz te z czasów II wojny światowej. Kolejne rozdziały porządkują zarówno poszczególne wątki, jak i chronologię.   


Mieszkająca w Berlinie Miriam opiekuje się obłożnie chorym ojcem, Heinrichem. Kontakt z mężczyzną jest bardzo nikły, ale co jakiś czas uparcie powtarza on imię Frieda. Miriam próbuje dowiedzieć się, kim była nieznana jej kobieta. Kiedy przypadkowo odkrywa numer wytatuowany na nadgarstku ojca, jest zszokowana. Nie wiedziała, że ukochany tata miał cokolwiek wspólnego z koszmarem obozu koncentracyjnego. W poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące ją pytania, Miriam zagląda do szafy w pokoju matki. Znajduje tam kobiecy pasiak. Po bliższym przyjrzeniu się sukience, Miriam dostrzega jej niezwykłość. Ktoś zaszył w niej pisane przez Friedę listy, których adresatem jest Heinrich. Miriam postanawia poznać zapisaną drobnym maczkiem na skrawkach papieru historię „królików”, czyli więźniarek poddawanych bestialskim eksperymentom medycznym. Czas spędzany przy łóżku chorego Miriam wypełnia wspominaniem minionych chwil, a z czasem również głośną lekturą kolejnych listów. Jej celem staje się pomoc ojcu w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, które dręczyło go przez całe powojenne życie.


Wątek obozowy przeplata się z codziennością Miriam. Głównym problemem współczesnym jest relacja bohaterki z mężem i jej destrukcyjny wpływ na całe życie kobiety. Mężczyzna za wszelką cenę próbuje doprowadzić żonę do obłędu. Listy, których część pomaga jej tłumaczyć poznana w bibliotece Eva, stają się odskocznią, dzięki której Miriam może oderwać myśli od krążącego wokół niej męża, od którego kobieta nie potrafi się uwolnić. W pewnym momencie opieka nad ojcem zaczyna przerastać jej możliwości, ogarnianie siebie i wychodzenie z domu staje się problemem, a to woda na młyn czekającego na każde jej potknięcie męża. Czy to jego działania doprowadziły do tego, że Miriam nie daje sobie rady? Do czego posunie się mężczyzna, żeby pokazać żonie, kto tu rządzi?


Frieda opowiada w swoich listach wstrząsającą historię kobiet, które w Ravensbrück służyły za króliki doświadczalne. Oprócz tego wątku Miriam podczas lektury odkrywa tajemnicę skrywaną przez Heinricha przez wiele lat – uczucie do kobiety, która nie była jego żoną. Miriam poznaje ojca przez pryzmat uczucia, którym darzyła go Frieda, a dzięki rozdziałom poświęconym wspomnieniom Heinricha, możemy poznać go bliżej i my. 


Autorka świetnie prowadzi opisywane wątki, umiejętnie przeplatając wydarzenia sprzed lat z teraźniejszymi. Piękny język sprawia, że lektura intryguje i wciąga od pierwszych stron. Sama nie wiem, czy bardziej porwał mnie wątek obozowych „królików”, czy raczej historia Miriam. Mam wrażenie, że wątki są nierównomiernie rozłożone i ten opowiadający o życiu Miriam jest obszerniejszy niż obozowy. To sprawia, że książka staje się w dużej mierze również powieścią psychologiczną. Ciekawym zabiegiem są wstawki retrospektywne, dotyczące wcześniejszego życia Miriam, jej ojca i Fridy.


„Króliki” to powieść debiutancka, którą mogę zaliczyć do tych udanych debiutów. Chociaż snuta przez autorkę opowieść jest fikcją literacką, wątek obozowy jest wiarygodny i dopracowany. Polecam powieść miłośnikom gatunku.

Link do opinii
Reklamy