Powieść psychologiczno-obyczajowa. Chloe, matka dwóch córeczek, nagle opuszczona przez męża dla innej kobiety, nieoczekiwanie znajduje wsparcie u Pierre a, swego teścia. Starszy pan ma swoją tajemnicę: podobnie jak jego syn, zakochał się przed laty, mając już rodzinę. Tyle, że nie zdecydował się odejść od żony, całe życie myśląc o ukochanej Matyldzie. Który z nich wybrał lepiej? Subtelna i poruszająca, napisana pięknym językiem opowieść o porzucających i porzucanych, o miłości i obowiązku.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2009-03-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 160
Tytuł oryginału: Je L'AIMAIS
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Aleksandra Komornicka
Książka cieniutka na jedno popołudnie opowiada historię mężczyzny który nie odszedł od żony i kobiety którą zostawił mąż wciągająca ale nie sentymentalna bardziej do dopowiedzenia niż zrozumienia
Spodziewałam się czegoś romansowo-obyczajowego, banalnego. Książka zaskoczyła mnie jednak i formą, i treścią. Bardzo dużo ciekawych przemyśleń, lektura choć krótka, daje do myślenia. Polecam.
Autorka opisuje rozmowę między dwojgiem ludzi: kobietą, której właśnie zawalił się świat po tym jak została porzucona przez męża, a jej teściem. Zaczynają szczerze rozmawiać i przy tym na jaw wychodzi tajemnica teścia Chloe. Pierre zaczyna opowiadać synowej o tym jak kiedyś bardzo kochał Matyldę.
Napisane trochę inaczej niż inne książki. Czytelnik ma wrażenie jakby się przyglądał tej dwójce gdzieś z ukrycia i podsłuchiwał o czym mówią. Co akurat jest plusem. Czyta się ją bardzo szybko.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/kochaem-ja.html
Nowa Gavalda – poprawia nastrój! Wielka pochwała radości życia i siły, jaką może dawać miłość i oparcie w rodzeństwie. Powściągliwy Simon,...
Nowa powieść psychologiczno-obyczajowa autorki „Po prostu razem”. Wielki bestseller we Francji w 2008 roku. Charles, paryski architekt około...
Przeczytane:2015-04-03, Przeczytałam,
- Więc miłość to jedna wielka bzdura? Czy tak? Nigdy się nie sprawdza?
- Tak, sprawdza się. Ale trzeba o nią walczyć…
- Walczyć?
- Po prostu walczyć. Codziennie. Mieć odwagę być sobą, postanowić być szczęśliwym…
Chloe to młoda, energiczna kobieta, która na co dzień zajmuje się wychowaniem dwóch córeczek. Poznajemy ją w momencie, kiedy znajduje się na przysłowiowym zakręcie. Zaledwie kilka dni wcześniej jej mąż odszedł do innej. Jak wiele kobiet na jej miejscu zupełnie się tego nie spodziewała i nie dostrzegała żadnego z sygnałów, dlatego też rozstanie jest dla niej wyjątkowe bolesne. Chloe nie potrafi zrozumieć, że Adrien zostawił ją. Przecież ona wciąż go kocha, przecież jeszcze tak niedawno całowała go, a on się nie opierał. W tym trudnym czasie oparcie znajduje w osobie swojego teścia, Pierra. Chociaż początkowo kobieta w ogóle nie rozumie motywów, którymi kieruje się ojciec jej męża, szybko przekona się, jak niewiele o nim wie. Zrozumie jego milczenie, zatroskanie i potrzebę niesienia pomocy.
Pierwszy raz miałam do czynienia z powieścią tego typu, z książką, w której każde słowo ma taki emocjonalny wydźwięk. Ta powieść to niekończące się pasmo dialogów. Czytelnik nie znajdzie tu opisów, subtelnego przedstawienia bohaterów, nawet nie będzie miał szansy zastanowić się, czy ich lubi.
Z drugiej strony, nie spodziewałam się, że na 160 stronach można tyle zmieścić. Każda strona była niezwykła, a każde zdanie magiczne. Ta krótka książka to wiele odcieni miłości. Podkreślenie jej piękna i przypominanie o szczęściu, którym nas obdarowuje, a jednocześnie wspomnienie gorzkich wspomnień, które często ze sobą przynosi.
Kim jednak bylibyśmy bez niej?
Po co mielibyśmy żyć?
Skupiając się na postaci Chloe, przeżywając jej cierpienie, możemy łatwo przeoczyć uczucia drugiej strony. Autorka przypomina, że osoba porzucająca także może się męczyć, uświadamia nam, że jej również nie będzie łatwo. Nie zawsze możemy kogoś na siłę uszczęśliwić. Często niemożliwym staje się także sprawienie, żeby szczęśliwe były obydwie strony. Czy warto poświęcić swoje szczęście dla kogoś?
To właśnie na dylemacie osoby porzucającej szczególnie skupiła się autorka, a swoje rozważania przedstawiła przy pomocy osoby Pierra. To on przed laty musiał podjąć taką samą decyzję jak jego syn, odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto zostawić rodzinę dla kochanki.
Prawdę mówiąc nie spodziewałam się zbyt wiele po tej powieści. Nie miałam wielkich oczekiwań wobec tej cieniutkiej książeczki. Ale miło mnie ona zaskoczyła. Wskazała wiele ważnych kwestii i mocno poruszyła. Kim jesteśmy, żeby oceniać innych? Czy tak naprawdę w ogóle ich znamy?
„Pułapką jest sądzić, że ma się prawo do szczęścia”. Czy aby na pewno?
Myślę, że to pozycja warta przeczytania. Być może nawet nie tylko dla kobiet. W końcu to nie jest kolejna książka o zdradzonej żonie- to coś więcej.