Jestem stamtąd, jestem stąd

Ocena: 4.33 (3 głosów)
Jestem stamtąd, jestem stąd to przejmujący zapis zesłania. Swobodnie wędrując w czasie między latami dziewięćdziesiątymi a teraźniejszością, Barghouti pisze o palestyńskiej historii i życiu codziennym. Mimo bolesnego tematu jego przejrzysta i wyrazista proza jest pełna życia i humoru. Można odnaleźć w niej szczęście z drobnych radości, które ratują w chwilach rozpaczy i zagrożenia. Jerozolima, Ramallah i rodzinne Dajr Ghassana są tłem tragicznego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Czułe i uważne spojrzenie autora sprawia, że czytelnika przejmuje groza, gniew i smutek.

Jestem stamtąd, jestem stąd to książka, której przeznaczeniem jest dołączyć do grona klasyki.

Informacje dodatkowe o Jestem stamtąd, jestem stąd:

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2014-02-18
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 978-83-7536-537-5
Liczba stron: 224

więcej

Kup książkę Jestem stamtąd, jestem stąd

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Jestem stamtąd, jestem stąd - opinie o książce

Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2014-03-24, Ocena: 3, Przeczytałam, 26 książek -2014,
Liczyłam na solidną dawkę ciekawych wspomnień ubraną w przyzwoite słowa i muszę przyznać, że mocno się zawiodłam. Najsłabszą stroną tej opowieści jest bowiem jej styl, który w moim odczuciu stanowił wielce osobliwą mieszankę słownej agresji przeplataną poetyckim bełkotem najlichszego sortu. Pierwszym atakującym jest wspomniane już przeze mnie rozbuchane rozpoetyzowanie, które przybiera, jak na mój gust, formy wręcz groteskowe. Te wszystkie "talerze sałaty stające się dionizyjską ucztą na cześć życia", "słodkie dźwięki skrzypiec podobne do uśmiechu śpiącego dziecka", "zmarli żyjący w hałasie deszczowego mroku", a zwłaszcza "kopiąca [Autora] od środka" energia twórcza, określona jako "życie przybywające z przyszłości które chce się wydobyć na zewnątrz w teraźniejszości" i inne tym podobne poetopotwory sprawiły, że moje literackie kubki smakowe krzyczały: "dość! nie chcemy tego jeść!". Obrazu mej czytelniczej rozpaczy dopełniły drobiazgowe opisy oliwek i drzewek migdałowych oraz kawowe traktaty, pisane co prawda z iście proustowską swadą, z tym że niestety nie przez Prousta, więc łatwo domyślić się ich wartości literackiej, a raczej jej braku. Gdy dzielnie brnęłam przez te poetyckie zaspy, narastające politowanie i irytacja tylko wzmagały chęć ucieczki. Zbytnia ckliwość, górnolotne i napuszone frazy nigdy do mnie nie przemawiały i tak też było w tym przypadku, więc Autor, którego wedle jego słów "poezja napada jak rozbójnik, gdy chadza drogami tego świata", który w poetyckim oszołomieniu, upojony śpiewem Pavarottiego "przewraca się po ziemi tajemnic" i "wpada na drzewo pokryte ptakami zamiast liści, drzewo które ma głos, a wokół ogromne skrzydła" powinien trzymać się ode mnie z daleka. Albo ja od niego. Tak dla zachowania obopólnego zdrowia psychicznego. Gdy wynaturzona łapa liryki rozluźniała swój uścisk i Autor schodził z poetyckich szczytów, by ze zwykłymi śmiertelnikami przyglądać się konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu, pojawiał się kolejny przywoływany przez niego agresor. Podszyty żalem ból wygnania znalazł ujście w postaci języka radykalnego, bezkompromisowego, niewolnego od zapalczywości, wręcz nienawistnego. Przejawiana przez Barghoutiego jednostronność wywoływała mieszane uczucia, gdyż nie przystoi ona światłemu umysłowi. Nieznośna biel i czerń, Palestyna i Izrael. Oni - Izraelczycy, źli policjanci, okupanci, Ci w uniformach, uprzykrzający życie, okrutni, złośliwi, bawiący się cudzym kosztem. Twarz Izraelczyka to twarz żołnierza, na ogół pozbawionego ludzkich odruchów, w najlepszym wypadku chłodnego, zdystansowanego formalisty, nadgorliwego, "nazbyt eleganckiego", który, nawet jeśli nie wykracza poza swe kompetencje, nosi na sobie piętno zbrodni, choćby w postaci "twarzy pozbawionej wyrazu". Jak mniemam w tym wypadku Barghouti jest po prostu głosem palestyńskiego ludu, widzi i opisuje okupanta przez jego pryzmat, a więc [jak sam o Palestyńczykach pisze] przez pryzmat ciemiężonych ofiar, wrażliwych, pokrzywdzonych, nieszkodliwych, siłą pozbawionych marzeń, skazanych na "okupację, której nie da się wybaczyć". Ból rodzi gniew i mocne słowa, słowa określające Żydów jako "ofiary zachodniego getta, które getto odtwarzają teraz na Wschodzie", słowa o "lingwistycznym mordzie" na Palestynie, dokonywanym przez Izrael i resztę świata, górnolotne frazy o złotej palestyńskiej młodzieży, ich "czystych sercach i umysłach" w zestawieniu z izraelskim złem i skorumpowanymi urzędnikami. Autor bardzo często sięga po określenie "wróg", niekoniecznie mając na myśli Izrael, podobnie poczyna sobie ze słowem "zło". Wrogami są więc nie tylko żołnierze, wdzierający się do palestyńskich mieszkań, wysiedlający, niszczący wszystko wedle własnego widzimisię, siejący strach i zamęt. Wrogowie to też Ci, którzy próbują przekazywać światu relacje o Palestyńczykach, a ich opowieści nie do końca zgadzają się z tym, co sądzi sam Autor. Źli są izraelscy literaci i intelektualiści, nawet Ci, będący zwolennikami pokojowych rozwiązań. Zła jest UNRWA (Agenda Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom na Bliskim Wschodzie), bo pomaga niedostatecznie, bo gdy Palestyńczycy chcieli szkół udało się jej dostarczyć tylko kred i tablic. Zły jest świat, bo wierzy w stereotypowy wizerunek Palestyńczyka, bo palestyńskiej krzywdy nie rozumie. Innymi słowy, Barghoutiemu zły nieustannie się śni, no chyba, że akurat "ogarnia go muzyka, która nie ma konkretnego źródła, więc wie, że to poezja" i wówczas zaczyna biec przed siebie w poszukiwaniu kartki bądź serwetki z ulubionej kafejki. Żal i wściekłość sprawiają, że Autor momentami zaczyna ocierać się o granice absurdu, a czytelnik ma niejasne przeczucie, że gdy w przyszłym miesiącu w Ramallah spadnie zbyt wiele deszczu, winą za niepomyślną aurę obarczony zostanie i okupant i reszta świata. Forma, w jakiej zostały spisane te wspomnienia nie wystawia ich Autorowi dobrego świadectwa. Zbyt wiele w nich negatywnych uczuć, pogardy, zapalczywości, "sprzedajnych szmat", chęci "splunięcia w twarz", żalu w marynacie zgorzknienia, a więc w sumie dokładnie tego, co sam Autor zarzuca choćby Izraelczykom i ich stosunkowi do Palestyńczyków. Jak widać i jedna i druga strona ma jeszcze wiele do przerobienia.
Link do opinii

Książka pokazała mi jak wojna i konflikty narodowościowe wpływają na życie zwykłych ludzi, rozdzierają rodziny, niszczą spokój...

Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2014-08-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy