Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 280
23-letnia Catherine, dla której liczą się przede wszystkim znajomi i internet, za namową matki podejmuje pracę w domu opieki. Tam poznaje Rose, znaną ilustratorkę i autorkę książek dla dzieci. Staruszka cierpi na demencję, często traci kontakt z rzeczywistością, a jej umysł raz po raz wraca do przykrego wydarzenia z dzieciństwa. Rose uparcie twierdzi, że w domu opieki, w pokoju numer 7, dzieje się coś złego, ale kto by tam wierzył chorej na demencję staruszce. Jednak Catherine w końcu postanawia sprawdzić, co wzbudza niepokój staruszki. Wkrótce jednak przychodzi jej zmierzyć się nie tylko z tajemnicami domu opieki, lecz i z własnym dramatem.
Opis książki był taki obiecujący… I jeszcze informacja, że to thriller psychologiczny, nastawiałam się więc na dobrą lekturę. A tu klapa. Catherine, główna bohaterka, strasznie mnie irytowała - płytka i głupia dziewucha, co z tego, że w trakcie książki niby przechodziła jakąś przemianę. Rose Price była w porządku, jak była sobą, natomiast nie trawiłam jej, gdy zmieniała się w 10-latkę. Rozumiem, że przez swoją demencję jej umysł przenosił się w czasie do tego samego wydarzenia z dzieciństwa, ale ile razy można pisać o tej samej scenie? Po drugim razie miałam dość. Połowa książki to była jakaś obyczajówka - zmagania z chorobą, opieka itp. No smutne to było, opis choroby i śmierci bliskiej osoby, ale jeśli powieść miała być thrillerem psychologicznym, to niepotrzebne.
Niepokojąco zaczęło robić się dopiero pod koniec, gdy Catherine odkrywała, co naprawdę dzieje się w pokoju numer 7. Ale czy musiało to być aż tak obrzydliwe? Z wszelkiej gamy odczuć czułam jedynie niesmak. Samo zakończenie było w porządku, choć spodziewałam się czegoś takiego.
To była druga książka pani FitzGerald, którą przeczytałam. Pierwszą był „Wstyd”. I jeśli miałabym polecić „Jedyne wyjście” albo „Wstyd”, to poleciłabym „Wstyd”.
Dojrzałość nie jest słowem występującym w życiowym słowniku Catherine, dobra zabawa i zakupy, w różnej odmianie, za to jak najbardziej mają w nim stałe miejsce. Niestety czasem należy zrobić wyjątek, tym razem jest to pójście na rozmowę kwalifikacyjną do miejsca wskazanego przez matkę. Zajęcie w domu opieki na pewno nie widnieje na liście priorytetów dziewczyny, jednak trzeba się dostosować, przynajmniej na chwilę, do wymogów rzeczywistości i stworzyć pozory by mieć święty spokój i nadal żyć jak do tej pory. Rose jest dla niej nikim więcej niż obowiązkiem, po prostu pensjonariuszką, którą ma się opiekować w godzinach pracy i przysparzającą problemów na dodatek. Starość i choroba nie są elementami, goszczącymi zbyt często w życiu Catherine, zresztą w tym temacie ma wyrobione zdanie, niepoprawne politycznie, lecz nie bierze tego do siebie. Grunt, że jakoś daje sobie radę, chociaż łatwo nie jest, no i jeszcze ta Rose ze swoimi rysunkami i opowieściami o pokoju z numerem siedem. Co w tym pomieszczeniu może być aż tak straszne, że staruszka ostrzega ją przed nim? W końcu "Zielona Przystań" to tylko dom opieki i to mający bardzo dobrą renomę, więc za jego drzwiami nie ma miejsca na jakiekolwiek mroczne sekrety, ale jakby tak przyjrzeć się bliżej personelowi to ... Nie, to jedynie wyobraźnia kobiety z demencją i nic więcej. Rose po prostu ma urojenia, których nie ma co brać na poważnie, każdy w ośrodku wie o tym, a zresztą Catherine ma co innego teraz na głowie. Życie i bez takich opowieści jest trudne, zwłaszcza ostatnio coraz mniej przypomina te sprzed kilku tygodni, gdy liczyła się przede wszystkim zabawa i nowe posty na facebooku. Ale Rose jest uparta i wciąż nie daje spokoju dziewczynie, pokój numer siedem utkwił w jej pamięci pomimo demencji, a gdyby tak sprawdzić co w nim jest? Nie z ciekawości, lecz dla świętego spokoju?
Komu wierzyć w sytuacji kiedy ma się jedynie poszlaki i mało przekonujące tropy? Przecież to niemożliwe by coś takiego mogło rozgrywać się prawie na oczach wszystkich i nie zostało odkryte. "Zielona przystań" to nie żadne mroczne siedlisko zła, a renomowany dom opieki, w którym gwarantuje się spokojną i godną śmierć, chyba, że to iluzja. Pokój numer siedem istnieje i Catherine pozna prawdę o nim, o wiele mroczniejszą niż przypuszczała. Czy Rose miała rację?
Życie można traktować na różne sposoby, niektórzy podchodzą do niego niesłychanie poważnie, inni próbują dobrze się w nim bawić. Jedni drugich rzadko kiedy próbują zrozumieć, ich drogi nie krzyżują się zbyt często, ale czasem tak różne od siebie osoby egzystują tuż obok siebie. Matka i córka, tak całkowicie różne jak tylko można sobie wyobrazić, łączące je więzy wydają się jedynie wynikać poczucia obowiązku i przyzwyczajenia, pomiędzy nimi przepaść z wątłym mostem emocji, który w każdej chwili może ulec zerwaniu. Imprezowiczka i ambitna feministka, konflikt pokoleń i poglądów życiowych, taki wstęp rzadko kiedy występuje w sensacyjnej opowieści, bo gdzie jest intryga kryminalna? Helen Fitzgerald nie po raz pierwszy zeszła z utartych ścieżek i pokazała, że zbrodniczy motyw doskonale splata się z codziennością tak dobrze wszystkim znaną. "Jedyne wyjście" to historia w jakiej rzeczywistość walczy z urojeniami, te drugie już ze swej definicji nie są traktowane poważnie, a ta pierwsza wyklucza z zasady by osoba z demencją mogła mieć rację, zwłaszcza w takim temacie jak prawda, obnażająca ludzkie okrucieństwo. Dom opieki, zwłaszcza z kategorii tych renomowanych to miejsce, które powinno dawać bezpieczeństwo, spokój i przede wszystkim nie odbierać godności. Ta fasada jak z reklamowej broszury ma drugą stronę, przerażającą i pokazującą do czego zdolni są ludzie gdy czują się bezkarni. Jednak Helen Fitzgerald nie lubi prostych rozwiązanych oraz podziałów i pokazuje to na przykładzie stworzonych przez siebie bohaterów - biel i czerń przenikają się w nich nieustannie, czasem to co jeszcze przed momentem wydawało się jednym staje się drugim i odwrotnie. "Jedyne wyjście" to również niezwykle trafnie scharakteryzowanie współczesnych więzi rodzinnych oraz mistrzowsko oddany portret społeczeństwa w jakim wszystko jest na sprzedaż, oczywiście za odpowiednią cenę, a pomiędzy tym ktoś kto desperacko woła o pomoc, jednocześnie kurczowo trzymający się resztek świadomości.
Przeczytane:2022-11-12, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022,
Catherine ma 23 lata, zajmuje się głównie przesiadywaniem na Facebooku, romansowaniem z chłopakami, imprezowaniem, plotkowaniem z koleżankami i zakupami. Jest niedojrzała i rozkapryszona. Dlatego też niechętnie i z rozgoryczeniem, rozpoczyna pracę w Zielonej Przystani domu opieki dla osób starszych i chorych, do czego niejako zmusiła ją matka. Catherine nie ma w sobie za grosz empatii i delikatności, a opieka nad osobami starszymi wręcz ją brzydzi. Dziewczyna od początku ma w głowie plan, że nie zagrzeje zbyt długo miejsca w Zielonej Przystani. Podopieczną Catherine jest 82-letnia Rose Price, znana pisarka, autorka serii książek dla dzieci. Rose jest przekonana, że w ośrodku dzieje się coś złego, a jej życie jest zagrożone, ponieważ ludzie nie umierają tam tak zwyczajnie na skutek chorób czy podeszłego już wieku. Tylko, że kobieta cierpi na demencję, a rzeczywistość miesza jej się z wydarzeniami z czasów, gdy była dziesięcioletnią dziewczynką. Dlatego nikt nie traktuje Rose poważnie i nie wierzy w jej rewelacje. Staruszka jednak uparcie ostrzega Catherine, aby uważała i nie zbliżała się do pokoju numer 7. Rose tworzy mroczne rysunki, na których w tle zawsze widnieje pokój numer 7. Pewnego dnia prosi Catherine aby skontaktowała się z Natalie, znajomą pracownicą opieki społecznej, i przekazała jej kolejny rysunek. Jest przekonana, że Natalie zrozumie prawdę ukrytą w rysunkach i jej uwierzy. Z czasem Catherina nabiera podejrzeń, że być może coś złego naprawdę dzieje się w ośrodku. Zaniepokojona postanawia w końcu sprawdzić teorię Rose. Na jaw wychodzi obrzydliwy proceder na olbrzymią skalę, wstrząsające i przerażające fakty. "Jedyne wyjście" Helen Fitzgerald to książka, którą bardzo dobrze się czyta. Dla części czytelników minusem może być to, że przez większość powieści właściwie trudno ją zakwalifikować jako thriller. A zgodnie z zapowiedzią na okładce sięgając po ten tytuł oczekują książki z gatunku thriller psychologiczny. Ja uważam, że jeśli tylko czytelnik nie zniechęci się początkiem książki, czeka na niego nagroda w postaci szokującego mega finału. Świetną postacią w powieści jest Rose, która jest staruszką szaloną, krnąbrną, zadziorną i z poczuciem humoru. Czytając obserwujemy również przemianę jaką przechodzi Catherine, która z czasem dorasta, nabiera pokory i z rozkapryszonej małolaty zamienia się w dojrzałą kobietę. Polecam przeczytać.