Jest bezwzględna. Jest bezczelna. Nie polubisz jej od razu.
Casey Pedergast jest dyrektorką kreatywną agencji reklamowej. W świecie brandów i marek czuje się jak ryba w wodzie i bezwzględnie pnie się po szczeblach kariery. W wolnych chwilach czyta. Głównie Instagrama.
Kiedy jej szefowa wpada na genialny pomysł zatrudnienia pisarzy do kampanii reklamowych, Casey ma pozyskać najbardziej gorące nazwiska świata literatury. Ale gdy pierwszą ofiarą ma być przystojny pisarz Ben, sprawy mogą się łatwo wymknąć spod kontroli.
Co wyniknie z polowania Panny Ambitnej na Przystojnego Pisarza? Kto zyska, a kto straci na zderzeniu wielkiego świata literatury i reklamy? I czy jest tam miejsce na miłość?
Przezabawna i momentami gorzka opowieść zdradzająca kulisy świata, do którego każdy z nas chciałby zajrzeć. Ale czy chcielibyśmy w nim zostać na dłużej?
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-07-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Dzisiaj chciałam wam odrobinę przybliżyć debiutancką powieść Sally Franson. Mam co do niej trochę mieszane uczucia. Niby zabawna i lekka, a jednak zabrakło mi w niej tego czegoś…
Główna bohaterka Casey, to kobieta, która dąży do celu po trupach. Jest arogancka, bezczelna i nie posiada żadnych skrupułów. Taką ją poznajemy. Jednak z czasem odkrywamy ją z całkiem innej strony i nasze zdanie na jej temat może się zmienić. Nie powiem, że nie, bo irytowało mnie jej podejście do wielu spraw.
Autorka przedstawia nam świat biznesu i tutaj muszę przyznać, że zrobiła to w dość ciekawy sposób. Poznajemy świat ludzi, którzy promują różne produkty. To zadziwiające, że chcąc coś zrobić czy też zdobyć posuwamy się do zadziwiających działań.
Ludzie w dzisiejszym czasie są pogrążeni w ciągłej pogoni za pieniądzem czy też karierą. A gdzie w tym wszystkim czas na prawdziwe życie? Na miłość? Czasem jesteśmy zbyt zapatrzeni w innych i priorytety, że przegapiamy najważniejszą część naszego życia. Jesteśmy samotni, bo… mamy klapki na oczach, nie potrafimy zrozumieć, iż nie pieniądz jest w życiu najważniejszy, że są jeszcze inne priorytety.
Kreacja bohaterów pozostawia wiele do życzenia. Casey, pomimo tego, że zmieniała się na przestrzeni kart powieści i tak nie zyskała mojej sympatii. Natomiast Ben – przystojny pisarz, jak dla mnie okazał się zbyt idealny. Gdzie w dzisiejszym świecie istnieją tacy ludzie? Zabrakło mi tutaj autentyczności bohaterów. I nie polubiłam żadnego z nich.
„Jak się okazuje, życie jest pełne okazji do nauki. Uczysz się od życia tak jak gwóźdź uczy się od młotka, który wali go po głowie. Gdybym miała wybór, to szczerze mówiąc, wolałabym się uczyć nieco mniej, nawet jeśli ta nauka miałaby ze mnie zrobić lepszego człowieka, bo to boli, kiedy cały czas obrywasz po głowie.”
Fabuła też nie porwała mnie zbytnio. Przez większość powieści się nudziłam, opisy były momentami zbyt długie i przytłaczające. Powieść miała być przezabawna, ale jakoś specjalnie nie zauważyłam tutaj tego humoru. Zabrakło też emocji, bez których powieść traci dla mnie na znaczeniu.
Nie mówię, że powieść jest kompletnie na straconej pozycji. Ja przedstawiłam swoje odczucia, być może wy odbierzecie ją inaczej. W końcu każdy lubi co innego.
"Jak upolować pisarza?" to powieść, która nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Przedstawia nam świat, w którym ludzie żyją mediami, różnymi portalami i ciągłą gonitwą za pieniędzmi. Do mnie nie przemówiła ta książka. A wy oceńcie sami.
Kiedy dostałam tą książkę pomyślałam: - super, coś lekkiego, idealnego na szybkie i niezajmujące czytanie. Porównana do kultowego już "Diabeł ubiera się u Prady" sprawiała wrażenie lektury mówiacej o wyższych sferach, blichtrze i... arogancji. A jak było w rzeczywistości?
"Czas szybko mija, kiedy siedzisz z nosem w telefonie, przestrzeń wydaje się znikać. A może to nie przestrzeń znikała, tylko ja?"
Casey Pendergast "jest bezwzględna, jest bezczelna, nie polubisz jej od razu". To prawdziwa kobieta sukcesu, bez problemu pnie się po szczeblach kariery w agencji reklamowej. Czemu mamy jej nie lubić? Bo o ile łatwiej pałać sympatią do miłej, szarej myszki niż do kobiety - wulkanu.
Casey ma milion pomysłów na minutę i dar przekonywania, dlatego dostaje lukratywne zadanie zwerbowania pisarzy do kampani reklamowych. Zajmie jej to trochę więcej czasu, ale czego nie robi się dla pieniędzy. Oczywiście nasza bohaterka jest bardzo skuteczna, aż do momentu kiedy zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia. Gdyby to było mało wplątuje się w romans z przystojnym pisarzem Benem, dla którego najważniejsza jest matka, a chcąc pomóc przyjaciółce wywołuje medialną burzę, która zmienia jej życie o 360stopni.
"Nie mogłam zrozumieć, jak to jest możliwe, że każdego dnia stykam się z tyloma ludźmi i nic nie czuję, ale wystarczy, że ten jeden człowiek wyśle mi parę słów, i cała się rozpływam"
Jak na początku mówiłam, oczekiwałam lekkiej obyczajowej lektury. I owszem taka była, jednak pod tą banalnością kryje się cudowne przesłanie. Książka obnaża nasze zamiłowanie do Instagrama, pogoni za pieniędzmi i chęci "pokazania" się przed innymi. A co się stanie gdy nagle los się odwróci? Historia ta jest mądra, zabawna, a momentami poważna. Autorka ukazuje nam życie w korporacji, w reklamie, które nie jest do końca tak różowe, jakby się mogło wydawać. Osobiście uważam, że jest to idealna lektura dla wszystkich ciekawych wielkiego świata i przestroga, jak ten świat można łatwo zamienić w brutalny wyścig szczurów.
"(...) związki międzyludzkie są bez sensu. Ryzykowanie, bycie podatnym na cios, otwieranie swojego serca jest upokarzające i w ten czy inny sposób skazane na porażkę."
Powieść to debiut Sally Franson, i jest to bardzo dobry debiut. Gdybym nie doczytała tej informacji z pewnością internet zastałby przeze mnie przczesany w poszukiwaniu innej twórczości Franson. Lekkie pióro, świetny zmysł obserwacji i nazewnictwa ludzkich emocji daje nam genialną historię. I kopalnię cytatów.
"A nigdy nie poznasz, czym jest prawdziwa radość, jeśli nie znasz jej przeciwieństwa. Nie możesz być zabawny, jeśli nigdy nie byłeś smutny (...)"
Jedynym zarzutem niech będzie to, że na samym początku dowiadujemy się, że Casey ma dar czytania ludzi. Wątek ten umarł niestety śmiercią naturalną, bez żadnych wyjaśnień. Ale to tylko drobiazg. Pozostaje mi tylko powiedzieć, że bardzo polecam, ale czytajcie książkę, a nie opis, bo przeoczycie cudowną opowieść.
"Nawet kiedy twoje życie staje w płomieniach, spróbuj się cieszyć, że nie marzniesz."
Jak upolować pisarza, to literacki debiut Sally Franson. Opis książki przywodzi na myśl, że będzie to kolejna komedia romantyczna, jakich wiele na rynku wydawniczym. Nic bardziej mylnego. Właściwie, to są momenty, które wywołują uśmiech na twarzy czytelnika, i jest również romans, ale nie na tym autorka się skupiła. Gdyż postanowiła pokazać kulisy branży reklamowej, jak to naprawdę wygląda od środka, jakimi chwytami posługują się marketingowcy w pozyskiwaniu klienta i wiele, wiele innych, o których zwykły człowiek nie ma pojęcia. A uwierzcie mi, ten świat potrafi być zdradliwy i często brutalny.
„U facetów rozmiar to powód do przechwałek: wielkie fiuty, wielkie jaja, wielkie ego, wielkie osobowości. U nich rozmiar nagradza się na najróżniejsze, nieraz dziwaczne sposoby. Ale u kobiet duży rozmiar to coś złego. Całe swoje życie patrzyłam, jak mężczyźni dominują nad kobietami i jak kobiety są zdominowane. Pokażcie mi jednego mężczyznę posiadającego jakąś władzę, a ja wam pokażę szereg kobiet, które musiał po drodze uciszyć. Politycy. Wielcy przedsiębiorcy. Gwiazdy Hollywood. Pisarze. Kobiety nigdy nie miały łatwo, ale w czasach internetu jest im jeszcze gorzej”.
Uważam, że ta historia ma potencjał, jednak jak dla mnie minusem okazały się dość obszerne, długie i nużące opisy – swego rodzaju zapychacze, które tak naprawę mało wniosły do fabuły. Kolejnym minusem, jak dla mnie, okazało się zbyt wolne tempo akcji, bo przez połowę książki nic w zasadzie się nie dzieje, tylko ciągle wałkujemy, jaka to Casey jest dobra w tym, co robi. Nuda.
Bez wątpienia druga połowa książki jest o niebo lepsza. Coś się zaczyna dziać, akcja nieco przyspiesza, a główna bohaterka przestaje być zapatrzoną w siebie, bezczelną i bezwzględną kobietą, która po trupach pnie się po szczeblach swojej kariery zawodowej. Tym razem to ona musi się zmierzyć z przeciwnościami losu i dostrzec popełnione wcześniej błędy. I o ile poprzednio w Internecie czuła się, jak przysłowiowa ryba w wodzie, potrafiła zrobić dobre reklamy i promować co tylko ktoś zapragnął, tak bardzo boleśnie, przekonała się na własnej skórze, jak wielką moc mają różnego rodzaju portale społecznościowe, gdzie w równie prosty sposób można kogoś wypromować, jak i zniszczyć jego reputację. Hejt w sieci potrafi zrujnować komuś życie i przerażające jest to, w jak łatwy sposób można kogoś skrzywdzić, nawet nie wychodząc z domu.
„(…) im lepiej się kogoś zna, tym trudniej wygłaszać na jego temat kategoryczne sądy (...)”.
Jak upolować pisarza?, to lekka powieść obyczajowa, która nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Choć w gruncie rzeczy nie jest ona zła, bo czytałam gorsze, ale jak dla mnie jest raczej nijaka. Niby autorka pisze lekko, niby fabuła trzyma się kupy, niby podejmuje ważne tematy, ale ostatecznie zabrakło mi tego czegoś, co spowoduje, że ta książka pozostanie w mej pamięci na długo, bo niestety coś czuję, że szybko o niej zapomnę. Jakby to powiedzieć… było miło, ale się skończyło. Czy polecam? Mało kiedy odradzam przeczytanie jakiejkolwiek książki, choćby w moim odczuciu była największym gniotem. Uważam bowiem, że każdy powinien przekonać się na własnej skórze. Dlatego czy się skusisz, zależy wyłącznie od Ciebie...
Po książkach takich jak ta często spodziewam się wiele, ale rzadko autorom udaje się mnie nie rozczarować. Skupiają się oni nie na tym, co rzeczywiście mogłoby wciągnąć, ale na mało istotnych zdarzeniach i wciskaniu niby-żartów na siłę. A w przypadku tej książki? Autorka wykonała naprawdę kawał dobrej roboty. Ta powieść ma w sobie wszystko, czego od niej oczekiwałam. Jest zabawna, momentami wzruszająca, skłania do refleksji. "Jak upolować pisarza?" to mimo wszystko książka, która nie każdemu przypadnie do gustu. Ten typ literatury albo się lubi, albo nie. Książka umilała mi czas w chwilach przerwy pomiędzy nauką, więc patrzyłam na nią z uwielbieniem. Ale na pewno nie jest to jedyny powód, dla którego przypadła mi do gustu! Nie jest idealna, ale czy takie książki w ogólne istnieją?
Casey w branży reklamowej czuła, że odnalazła dla siebie miejsce idealne. Szybko awansowała na dyrektorkę kreatywną w People's Republic, a teraz szefowa chciała zaangażować ją w całkiem nowy, oryginalny projekt, jakiego świat dotąd nie widział. Nanu. To słowo miało stać się dla Casey kluczem do sukcesu, nowym początkiem wspaniałej kariery w branży... Jej zadaniem było przekonywanie pisarzy do wzięcia udziały w kampaniach reklamowych firm, które wypadły z obiegu. Twórcy mieli nadać im nową świeżość. Kto jak nie pisarz ułoży lepiej slogan reklamowy? Kto lepiej podkreśli zalety - na przyklad piór wiecznych wybranej marki? Poza tym, zarobki pisarzy nigdy nie były wysokie - udział w kampaniach na pewno byłby dla nich dobrym źródłem gotówki. Pierwszym pisarzem, którego ma pozyskać do reklamy jest Ben...
Czy Ben odegra w jej życiu większą rolę? Czy Casey poradzi sobie z powierzonym jej zadaniem? Czy Nanu rzeczywiście jest strzałem w dziesiątkę? Jeśli chcecie zajrzeć za kulisy świata reklamy, zobaczyć co kryją pod maską niektórzy cenieni pisarze... Koniecznie przeczytajcie!
Podobno głównej bohaterki nie da się polubić od razu. A ja polubiłam. Casey jest bystra, pewna siebie, pomysłowa, działa pod wpływem impulsu. Jest otwarta, przebojowa... Ale samotna. Mało kto jest w stanie to dostrzec, bo przez swój charakter zawsze była w centrum uwagi, była lubiana, miała krąg "koleżanek". Teraz ma co prawda przyjaciółkę od serca, Susan, ale... To skomplikowane. Jest ona (Susan) ciekawą postacią - trochę skrytą, ale stanowczą, zbuntowaną. Ma własną hierarchię wartości i nie zamierza jej naginać. Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Są barwni, wyraziści, bardzo różnorodni. Każdy z nich ma swój własny styl - chodzi mi tu o ich zachowanie, konstruowanie wypowiedzi. Zawsze doceniam to w powieściach.
Spotkałam się już z kilkoma opiniami na temat "Jak upolować pisarza?", w których opowiadające o niej osoby zarzucały, że początek jest nudny, że nic się nie dzieje. Ale ja tego naprawdę nie odczułam. Może to dlatego, że bardzo szybko polubiłam się z Casey i czytanie między innymi o jej dniu w pracy nie było dla mnie problemem. Było jak rozmowa z dobrą przyjaciółką. Rzeczywiście, właściwa akcja książki nie rozpoczyna się w pierwszych rozdziałach, jednak to właśnie podczas ich czytania najwięcej razy się uśmiechnęłam, a główna bohaterka odkryła przede mną tę stronę, za którą tak bardzo darzyłam ją sympatią. W swoich wypowiedziach często zawierała stwierdzenia, jakby wyjęte wprost z mojego umysłu. Poza tym uważam, że nieco dłuższe wprowadzenie w historię Casey, poznanie jej otoczenia, charakteru, sposobu bycia, było bardzo dobrym posunięciem. Lubię dobrze poznać bohatera, zanim zacznę śledzić jego poczynania. Lepiej mogę wówczas zrozumieć pewne jego decyzje czy zachowania. Dlatego jak dla mnie - wstęp jak najbardziej na plus.
A potem jest jeszcze lepiej! Pojawia się dreszczyk emocji, bitwa z myślami, chwile wzruszenia. I to wszystko jest napisane w naprawdę dobrym, przyjemnym w odbiorze stylu. Autorka przekazuje nam przez Casey bardzo trafne spostrzeżenia na temat dzisiejszego społeczeństwa. Niektóre wywołują szeroki uśmiech, a wszystkie dają do myślenia.
"Na szczęście wiadomości tekstowe zmieniają wszelkie emocje w banał. Gdyby Flippides jednak zrezygnował ze swojej przebieżki na rzecz SMS-a, ostrzeżenie Ateńczyków ograniczyłoby się do 'OMG wbijają do nas Persowie, będzie grubo :o' "
Casey Pendergast, to niezależna kobieta, która pracuje w agencji reklamowej jako dyrektor kreatywna. Bohaterka nie boi się wyzwań i bardzo chętnie podejmuje się nowych zadań, dlatego gdy w życie wchodzi nowy plan Casey chętnie go realizuje. Spełniając polecenie szefowej spotyka się z Benem Dickinsonem, aby namówić go do udziału w kampanii reklamowej z udziałem pisarzy.
Główna bohaterka cechuje się feministycznym podejściem do życia. Nie przypadł mi do gustu jej specyficzny charakter. Mimo, iż z biegiem historii poznajemy ją z trochę innej strony, to myślę, że na ploteczki nie chciałabym z nią iść. Fakt, iż kobieta stała przed wieloma dylematami, czy nie miała łatwej relacji z matką, nie przemawia do mnie na tak. Podczas fabuły poznałam kilka osób charakterem podobnych do Casey, ale według mnie najbardziej wyróżniała się Susan. Kobieta ta była przyjaciółką na medal i zawsze potrafiła znaleźć dobre słowo.
W powieści poznajemy życie związane z marketingiem i show-biznesem. Stajemy się korpoludkiem, który z determinacją pnie się po szczeblach kariery. Nie ukrywajmy, ale dla ludzi liczą się pieniądze i bardzo często wiele osób jest w stanie zastosować nieuczciwe zagrania, aby zdobyć awans. Pieniądze od zawsze rządziły światem, a kiedy doszła do tego praca w social mediach, to dla rozgłosu ludzie robią wiele dziwnych rzeczy. Każdy pracownik to człowiek, który mógłby być naszym znajomym. Zdarza się, że targają nimi uczucia i z jednej strony chciałby dokonać danej decyzji, a z drugiej ma na uwadze cudze odczucia.
Jakoś nie mogłam do końca wczuć się w świat pogoni za pracą i kampaniami reklamowymi. Przede wszystkim irytowały mnie zbyt długie opisy połączone ze znikomymi dialogami. "Jak upolować pisarza", to książka której cały czas dawałam szansę, ale jednak nie spełniła moich wymagań. Niestety tę pozycję odłożę na regał i myślę, że nie będę chciała do niej wrócić. Może dam jej ponownie szansę za kilka lat, jak zmieni się mój światopogląd...
Jeżeli lubicie wiadomości z show-biznesu, interesuje Was życie celebrytów, to ta pozycja może być dla Was. Casey zabierze Was do swojej pracy, przedstawi realia życia związanego ze zmaganiami w marketingu, a na koniec udowodni, że czasami miłość pojawia się niespodziewanie w życiu człowieka.
Pisarze i marketing, literatura i reklama. Brzmi jak antonimy? Nic bardziej mylnego. Sally Franson w swojej powieści Jak upolować pisarza? przedstawiła wizję, w której znani literaci mają tworzyć hasła promujące produkty, a kobietą, która ma ich do tego namówić jest główna bohaterka książki.
Casey Pendergast jest bezwględna i do celu dąży po przysłowiowych trupach. Idealne wpasowuje się w wizję typowego pracownika korporacji, skupionego na karierze i zarobkach. Kiedy jej szefowa wpada na pomysł, by do działań marketingowych ich agencji pozyskać znanych pisarzy i wybiera Casey, by ta przeprowadziła całą akcję, kobieta jest zachwycona. Bez skrupułów przystępuje do działania, nie wie jednak, że osoby, które napotka na swojej drodze zmienią jej postrzeganie codzienności.
Przyznam szczerze, że historia opisana przez Sally Franson niespecjalnie wpasowała się w mój gust. Przede wszystkim niczym mnie nie zaskoczyła i podczas jej lektury cały czas kołatało mi się po głowie, że gdzieś już coś podobnego czytałam.
Najmocniejszą stroną powieści jest jej główna bohaterka - Casey. Tak jak opisano na okładce, jest ona osobą bezwględną, którą ciężko polubić na początku, jeśli w ogóle. To kobieta o wielu obliczach, potrafiąca odnaleźć się w praktycznie każdej sytuacji. Jednak pod pozornie twardą skorupą kryje się krucha psychika, wrażliwa osoba, która tak jak wszyscy potrzebuje miłości i zrozumienia. Ciekawą przeciwwagą dla jej postaci jest jej przyjaciółka Susan, kobieta trzymająca się swoich ideałów, walcząca o spełnienie swoich marzeń. Susan nie goni za łatwym zarobkiem, oddaje się swoim pasjom.
Autorka w swojej powieści idealnie pokazała, że wszystko jest na sprzedaż, a większość jest w stanie zaprzedać duszę i swój wizerunek, byleby na koncie ujrzeć okrągła sumę. Kolejnym ważnym aspektem poruszonym przez autorkę jest kwestia hejtu i tego w jaki sposób może on uprzykrzyć życie.
Jak upolować pisarza to zabawna i ironiczna powieść lecz niestety jest to książka jakich wiele. Jeśli macie sentyment do powieści typu Diabeł ubiera się u Prady czy Seks w wielkim mieście to zdecydowanie historia dla was. W przeciwnym wypadku obawiam się, że tak jak mnie, książka nie będzie w stanie niczym zaskoczyć.
"Tylko wyjątkowi ludzie i wyjątkowe książki – które przypominają ci, że owszem, jakiś czas temu umarłeś, ale wciąż możesz powrócić do życia – pomagają ci je odzyskać".
Nie można gubić w życiu swoich marzeń, gdyż bez nich w zasadzie nie istniejemy. Łatwo także pomylić spełnianie cudzych pragnień z własnymi. Czasami trzeba więc upaść na samo dno, by w końcu się od niego odbić i zacząć robić coś dla siebie. Upadek taki musi być jednak bardzo, bardzo bolesny.
Sally Franson uzyskała tytuł licencjała nauk humanistycznych w Barnard College oraz tytuł magistra sztuk pięknych na Uniwersytecie Minnesoty. Autorka mieszka obecnie w Minneapolis.
Casey Pendergast jest cenioną pracownicą agencji reklamowej. Bohaterka świetnie zarabia, lubi luksus, jest bezwzględna, a jej drugie imię to bezczelność. Pewnego dnia jej szefowa wpada na pomysł zatrudniania znanych pisarzy do pewnych kampanii reklamowych. Pierwszym zadaniem Casey jest zdobycie podpisanej umowy przez przystojnego pisarza Bena. Tak rozpoczyna się powolny upadek bohaterki, który będzie ją słono kosztował.
Czytając zamieszczony przeze mnie wyżej opis, pewnie myślicie sobie, że to kolejny romans obyczajowy i w zasadzie wszystko można już w fabule tej książki przewidzieć na samym początku. Ja też tak myślałam i okazało się, że byłam w dużym błędzie, gdyż "Jak upolować pisarza?" to przede wszystkim historia o zatraceniu się w ambicji i w luksusie, a co za tym idzie, o odkrywaniu siebie na nowo. Miłości wbrew pozorom nie ma w tej książce zbyt wiele – jest za to mnóstwo przemyśleń o tym, jaką drogę życia obieramy i jak często jej szlak mija się z naszymi wyobrażeniami.
Jako nałogową pożeraczkę książek wszelakich, bardzo zaintrygował mnie pomysł na wplecenie w fabułę powieści, świata pisarskiego. Są więc różni pisarze, których Casey podczas swojej pracy stara się przekonać do udziału w kampaniach. Jest także Susan - zbuntowana przyjaciółka głównej bohaterki, która jako początkująca od kilku lat pisarka, uczęszcza na liczne wieczory autorskie i pogardza stylem życia Casey. Jest także księgarnia i program telewizyjny o książkach. Jak więc widać moich ulubionych literackich wątków jest mnóstwo, a ja po cichu marzę sobie o tym, by w naszym kraju także opłacało się tworzyć kampanie z udziałem pisarzy oraz realizować w telewizji programy o książkach.
Bardzo ważnym tematem, który Sally Franson porusza na łamach swojej powieści jest także wszechobecny hejt w sieci i szybkość z jaką można poprzez internet, zniszczyć komuś życie. Sytuacja, jaką autorka ukazuje w tej historii z pewnością przydarzyła się w nieco mniejszej skali tysiącom osobom na całym świecie. To przerażające, jak nietrudno w tych czasach o ludzką krzywdę, nie wychodząc nawet z domu.
Podczas lektury "Jak upolować pisarza?" jest zabawnie, ale trudno nie poczuć także smaku goryczy obecnego przy perypetiach głównej bohaterki. Towarzyszenie kolejom jej życia, umocniło mnie w przekonaniu, że trzeba spełniać swoje marzenia, gdyż od tego zależy nasze szczęście i powodzenie. Chciałabym umówić się z Casey na kawę. Jej inspirująca historia, otulona literackim szalem, niezmiernie mnie bowiem urzekła.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
-Ranienie innych jest nieuniknione.
- Dlaczego? (…)
Lekko wzruszyła ramionami.
- Bo się boimy – powiedziała po prostu. - A większość z nas nie wie, jak się nie bać.”
„Diabeł ubiera się u Prady” to historia związana z modą. A gdyby tak odkryć karty wielkich agencji reklamowych związanych z literaturą? Jeśli lubisz takie historie to książka Sally Franson „Jak upolować pisarza?” Ci się spodoba.
Główną bohaterką jest Casey Pedergast, dyrektorka kreatywna agencji reklamowej. Świat marketingu nie jest jej obcy i z powodzeniem pnie się po szczeblach swojej kariery. Dla młodej 28-letniej kariery liczą się tylko piękne rzeczy, kariera i pieniądze. W wolnych czasach przegląda media społecznościowe, zwłaszcza Instagram jest lekturą obowiązkową. Brzmi znajomo? Jej szefowa, którą śmiało można porównać do Mirandy z książki „Diabeł ubiera się u Prady” wpada na genialny pomysł, aby w kampaniach reklamowych wykorzystać pisarzy. Pierwszą ofiarą Casey ma być przystojny pisarz Ben. Od pierwszego wejrzenia mężczyzna robi wrażenie na Casey, ba, można powiedzieć, że z miejsca się w nim zakochuje. Ale czy w świecie pełnym fałszu, w którym młodzi i ambitni gonią za pieniądzem jest szansa na miłość?
Po przeczytaniu opisu książki od razu założyłam, że będzie to lekka książka idealnie nadająca się na wakacje. Opis mówił także, że Casey „Jest bezwzględna. Jest bezczelna. Nie polubisz jej od razu”. Niestety mówił prawdę. Na początku lektury bohaterka wydała mi się typową blondynką i „słodką idiotką”. Za dużo było też zbędnych i nic niewnoszących opisów i dialogów. Uśmiałam się parę razy, ale byłam trochę rozczarowana, bo gdzie tu akcja, tu nic się nie dzieje. Bohaterka popełniała jedną gafę za drugą. Sprawiała wrażenie, że wcale nie myśli o tym, co robi. Zraża do siebie jedyną przyjaciółkę Susan, przez jej głupotę rozpada się także związek z Benem. Czy Casey naprawdę do szczęścia potrzebuje wyłącznie pieniędzy? Na szczęście, gdy już zaczęłam wątpić, czy dam radę doczytać książkę do końca, pojawił się bardzo ważny wątek. Nie chcę za wiele zdradzać, ale w życiu Casey nastąpi poważny przełom. Dzięki wywołanej w sieciach społecznościowych aferze z jej udziałem moje odczucia względem bohaterki zmieniły się o 360 stopni. Zaczęłam jej współczuć i było mi jej żal, bo to, czego doświadczyła Casey dzieje się codziennie i może spotkać każdego z nas. Tysiące krytycznych opinii dotyczących naszego ubioru, wyglądu, pojawiające się groźby i oszczerstwa od osób, które nas w ogóle nie znają. Mogę Wam tylko zdradzić, że Casey w końcu wyciągnie wnioski ze swojego postępowania. Współczuję ludziom takim jak bohaterowie książki Franson, dla których jedyną wartością jest pogoń za pieniędzmi. A życie przecieka im przez palce. Zrozumiałam też, dlaczego bohaterka postępowała wcześniej w taki sposób, związane było to przede wszystkim z relacją z matką. Trochę za mało było dla mnie wątku romantycznego. Miałam wrażenie, że w pewnym momencie autorka zapomniała, iż Casey i Bena łączyło uczucie i może warto by rozwinąć ten wątek. Odkryłam także, że łączy mnie z Casey miłość do książek. Z taką bohaterką, która pięknie opowiada o książkach, wspiera przyjaciółkę w pisaniu książki, mogłabym się przyjaźnić. Wprawdzie agencja miała współpracować z pisarzami i wykorzystywać ich w celach reklamowych, ale to był czysty marketing, nie było mowy o literaturze. Liczyły się tylko pieniądze. Organizowane w Los Angeles Targi Książki są tragiczne, nie cieszą się zainteresowaniem, sami autorzy nie chcą w nich uczestniczyć. Zupełnie inaczej jest u nas ;)
Intrygująca swoim opisem i z pozoru lekka a okazała się zaskakująco dobra. Sally Franson wprowadza czytelnika w świat agencji reklamowych, pracoholizmu, mediów społecznościowych. Bohaterka nie jest grzeczna i można jej nie lubić. Jednak słodko-gorzka historia Casey w lekko-moralizatorskim stylu uświadamia, jak bardzo jesteśmy oszukiwani i samotni. Czy zdążymy wyciągnąć wnioski, czy zostaniemy w tym świecie na dłużej?
„Umysł i serce są tak kruche. Na jakiś czas straciłam oba. Tylko wyjątkowi ludzie i wyjątkowe książki – które przypinają ci, że owszem, jakiś czas temu umarłeś, ale wciąż możesz powrócić do życia – pomagają ci je odzyskać.”
Już 18.07 Wydawnictwo Znak Między Słowami odda w ręce czytelników debiutancką powieść Sally Fransom. Książka, której mam przyjemność być jedną spośród ambasadorek, zatytułowana jest „Jak upolować pisarza?”
Bohaterką opowieści jest Casey Pedergast. Młoda kobieta piastuje stanowisko dyrektor kreatywnej w jednej ze znanych agencji reklamowych. Casey wraz ze swoim zespołem opracowuje nową kampanię. Projekt o nazwie Nanu dotyczyć ma połączenia korporacyjnych marek pewnych produktów ze znanymi postaciami ze środowiska pisarzy, a wszystko to dzieje się pod czujnym okiem nieco despotycznej szefowej Celeste…
Jedną z pierwszych twarzy projektu ma być Ben Dickinson, tak więc nasza bohaterka jak ma to w swoim zwyczaju zarzuca na niego swoje marketingowe sieci, a możecie być pewni, że dla osiągnięcia postawionego sobie celu Casey jest w stanie zrobić i poświęcić naprawdę bardzo wiele.
Czy jednak i tym razem pójdzie jej tak łatwo, jak zwykle?? Tego dowiecie się już z kart książki, bo przecież streszczanie fabuły nie ma najmniejszego sensu.
Chciałabym jednak zwrócić tutaj Waszą uwagę na kilka innych kwestii, gdyż wg mnie autorka w historii tej nakreśliła w sposób bardzo realistyczny rządzące współczesnym światem realia. W dzisiejszym świecie bowiem jesteśmy w stanie, a nawet poniekąd do tego zmuszeni, poświęcać prawie wszystko w pogoni za pieniędzmi, karierą, prestiżem etc. Dokładnie tak, jak do pewnego momentu robi to bohaterka książki.
W związku z powyższym początkowym podejściem Casey do życia, nie sposób jej pierwotnie polubić. Zapatrzoną w siebie, lubiącą zbytek oraz życie w otoczeniu wszechobecnego blichtru i dążącą po trupach do celu – taką właśnie ją poznajemy. Jednak w toku lektury, pod wpływem poznawanych osób i tego, co wydarza się dookoła niej mając jednocześnie wymierny wpływ na jej życie, nasza bohaterka przechodzi gruntowną przemianę, której jesteśmy świadkami.
Książka ta jest pełna humoru i spojrzenia na życie z przymrużeniem oka, a jednocześnie niebanalna i chwilami słodko-gorzka. Autorka opisuje w niej nie tylko tzw. Wielki świat show - biznesu, ale również rozterki młodej kobiety, która stopniowo, na własnych błędach uczy się wybierać to, co w życiu naprawdę ważne. Casey na nowo odkrywa wartość prawdziwej przyjaźni i miłości, a oprócz tego przypomina sobie o dawno porzuconych marzeniach, które przecież nadal czekają, aby je spełnić.
Sally Franson nie bała się również poruszyć kwestii niezwykle delikatnej, jaką z całą pewnością są trudne relacje na linii rodzic – dziecko, a konkretnie matka – córka oraz tego, jak owe relacje wpływają na życie obu dorosłych już przecież kobiet.
Czy zechcecie wraz z Casey Pedergast podjąć próbę upolowania pisarza, a zarazem poznać ją samą, która ma w sobie coś z każdej z nas? Ja ze swojej strony gorąco polecam Wam tę barwną, ciekawą i dobrze napisaną opowieść.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2018/07/wiem-to-brzmi-jak-oczywistosc-ale-byc.html