Droga Mamo, czy czujesz się przeciążona i zestresowana? Czy Twoje dzieci doprowadzają Cię do szału? Czy każdy dzień jest dla Ciebie nieustającą walką o odrobienie pracy domowej, posprzątanie pokoju, czas spędzony przed komputerem i z komórką czy też jedzenie czegokolwiek innego poza chipsami? Czy nie masz nawet chwili czasu, aby pomyśleć o sobie i swoich potrzebach? Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na powyższe pytania, ta książka jest właśnie dla Ciebie!
W dzisiejszych czasach łatwo jest dać się wciągnąć w kulturę matkowania, w której role zostały całkowicie zamienione. Dzieci podejmują ważne decyzje, a mamy słuchają ich rozkazów. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest powszechne niezadowolenie, nie tylko ze strony mam, ale i dzieciaków. Przygotuj się więc na zmiany! Celem tej książki jest przeobrażenie Cię w szczęśliwą mamę. Dlaczego to takie ważne? Jeśli myślisz, że poszukiwanie własnego szczęścia jest egoistyczne, zadaj sobie pytanie: jaki będzie pożytek z mamy, która jest niezadowolona, skarży się na życie i dzieci, ciągle rzuca groźby bez pokrycia i żyje w stanie permanentnej bylejakości? Czy zmęczenie wpływa pozytywnie na relacje z Bogiem? Szczęśliwa, radosna mama może się okazać najlepszym prezentem, jaki dostaną Twoje dzieci na każdym etapie ich rozwoju.
Są dni, kiedy radość macierzyństwa zalewa nas niczym potężna fala. Jednak przez większość czasu patrzymy na to jak na pracę – mozolną pracę, która nigdy się nie kończy. Nadszedł czas, by dodać do tej pracy nieco więcej radości. Mamy nadzieję, że lektura tej książki pomoże Ci dołączyć do grupy mam zadowolonych ze swojej codzienności i że dzięki niej staniesz się po prostu SZCZĘŚLIWA, mogąc przeżywać macierzyństwo w zupełnie nowy sposób i czerpać z niego więcej satysfakcji. Podejmij więc wyzwanie i zostań szczęśliwą mamą już w 31 dni!!!
Wydawnictwo: Vocatio
Data wydania: 2018-02-27
Kategoria: Poradniki
ISBN:
Liczba stron: 328
Zatrzymałam się ostatnio przy tej pozycji. Nie dlatego, że ma różową okładkę (bo nie lubię różu :)), ale dlatego, że dedykowana jest matkom. Po przeczytaniu fragmentu na stronie wydawnictwa stwierdziłam, że chcę zobaczyć co autorka ma do zaproponowania.
Lektura wciąga i intryguje. Arlene Pellicane nie powiedziała niczego nowego, odkrywczego. Jednak sposób w jaki pisze sprawił, że ta książka dotknęła głębokich pragnień i lęków, jakie przeżywam w matczynej codzienności.
Zdrowie to nie tylko maska tlenowa założona najpierw sobie (bo jak pewnie wiesz, udusisz siebie i nie pomożesz dziecku jeśli w przypadku awarii samolotu nie zaczniesz akcji ratunkowej od siebie), ale również nawyki żywieniowe czy aktywność fizyczna. Autorka dużą wagę przywiązuje do odpoczynku, dając kilka wskazówek jak dbać o zdrowy sen. Mówi o roli wdzięczności, niezamartwieniu się i wadze bycia we wspólnocie. Pokazuje również, że nam matkom potrzebny jest mąż i seks (ręka w górę, jeśli w to wątpisz!).
Działanie czyli dyscyplina, która działa. Jak wejść w kolejne etapy życia dziecka i odciąć pępowinę? Jakie znaczenie w wychowaniu ma konsekwencja? Dlaczego warto zwolnić i zredukować swój poziom stresu, choćby przez to, że zajmujemy się tym, co naprawdę ważne? Czym jest dobre i złe poczucie winy i gdzie może nas zaprowadzić?
Arlene Pellicane w niebywale trafny sposób mówi również o korzystaniu z elektroniki – przez dzieci i przez nas, pokazując jakimi mogą być pożeraczami czasu i niszczycielami emocji i relacji. Bardzo dotknął mnie fragment o tym, że potrzebny jest reset w życiu każdej matki i spojrzenie na siebie oczami innych – doświadczam ostatnio jak wielki to skarb!
Modlitwa czyli kilka oczywistych prawd, które tak naprawdę dotarły do mnie dopiero podczas lektury książki. Gdy dzieje się coś niepokojącego, czy nie jest tak, że sięgasz po telefon czy Google, zamiast zapytać Boga co robić? Czy wierzysz w to, że On w ogóle może dać ci jakąkolwiek odpowiedź? Jak modlić się w zabieganiu? Czy modlisz się za swoje dziecko, powierzając go Bogu, a przy okazji nie biorąc na siebie odpowiedzialności za to, czego nie możesz zmienić?
Po raz kolejny przeczytałam coś, o czym bardzo często zapominam – modlitwa jest jak wektor. Nawet ta krótka, rzucona w pędzie życia może przekierować moje myśli na inne tory. Moje matczyne serce po raz kolejny usłyszało, że moje dzieci są chronione przez Boga (autorka opisuje tutaj wypadek z udziałem swojego syna, który wyglądał bardzo dramatycznie, a skończył się na kilku siniakach). Sama doświadczam tego, że w niewyobrażalny dla mnie sposób Pan Bóg chroni mnie i dzieci. Tak często o tym zapominam i potrzebuję słyszeć o tym wciąż na nowo!
Wytrwałość. Wierzysz w to, że jesteś dzielna – nawet wtedy, gdy chowasz się przed własnymi dziećmi w łazience? Nie wiem jak autorka to zrobiła, ale pokazała mi palcem moją nadopiekuńczość, mówiąc jednocześnie, że mogę nią krzywdzić. Dzieci muszą nauczyć się stawać do walki, w przeciwnym razie nie będą potrafiły żyć w społeczeństwie. Jak to zrobić? Odsyłam do książki.
Bardzo mocno dotknął mnie rozdział mówiący o przykrych komentarzach, które słyszymy – od własnych dzieci, czy od innych ludzi.
"Gdy zatem następnym razem poczujemy, że kurczymy się w sobie za sprawą krytycznych komentarzy jakiejś nieprzychylnej nam mamy, padnijmy na kolana. Poprośmy Boga, by pomógł nam przebaczyć tym, którzy nas ranią, i brać sobie do serca tylko te uwagi, które są sensowne i pomocne. Starajmy się o dobre, czułe serce, które jednak pozostanie nieczułe na bezmyślne ciosy". Str. 212
Autorka mówi o wadze śmiechu. Kobieta zachęca również by szukać wsparcia u bardziej doświadczonych mam (jakie to cenne i ważne!), mówi by wychowywać dzieci do dorosłości, dając odczuć konsekwencje własnych wyborów.
Akceptacja, czyli kilka słów o tym, że mąż jest ważniejszy niż dzieci oraz o tym, że te drugie nie powinny decydować o celu rodziny. Twarde są słowa by nie być natarczywą i zbyt angażującą się, ale czy tak naprawdę nie o to chodzi by wychować dziecko do życia?
Autorka bardzo konkretnie, rzeczowo pokazuje co można i warto robić z dzieckiem by stworzyć z nim głębszą więź (np. wspólny posiłek bez ekranów, mniej zajęć planowych – więcej swobody w działaniu). Mówi także jak ważne jest to by dbać o swoją rozrywkę i przyjemność.
Kobieta zachęca również do służby innym – nie tylko po to by dać przykład własnemu dziecku, ale także samemu wzrastać. Pokazuje przy tym jak niemożliwa misja może stać się zwycięska, gdy podejdziemy do niej z Jezusem.
Rozważanie o akceptacji kończy niczym innym jak syndromem opuszczonego gniazda – mówiąc wprost, że bogata mama to ta, która potrafi wyposażyć dziecko w łaskę wiary.
Nie jest to lektura trudna, ale bez wątpienia jest wymagająca. Stawia wiele pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Konfrontuje nas z naszymi brakami, ale nie stawia w centrum dziecka. Pokazuje matkę i to, jakie jest jej serce, codzienność, zmagania.
Polecam!