Jak adoptowałem Antona

Ocena: 5.8 (5 głosów)

Geny to za mało, by mówić, że jest się ojcem. Prawdziwe rodzicielstwo zaczyna się w sercu.

Wychowanie dziecka to wyzwanie, na które nie wszyscy są gotowi. Amerykanin Robert Klose potrafi mu sprostać.
Od kilku lat opiekuje się pochodzącym z Rosji Aloszą, a kiedy chłopak dorasta, Robert postanawia adoptować jeszcze jednego syna. Tym razem chce przyjąć pod swój dach dziecko z Ukrainy.

Po dokonaniu formalności, niekiedy graniczących z absurdem, Robert wyrusza w podróż. Na miejscu sytuacja przybiera jednak nieoczekiwany obrót i Klose musi stawić czoła biurokratycznej machinie. W trakcie tych zmagań nawiązuje głęboką więź z Antonem, chłopcem, któremu pragnie ofiarować szczęśliwy dom. Nie wie jeszcze, jak wiele przeszkód stanie na jego drodze i ile determinacji będzie musiał wykazać, by spełnić to marzenie…

„Jak adoptowałem Antona” to poruszająca, pełna humoru opowieść z życia autora. Historia, która rozgrywa się w cieniu ataków z 11 września, pokazuje świat bez ubarwień, a jednocześnie niesie nadzieję obecnym i przyszłym rodzicom – nie tylko adopcyjnym.

Informacje dodatkowe o Jak adoptowałem Antona:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-11-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788383733135
Liczba stron: 296
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Jak adoptowałem Antona

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Opinie o książce - Jak adoptowałem Antona

Cała książka jest napisana jako jedno wielkie oczekiwanie. Przedstawia historię pewnego mężczyzny, który wpierw adoptował jedno dziecko, a później drugie z zupełnie innego kraju. Opowiada nam zdawkowo przez co przeszedł z pierwszym synem i dużo bardziej dokładnie jak było w przypadku drugiego. Jedna trzecia książki jest ułożona pod opis systemu, jego wydatków odnośnie adopcji i samej podróży. On sam chciał, żeby było to jak najszybciej załatwione, gdyż w domu zostawił pierwsze dziecko o którym nieustannie rozmyślał. Tutaj dosłownie brakuje tchu do czytania, jakby sam autor bał się, że coś przegapi. On bardzo dokładnie opisuje jak wiele musiał stracić, by zyskać drugiego syna. Często podkreśla, że pieniądze zawsze miały znaczenie. W innym kraju nikt nie patrzył czy na jakiekolwiek opłaty go stać, tylko zwyczajnie, choćby podczas podróży, wchodzili i żądali zapłaty za rzeczy, które niedawno opłacił. Nadchodził moment, że musiał dobrze oszczędzać, by na wszystko mu starczyło, gdyż wciąż pojawiały się niespodziewane koszty. Na dodatek jechał po syna, którego nie mógł sobie wybrać, a który już na niego czekał. Z tego powodu był nieco zaniepokojony, gdyż nie wiedział czego może się spodziewać. Kiedy już zobaczył z czym się mierzy, okazało się, że jest dużo trudniej niż się spodziewał. Chłopiec był z trudnej przeszłości i cokolwiek nowe dla niego, oznaczało kolejne wyzwania. Miał to szczęście, że inni mu pomagali, jednak bywało, że był

„Jak adoptowałem Antona” Robert Klose, to książka wyjątkowa, niezwykle emocjonująca, przejmująca i dająca do myślenia. Na świecie jest wielu rodziców, wielu jest takich, którzy oddają serce swoim dzieciom, ale są również tacy, którzy swoje dzieci porzucają, z różnych przyczyn. Jedni zostawiają dzieci, bo nie chcą się nimi zajmować, inni nie czują się na siłach z wyzwaniem, jakie los postawił na ich drodze, a są też tacy, którzy z przyczyn nie podołają tak wielkiemu wyzwaniu. Z którejkolwiek przyczyny dziecko zostaje bez opieki rodziców, już zawsze będzie odczuwało strach przed opuszczeniem.
Robert Klose to mężczyzna o dobrym sercu, który już raz zdecydował się na pomoc dziecku pozostawionemu bez opieki, adoptując Aloszę, chłopca pochodzącego z Rosji. Tym razem ponownie udaje się do agencji adopcyjnej, która już raz umożliwiła mu, zostanie prawdziwym ojcem, który wychowuje syna. Robert, aby adoptować chłopca, wyrusza w trudną podróż na Ukrainę, podczas której napotyka na swojej drodze wiele przeciwności losu, nieprzychylności ludzi i utrudnień w możliwości pomocy dziecku. Niemniej jednak zdeterminowany, pewny swej decyzji wszystko stara się rozwiązać, aby móc wrócić do domu z nowo adoptowanym chłopcem, którym jest Anton.
Książka, która wzbudza emocje, pokazuje, że warto nieść pomoc, warto uparcie dążyć do wyznaczonego sobie celu. Ukazuje trud adopcji, który przyszło pokonać Robertowi, mimo iż jego intencje były szczere i czyste, niemniej jednak nie wszyscy takie mają, starając się o adoptowanie dziecka, stąd wiele formalności i trudna droga do przebycia, aby ziścić swój cel.
Jest to prawdziwa historia mężczyzny, którą naprawdę poznać, bo sami możemy się z niej wiele nauczyć! Ja bardzo polecam!!

Link do opinii
Avatar użytkownika - remma
remma
Przeczytane:2025-02-02,

Niemal każdy zdaje sobie sprawę, że adopcja dziecka wiąże się z różnymi procedurami, ograniczeniami, przepisami, wymaganiami, szkoleniami, przystosowaniem warunków. Nasz bohater jest samotny, a więc ma dodatkowe przeszkody do pokonania, ponieważ przy adopcji preferuje się małżeństwa ze stabilizacją finansową w odpowiednim wieku. Robert Klose, profesor na Uniwersytecie w Maine, pokonuje wiele kilometrów samochodem, samolotem i pociągiem. Walczy z urzędnikami merostwa, radnymi wsi, w której urodził się pięcioletni Anton. Społeczeństwo musi wyrazić zgodę na adopcję. Wydeptuje  szlaki do sędziów i notariuszy.

Przy okazji poznajemy realia, w których przyszło żyć mieszkańcom  niepodległej Ukrainy. Widać wyraźnie niedostatki i pozostałości z czasów ZSRR. Mentalność społeczeństwa nie stanowi ułatwienia adopcji ukraińskiego dziecka przez cudzoziemca. Próby dostosowania się do standardów Zachodu są nieudolne. Nadal sposobem dojścia do urzędników są wszechobecne łapówki, na które Robert szczerze się oburza.

Z autorem przemierzamy niezbyt bezpieczne uliczki ukraińskich miasteczek, gdzie roi się od złodziei i oszustów, gdzie każdy chce uszczknąć coś dla siebie i wykorzystać bogatego Amerykanina.

Sam proces adopcji nie kończył się w momencie przywiezienia chłopca do domu, do Maine. Tutaj zaczynały się schody, kiedy okazało się, że dziecko dziecku nierówne, że jest ono wielką niespodzianką i nie można zastosować bliźniaczych metod, które działały na pierwszego syna, Aloszę. Podziwiałam determinację i chęć zadbania o wszystkie aspekty życia młodego człowieka, w tym o rozwój duchowy, mimo iż sam autor nie był osobą przesadnie wierzącą.

Piękna opowieść napisana w formie pamiętnika o ojcu, który adoptuje chłopców, darzy ich niezwykłą miłością. Czule opisuje pierwsze spotkanie z Antonem, martwi o Aloszę, syna, którego adoptował w Rosji.

Jest to również opowieść o determinacji w dążeniu do celu, wielkich emocjach i przezwyciężaniu trudności. Wzruszające jest przywiązanie małego , ukraińskiego chłopca do obcego Amerykanina. Pragnienie miłości i przynależności do kogoś, pragnienie normalnego domu. Wszystko napisane w lekkim pamiętnikarskim stylu, okraszonym  dowcipem i ironią.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Recenzja_Oliwii
Recenzja_Oliwii
Przeczytane:2025-01-21, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Współpraca Recenzencka ,

Jak adoptowałem Antona - Robert Klose

 

Dziękuję Panu Piotrowi Moskwa za możliwość przeczytania tej książki.

 

Historia ta może być inspiracją, a także lekcją dla przyszłych jak i obecnych rodziców.

Pokazuje ona, że jeden rodzic zawsze da radę i nie raz wychodzi mu to lepiej niż w przypadku pary. 

Zaimponowała mi ta determinacja i wysiłek autora przy adopcji dziecka. Te wszystkie wręcz mordercze trudy, oraz piętrzące się problemy. Te wszystkie papiery, zgody, wizy, język i trudy w podróży. Trochę wiedziałam na temat adopcji, ale to głównie z filmów, oraz seriali. Tam pokazywali to trochę tak nieco ligth-owo.

Szczególnie ten trud, a zarazem niepewność kiedy to sędzina robiła pod tzn "górkę", bo miała swoje uprzedzenia.

Nie dziwię się jej, bo niestety jest wiele takich przypadków gdzie okazywało się, że dziecko było wykorzystywane seksualnie przez swojego adopcyjnego opiekuna.

Fajne jest w tej książce to, że autor przedstawił nam panoramę, życie, relację, oraz charaktery kilku osób na Ukrainie. Tak samo jak w każdym innym kraju, ludzie potrawią być od siebie nawet skrajnie różni.

Nie tylko poznajemy proces całej adopcji, ale też to jak ten chłopiec zaaklimatyzował się w nowym miejscu, a także innym kraju.

Pokrótce poznajemy najważniejsze dla rodzica (w tym przypadku ojca) chwilę z życia tytułowego Antona. To jak się uczył języka angielskiego, poznawał nowych ludzi i tak aż do jego 18 urodzin.

Dla mnie była to niezwykła przygoda, a także ważna lekcja życia. To jak trudno jest wychować dziecko, nawet z odpowiednimi wzorcami. Czułam tę dumę wypływającą niemal z całej treści książki.

Mogłam sobie też przypomnieć jedno dość ciekawe pojęcie. Znałam jego definicję, ale zapomniałam z skąd się wywodzi. "Wioska potiomkinowska" - używane w odniesieniu do mistyfikacji, oszustwa, mającego na celu wywarcie dobrego wrażenia i ukrycie prawdziwej natury sytuacji.

Gorąco polecam tę książkę wszystkim przyszłym rodzicom.

 

Moja ocena 10/10

 

Cytaty z książki:

" - Alosza, adopcja nie jest jak kupowanie warzyw w puszce: gdy się opróżni jedną puszkę, można kupić kolejną, żeby półka zawsze była pełna."

 

"Nic tak szybko nie otwiera wrót przyjaźni i zażyłości jak to światło w oczach drugiej osoby, które nieomylnie sygnalizuje radość i zadowolenie z czyjegoś towarzystwa" - Moss Hart

 

"Mężczyzna rozpogodził się i skinął głową z głębokim zrozumieniem. Wyjawił, że był kiedyś w Warszawie. Powiedział to z takim namaszczeniem, jakby odwiedził czarodziejską Krainę Oz."

 

"Łatwo zrozumieć, dlaczego się mówi, że wszystkie adoptowane dzieci żyją w strachu przed porzuceniem. Straciły biologicznych rodziców, a następnie od czasu do czasu pojawiali się potencjalni zastępcy, których patrzyli na nie jak na towar i choć mogli, to wcale nie musieli zabrać ich ze sobą do domu."

 

" To truizm, że jeden człowiek zawsze kocha mocniej niż drugi."

 

"Inspiracje dla tych wypraw było moje przekonanie, że podróżowanie jest jedynym z najlepszych nauczycieli. [...] 

Kiedy razem z nim podróżowałem po tych dalekich szlakach, zastanawiałem się, jak dużo obserwacji, wniosków i wrażeń pozostanie w jego pamięci. Takie detale jednak nie miały znaczenia. Podróż jest jak lektura książki. Nawet jeśli zapominamy wiele szczegółów, samo doświadczenie czytania nas zmienia. Gdy przemierzamy przez narrację od początku do końca, w jakiś sposób stajemy się lepsi."

Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookmaniak
Bookmaniak
Przeczytane:2025-01-19,

Robert Klose w swojej książce "Jak adoptowałem Antona" przedstawia niezwykle osobistą, wzruszającą, ale i pełną humoru opowieść o drodze do ojcostwa. Autor, pisarz i samotny ojciec, dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z procesem adopcji rosyjskiego chłopca o imieniu Anton. Historia ta, osadzona w realiach lat dziewięćdziesiątych, jest nie tylko opowieścią o miłości rodzicielskiej, ale także fascynującym studium kulturowych różnic, determinacji i ludzkiej empatii.

Książka rozpoczyna się od opisu decyzji Roberta o adopcji dziecka. Już na początku czytelnik zostaje wciągnięty w świat pełen biurokratycznych przeszkód, emocjonalnych wyzwań i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Proces adopcji, zwłaszcza międzynarodowej, w tamtych czasach był skomplikowany, a Klose z wielkim poczuciem humoru opisuje wszystkie trudności, z którymi przyszło mu się zmierzyć – od wypełniania niekończących się dokumentów, przez wyjazdy do Rosji, po walkę z własnymi wątpliwościami.


Centralnym punktem narracji jest relacja autora z Antonem – chłopcem, którego życie w domu dziecka było naznaczone brakiem miłości i stabilności. Klose nie unika trudnych tematów, takich jak traumy dziecka, jego początkowy brak zaufania do nowego ojca czy wyzwania związane z przystosowaniem się do życia w nowym środowisku. Opisując te momenty, autor ukazuje nie tylko swoje zmagania, ale także głęboką determinację i miłość, które pozwoliły mu pokonać wszelkie trudności.


Jednym z największych atutów książki jest jej styl. Klose pisze lekko, z dużą dawką autoironii, co sprawia, że nawet najtrudniejsze momenty jego historii czyta się z przyjemnością. Humor przeplata się z refleksją, dzięki czemu książka nie tylko bawi, ale także skłania do głębszych przemyśleń na temat rodzicielstwa, różnic kulturowych i znaczenia domu w życiu człowieka.


Klose maluje obraz Rosji lat dziewięćdziesiątych w sposób niezwykle plastyczny. Czytelnik niemal czuje chłód rosyjskiej zimy, widzi surowość tamtejszych sierocińców i doświadcza emocji związanych z pierwszym spotkaniem autora z Antonem. Te opisy dodają autentyczności całej historii i pozwalają lepiej zrozumieć kontekst, w jakim doszło do adopcji.


Postać Roberta Klose'a, choć jest autorem i narratorem, nie wydaje się przesadnie wyidealizowana. Autor otwarcie przyznaje się do swoich lęków, błędów i chwil zwątpienia, co czyni go postacią autentyczną i bliską czytelnikowi. Anton natomiast jest dzieckiem pełnym sprzeczności – z jednej strony nieufnym i zamkniętym, z drugiej pragnącym miłości i akceptacji. Ich relacja rozwija się stopniowo, co nadaje książce realistyczny wymiar.


"Jak adoptowałem Antona" to książka, która podejmuje wiele ważnych tematów. Z jednej strony jest to opowieść o adopcji i jej wyzwaniach, z drugiej – uniwersalna historia o poszukiwaniu miłości, zrozumienia i przynależności. Klose podkreśla, że rodzicielstwo to nie tylko biologiczne więzy, ale przede wszystkim codzienna troska, cierpliwość i gotowość do poświęceń.


Nie sposób też pominąć wątków kulturowych, które są istotnym elementem książki. Autor zderza swoje amerykańskie spojrzenie na świat z rosyjską rzeczywistością, co prowadzi do wielu zabawnych, ale i pouczających sytuacji. Dzięki temu książka staje się nie tylko opowieścią o adopcji, ale także refleksją nad różnicami międzykulturowymi i ich wpływem na ludzkie relacje.


"Jak adoptowałem Antona" to książka, która wzrusza, bawi i inspiruje. Robert Klose w niezwykle szczery i przystępny sposób pokazuje, że rodzicielstwo to nie tylko radość, ale także wyzwanie, które wymaga ogromnej determinacji i serca. Jego historia jest dowodem na to, że miłość potrafi pokonać wszelkie przeszkody, a rodzina to coś, co buduje się każdego dnia, niezależnie od początkowych trudności.


Polecam tę książkę wszystkim, którzy szukają inspiracji, chcą lepiej zrozumieć proces adopcji lub po prostu pragną przeczytać piękną, pełną emocji historię. "Jak adoptowałem Antona" to pozycja, która na długo pozostaje w pamięci i skłania do refleksji nad tym, co naprawdę liczy się w życiu.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Poczytajzemna
Poczytajzemna
Przeczytane:2024-12-09, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

Poruszająca opowieść o ojcostwie i miłości bez granic
"Jak adoptowałem Antona" Roberta Klose to książka, która głęboko porusza i zostawia trwały ślad w sercu czytelnika. To nie tylko biografia, ale przede wszystkim intymny pamiętnik, w którym autor dzieli się swoją niezwykłą podróżą w rodzicielstwo.

Książka jest pełna ciepła, humoru, ale też szczerości i refleksji. Klose w prosty, ale jednocześnie bardzo obrazowy sposób opisuje swoje zmagania z biurokracją, kulturowymi różnicami i własnymi wątpliwościami. Jego relacja z Antonem, chłopcem z Ukrainy, którego postanawia adoptować, jest niezwykle wzruszająca i pokazuje, jak silna więź może powstać między ludźmi, którzy wcześniej się nie znali.

Męskość z miękkim sercem.
Jednym z największych atutów tej książki jest to, jak autor pokazuje, że bycie ojcem nie jest zarezerwowane tylko dla kobiet. Klose demonstruje, że mężczyzna może być równie czuły, troskliwy i zaangażowany w wychowanie dziecka. Jego męskie podejście do tematu adopcji jest odświeżające i pokazuje, że ojcostwo to nie tylko obowiązki, ale przede wszystkim wielka przygoda.

Choć historia ta, to przede wszystkim książka o emocjach i relacjach międzyludzkich, nie brakuje w niej również elementów fabularnych. Autor zabiera czytelnika w podróż pełną wzruszeń, śmiechu i czasem także łez. Opisuje swoje zmagania z biurokracją, kulturowymi różnicami i własnymi wątpliwościami. Jego relacja z Antonem, chłopcem z Ukrainy, którego postanawia adoptować, jest niezwykle wzruszająca i pokazuje, jak silna więź może powstać między ludźmi, którzy wcześniej się nie znali.

"Jak adoptowałem Antona" to nie tylko wzruszająca opowieść o więzi między ojcem a synem, ale także relacja z długiej i pełnej wyzwań podróży, zarówno tej geograficznej, jak i biurokratycznej.

Robert Klose, główny bohater, aby spotkać się z Antonem i rozpocząć procedurę adopcyjną, musiał pokonać tysiące kilometrów. Podróż do Ukrainy, kraju pochodzenia chłopca, była nie tylko ekscytująca, ale także pełna niepewności. Autor szczegółowo opisuje swoje wrażenia, związane z nowym miejscem, kulturą i językiem.

Adopcja dziecka z innego kraju to jednak nie tylko kwestia podróży, ale przede wszystkim skomplikowana procedura administracyjna. Klose musiał zmierzyć się z wieloma formalnościami, które często wydawały się bezsensowne i frustrujące. Autor nie unika opisania tych trudności, podkreślając, ile cierpliwości i determinacji wymaga dopełnienie wszystkich formalności.

Książka ta poruszy serca wszystkich, którzy interesują się tematyką rodzicielstwa, adopcji i relacji rodzinnych. Będzie szczególnie interesująca dla przyszłych rodziców adopcyjnych, ale także dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć, czym jest prawdziwe ojcostwo.

"Jak adoptowałem Antona" to książka, która inspiruje, wzrusza i daje nadzieję. To opowieść o miłości, odwadze i determinacji, która pokazuje, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale przede wszystkim więzi serca. Gorąco polecam tę książkę każdemu, kto szuka wzruszających i prawdziwych historii.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zabkowa
Zabkowa
Przeczytane:2024-11-25, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Reklamy