PIERWSZE POLSKIE WYDANIE.
Ziemię podbili przybysze z Ganimedesa, obdarzeni zdolnościami telepatycznymi kosmici, którzy wyglądem przypominają wielkie robaki. Ludzkość bez szczególnego oporu ogłosiła kapitulację i jedynie nieliczne grupy partyzanckie podjęły walkę z okupantem. Doktor Rudolph Balkani, szef Biura Badań Psychodelicznych, odkrył sposób na pokonanie Ganimedejczyków. Stworzył urządzenie zniekształcające rzeczywistość, dzięki któremu ludzie mogą się wyrwać spod ich telepatycznej władzy. Niestety, Balkani jest wiernym sługą najeźdźców i nie zamierza pozwolić na to, żeby wynalazek został użyty przeciwko nim.
Okupowana Ziemia z powieści Dicka przypomina (...) nowoczesne dystopie, jak seriale Black Mirror czy Opowieść podręcznej, film Elizjum czy powieść Player One. (...) Dla czytelników z lat 60. to pewnie była czysta fantazja, dla nas karykatura czasów, w których żyjemy. Wojciech Orliński
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018-03-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 248
Tytuł oryginału: The Ganymede Takeover
Chaotyczna, źle napisana. Skończyłem bo takie mam postanowienie. Na szczęście krótka. Nie ma co się rozpisywać. Nie polecam nikomu.
Ile jest wart żeton telefoniczny? Parę groszy czy może całe życie? Jak odróżnić człowieka od jego wiernej kopii? Na czym polega istota człowieczeństwa...
Zabawna, bolesna proza, poruszająca umysł i serce... Dorównuje jej zaledwie kilka współczesnych powieści. ,,Rolling Stone" Marsjańskie grube ryby rywalizują...
Przeczytane:2019-03-10,
DICK NA KRAWĘDZI
„Inwazja z Ganimedesa” to ani najbardziej znana z książek Dicka, ani też – jak słusznie zauważa we wstępie Wojciech Orliński – najlepsza. Ale nawet słabsze utwory szalonego pisarza, nawet takie, jak ten, napisane do spółki z innym autorem, to kawał znakomitej literatury, z którą nie mogą się równać podobne współczesne twory, a i większość klasyki także nie osiąga podobnego poziomu. „Inwazja” na dodatek, obok bycia kolejną dobrą powieścią Dicka, jest także bardzo ważnym utworem w jego dorobku, bo rozpoczynającym właściwy, jakże charakterystyczny dla niego okres jego twórczości.
Jak się można domyślić, rzecz opowiada o inwazji z kosmosu. Dick co prawda pierwotnie planował napisać kontynuację „Pana z wysokiego zamku”, gdzie najeźdźcami mieli być nie obcy, a Japończycy okupujący Stany Zjednoczone, jednak ogólny zamysł pozostał taki sam. Podbój. Okupacja. Wchłonięcie. Tak to zawsze się odbywa. Ziemia przyszłości, miejsce, gdzie pokoje hotelowe rozmawiają ze swoimi mieszkańcami, w modzie nie ma rozróżnienia na płcie, a wideofony i latające samochody są normą, ściągnęła na siebie uwagę mieszkańców Ganimedesa. Ci przypominający owady obcy byli podzieleni co do tego, jak powinien przebiegać „kontakt”, zwyciężyła jednak opcja wojny. Teraz jest już po wszystkim, wojna wybuchła, ludzkość przegrała, zaczęła się okupacja a teraz przybysze chcą zupełnej kapitulacji. Wielu ludziom to nie przeszkadza, pod nowym dowództwem też mogą ułożyć sobie życie, są jednak tacy, którzy walczą z najeźdźcą. Szef Biura Badań Psychodelicznych, doktor Rudolph Balkani, wynalazł broń, która mogłaby odmienić losy ludzkości, ale zwleka z jej użyciem. Twierdzi, że to dlatego, iż nie znalazł jeszcze na nią antidotum, a jej działanie zatrzyma nie tylko obcych, ale i ludzi. Czy to jednak cała prawda?
Tymczasem jeden z Ganimedejczyków, przywódca opozycji Mekkis, staje w obliczu własnych problemów. Nie dość, że przypadła mu najgorsza możliwa parcela (Tennessee), gdzie praktycznie nie dotarły jeszcze wpływy przybyszów, to jeszcze Wyrocznia przepowiada, że ciemność ogarnie ich wszystkich. Tylko co to enigmatyczne proroctwo właściwie oznacza?
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/02/inwazja-z-ganimedesa-philip-k-dick-ray.html