Święta w krainie mediów społecznościowych
Mistrzyni świątecznych opowieści powraca w ciepłej historii o szaleństwie internetowej popularności i znaczeniu głębokich relacji międzyludzkich
Grudniowy Poznań przykryty śnieżną pierzyną. Przedświąteczne zakupy. A w samym środku tego szaleństwa Julka, która dorabia sobie jako dekoratorka bożonarodzeniowych choinek u najbogatszych mieszkańców miasta. Jej tegorocznymi klientkami są cztery influencerki: Alex, Inez, Anna i Ewa. Każda z nich ma zamiar wygrać nieoficjalny konkurs na najpiękniejsze #instaświęta. Mimo blichtru i luksusu pokazywanego w mediach społecznościowych, wszystkie dźwigają własny bagaż problemów. Kłopoty z dorastającymi dziećmi, nieudane małżeństwo, samotność... A jednak istnieje dom Julki i jej dziadka, w którym kobiety odkryją, jak łatwo można być sobą i odnaleźć prawdziwe rodzinne ciepło.
Natasza Socha w ujmujący sposób pisze o sile rodzinnych więzi i rozgrzewa serca prawdziwie świąteczną atmosferą. #Instaświęta przypomina, że rzeczywistość często bywa piękniejsza niż instagramowe ujęcia.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2023-10-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
„#Instaświęta” Nataszy Sochy to nie tylko opowieść o czterech influencerkach dążących do stworzenia idealnych świąt na Instagramie, to także historie ludzi, których łączy poszukiwanie prawdziwego znaczenia Świąt Bożego Narodzenia. Grudniowy Poznań tonie w śnieżnej bieli, a Julka, studentka socjologii, dorabiająca jako dekoratorka bożonarodzeniowych choinek, dostaje zadanie ozdobienia domów czterech znanych influencerek. Za połyskującą fasadą internetowej sławy kryją się różne problemy i życiowe trudności każdej z kobiet. Zanurzona za sprawą klientek w nieprzerwaną wrzawę mediów społecznościowych, Julka znajduje swoje własne wyzwanie, próbując pogodzić się z samą sobą, problemami rodzinnymi i zrozumieć, co naprawdę ma znaczenie w trakcie Świąt.
Autorka odmalowuje w powieści obraz światów, które wydają się idealne na Instagramie, lecz tak naprawdę są pełne ludzkich kłopotów i wyzwań. Książka ukazuje, jak mocno ludzie potrafią zakrzywić rzeczywistość, aby pasowała do ich idealnego wizerunku w mediach społecznościowych, a jednocześnie przywołuje refleksje na temat prawdziwego znaczenia Świąt i wartości rodzinnych więzi. Historia ta wplątuje nas w emocjonalną podróż, podnosząc ważne kwestie dotyczące relacji międzyludzkich, poświęceń i akceptacji siebie.
Julia, główna bohaterka, wchodzi w życie tych czterech kobiet, odkrywając ich problemy i tajemnice, które skrywają za pozorem internetowej perfekcji. Wraz z nią doświadczamy głębi ludzkich relacji, gdzie prawdziwe ciepło rodzinne odsłania się w domu Julki i jej dziadka, stanowiącym oazę spokoju w okołoświątecznym szaleństwie. Autorka rozwija wątki, które zmuszają do refleksji nad wagą relacji międzyludzkich, prawdziwością życia i poznaniem samego siebie. Pokazuje też, że nie zawsze rodziną są ludzie, z którymi łączą nas więzy krwi, że rodzinę możemy sobie wybrać sami. Opowieść ta doskonale balansuje pomiędzy światem mediów społecznościowych a prawdziwym życiem, obnażając kłamstwa i obłudę, a także pokazując, co naprawdę ma znaczenie w świętach Bożego Narodzenia: prawdziwe relacje, wspólne chwile i radość spędzania czasu z bliskimi. Ta książka ukazuje, że choć mediów społecznościowych nie da się wyeliminować, to życie poza nimi jest równie, jeśli nie bardziej, wartościowe.
Autorka wykreowała ciekawych bohaterów, którzy bardzo się od siebie różnią. Nie tylko charakterem, podejściem do życia, ale też wiekiem, poziomem zamożności i stosunkiem do mediów społecznościowych. Julka jest postacią niejednoznaczną. Z jednej strony łatwo jest ją postrzegać jako tę rozsądną, twardo stąpającą po ziemi, dla której liczą się inne wartości niż pieniądze i życie na pokaz. Z drugiej strony główna bohaterka w żadnym wypadku nie jest postacią idealną. Potrafi irytować swoim zachowaniem. Dziewczyna nie obdarza swoich zleceniodawczyń sympatią. Ma je za zmanierowane egoistki i każdą z nich wtłacza w ten sam znany sobie schemat. Sama jednocześnie ma swoje za uszami. Julka ma jednak mądrego dziadka, który, w moim odczuciu, jest dla niej prawdziwym błogosławieństwem. Pan Antoni jest również postacią, którą obdarzyłam w powieści największą sympatią. Nic dziwnego, bo to przekochany człowiek, przy którym inni bohaterowie czują się wspaniale i przy którym znikają wszystkie międzypokoleniowe bariery. Na koniec muszę wspomnieć, że na początku każdego rozdziału znajdują się świąteczne ciekawostki z rożnych krajów świata. Jest to bardzo interesujący i wzbogacający treść dodatek.
Natasza Socha stworzyła niezwykle ciepłą opowieść, która skłania do refleksji nad postrzeganiem świata przez pryzmat mediów społecznościowych. Ale nie tylko. To lekcja o prawdziwych wartościach, odkrywaniu siebie i o znaczeniu rodzinnej bliskości, która rozgrzewa serca w duchu prawdziwych Świąt Bożego Narodzenia. Dzięki tej książce czytelnikowi przypomina się, że czas spędzony z najbliższymi jest prawdziwym skarbem.
INSTAŚWIĘTA to ujmująca powieść świąteczna, ale nie z tych cukierkowych, lecz niosących za sobą przesłanie dla czytelnika.
Chociaż nie jestem na bieżąco z książkami Nataszy Sochy, to lubię styl pisania autorki. A ta powieść podbiła moje serce. Akcja tak mnie zaciekawiła, że przeczytałam ją w ciągu jednego dnia, co więcej przy zakończeniu łezka w oku się mi zakręciła. Mimo że postawa głównej bohaterki Julii, była dla mnie w ogóle nie zrozumiała, to dziadek bohaterki nadrabiał i dodawał uroku całości. Pokochałam go! To dzięki niemu i drugoplanowym postaciom ta świąteczna opowieść nabrała pozytywnych cech i odrobiny magii.
Lubicie klimat świąt na Instagramie? Ja przyznam się, że uwielbiam i choć wiem, że z prawdziwymi świętami te piękne kadry wiele wspólnego nie mają, to i tak z przyjemnością je oglądam i zdarza się, że czerpię z nich inspirację.
Natasza Socha w najnowszej powieści i mojej pierwszej świątecznej w tym roku, bierze na celownik właśnie #instaświęta. To ten czas, kiedy każdy działający aktywnie a tym bardziej zarabiający na Instagramie głowi się, co pokazać, żeby wygrać w tym niepisanym wyścigu. Choinka nie jest już tylko symbolem świąt, ona potwierdza, czy masz gust. Musi być wyjątkowa i modna, musi wzbudzić ciekawość, zachwyt, sprowokować do komentarzy.
Julka jest studentką, która w okresie przedświątecznym dorabia przystrajaniem ekskluzywnych, wyjątkowych choinek. I z jej perspektywy obserwujemy ten świat pełen pozorów, płytki i nastawiony na poklask. I jej bogatych zleceniodawców-osoby próżne, żyjące na pokaz, pyszałkowate i nierozsądne. Czy goniąc za pozorami zatracają to co najważniejsze? Niknie klimat świąt zostawiając piękną wydmuszkę? A może to Julka kieruje się uprzedzeniami?
Mimo że autorka, moim zdaniem słusznie, traktuje to nasze instagramowe targowisko próżności nieco prześmiewczo, to z powieści możemy wynieść wiele więcej niż kulisy instagramowego światka i wiele inspiracji na mniej lub bardziej odjechane świąteczne dekoracje. Bo często za tym pięknym rodzinnym obrazkiem skrywa się codzienność z wszystkimi jej problemami i cierpieniami. Stoją za nim prawdziwi ludzie, których tak naprawdę nie znamy patrząc na lukrowany fragment ich życia. Pytanie tylko, czy chcemy ich poznać?
Ta powieść tchnie ciepłem i nadzieją, wartościami, które są nie do przecenienia nie tylko w okresie świąt. Ukazuje, jak wiele możemy stracić zamykając się przez swoje uprzedzenia i stereotypy na innych ludzi, a ile może zdziałać uśmiech i dobro. Zawsze warto dostrzec człowieka za fasadą, którą z różnych powodów buduje, bo „to nie Wigilia czyni cuda, tylko człowiek, który kocha”.
To pięknie napisana, prawdziwa i wartościowa historia, która budzi uśmiech i wzruszenie, a poza tym możecie dowiedzieć się z niej, że media społecznościowe nie są jednak takie złe, mają i swoje pozytywne strony.
Julka, studentka socjologii z Poznania w wolnym czasie zajmuje się dekorowaniem choinek. Jej klientkami są cztery dość popularne influencerki. Walczą one w nieoficjalnym konkursie o najpiękniejsze drzewko bożonarodzeniowe. Dziewczyna nie wie jednak, że za tym blichtrem, misternie ułożonymi kadrami widocznymi na Instagramie kryją się zupełnie inne historie niż się spodziewała. Co zrobić, kiedy majątek i bogate niczym pałace wille nie dają szczęścia albo są jedynie przykrywką dla rozgrywających się prawdziwych, ludzkich dramatach? Czy Julce uda się uporać z własną przeszłości i wznieść się ponad własne cierpienie, aby zrozumieć innych?
Natasza Socha po raz kolejny zaskakuje serwując czytelnikowi niezwykłą opowieść w postaci książki pt. „#instaświęta, w której nie znajdziesz tradycji świątecznych, łamania się opłatkiem, przygotowywania świątecznych potraw czy śpiewania kolęd. Zamiast tego autorka opowiada historie czterech kobiet i ich rodzin, a spaja je w osobie Julii – dekoratorki świątecznych choinek. Spotykają się więc dwa zupełnie różne światy: ona – przeciętna dziewczyna mieszkająca z dziadkiem pobierającym skromną emeryturę, musi liczy się z groszem, aby dotrwać do pierwszego, opłacić rachunki. One – oficjalnie uznane za kobiety sukcesu, rozpoznawalne w sieci i żyjące według reguł histogramowego świata. Z rzeczywistością niewiele mają wspólnego. Wydają pieniądze na swoje zachcianki, kaprysy i rzeczy zupełnie niepotrzebne. Ich wyidealizowany świat spotyka się z zupełnym niezrozumieniem ze strony ich zleceniodawczyni. Zresztą ona dość wyraźnie daje to do zrozumienia. Momentami dość sarkastycznym tonem wyraża swoje opinie, co czytelnika może wprawiać w osłupienie, a nawet irytować.
Widać, że Julia sama ma sporo do przepracowania. Powinna rozliczyć się z przeszłością. Ma problemy nie tylko emocjonalne, ale też nie potrafi, nawet nie chce próbować nawiązywać bliższych relacji z kobietami. Wszelkie próby traktuje jak atak na swoją autonomię oraz zamach na prywatność. Do każdej osoby podchodzi z ironią, momentami złośliwą uwagą. Jednak nie wszystko stracone. Studentka socjologii powoli zaczyna się przekonywać do kobiet, które mimo jej znaczącego sprzeciwu, włączają ją do swojego życia. Poznaje więc prywatne historie opowiedziane przez pryzmat dzieci. Odkrywa, że nie każda z zasłyszanych opowieści dorosłych jest prawdziwa. Za nią bowiem kryje się coś więcej, coś absolutnie niewyobrażalnego. Przez całą powieść czuje się, że tym historiom czegoś brakuje, nie widać w tym wszystkim spójności.
Nad tym wszystkim czuwa jednak dziadek Julki – jedyny chyba głos rozsądku. Przynajmniej tak się wydaje na początku powieści. To on sprowadza wnuczkę na ziemię. Emanuje rozsądkiem i mądrością. Nie ocenia, ale próbuje wytłumaczyć zachowanie innych. Często studzi zapędy dziewczyny. Daje lekcje, których z pewnością ona nigdy nie zapomni. Pokazuje, że to, co widoczne na zewnątrz bywa często złudzeniem, kamuflażem, maską zakładaną dla świata i społeczeństwa chętnego wszystko i wszystkich skrytykować. Na uwagę zasługuje jego stosunek do pieniędzy, które – w końcu ktoś to powiedział – szczęścia nie dają, ale pozwalają wygodnie żyć.
Gdyby nie ten mężczyzna chyba nie potrafiłabym polubić Julki – tej momentami wręcz niegrzecznej młodej kobiety o dość odpychającym usposobieniu. Ona wszystko mierzy jedną, swoją miarą. Jest bezrefleksyjna, naburmuszona i zapatrzona w swoją tragedię. Zapatrzona do tego stopnia, że nie cofnęła się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. I gdyby nie ostatnia scena, to nadal by taka była. Choć ja do końca nie wierzę w jej cudowną, nagłą przemianę. Może dlatego, że rozwiązanie przyszło odrobinę za szybko i nie pozwoliło na chwilę zastanowienia nad tym, co się właśnie wydarzyło.
To, co jest tu wysunięte na pierwszy plan to kłopoty małżeńskie influencerek, problemy z dorastającymi dziećmi, stale rosnące oczekiwania od bogatych ludzi, których tak naprawdę nikt nie zna. Łączy je jedno: samotność i brak komunikacji. Tutaj nikt ze sobą nie rozmawia, nie rozwiązuje problemów. Nikt niczego nie tłumaczy. Zamiast tego stawia wymagania, a potem oczekuje wyników. W rzeczywistości każdy staje się więc więźniem sukcesu, doskonałości, czyiś marzeń. Nie ma przestrzeni na prawdziwe relacje, wielogodzinne rozmowy. Zamiast tego są lajki, komentarze oraz widmo hejtu i strach, gdy się pojawi. Ten pozorny raj staje się dla każdego marzeniem o złudnym szczęściu. Poprawia czyjeś samopoczucie, podnosi ego. Świat instagramowych postów zamknięty jest w ramach smartfona niczym obraz namalowany i oprawiony na życzenie klienta, którym jest obserwator. To uzależnienie nakazuje influencerkom działać bez względu na koszty własne, dobro innych. Który ze światów zwycięży? Kto okaże się większym ignorantem? Kim są tak naprawdę osoby znane z social mediów? Czy możemy je tak bezkarnie poddawać ocenie? Czy potrafimy spojrzeć na siebie ich oczami? I kto okaże się mądrzejszy: dorośli czy dzieci? Tego dowiecie się po przeczytaniu książki Nataszy Sochy. Zróbcie to natychmiast, bo naprawdę warto.
Natasza Socha najwyraźniej bardzo lubi miksy gatunkowe, bo nie jest pisarką, która tworzy wyłącznie słodkie, pachnące choinką powieści obyczajowe. Zresztą, jej historie od dawna charakteryzują się tym, że fikcyjni bohaterowie mogą przechodzić różne kryzysy czy rozterki, a czas Bożego Narodzenia nie zwalnia ich z tych smutnych wahań. Czy to dobre posunięcie literackie? Jak najbardziej- dla mnie tekst książki musi kreować prawdziwe życie, a nie jest ono zawsze usłane różami. Jeśli już, to wspomniane róże może są i piękne, ale ich kolce mogą nas ranić.
Jako osoba kochająca słowo pisane lubię czytać książki z motywem świątecznym przez cały rok. Nie jest to przecież zakazane i nie widzę w tym niczego niestosownego. Zawsze jednak jestem zdania, że co za dużo, to niezdrowo i mam nadzieję na to, że wszelkie akcenty bożonarodzeniowe będą dobrze dobrane, także pod względem ilości. Natasza Socha dobrze rozwiązała tę kwestię. Autorka każe nam pamiętać o tym, że malownicza choinka przedstawiona na zdjęciu wcale nie musi równać się beztrosko spędzonym świętom. Na dodatek osoby lubiące styl pani Sochy znowu go odnajdą w pełnej krasie- pisarka słynie z sarkazmu i ciętego języka i jest to zabieg bardzo zręczny. Wszystkie dialogi, choć fikcyjne, mogą dużo bardziej wpłynąć na nasze dotychczasowe myślenie o Bożym Narodzeniu.
Julka to główna bohaterka powieści- dziewczyna mieszka razem z dziadkiem, a po skończonym kursie florystycznym dekoruje domy ludzi bogatych. Każdy klient ma swoje indywidualne wyobrażenie o świątecznym domu czy ogrodzie. To, co ważne, to ogromna liczba lajków w mediach społecznościowych. Nie liczy się opłatek czy śpiewanie kolęd- istotne jest, by inni instagramerzy zazdrościli wystroju, by przegrali w ogólnym wyzwaniu na styl. Dzięki opisom autorki poznamy kilka bardzo ciekawych osób, które wydadzą fortunę, by zasłużyć na specjalne wyróżnienie. Czy jednak osoby bogate są tak naprawdę szczęśliwe? Czy potrafią dostrzec pierwszą gwiazdkę na niebie i cieszyć się z drobiazgu pod choinką? Warto się o tym przekonać, niektóre opisy są bardzo wzruszające, pouczające i wskazujące na to, by NIGDY nikogo nie oceniać na podstawie internetowych zdjęć. Dla ludzi bez milionów na koncie choinka to najważniejszy element świąt, dla bogaczy- tester gustu. Jest ona jak moda, która zmienia się co roku. Dziś modna jest panterka, a jutro? Kto wie?
Nie wspomnę o osobach, z którymi Julia spotka się na gruncie zawodowym, ale cieszę się, że akcja powieści została osadzona w moim rodzinnym Poznaniu- autorka nie zapomniała, że miasto to było kiedyś jej centralnym miejscem. Doskonale czułam się, kiedy niektóre wydarzenia działy się na placu Wolności- bywam tam bardzo często, a w jego okolicach znajduje się główna filia biblioteczna.
Autorka nie przesadza też, kiedy sądzi, że na podstawie szału świątecznego śmiało mogłaby powstać praca magisterska. A może już takowa istnieje? Wcale bym się nie zdziwiła.
Plusem są też informacje dotyczące tradycji świątecznych obowiązujących w różnych miejscach świata. O części z nich nigdy nie czytałam, a zgłębianie wiedzy zawsze uznam za ogromny plus. Takie smaczki ujrzymy na początku każdego rozdziału ,,#Instaświąt".
Cóż, książka ta nie jest trudna czy przesłodzona. Nie nudziłam się podczas czytania i chciałam dowiedzieć się, jak zakończą się przygody zarówno Julki, jak i jej świątecznych klientów. Dzięki niektórym dialogom doskonale rozumiem, że nie trzeba być bogatym, by czuć się szczęśliwym.
Życie instagramowych influencerów nie jest proste. Nadchodzące święta wiążą się z możliwością ponownego zaistnienia w sieci. Każdy z nich chce się pochwalić najpiękniejszymi i oryginalnymi dekoracjami na święta. Z pomocą przychodzi Julka, która chcąc zarobić sobie trochę pieniędzy, ogłosiła się w sieci jako świąteczna dekoratorka. Ma sprawić, aby ich domy wyglądały niepowtarzalnie i oczywiście zrobiły dużo szumu w Internecie.
???????
Książka Nataszy Sochy pokazuje dwa światy. Jeden świat bogatych influencerów, pełen przepychu, bogactwa i luksusu. Z drugiej strony widzimy zwyczajne mieszkanie Julki i jej dziadka. Nie ma tam nic cennego, meble są stare, ale nie zabytkowe. Różnica jest taka, że w tych bogatych domach ludzie są biedniejsi od tych zwykłych ludzi. Brakuje im czegoś, czego nie kupią za żadne pieniądze świata. Jest to miłość, szczęście i ciepło rodzinnego domu. Pomimo, że próbują kupować sobie drogie rzeczy, nie daje im to długotrwałego szczęścia. Ich radość jest ulotna.
Autorka ukazała wiele negatywnych postaw bohaterów. Julka z góry oceniała swoich pracodawców. Uważała, że powinni być szczęśliwi, bo są bogaci. Myślała, że tacy ludzie nie powinni mieć zmartwień, bo mają wszystko co tylko chcą na wyciągnięcie ręki.
Influencerzy zaś ślepo dążyli do jak najlepszego zaprezentowania siebie na instagramie. Nie interesowali się bliskimi, poświęcali zbyt mało czasu swoim rodzinom i dzieciom. Żyli w wyimaginowanym świecie Social mediów. Prezentowali złudny obraz swojego perfekcyjnego życia. Niestety, taka bańka kiedyś musi pęknąć.
Książka Nataszy Sochy daje nadzieję na lepsze jutro. Pokazuje, jak ważne jest, aby w świecie Social mediów nie zatracić siebie i nie zapominać o osobach, których ma się obok siebie.
Polecam ??
,,#Instaświęta" to porywająca, sugestywnie opowiedziana, słodko-gorzka historia ukazująca Boże Narodzenie z bardzo aktualnej i niezbyt miłej perspektywy, gdzie baśniowa świąteczna magia, przepełniona ludzką życzliwością, brutalnie zmieciona została przez chorą rywalizację o najbardziej docenione zdjęcia, wyróżniające się popularnością i nieszablonowością w socjal mediach. Gdy życie zaczyna kręcić się jedynie wokół relacji i publikowanych postów, łatwo wpaść w niebezpieczną pułapkę i stracić z oczu to, co najcenniejsze. Czy pieniądze, uznanie i sława są gwarancją szczęścia? A z drugiej strony, czy fakt, iż posiadamy mniej i różnimy się hierarchią wartości daje nam prawo do pochopnego oceniania innych? Każdy z nas przecież ma swoją bolesną historię...
Filarem tej ciepłej opowieści są niesłychanie barwne, jakże przemawiające postacie, które wywołują całą lawinę skrajnych emocji już od samego początku. Autorka zafundowała czytelnikom bogaty wachlarz charakterów, każdy z bohaterów zmaga się z ciężkim bagażem doświadczeń i choć pozornie różni ich styl życia czy hierarchia wartości, to w istocie pragną tego samego, miłości, poczucia przynależności i szczęścia. Niestety, droga ku spełnieniu nie będzie łatwa, zwłaszcza, jeśli nadal będą tak starannie zacierać granicę między prawdziwym życiem, a podkoloryzowaną, przepełnioną próżnością i często fałszywymi pochwałami instagramową rzeczywistością, będącą ucieczką od poważniejszych problemów. Czy zdążą w porę się obudzić?
,,#Instaświęta" jest klimatyczną, wielowymiarową, poruszającą najczulszą strunę opowieścią, jaka wywołuje całą paletę silnych emocji, ale też skłania do zadumy. To nie tylko przerażająco prawdziwa opowieść o niebezpiecznym uzależnieniu od Instagrama i chęci przypodobania się innym za wszelką cenę, ale również drogowskaz po zagmatwanych meandrach życia, gdzie wybaczanie i pomaganie stanowi przecież największą wartość, nie tylko w Święta. Przesycona niełatwą tematyką lektura, która podkreśla, co tak naprawdę jest ważne, a przede wszystkim przypomina, by nikogo nie oceniać po pozorach, bo każda sytuacja ma przecież dwie strony medalu. Polecam całym sercem!
"#Instaświęta" to trochę ironiczna, ale jakże pouczająca historia o tym, co tak naprawdę jest najważniejsze w święta i jak często rzeczywistość ma się nijak do tego, co oglądamy w mediach społecznościowych.
Julka dorabia sobie w okresie przedświątecznym, jako dekoratorka bożonarodzeniowych choinek. W tym roku ma do udekorowania drzewka u czterech influencerek, które chcą w ten sposób zwiększyć sobie zasięgi w social mediach. Każda z nich chce, by obserwatorzy oniemieli z zachwytu widząc te świąteczne dekoracje. Ale rzeczywistość jest mniej kolorowa niż Instagramowe ujęcia.
To trochę przewrotna historia. Z jednej strony pokazuje instaświęta, czyli to co możemy znaleźć w mediach społecznościowych, blichtr i luksus, a z drugiej uczula nas na to, byśmy nie zapomnieli o co tak naprawdę chodzi w święta. Co jest ich sednem i sensem. Na co powinniśmy przede wszystkim zwracać uwagę i to nie tylko w święta , ale i na co dzień.
Ważna jest miłość, troska, dobro i dbałość o drugiego człowieka. Ciepło jakie daje, a przynajmniej powinien dawać rodzinny dom, bliskość i zaopiekowanie. Są nie do przecenienia i żadna, nawet najpiękniejsza choinka ich nie zastąpi.
Naprawdę polecam Wam tę książkę. Natasza Socha po raz kolejny zdobyła moje serce tą historią. Czy i Wasze zdobędzie?
Cześć! Miło mi was znowu widzieć! Mimo że w Poziomkowie spadł pierwszy śnieg, dużo się u mnie dzieje. W klasie pojawił się nowy chłopiec o bardzo intrygującym...
Zimowy wieczór jest senny, magiczny i pełen cudów. Jak życie... Momo ma dwadzieścia osiem lat i żyje w gorsecie własnych ograniczeń. Nie pije kawy...
Przeczytane:2024-01-06, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez ciebie liczba książek w 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu 2024, 52 książki 2024, EmpikGo,
"To nie Wigilia czyni cuda, tylko człowiek, który kocha."
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię ubierać choinkę, najlepsza jest oczywiście pachnąca prosto z lasu. Niestety, ostatnio w moim domu, z różnych powodów króluje sztuczne drzewko, lecz jest wizualnie do zniesienia. Do jej strojenia chętnie zgłaszają się moje wnuki, więc im na to pozwalam, bo choinka nie musi być moim zdaniem idealna, ma być kolorowa, piękna na swój sposób i ma po prostu cieszyć wszystkich domowników.
Czy tak jest u wszystkich? Jak się okazuje - nie. Sama zauważyłam u znajomych, że bardzo się przykładają do ubierania choinki, wszystko na jeden kolor i niemal jak pod linijkę..., a w dodatku tylko po to, żeby pochwalić się w mediach, dzieciom nie pozwalają na powieszenie własnoręcznie zrobionych ozdób, bo... nie pasują.
O takim właśnie mniej więcej problemie opowiada Natasza Socha w swojej książce "#Instaświęta".
Julka mieszka z dziadkiem, bo jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Gdy jakiś czas była z wizytą u ciotki w Londynie w okresie przedświątecznym, zauważyła z niemałym zdziwieniem, że ludzie skłonni są wydać nawet duże pieniądze tylko po to, żeby ktoś za nich udekorował dom czy mieszkanie na święta.
"Londyńska elita co roku prowadzi świąteczną bitwę. Każdemu zależy na zaprezentowaniu światu spektakularnych dekoracji."
Po powrocie do kraju, Julka postanowiła sprawdzić, czy i tutaj znalazłyby się osoby, którym można pomóc w dekoracji świątecznej. To byłaby okazja do zarobku dla studentki.
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Mimo tego, że przecież ubranie choinki i dekoracja domu wydają się dość prostym zadaniem, lecz jeśli ktoś chce mieć coś wyjątkowego, innego niż wszyscy, czym można się pochwalić przed znajomymi w sieci i zebrać jak największą liczbę obserwatorów, którzy będą im zazdrościć.
W tym roku dziewczyna będzie stroić choinki i mieszkania u czterech rodzin. Zlecenia nadzorują klientki, bo mężczyznom w zasadzie jest obojętne, kto to zrobi. Co innego dzieci, te młodsze bardzo chętnie same zrobiłyby łańcuchy i inne ozdoby, lecz według ich matek, to zbyt pospolite i na będą zgrywały się z ich koncepcją. Alex, Inez, Anna i Ewa tak naprawdę same nie wiedzą jak ma wyglądać ich choinka, ale chcą, żeby Julka podsunęła im pomysł, którego jeszcze wcześniej nie robiła u nikogo. Dekoracje maja być unikatowe i piękne...
"Julka od zawsze uważała, że dekorowanie domu, a już zwłaszcza choinki, jest czymś intymnym, rodzinnym, czymś, co scala mieszkańców domu i powoduje, że ma się jeszcze większą ochotę na święta."
Lecz tym kobietom nie chodzi o więzy rodzinne, lecz o pokazanie się w mediach społecznościowych. Nie liczą się intencje dzieci, nie radzą sobie z dziećmi, ale na pokaz wszystko musi być idealne. Może i piękne i nietypowe są dekoracje zrobione przez Julkę, ale czy mieszkańcy czują się z nimi szczęśliwsi? Czy bardziej poczują świąteczny klimat? Czy warto tak się starać dla innych, tylko po to, żeby się pochwalić? Tylko czy tak naprawdę jest czym?
Spodobała mi się ta historia. Autorka bardzo dobrze przedstawia nam świat nowobogackich celebrytów, ale także normalne życie zwykłych ludzi.
Ta książka, chociaż może wydawać się lekką i typowo świąteczną lekturą, to jednak zachęca do głębokiej refleksji i zastanowienia się, co jest ważniejsze, czy idealne Święta na pokaz w mediach społecznościowych czy rodzinne, takie wśród swoich, z nie zawsze idealną choinką i niepasującymi ozdobami, ale z radością i uśmiechem na twarzach wszystkich.
Nie zawsze piękne obrazki w Internecie pokazują rzeczywistość, bo są po prostu zbyt perfekcyjne...