Komisarz Marcin Zakrzewski jest zmęczony. Zajmuje się drobnymi przestępstwami, wyprowadza psa, słucha muzyki, spotyka się z sąsiadką, myśli o odejściu z policji. Jednak podświadomie wciąż czeka na kolejne śledztwo takiego kalibru jak sprawa seryjnego mordercy ze Szczepanowa.
Kiedy w jednej z wrocławskich kamienic zostają odnalezione zmumifikowane zwłoki kobiety, Zakrzewski jeszcze nie przeczuwa, że będzie to początek śledztwa jego życia. Tymczasem jedno za drugim pojawiają się brutalne zabójstwa, mnożą się fałszywe tropy, trudno powiązać ze sobą ofiary i brak jest wyraźnego motywu zbrodni.
Ktoś musi zapanować nad chaosem w śledztwie. Ale może chaos jest częścią planu, iluzją pozwalającą sprawcy zniknąć bez śladu? Kiedy Zakrzewski sam zostaje podejrzanym, zaczyna się zastanawiać, czy i on nie należy do tego planu. Jest zabawką wariata czy rekwizytem w rękach genialnego iluzjonisty? Morderca czai się bliżej, niż mu się dotąd wydawało, a tropy znowu prowadzą w przeszłość.
Mieczysław Gorzka wraca w świetnym stylu, wystawiając na próbę czytelników i wodząc ich za nos aż do ostatnich stron.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2019-11-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 584
„Iluzja” to drugi tom serii „Cienie przeszłości” z komisarzem Zakrzewskim autorstwa jednego z moich ulubionych polskich autorów, Mieczysława Gorzki.
Na poddaszu wrocławskiej kamienicy zostają znalezione zmumifikowane zwłoki kobiety. Śledczy podejrzewają, że mają one związek z serią brutalnych morderstw, do których doszło na terenie Wrocławia. Za namową prokuratora Grabskiego, Zakrzewski włącza się do śledztwa, próbując zapanować nad panującym w nim chaosem, wierząc, że będzie to jego ostatnia sprawa.
Pierwszą część przygód komisarza Zakrzewskiego czytałam już bardzo dawno, ale pamiętam, że to była jedna z lepszych historii kryminalnych, jakie miałam przyjemność przeczytać. Dlatego też z początkiem tego roku postanowiłam powrócić do serii „Cienie przeszłości” i nadrobić zaległości. Mieczysław Gorzka to autor, który nigdy nie zawiedzie. Jego historie wciągają czytelnika na kilka godzin, fabuła intryguje i sprawia, że nic, co dzieje się na około nie jest tak ważne, jak poznanie zakończenia. „Iluzja” to wielowątkowa historia, która trzyma w napięciu po ostatnią stronę. Brutalne morderstwa, nekrofilia, nieznane motywy sprawcy i mnóstwo niewiadomych oraz fałszywych tropów – to wszystko składa się na świetnie skonstruowany kryminał, od którego nie sposób się oderwać. Pomimo objętości książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, a to za sprawą świetnego stylu, jakim posługuje się autor. Niewątpliwym jest, że Mieczysław Gorzka ma talent do tworzenia mocnych historii z bohaterami z krwi i kości, których po prostu nie da się nie lubić.
„Iluzja” to historia, którą śmiało mogę określić kryminałem idealnym. Dostaniecie tutaj zarówno wartką i trzymającą w napięciu akcję, jak również mroczny i pełen tajemnic z przeszłości klimat. To historia, która wciągnie Was już od pierwszych stron i jedyne, czego będziecie pragnęli, to dowiedzieć się, kim jest tajemniczy morderca. Jeżeli wśród Was jest jeszcze ktoś, kto nie zna twórczości autora, to z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po jego książki. Jestem przekonana, że fani dobrych kryminałów nie będą zawiedzeni. Polecam!
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, o której słyszy się zdecydowanie za mało. Zwłaszcza na bookstagarmie. „Iluzja” jest drugą częścią cyklu powieściowego CIENIE PRZESZŁOŚCI. Kto z Was mnie obserwuje ten może pamięta jak zachwycałam się pierwszą częścią pt. „Martwy sad”. Iluzja jest jeszcze lepsza.
Komisarz Zakrzewski stoi na rozstaju dróg. Chce odejść z policji. Jest zmęczony. Spotyka się z sąsiadką, wyprowadza psa, podświadomie czeka na sprawę podobną do tej ze Szczepanowa. W jednej z wrocławskich kamienic odnalezione zostają zmumifikowane zwłoki kobiety. Kiedy komisarz zaczyna prowadzić śledztwo, pojawiają się brutalne zabójstwa, ale trudno znaleźć motyw, a ofiary wydają się zupełnie przypadkowe. W śledztwie panuje chaos, a Zakrzewski w pewnym momencie domyśla się, że sam jest rekwizytem w rękach zabójcy.
Dałam się zwieść. Czytanie tej powieści było dla mnie świetną rozrywką. Mimo że książka to niezły grubasek, liczy prawie 600 stron, to czyta się ją bardzo szybko. Powieść jest wielotorowa, dostajemy mnóstwo tropów, zwłaszcza tych fałszywych, ale wszystko jest zgrabnie przemyślane, konsekwentne, przez co na koniec łączy się w spójną całość. Nie zabraknie tu nekrofilii, serii brutalnych morderstw, ale brak wątków paranormalnych jak w pierwszej części. Podobnie jak w Martwym sadzie mamy do rozwiązania ciekawą zagadkę kryminalną, która pochłonęła mnie w całości i wciąż zastanawiałam się jak to wszystko połączyć i jak rozegrał to autor.
Komisarz Zakrzewski mimo swojej tajemniczości i nadużywania zwrotu „jaaaaasne”, który czasem mnie denerwował, jest człowiekiem, którego bym polubiła. Kolejny raz dostajemy świetnie wykreowanych bohaterów. Żaden z bohaterów nie pojawia się przypadkowo, choć w trakcie lektury można sądzić, że niektórzy są mało istotni dla sprawy. Nic bardziej mylnego. Cała akcja przeplatana jest wątkami obyczajowymi, na które, po zakończeniu poprzedniego tomu, dość mocno czekałam, zwłaszcza na ten z Zakrzewskim i Pauliną Czerny. Dzięki temu jeszcze lepiej możemy poznać bohaterów. Głownie komisarza Zakrzewskiego. Zakończenie podobało mi się przeogromnie. Okazuje się, że wszyscy byliśmy narzędziem w ręku iluzjonisty, morderca był bliżej, niż się wydawało, a autor wodził za nos do ostatniej strony.
To zdecydowanie jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i z wielką przyjemnością sięgnę po „Totentanz”. Pan Mieczysław Gorzka wpisuje się na listę moich ulubionych autorów.
Bardzo Wam polecam zapoznanie się z twórczością autora. Fani thrillerów/kryminałów powinni być zadowoleni.
Moja ocena 9/10
“Życie to iluzja, nie wiesz gliniarzu? Każdy udaje, że jest kimś innym, a do tego robi różne sztuczki, żeby inni w to uwierzyli. Twój morderca to iluzjonista. Tak zakręcił, namieszał, zmylił tropy, zaczarował, że pozostał nieznany”.
Komisarz Marcin Zakrzewski jest zmęczony pracą w policji, zajmuje się drobnymi sprawami i planuje odejście z pracy. Kiedy Wrocławiem wstrząsa seria brutalnych morderstw, postanawia rozwiązać tą sprawę i dopiero wtedy zdecydować co z jego karierą w policji. Sprawa, którą stara się rozwiązać jest tajemnicza i zawiła. W pewnym momencie sam staje się w niej podejrzanym. Pojawia się też Paulina Czerny, która pomaga Komisarzowi rozwiązać zagadkę tajemniczych, brutalnych morderstw.
No i mam kydata na kryminał roku ! Od dawna nie sięgałam po kryminały, ostatnio wybieram raczej thrillery psychologiczne, bo kryminały mnie nudziły. Tym razem zdecydowałam się na “Iluzje” czyli drugą część cyklu “Cienie przeszłości”. Pierwsza część, czyli “Martwy sad” to książka, którą polecam każdemu, zastanawiałam się jak to będzie z “Iluzją”, czy autor utrzymał poziom. Miałam nadzieję, że będzie przynajmniej w połowie tak dobra jak “Martwy sad”. Jednak było o wiele, wiele lepiej. Trochę przestraszyła mnie grubość “Iluzji”, myślałam, że akcja skończy się w połowie, a ja będę się nudziła. Bardzo się myliłam, autor wciąga nas w śledztwo już od pierwszej strony i nie jesteśmy się w stanie nudzić, bo do samego końca trzyma w napięciu i zaskakuje. Brutalne morderstwa, zawiłe śledztwo, tajemnicza sprawa sprzed lat, mylące tropy i niedościgniony tajemniczy morderca to wszystko znajdziecie w Iluzji. To kryminał, który powinniście przeczytać ! Już nie mogę się doczekać trzeciej części !
Nawet nie wiecie jak bardzo czekałam na kolejną książkę pana Mieczysława. „Martwy Sad” podbił moje serce, a język autora niezwykle mi podpasował, więc przebierając nogami, wyczekiwałam na upragniony tom drugi serii „Cienie Przeszłości”. Jak to mówią, są takie książki, o których nigdy się nie zapomina i tacy autorzy, po których sięgamy w ciemno, nie zależnie od pory dnia czy roku. I takim właśnie autorem kryminalnym jest dla mnie pan Gorzka. Biorę się za jego dzieła w ciemno, bo wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie.
A jak wiadomo – jak kryminał to i zwłoki. Ale nie takie zwykłe, wiecie trup – dochodzenie – winny – cześć pieśni. Co to to nie! Autor wcale nie jest przewidywalny! Oczywiście mamy denatkę, ale zmumifikowaną. Przyznaję się bez bicia, że wcześniej nie miałam „przyjemności” czytać o takim umarlaku, więc tym bardziej cieszyłam się na lekturę.
Co tu dużo mówić, pan Mieczysław odwalił kawał porządnej roboty. Świetna fabuła, masa zakrętów, tropów, które prowadziły donikąd, trup zaczyna ścielić się gęsto, a nasz komisarz próbuje odkryć kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Wciągnęłam się na maxa! Prawie 600 stron książki zjadłam w 1,5 dnia – to samo o sobie świadczy. Kiedy już myślałam, że mamy już zbrodniarza, że zagadka się wyjaśniła to czekała mnie niespodzianka i czułam się jakbym trafiła kulą w płot! Do samego końca oczekiwałam wyjaśnienia, niemalże z zapartym tchem! Podobało mi się też, że w delikatny i subtelny sposób możemy tutaj znaleźć nawiązania do tomu pierwszego, bo jakby nie patrząc bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
Nie mogę wyjść z podziwu, iż autor stworzył taką historię, że kapcie spadają ze stóp. Wszystko jest początkowo spokojne, płynące swoim rytmem, po to, by „za chwilę” rypnąć z pełnej petardy i porwać nas w doskonałą historię. Bohaterowie nadal są świetnie wykreowani i mimo że jest ich wielu to nie miałam większego problemu z rozpoznawaniem kto jest kim. Może troszkę brakowało mi wątku uczuciowego, ale jego brak również nie jest szkodliwy iw pełni możemy oddać się śledztwu!
Koniec końców, jeśli nie znacie pana Mieczysława – poznajcie go! Dajcie szansę jego pióru, dajcie sobie szansę na poznanie znakomitego pisarza, który nie zawodzi, a może Was tylko fantastycznie zaskoczyć – GWARANTUJĘ ♥
Po drugą część przygód komisarza Marcina Zakrzewskiego sięgnęłam zaraz po skończeniu doskonałego „Martwego sadu”.
Tym razem komisarz Zakrzewski będzie musiał zmierzyć się z niezwykle trudną i, jak okaże się później, niebezpieczną sprawą. Co wspólnego ze sobą mają zmumifikowane zwłoki kobiety i niezwykle brutalne zabójstwa kilku mężczyzn? Czy uda się rozwiązać zagadkę, której korzenie sięgają kilkadziesiąt lat wstecz? Czy Zakrzewski wreszcie przejdzie na emeryturę i odnajdzie upragniony spokój (oby nie, bo liczę na równie ciekawą trzecią część 😊)?
Świetnie napisana powieść, z doskonale skonstruowaną zagadką (skąd się biorą takie pomysły?), wzbudzający sympatię czytelnika główny bohater – to chyba największe zalety „Iluzji”. Jeśli dodam do tego rewelacyjne zakończenie, wiele wątków poprowadzonych tak, że czytelnik się nie gubi (co, niestety, czasem zdarza się innym autorom), a całość niesamowicie wciągająca – to mamy przepis na kryminał doskonały! Dla mnie „Iluzja” taka właśnie jest – doskonała, niebanalna i świetnie napisana.
Gorąco polecam!
Komisarz Marcin Zakrzewski jest zmęczony. Zajmuje się drobnymi przestępstwami,wyprowadza psa,słucha muzyki,spotyka się z sąsiadką,myśli o odejściu z policji. Jednak podświadomie wciąż czeka na kolejne śledztwo takiego kalibru jak sprawa seryjnego mordercy ze Szczepanowa.
Kiedy w jednej z wrocławskich kamienic zostają odnalezione zmumifikowane zwłoki kobiety, Zakrzewski jeszcze nie przeczuwa , że będzie to początek śledztwa jego życia. Tymczasem jedno za drugim pojawiają się brutalne zabójstwa, mnożą się fałszywe tropy,trudno powiązać ze sobą ofiary i brak jest wyraźnego motywu zbrodni.
Ktoś musi zapanować nad chaosem w śledztwie. Ale może chaos jest częścią genialnego planu,iluzją pozwalającą sprawcy zniknąć bez śladu? Kiedy Zakrzewski sam zostaje podejrzanym, zaczyna się domyślać,że jest rekwizytem w rękach iluzjonisty. Morderca czai się bliżej,niż mu się dotąd wydawało,a tropy znowu prowadzą w przeszłość.
To jest iluzja,rozumiesz? Mieszają nam w głowach.
Przy okazji opiniowania "Martwego sadu" tegoż autora, deklarowałam niekłamana chęć przeczytania kolejnych jego książek. Chęci stało się zadość i oto jestem już po przeczytaniu kolejnej książki pana Gorzki i....Jiiassne...
Niestety po "Martwym sadzie" pisarz bardzo się chyba rozochocił dobrymi i bardzo dobrymi recenzjami i opiniami, bo tym razem mocno popłynął. "Iluzja" jest przedobrzona, przekombinowana, przegadana, prze psychologizowana i jeszcze parę innych "prze", by się znalazło.
Wypalony komisarz Marcin Zakrzewski, który niby się nosi z zamiarem odejścia z policji, postanawia jednak rozwiązać jeszcze tę jedną sprawę. Ale jak tu odejść kiedy wszyscy mu tak niemiłosiernie kadzą, że aż coś mnie w środku skręca. Jaki to on cudny, jaki wspaniały, jaki najlepszy śledczy itd. Prywatnie też go wszyscy doceniają, zwłaszcza kobitki, zwłaszcza te starsze od niego. Które tabunami pchają mu się do łóżka, a on...bidulek, no przecież kobiecie się nie odmawia, a z niego wciąż taki ogier przecież.
Jednak mimo tych seksualno łóżkowych ekscesów, śledztwo wciąż pełznie do przodu, chociaż raczej siłą rozpędu i niewątpliwej intuicji najlepszego komisarza Wrocławia niż, pracy policji, bo to on "samotny sprawiedliwy" zawsze pierwszy i czasem jedyny (przynajmniej na początku), jest tam, gdzie go jego policyjny nos poniesie
Z Pauliną wciąż do siebie wzdychają, chociaż jak uczniaki, udają, że ależ skąd, absolutnie nie. Ona wciąż "poprawia grzywkę" i podaje mu wciąż, zapalonego papierosa. On wciąż "poczuwa" zapach jej perfum (wciąż tych samych). Po każdym takim powtórzeniu moje znudzenie narastało i narastało. Chociaż pewnie "Paulina nie zwróciłaby na to najmniejszej uwagi". Bo na nic najmniejszej uwagi nie zwraca, czy to na wyczuwalne w głosie snajpera zniecierpliwienie, czy to na złe spojrzenie starszych ludzi, którym właśnie rzuciła pod nogi peta..
Nie szczędzi nam też pan autor topografii Wrocławia. A więc jedziemy sobie ulicą taką a taką, skręcamy z niej w taką a taka, następnie w lewo, jeszcze w inną, potem wjeżdżamy na most taki i taki...itd...itp...już teraz wiadomo skąd taka objętość książki. Ba, jest też i mała "makabreska" (idealna rodzina) i nekrofilia.
Aaaaa i jeszcze jedno. Panie Gorzka, wcisnął Pan do swojej książki mnóstwo postaci i mnóstwo mniej lub bardziej prawdopodobnych zdarzeń i przypadków, to i tak było za dużo. Tym biednym psom można było darować i nie mordować ich, zwłaszcza w tak bestialski sposób...za to też ma Pan ode mnie gwiazdkę mniej...
Tak więc z lekka sobie ironizując, przy okazji pisania tej opinii, oceniam książkę "Iluzja" Pana Gorzki aż na.... 3 gwiazdki.
Druga część o komisarzu Zakrzewskim według mnie troszkę słabsza. I przede wszystkim za długa, za dużo postaci i wątków. Chyba troszeczkę przekombinowane chociaż czytało się bardzo dobrze i szybko. Pozornie niezwiązane ze sobą brutalne morderstwa jednak coś łączy. I komisarz Zakrzewski powoli poskleja wszystkie wątki, nitki, poszlaki, tropy, aluzje i podejrzenia. Nie mniej jednak z przyjemnością sięgnę po kolejny tom z tego cyklu.
Po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie serii ,,Martwy sad", komisarz Marcin Zakrzewski chce odejść ze służby. Za namową przyjaciele prokuratora Grabskiego, podejmuje się ostatniej sprawy. We wrocławskiej kamienicy, przeznaczonej do rozbiórki, zostają znalezione zmumifikowane zwłoki kobiety. Niedługo potem w makabryczny sposób zaczynają ginąć w żaden sposób niepowiązane ze sobą osoby. Wrocławska policja postanawia stworzyć dwa niezależne od siebie zespoły. Pierwszym kieruje Paulina, była kochanka Zakrzewskiego, drugim Zakrzewski. Czy policjantom uda się rozwikłać tę sprawę? Jaki związek z morderstwami ma powieść znanego autora? I jaki związek ze sprawą mają wydarzenia sprzed lat?
,,Iluzja" to jeszcze bardziej skomplikowany kryminał, niż ,,Martwy sad", po raz kolejny autor stworzył wielowarstwową historię. Zbrodnia sprzed lat, mylne tropy, brak powiązań i zabójca, który jest nieuchwytny. Po raz kolejny, aż do ostatnich stron nie jesteśmy w stanie odgadnąć, kim jest morderca i co nim kieruje.
Jeśli lubicie dobre kryminały, to warto sięgnąć po ,,Iluzję". Niech was nie przestraszy objętość książki, bo to niezła cegła (583 strony), bo warto.
,,Oskar nie jest taki jak inni ludzie. Potrafi zmieniać rzeczywistość. Tylko że wtedy zjawiają się ONI i próbują go zabić. Dlatego Oskar oficjalnie nie...
Na jednym z wrocławskich osiedli zamordowany zostaje dawny kolega nadkomisarza Marcina Zakrzewskiego, ,,Parol" Szawczak. Zabójca kontaktuje się z Marcinem...
Przeczytane:2021-07-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Kryminał/sensacja ,
Po wydarzeniach z ostatniej części minęło jakiś czas. W tym czasie komisarz Marcin Zakrzewski musiał udowodnić, że zabił seryjnego mordercę w obronie własnej. Przez co przez jakiś czas był zawieszony w czynnościach. W tym czasie walczył sam ze sobą, musiał przetrawić prawdę, którą znał tylko on. Związek z Pauliną Czerny niestety nie przetrwał, ponieważ Marcin nie potrafił się przed nią otworzyć.
Po powrocie do pracy prowadzi nudne, proste sprawy, które są dla niego zbyt łatwe i banalne. Przez co nie czuje adrenaliny, która jest mu potrzebna do życia.
Pewnego dnia zostaje odnalezione zmumifikowane ciało kobiety w mieszkaniu. Komisarz Zakrzewski prowadzi śledztwo. Już na początku coś mu nie pasuje. Pod skórą czuje, że to nie jest tak jak wygląda, że jest w tej sprawie drugie dno, które musi odnaleźć. Zakrzewski rozpoczyna dochodzenie, które prowadzi go do sprawy sprzed 30-stu lat. To bardzo skomplikowana sprawa, wychodzi na jaw mnóstwo wątków i tajemnic.
Do jakich wniosków dojdzie Zakrzewski? Jak bardzo przeszłość ma wpływ na teraźniejszość?
Kolejna dobra pozycja. Książka napisana jest takim samym sposobem co pierwszy tom. Akcja rozpoczyna się już na samym początku. W trakcie bohaterowie odkrywają fakty, które muszą poskładać w logiczną całość. A to nie jest łatwe, szczególnie jeżeli ktoś zadał sobie dużo trudu, żeby zostać nie widocznym. Zakończenie wbiło mnie w fotel, bo kurczę już myślałam, że znalazłam mordercę, tylko po to z by za chwilę okazało się że to jednak nie on. Do samego końca nie wymyśliłam nic sensownego.
W książce pojawia się Paulina Czerny, jednak nie jest już w związku Zakrzewskim, nad czym ubolewam, bo strasznie ich polubiłam jako parę. Ciekawa jestem jak autor pociągnie ich wątki.
Oczywiście polecam, bo warto spędzić czas nad tą książką, mimo swoich prawie 600 stronic, wciąga bez reszty. Chylę czoła przed autorem, który stworzył tak zagmatwaną historię, że żeby nadążyć za jego tokiem myślenia, trzeba było dobrze być skupionym Myślę, że nie tylko fani sensacji i kryminałów będą zadowoleni po przeczytaniu ,,Iluzji".