Dlaczego wszechświat pozwala mieć dzieci ludziom, którzy je krzywdzą? Dlaczego nie daje ich ludziom takim jak ja, którzy ich pragną?
Christopher i Hannah wiodą szczęśliwe i spokojne życie - on jest chirurgiem, ona pielęgniarką. Brakuje im tylko dziecka. Kiedy do szpitala trafia Janie, porzucona sześciolatka, Christopher od razu nawiązuje z nią kontakt i przekonuje Hannah, żeby wzięli ją do domu jako własną córkę.
Ale Janie nie jest zwykłym dzieckiem. Marzenie o szczęśliwej rodzinie staje się coraz bardziej odległe.
Czy tajemnicza przeszłość dziewczynki może doprowadzić wszystkich do niewyobrażalnych czynów, których konsekwencje będą tragiczne w skutkach...?
Myśleli, że to porzucone dziecko, ale rany na jej ciele opowiedziały o wiele straszniejszą historię.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-02-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Perfect Child
Kolejna książka, która pochłonęła mnie bez reszty. Jej tematyka jest zupełnie inna niż te, które do tej pory czytałam. Pierwszy raz w życiu miałam w rękach historię o takiej zbrodni a co gorsza o takim zbrodniarzu!!! To mroczny thriller psychologiczny, który potrząśnie nie jednym czytelnikiem.
Poznajemy młode małżeństwo, Christopher i Hannah Bauerowie, są szczęśliwi, ale do pełni szczęścia brakuje im tylko dzieciątka. On jest chirurgiem, ona pielęgniarką, oboje pracują w tym samym szpitalu. Pewnego dnia do ich szpitala trafia 6-letnia Janie. Dziewczynka jest cała we krwi z oznakami maltretowania. Christopher zostaje poproszony o przeprowadzenie operacji Janie, która ma źle zrośnięty łokieć. Oczywiście dr Chris przeprowadza operację, potem poznaje bliżej Janie, z którą się zaprzyjaźnia. Aż w końcu orientuje się, że bardzo mu na niej zależy, że chce ją kochać jak własne dziecko, którego nigdy nie będzie mieć. Prosi Hannah, żeby poznała Janie. Z początku dziewczynka była nieufna, ale zaakceptowała Hannah. Dziewczynka zdrowieje, pojawia się problem co dalej. Bauerowie wpadają na pomysł, żeby zostać jej rodziną zastępczą. Ostatecznie po namowach Christophera adoptują Janine. Dziewczynka nie może zaakceptować faktu, że Hannah w ogóle istnieje w życiu jej i Christophera. Kiedy nikt nie widzi uprzykrza życie Hannah na wszystkie możliwe sposoby, ale przed Christopherem udaje grzeczną i niewinną istotkę. Okazuje się że tak naprawdę kocha tylko jego. Chociaż nie wiem czy to dziecko kogoś umie kochać. Po wielu perypetiach sytuacja z Janinie się normuje, akceptuje Hannah. Do chwili aż okazuje się, że kobieta jakimś cudem zachodzi w ciążę. I tu zaczynają piętrzyć się tragedie. Jedna za drugą.
Ale nic więcej Wam nie napiszę. Jestem pod wrażeniem tej książki. Jak już pisałam nigdy czegoś podobnego nie czytałam. Praktycznie wciągnęła mnie po pierwszych kilku stronach. Polecam ją, ale ostrzegam, że ona pozostanie w Was na dłużej.
Małżeństwo Bauerów poznaje w szpitalu Janie, dziewczynkę po przejściach. Sami nie mogą doczekać się własnego potomstwa, dlatego postanawiają się biedaczką zaopiekować. Początek książki jest spokojny, aż się człowiek zastanawia, w którym miejscu pojawi się to napięcie charakterystyczne dla thrillerów. Nie bójcie się, przyjemnie będzie tylko do czasu.
Nie, to nie jest odpowiednia książka o opiece nad maltretowanym w przeszłości dzieckiem, tak samo jak "Szczęki" nie są filmem, z którego należałoby czerpać wiedzę o rekinach. Miałam takie wrażenie od początku i tylko utwierdziłam się w nim pod koniec. Z tego względu czułam pewien dyskomfort i ostatecznie wydaje mi się to trochę nie fair wobec osób, które autentycznie mają z takim tematem do czynienia. Autorka jednak sięgnęła po taki motyw i cóż, nie bez powodu często wykorzystuje się postać dziecka np. w horrorach. To zawsze jest szok, kiedy niewinny mały człowiek okazuje się być kimś zupełnie innym niż podejrzewaliśmy. Momentami było strasznie, przyznaję.
Jednak zamiast o Janie, więcej chcę napisać o jej nowych rodzicach. Od połowy książki jakby oboje stracili rozum, no co to miało być?! Wydarzenia zaczynają zmieniać się w show nieporadności życiowej, które ostatecznie wygrywa Chris. Nie mam pojęcia, jak on z tą swoją błyskotliwością zdobył tytuł doktora. Miłość do dziecka swoją drogą, ale w niektórych sytuacjach facet zachowywał się, jakby się z choinki urwał. Hannah również potrafiła doprowadzić mnie do wrzenia z irytacji, ale trochę łatwiej było mi ją zrozumieć. Imo, autorka trochę przesadziła i przestało to być dla mnie wiarygodne. I tak z łatwością doszliśmy do momentu, w którym jeden rodzic jest ślepy i głuchy, drugi nie wytrzymuje napięcia, a podopieczna wybucha niczym elektrownia w Czarnobylu.
Po czym następuje rozwiązanie i to dla mnie jedno wielkie "NIE". Nie, nie, nie zgadzam się na takie wytłumaczenie. To było pójście na łatwiznę.
Nie jest mi łatwo ocenić tę książkę. Z jednej strony to przerażająca i wstrząsająca historia, z drugiej im dalej w las, tym więcej zarzutów mogłabym wymieniać. Także niech będzie pół na pół, polecam sprawdzić samemu.
Książki poruszające dziecięcą krzywdę są dla mnie zawsze jak cios w serce. Trudno zapanować nad emocjami, które towarzyszą ich czytaniu. Zwykle jednak wiemy czego można oczekiwać, najczęściej schemat, według którego są pisane jest dość podobny. Dlatego nie spodziewałam się tak odmiennego, szokującego wręcz podejścia, tak zaskakującej fabuły powieści Lucindy Berry „Idealne dziecko”.
Czyż już sam tytuł nie sugeruje, że dziewczynka, która jest trzonem tej historii nie jest idealna? Ale przecież nikt taki nie jest, a tym bardziej dziecko, które było więzione, bite i głodzone. Takie traumy zostają w głowie na zawsze, kaleczą na całe życie. Czy miłość i bezpieczeństwo okazywane jej przez rodziców adopcyjnych, do których trafia wystarczą by z czasem powróciła do normalności? Czy wiedzą, w co się pakują?
Niestety z góry wiemy, że w rodzinie dojdzie do tragedii. Bieżąca historia przetykana jest fragmentami przesłuchania pracownicy socjalnej, która uczestniczyła w adopcji. Wiemy, że coś się stało, ale nie znamy szczegółów tragedii, ani jej przyczyn, co wzmaga chęć poznania zakończenia, ale i wzbudza obawy przed jego poznaniem. Czy jesteśmy gotowi na prawdę? Czy nie okaże się zbyt szokująca?
Autorka stopniowo zaspokaja drążący nas niepokój, ale wyjaśnienie wcale nie uspokaja, a wręcz przeciwnie, powoduje eksplozję emocji, po której trudno dojść do równowagi. To przerażająca historia o maltretowaniu, nadziei i odrzuceniu, ale też o depresji poporodowej, niewyobrażalnym zmęczeniu i jeszcze większej tragedii. Napisana w sposób tak angażujący, wciągający i budząca tak ogromne emocje, że nawet zakończenie, które wydaje się nieco zbyt pobieżne nie obniżyło w moim odczuciu jej oceny.
Podobno dzieci to niewinne i dobre istoty, które z natury rodzą się dobre, jednak niestety po traumatycznych przeżyciach stają się zupełnie kimś innym... Wiele do myślenia na ten temat daje książka „Idealne dziecko” Lucindy Berry, która opisuje właśnie taki problem. Co takiego do zaoferowania ma właśnie ten thriller psychologiczny? Zapraszam do dalszej recenzji.
„Uważaj, czego sobie życzysz. Nawet marzenie o dziecku może pociągnąć za sobą przerażające konsekwencje...”
Nie bez powodu przytoczyłam cytat z okładki książki, otóż w życiu naszych bohaterów, czyli Christopher i Hannah Bauerów do pełni szczęścia brakuje jednego -dziecka. On jest chirurgiem, a ona pielęgniarką, oboje wiodą spokojne i ustabilizowane życie. Pewnego dnia do szpitala trafia porzucona sześcioletnia Janie, która nie jest zwykłym dzieckiem, lecz maltretowanym, które ma za sobą tragiczną przeszłość... Jednak mimo wszystko Christopher łapie z nią dobry kontakt, a następnie przekonuje Hannach, aby zaadoptowali dziewczynkę. Tym sposobem Bauerowie wraz z zaadoptowanym dzieckiem tworzą rodzinę. Czy szczęśliwą? Do jakich tragicznych wydarzeń doprowadzi ta decyzja?
Rozdziały opisane są z perspektywy trzech bohaterów: rodziców zastępczych tytułowego „Idealnego dziecka”, czyli Hannah, Christophera Bauerów oraz pracownicy socjalnej. Występuje w nich narracja pierwszoosobowa. Zostały ciekawie opisane problemy psychologiczne Jeny, u której to zdiagnozowano zespół dziecka maltretowanego. Zostały również uwzględnione problemy, z jakimi zmagają się jej rodzice zastępczy (szczególnie Hannah, z którą dziewczynka ma gorszy kontakt niż z Christopherem). Koniec tego thrillera jest otwarty. Ogólnie książkę fajnie się czytało. Z początku może nie pochłaniała mnie ona jakoś szczególnie, jednak drugą połowę książki (czyli około 200 stron), przeczytałam w jeden dzień, ponieważ trudno mi się było od niej oderwać. Thriller ten trzymał w napięciu i był szokujący, czasami nawet bardzo. Nie polecam tej książki miłośnikom zwierząt, ponieważ może zrobić im się przykro, czytając pewien wątek (tak jak mi). Polecam ją za to wszystkim wielbicielom thrillerów, szczególnie psychologicznych. Na pewno ta książka pozostanie długo w Waszej pamięci i da wiele do myślenia.
„Idealne dziecko” jest książką, od której trudno się oderwać. Dawno nie czytałam tak pochłaniającego i trzymającego w napięciu thrillera psychologicznego. Na pewno pozostanie ta książka długo w mojej pamięci. Wywarła ona na mnie takie emocje, że przez co najmniej przez dwa najbliższe dni nie wezmę się za czytanie kolejnej książki.
Blisko trzy tygodnie temu skończyłam powieść Lucindy Berry i nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak dobry to był thriller. A najzabawniejsze jest to, że właściwie sięgnęłam po niego zupełnie przypadkiem. Z braku laku. Chciałam na urlop zabrać ze sobą powieść w wersji kieszonkowej i z dostępnych w Biedronce tytułów tylko „Idealne dziecko” wydało mi się książką wartą uwagi. Kupiłam więc, wrzuciłam do walizki i siedząc na leżaku podczas urlopu, od niechcenia zaczęłam czytać… Po kilku stronach przepadłam, bo historia mimo spokojnego początku porwała mnie tak, jak huragan porywa drzewa, dachy i samochody.
Długo zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że Lucindzie Berry udało się napisać tak świetną, szalenie emocjonująca powieść, której lektura w równym stopniu angażuje serce i umysł czytelnika. Jest to o tyle ciekawe, że mamy do czynienia z literackim debiutem. Berry niewątpliwie posiada talent do tworzenia trzymających w napięciu, wstrząsających historii, ale dokładniejszą odpowiedź znalazłam w biogramie autorki. Okazało się, że Lucinda Berry z wykształcenia jest psychologiem specjalizującym się w traumach, w przeszłości prowadziła badania w zakresie dziecięcych traum. Posiadaną wiedzę i zdobyte doświadczenie z powodzeniem wykorzystuje podczas tworzenia niepokojących thrillerów psychologicznych, często zacierających granicę między prawdą a fikcją. W swoich powieściach lubi zabierać swoich czytelników w podróż po mrocznych zakątkach ludzkiego umysłu.
Podczas lektury byłam kłębkiem nerwów. Śledząc losy sześcioletniej Janie i jej adopcyjnych rodziców, którzy starali się zrobić wszystko, co w ich mocy, by wynagrodzić dziewczynce krzywdy, których doświadczyła w przeszłości, odczuwałam niepokój. Co więcej, przyznam się Wam, że momentami czułam wręcz przerażenie, gdy Janie zachowywała się jak dziecko z piekła rodem. Strach to jednak tylko jedna z emocji. Podczas lektury czułam też bezradność i współczucie w stosunku do Hannah, której dziewczynka ewidentnie nie akceptowała. Nieustannie zastanawiałam się również, co ja zrobiłabym na miejscu Bauerów. Jakbym sobie poradziła. Czy moja psychika stanęłaby na wysokości zadania?
Na uznanie zasługuje także narracja powieści. Lucinda Berry oddaje głos dwojgu głównych bohaterów, a ich opowieść dopełniają sceny z przesłuchania jednej z pracownic opieki socjalnej. Dzięki temu zabiegowi historię Janie, Hannah i Christophera poznajemy z kilku punktów widzenia.
Jeśli spodziewacie się, że „Idealne dziecko” to wzruszająca opowieść o małżeństwie pragnącym stworzyć kochający dom dla adoptowanej dziewczynki, srogo się zawiedziecie. Lucinda Berry napisała wyjątkowo niepokojący thriller psychologiczny, który zasługuje na miano jednego z najlepszych dreszczowców, jakie miałam okazję czytać w swoim życiu. Nie pamiętam innej powieści z tego gatunku, która w tak dużym stopniu wpłynęłaby na moje samopoczucie i towarzyszące mi podczas czytania emocje. Nieraz można przeczytać w jakiejś znalezionej w internecie recenzji, że na kobiety tak mocno oddziałują powieści, w których pojawiają się krzywdzone przez dorosłych dzieci, bo są matkami. Ja chociaż matką nie jestem i po książki, w których występują dzieci, sięgam średnio chętnie, to muszę przyznać, że jestem naprawdę pod wrażeniem.
Jeśli na naszym rynku wkrótce pojawi się nowa powieść spod pióra Lucindy Berry, to możecie być pewni, że będę jedną z pierwszych osób, które pobiegną do księgarni, by ją nabyć :) „Idealne dziecko” to rewelacyjna powieść, którą polecam Wam z czystym sumieniem. Musicie jednak pamiętać – to nie jest lekki małżeński thrillerek. To wstrząsająca powieść, która wywołuje lawinę sprzecznych uczuć – będą Wam towarzyszyć: gniew, niepokój i obezwładniający strach. Ale to właśnie te negatywne emocje czynią tę powieść aż tak dobrą. Kupujcie, wypożyczajcie i czytajcie, bo warto!
zliteraturazapanbrat.wordpress.com
Każdy z nas marzy o idealnym dziecku, które nigdy nie przyniesie nam wstydu. Nie grymasi przy jedzeniu, umie zachować się w miejscach publicznych, zarówno na świeżym powietrzu, jak i w zamkniętych pomieszczeniach, a na przedłużające się rozmowy rodziców z ich znajomymi, lub zakupy w sklepie, zawsze reaguje uśmiechem.
Czar prysł.
Należy natychmiast otworzyć oczy, zacząć trzeźwo myśleć i zdać sobie sprawę, że takich dzieci po prostu nie ma. Idealne dziecko nie byłoby dzieckiem – małym człowiekiem – tylko pozbawionym uczuć tworem, zwykłą maszyną.
Tytuł książki jest więc nieco przewrotny.
Być może miał dać ludziom co nieco do myślenia.
Autorka książki „Idealne dziecko” - Lucinda Berry – próbuje nas o tym przekonać pomiędzy kolejnymi rozdziałami swojej książki.
To jej pierwsza książka wydana w Polsce, choć sprawdzając na zagranicznych stronach jej dorobek można uznać za znacznie większy.
Na okładce od razu otrzymujemy informację, że jest to „trzymający w napięciu thriller”.
A ja ciągle żywię przekonanie, że dobra książka obroni się sama. Ale po kolei…
Opisywana przez autorkę historia bardzo przypomina mi film z główną odtwórczynią w filmie „Dziennik Bridget Jones”, Renee Zellweger.
I tam, i tu bohaterem jest dziecko, dziewczynka.
I tam, i tu dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się, że dziecko jest iście z piekła rodem, a w międzyczasie diabelskie nasienie potrafi co nieco zniszczyć i zabić kilku ludzi po drodze.
Wszystko zaczyna się w dniu, gdy do szpitala zostaje przywiezione zakrwawione dziecko. To na nim skupia się uwaga całego personelu szpitalnego. Kto tylko może, odwiedza dziewczynkę, iście się nad nią rozpływając z zachwytu.
Nie omija to również pracującego w szpitalu lekarza – Christophera i jego żony – pielęgniarki – Hanny.
Chrisa dziewczynka zauroczyła do tego stopnia, że poświęca jej każdą wolną chwilę. Jego żona, po kilku dniach niepewności, też się do niej pomału przekonuje.
Z dzieckiem od początku są problemy. Lekarze zrzucają je na karb stresu pourazowego i zgodnie twierdzą, że musi minąć trochę czasu, żeby było lepiej.
Mimo problemów doktor i jego żona postanawiają, że zostaną rodziną zastępczą dla dziewczynki, a później – w wyniku bardzo spontanicznej i mało przemyślanej decyzji – ją adoptują.
Ich pośpiech wynika z faktu, iż boją się, że ktoś adoptuje dziewczynkę przed nimi, a oni zauroczeni jej bezpośredniością – i od wielu lat bezskutecznie starający się o dziecko – chcą mieć w domu kogoś, kogo mogliby kochać. Ich początki wcale nie są łatwe, a później robi się dużo trudniej, zwłaszcza w chwili, gdy na świat przychodzi wreszcie ich upragnione dziecko.
W wyniku panującej w domu atmosfery, nieustannych kłótni i napięcia dochodzi do wypadku, a później do morderstwa. I choć cała historia kończy się raczej optymistycznie, to trudno nie zauważyć, że autorka – psycholog kliniczny – bardzo zdziecinniała swoich bohaterów. Dziecinnie zachowuje się zarówno Hanna, jak i je mąż, Chris. Ważne i wiele zmieniające w ich życiu decyzje potrafią podjąć w ułamku sekundy, a później, gdy wszystko idzie nie tak, chcą się z nich po prostu wycofać.
Pracownicy opieki i policjanci zostali opisani bardzo pobieżnie. Wrzuceni w najbardziej popularne w takich książkach schematy. Czytelnik już po około stu stronach – w przeciwieństwie do bohaterów książki – wie, że coś jest nie tak z tym dzieckiem. I powinno się trzymać od niego z daleka.
Pomoc społeczna i policja działają bardzo nieudolnie.
Widać tu wyraźny brak wsparcia zarówno ze strony opieki społecznej, jak i rodziny, który wynika z negatywnego zachowania adoptowanego dziecka. Hanna, która nie może znieść panującej w domu sytuacji, błaga o pomoc, lecz jej mąż i całe otoczenie te wołanie ignoruje. Wszyscy się budzą dopiero wtedy, gdy jest już za późno.
Dobrym pomysłem ze strony autorki jest ukazanie historii z kilku różnych stron. Mamy historię opowiedzianą przez Chrisa, mamy wyznania Hanny oraz zeznania na policji, które złożyła tam Piper, z opieki społecznej. Wszystko to składa się na ciekawą i pełną tajemnic historię o niespełnionych marzeniach, które zrządzeniem losu częściowo się spełniły, a później zamieniły w prawdziwy koszmar.
Autorka stara się żonglować naszymi emocjami, przedstawiając sprawę dziewczynki z różnych punktów widzenia i próbując niejako usprawiedliwić jej zachowanie trudnym dzieciństwem.
Sprawdza się to tylko połowicznie, bo czytelnik nie wierzy, by tak skrzywdzone dziecko – choć oczywiście podświadomie bardzo mu współczuje – potrafiło stworzyć normalne relacje i żyć z innymi ludźmi, akceptując narzucone przez nich zasady.
Nie wiadomo, co pcha tych dwoje do dalszej opieki nad Janie. Czytelnik nie jest w stanie zrozumieć, jak po takich przejściach z dzieckiem w okresie próbnym, nie wycofali się z adopcji, mówiąc, że ich to przerasta. I przerastało, więc popełnili błąd, który zdarza się wielu rodzicom – pozwolili robić dziecku, co chciało. A danie wolnej ręki dziecku z takim zaburzeniem było wielkim błędem, o czym przekonali się na własnej skórze. Choć od wielu lat pragnęli być rodzicami, byli do tego kompletnie nieprzygotowani; nie zajrzeli do żadnych poradników, nie porozmawiali z osobami posiadającymi dzieci – choćby z siostrą Hanny, nie przygotowali się do zmiany trybu życia. Słowem nie zrobili nic, co przygotowywałoby ich do zbliżenia realizacji tego pragnienia. I nagle, z biegu, wzięli do domu dziecko, zauroczeni… jego zachowaniem, wyglądem.
Bohaterowie nie są spójnie i jednoznacznie stworzeni. Wydają się być zlepkiem osób, które być może autorka podczas pracy spotkała na swojej drodze.
Dobrze sprawdza się jedynie styl. Jest prosty, ale wciąga i czytelnik odwraca stronę po stronie, by sprawdzić, co się wydarzy dalej. Aż dochodzi do samego końca…
W sumie bez wstawek z przesłuchania pracownicy socjalnej to by też działało, groza tutaj robiła się sama. Fajnie, że miało toto jakieś psychologiczne uwarunkowania, a nie tylko "xyz był psychopatą". Najbardziej rozczarowało mnie zakończenie, które niby dało nam jakąś wyjaśnioną niewiadomą, ale też pozostawiło nas w sytuacji, w której można powiedzieć tylko "no i?". Rozumiem, że otwarte zakończenie też może dodawać grozy, ale tutaj było to chyba po prostu zrobione średnio. Spodziewałam się jeszcze minimum rozdziału. Co nie zmienia faktu, że to solidnie napisana książka. Bardziej jest dramatem rodzinnym z grozą w tle, ale spełnia swoje zadanie. Trzyma w napięciu. Tylko tyle i aż tyle.
,,To tylko dziewczynka. Nie ma się czego bać". Jesteś tego pewna?
Christopher i Hannah Bauerowie są kochającym się małżeństwem.Do szczęścia brakuje im tylko dziecka.Pewnego dnia na oddział Christophera trafia dziewczynka w bardzo złym stanie,jest wycieńczona ,wychudzona z niezabliźniającymi ranami na ciele.Dziewczynka -Jane-nie ufa nikomy,no może jedyna oosbą,która traktuje czule i do której odnosi sie z "miłością" jest Christopher.Dlatego tez mężczyzna namawia żonę na adopcję dziewczynki...czy decyzja ta była jednak dobra?Czy ta mała "niewinna "dziewczynka jest w stanie doprowadzić dorosłą kobietę do obłędu? Czy to możliwe, aby z premedytacją zadawało komuś ból? Aby z wyrachowaniem manipulowało uczuciami najbliższych? Oj, będziecie zdziwieni...
Ta książka to thriller pełen niepokoju i napięcia.Jest dosyć niewygodna pod względem pytań jakie wymusza na czytelniku,ale wciąga ,fascynuje a zarazem irytuje.Nie jestem do końca usatysfakcjonowana zakończeniem,bo wygląda mi na bardzo otwarte,jednak jeśli macie ochotę na thriller psychologiczny z tematyki rodzinnej z dużym naciskiem na aspekt psychologiczny, to ,,Idealne dziecko" na pewno będzie dobrym wyborem.
Stopień rozbieżności opinii o tej pozycji jest szeroki. Mnie się książka podobała. Gdy jakiemukolwiek dziecku dzieje się krzywda to automatycznie "nóż mi się w kieszeni otwiera". A jak należałoby się zachować gdy to dziecko krzywdzi innych? Mam nadzieję, że to tylko fikcja literacka bo trudno mi sobie wyobrazić, że taka sytuacja wydarzyła się w rzeczywistości. Bardzo irytował mnie naiwny tatuś, drażniła słaba mamusia ale z drugiej strony rozumiałam ich, że chcieli porzuconemu dziecku stworzyć prawdziwy dom. Szkoda, że Janie nie umiała albo nie chciała tego zrozumieć. Ile szkody może wyrządzić sześcioletnie dziecko? Nie uwierzycie ale bardzo dużo. Albo najlepiej przeczytajcie sami. Książka czyta się bardzo szybko . Napisana prostym językiem, ma krótkie rozdziały i na dokładkę nie chce się jej odkładać, ponieważ jak najprędzej chce się wiedzieć jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Christopher i Hannah to zgodne i kochajace sie malzenstwo ktoremu do szczescia brakuje tylko dziecka. Gdy w ich zyciu pojawia sie szescio letnia Janie ich swiat sie zmienia. Ale czy dziewczynka da im szczescie ktorego szukali .Przeszlosc Jane nie jest latwa i skrywa tajemnice ,ktore beda mialy duzy wplyw na malzenstwo ,czy poradza sobie z nowa sytuacja .
Emily i Elizabeth spędzają swoje dzieciństwo zamknięte w sypialni i terroryzowane przez matkę, która za dużo pije i znika na całe dnie. Bliźniaczki zostają...
Przybrane siostry Krystal i Nichole zawsze mogły na siebie liczyć, dlatego gdy Nichole zostaje przewieziona do szpitala psychiatrycznego po tym, jak próbowała...
Przeczytane:2024-06-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨
Tytuł: "Idealne dziecko"
Autor: Lucinda Berry
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Nie pamiętam jak długo ta książka leżała na moim regale czekając na swoją kolej,ale jestem pewna że to minimum 2 lata... No i gdyby nie pewna Monia pewnie nadal odbębniałaby swoją rolę kurzenia się i dojrzewania do TEJ odpowiedniej chwili. Czy "ta "chwila to właśnie była teraz? Zdecydowanie tak . Ta lektura pochłonęła mnie do reszty- całe szczęście- bo tego właśnie potrzebowałam - zająć czymś myśli.
Nie chcę się tutaj rozwodzić nad fabułą, ale cała akcja toczy się w pewnej fajnej, sympatycznej rodzinie medyków, która od lat stara się o dziecko. Gdy już decydują się na adopcję los niespodziewanie podrzuca im "kukułcze jajo"- dziewczynkę,która wygląda na 3 latka a ma 6. Dziewczynkę, która zostaje zdiagnozowana jako ofiara przemocy domowej a która...no cóż - raczej nie zachowuje się jak straumatyzowane dziecko. Jest nadto kontaktowa i gadatliwa a dodatkowo szczególnymi względami zaczyna obdarzać naszego głównego bohatera,który zaślepiony złością a także współczuciem zaczyna starania o to,by to właśnie ta mała, skrzywdzona dziewczynka została ich dzieckiem. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Ona robi postępy - zdobywa też miłość żony naszego doktorka,która w końcu może spełnić się jako mama. Wszystko miało iść ku temu lepszemu. Miało być tylko lepiej. Miała być sielanka tym bardziej,że ... Psst 🤫 a nie powiem!
Chcecie się dowiedzieć to biegiem na poszukiwania tego tytułu.
A ja z wielką radością ogłaszam -HIT. Tak - kolejny. I co z tego? Dla mnie hicior i koniec. Kropka. Lista z top 2024 wzbogaca się o "idealne dziecko". Czytajcie.