Powieść przedstawiającą losy mało znanych odłamów chrześcijaństwa popularnych w Europie w epoce krucjat. Wyraziste, na poły historyczne postacie, realistyczne odtworzenie klimatu epoki i ogromna dawka historycznej wiedzy sprawiają, że jest to jedna z najlepszych powieści historycznych jakie miałam przyjemność czytać w ostatnim czasie.
Głównym bohaterem „Herezji” jest młody rycerz Roger z Cabarez, syn Gastona z Cabarez, jednego z baronów żyjących we francuskiej Langwedocji w drugiej połowie XII wieku. Po śmierci matki i kłótni z ojcem opuszcza on rodzinne włości i postanawia wstąpić do zakonu templariuszy, by potem wraz z nimi wyruszyć na krucjatę do Jerozolimy. Udaje mu się to, jednak będąc już w Ziemi Świętej zdaje sobie sprawę, że chrześcijańskie dogmaty głoszone przez Stolicę Apostolską, ten „oficjalny” nurt chrześcijaństwa nijak się ma do nauk głoszonych przez Jezusa Chrystusa przed wiekami. Bliższe są im doktryny wyznaniowych odłamów, nazywanych przez chrześcijaństwo herezjami. Roger poznaje kilka z nich i dochodzi do wniosku, że jako chrześcijanin pozostawał przez całe życie w religijnym zaślepieniu. Postanawia wówczas zostać heretykiem i bronić swej nowej wiary przed prześladowaniami papiestwa.
To co wyróżnia książkę Arkadiusza Rączki to barwne tło historyczne, drobiazgowe przedstawienie trzech największych światowych religii i rozmaitych odłamów wyznaniowych, oraz postacie – żywe, pełnokrwiste, posiadające swe cechy indywidualne, wśród których nie ma ani jednej osoby zbędnej czy nudnej.
Akcja toczy się w latach 1187-1191 w Langwedocji, Syrii i - epizodycznie – na Cyprze. We Francji trwa epoka roznamiętnionych trubadurów, uprzyjemniających swymi pieśniami i wierszami uroczystości na najważniejszych dworach. Te dość rozwiązłe czasy nie sprzyjają przestrzeganiu chrześcijańskich zasad, które z każdym wiekiem zdają się być coraz surowsze. Jednakże kler nie potrafi ukryć faktu, że głębokiej pobożności wymaga jedynie od wiernych, nie zaś od siebie. Księża i biskupi nie szczędzą sobie bowiem bardzo przyziemnych uciech, dbając przede wszystkim o pomnażanie swego majątku i towarzystwo co piękniejszych kobiet. Jednocześnie na sile wzrasta kataryzm, odłam chrześcijaństwa zakładający istnienie dwóch bogów – złego, będącego twórcą świata materialnego, i dobrego stwórca Królestwa Niebieskiego. Coraz więcej zniesmaczonych postępowaniem kleru chrześcijan przystępuje do tego ruchu. Stolica Apostolska powoli dostrzega odpływ wiernych na rzecz katarskiej „herezji”, ale póki co ma na głowie ważniejsze sprawy. Ziemia Święta i Jerozolima są wówczas opanowane przez muzułmanów pod wodzą Saladyna, jednego z najwybitniejszych muzułmańskich władców wszech czasów. By odbić te święte dla chrześcijan miejsca Watykan wysyła kolejne krucjaty... Arkadiusz Rączka oddaje te burzliwe czasy z dokładnością rasowego historyka, choć historykiem nie jest. W posłowiu do książki przyznaje, że by wiernie oddać tamte czasy korzystał z wielu opracowań i rekonstrukcji historycznych oraz archeologicznych, odbył też klika wypraw do opisywanych przez siebie krain, przez co jego powieść bliska jest historycznej prawdzie zarówno jeśli chodzi o przebieg wydarzeń, jak i miejsce akcji, wyglądu postaci, języka którym się wówczas posługiwano i obyczajów. Nie mniej książka ta z pewnością nie jest suchym podręcznikiem do historii gdyż akcja toczy się bardzo dynamicznie, opisy stworzone zostały bogatym, działającym na wyobraźnię językiem (czytając je wręcz czułam się jakbym spacerowała po langwedockim zamku albo ulicami Damaszku).
Życia tej powieści nadają jednak przede wszystkim jej bohaterowie, często wzorowani na średniowiecznych postaciach historycznych. Każdy z bohaterów zdaje się być inny i reprezentować sobą inne wartości. Dla przykładu wspomnę tu tylko o trójce głównych bohaterów. Gaston z Cabarez to przykład kochającego ojca i szlachetnego człowieka, który popełnił jednak w życiu sporo błędów i przeczuwając swoją śmierć poszukuje dla nich zadośćuczynienia lub choćby rozgrzeszenia. Jakże ludzki jest w swych poszukiwaniach – to co da się naprawić to naprawi, a to co nie to sobie usprawiedliwi... Arkadiusz Rączka nie tworzy tu kolejnego archetypu honorowego średniowiecznego rycerza w stylu Rolanda, lecz człowieka poszukującego przede wszystkim spokoju własnego sumienia, nawet jeśli na sporo spraw musi ono przymknąć oko. Równie prawdziwy jest jego syn Roger – młody chłopak szukający swojego miejsca na ziemi. Zaznał on zarówno pełnego przygód życia rycerza, jak i spokojnego, ascetycznego wręcz losu pustelnika i sam nie wie która droga jest mu bliższa. Pozostaje rozdarty tak jak miliony jego rówieśników żyjących w różnych epokach i różnych miejscach na świecie. Na początku dorosłości szukają oni odpowiedzi na pytania: kim jestem?, jak mam pokierować swoim życiem? I zostaje nam Peire Vidal – jeden z najsłynniejszych trubadurów langwedockich. Najzabawniejsza postać książki. Bawidamek na większości europejskich dworów, tak naprawdę wciąż szuka prawdziwej miłości, którą póki co opiewa w swych canzach. Do mistrzostwa humoru zaliczam sceny, w których stara się pojąć za żonę bizantyjską cesarzównę (trubadur i córka cesarza... no sami widzicie :-) ), albo też – przyzwyczajony do śmiałych langwedockich panien - trafia do muzułmańskiej Syrii, gdzie odzianym w odzianym hidżaby kobieto widać jedynie oczy i tylko oczy mogą go inspirować do tworzenia miłosnych pieśni, gdyż każdy bliższy kontakt z „córami islamu” grozi utratą głowy.
Jak pewnie zauważyliście, każdy z tych panów czegoś szuka – spokoju sumienia, drogi życiowej, prawdziwej miłości, ale każdy szuka również świętego Graala: kielicha, z którego pił ponoć Jezus Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy). Szukając przedmiotu materialnego nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę dla każdego człowiekiem Graalem jest co innego, jest nim spełnienie swego największego pragnienia.
Dochodzi do tego jedynie Roger, który w ciągu trzech lat trwania akcji styka się z chrześcijaństwem, islamem, kataryzmem, sufizmem, zaratusztrianizmem, manicheizmem, poznaje reguły rządzące bractwem templariuszy, sektę manichejczyków, a także filozofię Platona, Plotyna i Al-Gazalego oraz kabałę. Czytelnik wraz z Rogerem poznaje wykładnię i obrzędowość wszystkich tych prądów. Podobnie jak w przypadku tła historycznego Arkadiusz Rączka wykazuje się niezwykłą drobiazgowością, tak ze czytelnik nie musi już sięgać po żadne dodatkowe źródła by dokładnie wiedzieć o czym czyta, niestety tutaj pojawia się największy (ale za to jedyny) minus tej książki. Filozoficznym i religijnym dysputom brak obyczajowej lekkości z którą autor pisał o historii. Zdaje się często zapominać, że tworzy jednak literaturę popularną a nie naukowe dzieło poświęcone herezjom, przez co niektóre fragmenty dotyczące wierzeń są dość nudne i trudno się je czyta.
„Herezja” to pierwszy tom perypetii Rogera z Cabarez. Autor zapowiada już kolejną część i trzeba mieć tylko nadzieję, że będzie równie poruszająca jak pierwsza.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści":
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-05-10
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 568
Tytuł oryginału: Herezja
Język oryginału: polski
Rok 1920, trwa wojna polsko-bolszewicka. W łagrze pod Krasnojarskiem spotyka się dwóch przyjaciół: Wolski – rotmistrz Polskiej Dywizji...
Chcę przeczytać,