Wydanie drugie. Trudno uwierzyć, że koneser kobiecych wdzięków i wielbiciel poezji romantycznej częściej doświadcza nudy niż miłości. David Lurie, dwukrotnie rozwiedziony pięćdziesięciodwuletni profesor literatury na uniwersytecie w Kapsztadzie, świadomie burzy swój święty spokój. Nawiązuje romans z młodziutką studentką i wkrótce potem, zaskarżony przez nią, traci pracę i szacunek otoczenia. Wizyta u córki Lucy i zmiana trybu życia ujawniają, że nie potrafi znaleźć wspólnego języka z innymi. Nie radzi sobie też z poczuciem winy za tragedię, która spotkała Lucy. W końcu każde z nich będzie musiało znaleźć własny sposób na to, jak żyć z piętnem hańby.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2006-04-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 266
Tytuł oryginału: Disgrace
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Ilustracje:-
Niesamowita książka!!! Trudna, bo emocje i wydarzenia w niej opisane są trudne, niejednoznaczne, trudne w ocenie. Choć pozory mogą sugerować, kto jest dobry, a kto zły, co powinno być jakie, to im dalej, tym trudniej. Mnóstwo miejsca autor zostawia czytelnikowi na własne rozważania, na własne ustawienie się do wielu problemów. Do tego świetnie napisana, wspaniale się czytało. Mocna, dobra książka, nie mająca litości dla odbiorcy. Nie można pozostać obojętnym. Autor w pełni na nagrodę Nobla zasłużył. Kawał świetnej literatury.
Nie do końca spodobała mi się ta książka. Zachowania bohaterów mocno irytują w niektórych momentach, do tego stopnia, że chciałam przerwać czytanie. Zachowanie głównego bohatera, który niemal kolekcjonuje kobiety i w dodatku podnieca się na widok dziecka jest mocno kontrowersyjny. W pewnych momentach nie chciałam podążać wątkiem na bohaterem. Bardzo ciężko mi się ją czytało i jestem szczęśliwa z jednego powodu- że ją skończyłam.
Umierająca kobieta pisze list do córki. Dokonuje w nim rozliczenia z własnym życiem oraz z rzeczywistością, w której nie ma miejsca dla ludzi starych i...
Obsesyjny, momentami deliryczny monolog wewnętrzny pogrążającej się w szaleństwie kobiety, która mieszka na podupadłej farmie z ojcem i dwojgiem czarnych...
Przeczytane:2019-12-29,
Nie pamiętam kiedy ostatnio pożyczałam książkę z biblioteki, tak duży jest mój księgozbiór. Jednak w październiku musiałam skorzystać z tej formy czytelnictwa, by sprostać wyzwaniu zakładającym przeczytanie książki laureata Nagrody Nobla. Bibliotekarka poleciła mi "Hańbę" urodzonego w Kapsztadzie Johna Maxwella Coetzee.
David Lurie jest dwukrotnie rozwiedzionym wykładowcą literatury na Politechnice Kapsztadzkiej, którego uszczęśliwiają chwile z kobietami. Kiedy z jego życia znika Soraya, z którą odbywał czwartkowe seanse, musi zadowolić się przypadkowymi kobietami. Finalnie sięga po młody "owoc" jakim jest jedna z jego studentek - Melanie, tyle że ta relacja dziewczynie przeszkadza. Nie chce być kochanką profesora. Rodzina mocno ją wspiera i zostaje złożona skarga na wykładowcę.
Lurie jest jednak próżny i przed komisją dyscyplinarną teoretycznie przyznaje się do zarzucanych mu czynów (nie tylko do molestowania), jednocześnie nie poczuwając się do głębszych przemyśleń czy refleksji. Uważa, że to było wzbogacające przeżycie, zaś jego była żona twierdzi, że to haniebna historia. David nie zamierza zgodzić się na żaden kompromis, który proponuje komisja, woli wyjechać do córki.
Lucy mieszka na wsi i wyznacza ojcu liczne zadania, by się nie nudził. Z czasem mężczyzna wnika w tamtejszy system życia, aż do czasu gdy musi zrozumieć, iż w tej części świata każdy, kto coś posiada wystawia się na atak. Bolesna napaść w obojgu zgasiła radość życia. Jakie rany odnieśli? Czy się podniosą i będą w stanie normalnie trwać i patrzeć w przyszłość? Dlaczego Lucy nie mówi prawdy o tym, co się wtedy stało?
"Nie są głodni, ale jedzą. Jedzenie to rytuał, a dzięki rytuałom łatwiej jest wszystko znieść." *
Podczas pobytu u córki, w życiu Davida sporo się dzieje. Pomagając Bev Shaw ma okazję poznać hańbę umierania, a codzienność tamtego regionu i tłumaczenia Lucy uzmysławiają mu, co trzeba robić, by czuć się bezpiecznie oraz że nie każda wina skutkuje karą. Lurie próbuje walczyć z córką, by nie wystawiała się na niebezpieczeństwo, ale ona jest dorosła i chce sama podejmować decyzje. Jaki będzie finał tej historii?
Niezmiernie specyficzna książka, ambitna literatura, która początkowo mnie nużyła. Chyba dopiero od chwili, gdy profesor stanął przed komisją dyscyplinarną czułam się zainteresowana dalszymi kartami powieści. Miałam rację, że akcja przyspieszy, wydarzy się coś, co nie pozwoli odrywać się od stronic i podniesie ciśnienie. I faktycznie, było tego wiele...
Coetzee poruszył wiele smutnych, przykrych i tragicznych wątków - opisał nie tylko krzywdę ludzi a zwłaszcza afrykańskich kobiet, ale też zwierząt. Pokazał molestowanie seksualne, gwałty, rozboje, złych ludzi, którzy nudząc się znęcają się nad innymi czy też dokonują zemsty o bliżej nieokreślonym podłożu.
"Po to właśnie była Soraya i inne - żeby wyssały mu z krwi proteiny złożone, zostawiając go z jasnym umysłem, suchego - tak jak wysysa się jad żmii."**
Podsumowując - "Hańba" to powieść o życiowych wyborach, które muszą być podejmowane by móc budzić się przez kolejne dni i mieć coraz to nowe cele życiowe. Wnikliwie scharakteryzowani bohaterowie dostarczają nam, czytelnikom, liczne emocje; poznajemy gdy przemawia przez nich szczerość, zrezygnowanie, apatia, nienawiść czy skrucha. Historia o poważnych skutkach zapomnienia, wybaczeniu, samotności, utracie honoru, formach dokonanych (czyli czynnościach doprowadzonych do końca) czy wreszcie o tym, czego pragniemy od życia. Coetzee stworzył dzieło, które jest podróżą od hańby, przez ironię aż po groteskę.
* J. M. Coetzee, "Hańba", Znak, Kraków 2003, s. 129
** Tamże, s. 211