Wsiadając na pokład samolotu, Izzy Astor nie spodziewa się niczego szczególnego. Z pozoru to najzwyklejszy poświąteczny powrót do domu: jest tłoczno i gwarno, panuje zamieszanie.
Nagle jednak dostrzega kompana podróży z sąsiedniego fotela, mężczyznę pod każdym względem niezwykłego.
Nate Phelan ma ciemne włosy, niebieskie oczy i mnóstwo surowego uroku, któremu dziewczyna nie potrafi się oprzeć. Coś ich do siebie przyciąga. I choć Izzy nigdy nie wierzyła w przeznaczenie, teraz musi zrewidować swoje poglądy.
Zaledwie półtorej minuty po starcie samolot spada do rzeki Missouri. W ich życiu wszystko się zmienia. Podobnie jak oni sami. Nate rozpoczyna karierę w armii, podczas gdy Izzy znajduje swoje miejsce w polityce.
Mimo że na przestrzeni lat los kilkukrotnie krzyżuje ich drogi, za każdym razem ma kiepskie wyczucie czasu. Aż do momentu, gdy Izzy trafia do Afganistanu, gdzie Nate'owi powierzono zadanie zapewnienia jej ochrony. Zrobi wszystko, żeby włos nie spadł jej z głowy. I wszystko, żeby zdobyć jej serce.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2024-02-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: In the Likely Event
,,Gdyby jednak" to piękna książka o miłości. Izzy i Nate poznają się w dość zwykłych okolicznościach, ponieważ dzieje się to na pokładzie samolotu. Neta jest uroczy, mądry, oczytany. Bardzo łatwo się w nim zakochać. To że główna bohaterka również uległa temu uczuciu jest przewidywalne. Jednak nie dano im szansy. Jego wzywała armia, przyjaciele, poczucie obowiązku. Był nieuchwytny, dostępny tylko na kilka dni w roku, jeśli w ogóle. Czy jest coś takiego jak przeznaczenie? W tej książce na pewno. Izzy i Nate ciągnie do siebie przeznaczenie, które doprowadza Izzy aż do Afganistanu. Piękna historia, choć momentami bardzo smutna. Niestety tak już jest, że często odkładamy na później nasze szczęście, by postawić wyżej prace, której tak naprawdę nie lubimy. Rezygnujemy z wielu rzeczy, by spełnić oczekiwania innych, a przez to tracimy samych siebie... albo miłość naszego życia, jak w tej książce.
„Bo to co w życiu wartościowe, nigdy nie przychodzi łatwo.” 🩷
„Gdyby jednak” to chwytająca za serce książka, autorstwa Rebekki Yarros, która porusza temat miłości, która rodzi się w trudnych okolicznościach. Główni bohaterowie Izzy i Nate spotykają się w dramatycznych sytuacji, kiedy samolot, którym lecą rozbija się nad rzeką Missouri. Od tego momentu, choć ich losy są ze sobą splecione, nie mogą być razem. Ona jest ambitną kobietą, która rozwija swoją karierę polityczną. On jest żołnierzem, który ryzykuje swoje życie biorąc udział w misjach. Dopiero kiedy ona przyjeżdża do Afganistanu jako obserwatorka ONZ, a on ma za zadanie chronić ją przed niebezpieczeństwem, dociera do nich, że nie mogą żyć bez siebie. Czy mimo przeciwności, znajdą sposób by pogodzić swoje marzenia z uczuciami?
Rebecca Yarros pisze z niezwykłą wrażliwością i pasją, tworząc wiarygodną historię z wspaniałymi postaciami. Pokazuje nam, jak ważne są wartości takie jak patriotyzm, odwaga, poświecenie, nadzieja oraz wierność. Nie unikając przy tym też trudnych tematów takich jak wojna, terroryzm, traumy czy straty. Jednak nie skupia się tylko na smutnych aspektach. Pokazuje jak ważną rolę ogrywa wsparcie i zaufanie w pokonywaniu życiowych przeszkód oraz to, że czasami warto dać miłości drugą szansę.
Tej książce nie brakuje niczego! Mamy tutaj emocjonalny rollercoaster, gdy przeżywamy miłosne wzloty i upadki bohaterów. Dawkę humoru, napięcia i romantyzmu, w dialogach i gestach postaci, oraz historię od której trudno się oderwać ❤🔥.
„Gdyby jednak” to poruszająca książka, która z pewnością spodoba się fanom romansów z nutką dramatu i przygody. To piękna opowieść o miłości, która nie poddaje się losowi, ale walczy o swoje szczęście. Wzrusza, inspiruje, zapada w pamięć i zostawia ślad w sercu. Musicie ją przeczytać! A ja o dziś biorę książki Autorki w ciemno! 🥹🩷👌🏻
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @wydawnictwohype @wydawnictwofilia (współpraca reklamowa) 🩷.
Dwa serca, lata rozłąki , Wielka miłość.
A to wszystko naznaczone konfliktem zbrojnym w Afganistanie i wojennymi traumami.
To wszystko znalazłam w powieści Rebeki Yarros, "Gdyby jednak ".
Izzy Astor nie znosiła polityki i od zawsze pragnęła zajmować się pomocą słabszym.
Dziewczyna pochodzi jednak z wyjątkowo zamożnej rodziny, a oczekiwania jakie mają wobec niej najbliżsi nie pokrywają się z jej rzeczywistymi marzeniami.
Nathaniel Pelhan od zawsze chciał zostać nauczycielem angielskiego. Warunki w jakich się wychował nie pozwalały jednak na dokonanie podyktowanego sercem wyboru.
Aby opłacić swoją edukację młody mężczyzna zaciągnął się do amerykańskiej armii..
Tych dwoje nie ma ze sobą zbyt wiele wspólnego, dopóki los nie skrzyżował ich dróg na pokładzie samolotu..
Maszyna niestety rozbiła się wpadając do rzeki, lecz tych dwoje przeżyło, a właściwie Nate ocalił życie swojej nowej znajomej.
Tak zaczęła się historia uczucia silniejszego niż upływający czas i strach. O siebie i ukochaną osobę.
Akcja powieści toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych- teraźniejsza rozgrywa się na wrogiej afgańskiej ziemi , przeszłość zaś ukazuje najważniejsze momenty w relacji zakochanych i wciąga od pierwszego zdania.
Uwielbiam bohaterów takich jak Nate - wojskowych gotowych na najwyższe poświęcenia w imię wyższych celów.. podziwiałam również determinację i cierpliwość Isabeu..
Czy znajdą swoją szansę i odważą się z niej skorzystać?
Ta opowieść wywołała lawinę emocji od prawdziwej złości, poprzez szok aż do głębokiego wzruszenia- chusteczki pod ręką przed rozpoczęciem lektury obowiązkowe. ?
Rebecca Yarros po raz kolejny czaruje słowem wywołując szybsze bicie serca i sprawiając, że czytelnik zapomina o całym świecie.
Gorąco polecam ?
Uwielbiam książki, w których teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Dzięki temu mogę poznać danych bohaterów lepiej. Rebecca Yarros po raz kolejny wykreowała fantastycznie postacie. Pomiędzy głównymi bohaterami czuć było od samego początku chemie i napięcie. Ich relacja była z jednej strony piękna, a z drugiej pełna bólu i cierpienia. Czytając czułam, że tych dwoje są sobie pisani, ale z jakiś powodów ich spotkania odbywały się nie w tym czasie. Czy miejsce wojny to jest to miejsce i czas by mogli w końcu być ze sobą?
Izzy Astor wraca samolotem do domu. Wsiadając na pokład nie sądziła, że pozna na nim przystojnego mężczyznę, który całkowicie nią oczaruje. Niestety, ale rozbijają się 1,5 minuty po staracie i wpadają do rzeki Missouri. Oboje tę katastrofę przeżywają. Z czasem wszystko się zmienia. Izzy odnajduje się w polityce, Nate Phelon rozpoczyna karierę w armii. Ich drogi często przecinały się przez kolejne 10 lat, ale nigdy to nie był ich czas. W końcu Izzy trafia do Afganistanu, a jej ochroną zajmuje się niebieskooki przystojniak. Jak się skończy ta historia? Przekonacie się sami!
Książka dostarczyła mi wielu emocji. Może nie wzruszyła do łez, ale na pewno sprawiła, że serce biło szybciej. Kluczowym słowem dla mnie tutaj był ,,czas".
"(...) najbardziej pragnę tego, czego nie mamy, Izzy. Czasu.
-Wiem. Ja też. - Chciałam, żebyśmy mieli szansę, taką prawdziwą. Żeby bez pośpiechu spróbować i zobaczyć, czy mogłoby się z tego coś narodzić."
Cytat ten sprawił, że zatrzymałam się na dłużej i zastanawiałam się kiedy jest ten czas? Czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie?
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. A relacja pomiędzy bohaterami sprawiła, że nie wiedziałam kiedy znalazłam się na ostatniej stronie. Wszystko to dzięki lekkiemu piórze autorki i napięcia, jakie towarzyszy przez całą powieść.
Jeśli znacie już książki Rebecci Yarros to bardzo polecam ,,Gdyby jednak". Na pewno ta histeria Was nie rozczaruje.
"Nas tak naprawdę nigdy nie było. Tego, co powstało między Izzy a mną, nie dawało się jasno zdefiniować"
Nie wiem jak Yarros to robi, ale bohaterowie jej książek za każdym razem są świetnie wykreowani.
Nate od początku był bardzo opiekuńczy, a czasami aż do przesady. Właściwie to poświęcił swoje szczęście dla szczęścia i marzeń Izzy. Nie chciał by "marnowała" swój czas na mężczyznę, z którym nie może być fizycznie.
Izzy była zakochana po uszy i chciała łapać każdą możliwą chwilą z Natem. Jednak w jednym momencie zawiodła mnie jej postawa. Moim zdaniem nie zachowała się tak, jak powinna była.
"-Jesteśmy nami. Nate'em i Izzy.
- Niezdefiniowani"
Dzięki temu, że fabuła "Gdyby jednak" toczy się również w przeszłości, mamy możliwość poznać początki znajomości Nata i Izzy. Widzimy jak byduje się więź. Chociaż ich relacja nie miała czasu na to, żeby się dobrze rozwiać, to bardzo podobała mi się swoboda w ich zachowaniu. Nigdy nie czuli się skrępowani obecnością czy zachowanie drugiej osoby.
Ta książka to idealny przykład wątku odpowiednia osoba zły czas. Pierwsze rozstanie Nata i Izzy nastąpiło z przymusu, drugie z rozsądku. Każde kolejne było trudnym wyborem między tym, co muszą zrobić a tym, czego pragną.
Oczywiście tradycyjnie od początku książki Yarros zaczyna wzbudzać naszą ciekawość. Podsuwa nam różne wątki związane z fabułą, ale nie zdradza ich zakończenia. Możemy snuć jedynie domysly. Dopiero w trakcie czytania dowiadujemy się różnych rzeczy.
Autorka świetnie pociągnęła wątek PTSD. Zrobiła to z szacunkiem dla osób, które tego doświadczają. Nie zagłębiała się w ten temat, jednak to, co robiła było wystarczające by zrozumieć problem. Właśnie ten wątek jest #polttwist i nie powinnam go zdradzać, bo tak naprawdę do samego końca książki, bym na niego nie wpadła.
To, co Yarros robi z emocjami i to, jak buduje napięcie związane z fabuła jest genialne. Autorka potrafi zniszczyć człowieka, złamać mu serce. Na koniec oczywiście je delikatnie poskłada, ale za każdym razem będziemy do niej wracać i prosić o więcej. Myślę, że znalazła kolejna ulubioną autorke. Dla takich książek zarywa się noce. Oczywiście, że polecam?
Gdy stracisz wszystko, zawsze zostanie ci miłość… „Mama wiedziała. Dlatego nie poszła otworzyć. Kiedy tylko zapukali do drzwi, wiedziała,...
Iron Flame. Żelazny płomień to książka, która stanowi ciąg dalszy powieści Fourth Wing, otwierającej zdobywający ogromną popularność cykl Empireum. Powieść...
Przeczytane:2024-09-11, Ocena: 6, Przeczytałam,
Czytając tą książkę doszłam do wniosku, że literatura rządzi się swoimi prawami. Do tej pory żyłam w przekonaniu, że książki o wojnie nie są i nigdy nie będą dla mnie. Za dużo tam brutalności i śmierci połączonej z nienawiścią. A przynajmniej do tej pory przeważnie tak było. Pozycje spod pióra pani Yarros znam bardzo dobrze. Moja babcia czytywała je jedna po drugiej, a ja jako dziecko czasami zaglądałam jej przez ramię i jedyne, co rzucało mi się w oczy, to cudowne opisy. Kiedyś nawet stwierdziłam, że tylko doskonale dobrane opisy osób czy też miejsca gdzie akurat się podziewają są siłą, która sprawia, że książkę się albo uwielbia, albo nie. Obecnie moja babcia ma pamięć chwilową, przestała czytać książki i robić cokolwiek, bo jej świat pęka niczym bańka mydlana i jedyne, co jej pozostało, to łapać chwile, które jeszcze zna. Piszę o tym, bo to właśnie moja babcia po części nauczyła mnie nie tylko czytać książki, ale również rozumieć ich treść i przekaz. Idąc tropem jej ukochanej pisarki pani Rebeccy Yarros postanowiłam przeczytać jej książki, by zobaczyć, czy pamiętam jaki zachwyt wywoływały na babci i mojej dziecięcej jeszcze twarzy.
Czytając tą książkę doszłam do wniosku, że nie ma złego tematu, który poruszają autorzy, są tylko nieumiejętnie dobrane opisy lub ich brak. Tak jak mówi się, że to ludzie tworzą klimat, tak tutaj autorka wykonała kawał dobrej pracy. Napisała historię, którą się pochłania, która nie daje nam czasu na zastanowienie co tam się dzieje, bo każdy odruch postaci, ich myśli i czyny zobrazowuje w doskonałym opisie. Wiemy z czym każdy się zmaga, czego pragnie i czego się boi. Postacie są bardzo autentyczne, mają swoje lepsze i gorsze chwile. Czasami wierzą w przeznaczenie, a nieraz dają się mu ponieść. Doceniają posiadanie rodziny i boleją nad jej brakiem. Wiedzą, że mając małe dzieci trzeba kogoś oszczędzić, dać mu bezpieczeństwo działania, by mógł powrócić tam, gdzie czekają istoty stworzone z jego krwi i kości. Ogólnie znaczenie rodziny ma tutaj ogromną wartość. Dosyć dramatycznym wydarzeniem był tutaj pewien wypadek lotniczy, który dosłownie przekształcił plany dwojga dopiero co poznanych postaci. Jednak los nie zając, co rozpoczął, to musi zakończyć. W jednej chwili kobieta stanie się dla niego najważniejsza na świecie, pod względem pracowniczym i prywatnym. Jednak czy skoro ich role się odwróciły, on ma szansę na zdobycie jej serca?
Pamiętam jak babcia na koniec książek krzyczała, że historia musi się skończyć dobrze, bo inaczej całe nasze pozytywne myślenie szlag trafi. Jak zatem sądzicie, czy ta opowieść skończyła się tak, jak pragnęła babcia?
Przyznam się wam, że gdyby ktoś non stop obserwował mnie podczas czytania, stwierdziłby, że mam coś nie tak z głową. Bo raz byłam skupiona, jakbym miała nawlekać nici na maleńką igiełkę, innym razem śmiałam się do siebie jakbym zobaczyła sąsiadkę, która poślizgnęła się na skórce od banana, a innym razem byłam śmiertelnie poważna, jak wtedy, kiedy zglądam do portfela tydzień przed wypłatą, gdzie największą wartość mają ciężkie miedziane monety. To opowieść o wielu emocjach i sile przetrwania. O walce do spełnienia marzeń i ciężkiej drogi prób i błędów. Ale też historia o przyspieszonym biciu serca i dwojgu ludzi, których coś połączyło. A czy z przypadku, to już sami się przekonajcie:-) Mnie urzekła, więc jestem jej za to wdzięczna:-) Pamiętajcie, że piękno bywa ukryte i prawdziwym szczęściarzem jest ten, kto je dostrzeże:-)