Teksas, upalne lato 1899. Jedenastoletnia Calpurnia Tate zastanawia się, dlaczego żółte koniki polne są większe od zielonych. Z niewielką pomocą dziadka znajduje odpowiedź: zielone koniki są lepiej widoczne na tle spalonej słońcem trawy, więc zostają zjedzone przez ptaki, zanim zdążą urosnąć. Od tego odkrycia zaczynają się przyjaźń Calpurnii z trzymającym wszystkich na dystans dziadkiem, jej fascynacja nauką, a także jej zmartwienia - bo XIX-wieczny Teksas to nie najlepsze miejsce dla dziewczynki, która marzy o tym, by zostać przyrodniczką.
Wydawnictwo: Dwie siostry
Data wydania: 2016-11-30
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 336
Jedna z najlepszych książek dla dzieci/młodzieży jaką czytałam!
Zaskakująca, szczera, prawdziwa. Przedstawia bardzo realistycznie świat XIX wieku i sytuację dziewczynek w tamtych czasach - jestem zdumiona, bo nie spodziewałam się tego w książce dla młodych czytelników!
Calpurnia jest bardzo żywą, bystrą, chwilami rozkosznie złośliwą, trzeźwomyślącą dziewczynką (jak ona się naigrywa z miłostek braci! Tak może kpić tylko 10/11-latka!) o naukowskim drygu, zafascynowaną przyrodą - to jednak może jej nie wystarczyć do spełniania pasji, bo... bo tego nie robią panienki z dobrego domu w XIX wieku.
Zaskoczyło mnie jak rozdzierająco otwarcie Calpurnia wyraża swój żal i poczucie bycia uwięzioną w roli przyszłej idealnej pani domu. A jeszcze gorsze - ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu! - jest to, że nie ma 'cukierkowatego' zakończenia - Calpurnia wcale nie zostaje, że tak powiem, 'wyzwolona.'
Inna kwestia to wspaniale ukazana relacja wnuczki i dziadka - ach, jakie to cudowne, odnaleźć w rodzinie swoją bratnią duszę, nauczyciela, przewodnika - a z drugiej strony kochającego ucznia i towarzysza! Rewelacyjna jest ta para!
Swoją drogą przez liczne wzmianki o nauce, cytaty z Darwina i długość nie jest to książka dla małych dzieci. Nie orientuję się jak bardzo rozwinięte są dzisiejsze 10-latki, ale może się okazać, że książka o 10-latce jest dla nich za trudna XD
Nie mogłam dać 6/6 gdyż zdenerwowało mnie kilka aspektów: 1. Calpurnia uważa się za inną niż reszta dziewcząt - i okej, byłoby to w porządku (zostaje wykorzystane dla zwiększenia efektu dramatycznego) ale niestety powtarza się co i rusz w książkach dla dzieci - jak jest jakaś protagonistka, to musi być osamotniona i tyle (wiem, że to pomaga dzieciom które czują się inne ale litości!); 2. Calpurnia jest inna - w zasadzie znaczy to, że kobiety naprawdę lubiły los kury domowej - wszystkie, nawet najmłodsze - z czego daje się odnieść wrażenie, jakby tylko Cal miała z tym problem - a jak tylko jednej osoby to dotyka to w zasadzie nie ma co się aż tak przejmować, prawda? Bo jednak wszystkie inne kobiety nie uważają swojego losu za przegrany! (jakby wśród kobiet pociąg do nauki zdarzał się bardzo rzadko - wręcz wyjątkowo!); 3. Smutna konkluzja, iż gdyby nie pomoc dziadka (a więc mężczyzny) Calpurnia nie doszłaby do niczego. Sama nie doszłaby do niczego. Potrzebuje więc poniekąd 'zgody' któregoś z mężczyzn. Smutne, nawet jeżeli prawdziwe...
Pomimo tego jednak jestem pozycją zachwycona - jaka szkoda, że nie dostałam jej w swoje łapki gdy byłam tych 10 lat młodsza!
Kontynuacja ,,Ewolucji według Calpurnii Tate" - dowcipnej opowieści o odkrywaniu przyrody, fascynacji nauką i szukaniu swojego miejsca świecie. Zaczyna...