Czy potrafisz dostrzec to, co dla innych jest niewidoczne?
Błędem byłoby powiedzieć, że to historia, jakich wiele: młody chłopak, zafascynowany sztuką filmową, próbuje realizować swoje marzenia. Choć jest zdolny i bystry, a jego wrodzona wrażliwość pozwala mu widzieć więcej od innych, dużo bardziej od zdobywania wiedzy w uczelnianych ławach pociągają go długie nocne imprezy i dziewczyny, których nigdy nie ma dość. Przez jego życie przetacza się mnóstwo fascynujących postaci, a każda z nich może stać się inspiracją – wystarczy tylko spojrzeć, odpowiednio ustawiając ostrość...
Ta opowieść przekona was, że rzeczywistość skrywa w sobie dużo więcej możliwości, niż się zazwyczaj wydaje. I że każdy dzień, każda minuta może być nasycona odrobiną magii – a może szaleństwa?
Jacek Głowiński porusza życiowe tematy bardzo ważne nie tylko dla mężczyzn. Robi to z widoczną finezją i bez upiększeń. Tego rejsu z jego prozą nie da się zapomnieć.
Wioleta Sadowska, subiektywnieoksiazkach.pl
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-06-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
"Jeśli widzi się tylko świat, trudno sobie wyobrazić coś innego. A jeśli to, co teraz, jest tym innym, a to inne – tym, co zawsze?".
Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że "Dziewiczy rejs" nie jest książką dla wszystkich i bardziej wpisuje się w kanon literatury niszowej, po którą czytelnicy sięgają o wiele rzadziej. Nie ma w tej powieści atrakcyjnej fabuły, nietuzinkowych bohaterów, czy też chociażby intrygującego wątku przewodniego. Jest zwyczajnie i to właśnie w tej historii mnie urzekło.
O autorze Jacku Głowińskim niestety nie znalazłam żadnych informacji. Wiadomo jedynie, że jest autorem wydanej w 2011 r. książki pt. "Wyprawa".
Bolesław jest pasjonatem fotografii, marzącym o lepszej przyszłości. Chłopak wyjeżdża na studia do wielkiego miasta, gdzie zamieszkuje u swojego kuzyna. Tam uczęszcza także do studium fotograficznego. Bohater wiedzie dość bujne życie towarzyskie pełne imprez zakrapianych alkoholem oraz nowo poznanych kobiet. Bolek stara się w tym wszystkim pozostać sobą i być wiernym swojej pasji.
"Dziewiczy rejs" to książka ukazująca wycinek życia młodego chłopaka, który próbuje w każdym wydarzeniu i w każdej napotkanej osobie, odnaleźć szczyptę inspiracji. Bolesław nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, jak bowiem jak tysiące młodych ludzi w naszym kraju, człowiekiem szukającym swojej życiowej drogi. Jest jednak w tej postaci dość mocno zauważalna wrażliwość na piękno otaczającego go świata, co mnie osobiście urzekło. Poza tym myślę, że użyta przez autora pierwszoosobowa narracja głównego bohatera jest trafionym zabiegiem, gdyż dzięki temu czytelnik otrzymuje możliwość poznania przemyśleń tego młodego człowieka.
Jacek Głowiński poprzez postać Bolesława i związanych z nim wszelkich wydarzeń, spowodował pojawienie się w mojej głowie myśli o tym, że każdy z nas jest indywidualnym bytem, jednostką niepowtarzalną. I to, jak będziemy postrzegali naszą zwykłą, codzienną rzeczywistość, zależy wyłącznie od nas samych. Taki bowiem wydaje się los głównego bohatera, niby zwykły, a jednak w pewnym momentach nabierający zupełnie innego wymiaru, niemal metafizycznego.
Muszę przyznać, że zakończenie "Dziewiczego rejsu" zmusza do zastanowienia się nad tym, czy można było dopisać jeszcze dalsze losy głównego bohatera i czy takie swoiste ucięcie to zamierzony zabieg autora, mający na celu pozostawienie czytelnika z kilkoma pytaniami. A może taki finał świadczyć ma o uniwersalności tej historii, która również wyraża się w nadaniu nazw konkretnych miejscowości poprzez tylko ich pierwszą literę.
Jacek Głowiński w swojej książce porusza życiowe tematy bardzo ważne nie tylko dla mężczyzn. Robi to z widoczną finezją i bez upiększeń. Tego rejsu z jego prozą nie da się zapomnieć.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Przeczytane:2019-02-17, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku - 100 sztuk,
Czy człowiek jest w stanie widzieć więcej niż ogarnia wzrok? Czy można też patrzeć sercem i zobaczyć więcej niż widzi ludzkie oko?
Bolesław, student socjologii i zapalony miłośnik fotografii, wyprowadza się od rodziców i zamieszkuje z kuzynem w mieście W. Czy to jest Wrocław, Warszawa czy Wałbrzych – nie wiem. Tam kontynuuje studia i zapisuje się do studium fotograficznego. Z czasem odkrywa, że jego kierunek studiów to totalna pomyłka, wcale go nie interesuje. Jego młodzieńczą pasją jest fotografia. Stara się fotografować zawsze i wszędzie. Żyje tym. W okresie pomiędzy zajęciami na uczelni imprezuje, bawi, cieszy się życiem. Raz spotyka się z Kasią raz z Wiolettą, w zależności od tego, która z nich ma dla niego czas. Żadnych obowiązków, żadnych problemów, życie od jednej imprezy do drugiej. Nocne powroty do domu, czasowe pomieszkiwanie u kolegów, znajomość z bezdomnymi - to jego codzienność.
Tak naprawdę to mam problem, aby napisać coś więcej o tej powieści. Nie zrobiła na mnie większego wrażenia, śmiało stwierdzę, że była nudna i nijaka. Czytało się szybko, napisana przyjaznym językiem, bez zbędnych upiększeń, dialogi bardzo proste i oschłe. Dużo powtarzających się schematycznych wydarzeń, nudnych i przewidywalnych zniechęcało czytelnika do dalszej lektury. Za oknem prawie wiosna, a w powieści brak porywu i świeżości, budzenia się do życia. Marazm i zastój. Autor też zastosował dziwne utajnienie nazw miast, zamiast pełnych nazw posługiwał się pierwszymi literami miasto L. czy W. Nie wiem, jaki był teł tego cel. Być może autor nie chciał przypisywać bohatera do konkretnej miejscowości, lecz chciał pokazać, że tacy ludzie żyją w różnych miastach, a bohater jest tylko symbolem określonego pokolenia i nurtu.
Odnoszę wrażenie, że autor miał określony pomysł na powieść, jednak nie do końca on mu się udał. Powieść nie ma zakończenia, jest urwana i niedopowiedziana, może autor miał zamiar wstrząsnąć czytelnikiem i zmusić do dopisania swojego zakończenia ...
Myślę, że wnikliwy i spostrzegawczy czytelnik znajdzie w tej powieści drugie dno, przesłanie, którego ja niestety nie byłam w stanie wydobyć. Powieść nie skłoniła mnie do głębszych refleksji, nie wywołała u mnie palpitacji serca ani drżenia rąk. Przeczytałam i odłożyłam. Być może jak dorosnę, to kiedyś po nią jeszcze sięgnę. Może zobaczę więcej niż teraz, może moje serce otworzy swoje oczy i ogarnie też to, co jest niewidzialne dla oka.
Sięgnijcie po tę powieść i podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Był może po jej lekturze poczujecie więcej niż ja, wasza dusza się otworzy na nowe przeżycia i refleksje.